*Poniedziałek - dzień
wyjazdu*
O godzinie piątej nad ranem wszyscy znajdowali się już uszykowani na hotelowym
parkingu, pakując do bagażnika ostatnie torby potrzebne na wyjazd. Mieli się
zabrać dwoma samochodami, ponieważ w jednym byłoby za mało miejsca dla ośmiu
osób. Auta prowadzili Ross oraz Riker. Z młodszym jechali Rocky, Luca oraz
Emily, ze starszym natomiast Cassy, Rydel oraz Ratliff.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Auto Rossa*
- Wszystko pięknie i fajnie, ale może w końcu powiecie mi dokąd jedziemy? -
spytała zaciekawiona Emi. - Nie mogę, to niespodzianka - uśmiechnął się Ross.
- Może ty mi powiesz, Luca? Rocky?
- Gdybym sam wiedział, to bym ci powiedział, ale w tym wypadku nie mogę nic zrobić - odparł Luca.
- Nie przejmuj się, ja też nie wiem - dodał Rocky. - Poza tym, co ty taka niecierpliwa jesteś?
- Wolałabym wiedzieć, jaki jest nasz cel podróży. Tym bardziej, że od dwudziestu minut jedziesz inną trasą niż Riker - wyjaśniła dziewczyna.
- Tędy po prostu szybciej - rzucił blondyn.
- Czemu akurat przez jakiś las? - dopytywała nastolatka.
- No i się wydało - westchnął Luca.
- Ale co? Ahh.. too.. wpadliśmy.
- O co wam chodzi? - zdziwiła się brunetka.
- Cóż.. głupio byłoby nie wykorzystać takiej sytuacji, gdy jesteś tu z nami sama i w dodatku bezbronna - uśmiechnął się Ross, zerkając w lusterko, by ujrzeć siedzącą z tyłu brunetkę, po czym gwałtownie zatrzymał auto.
- Rocky wyjmij z bagażnika to co potrzebne, a ja ją przytrzymam - rozkazał Włoch, na co kolega posłusznie ruszył na tył samochodu.
- I zrobiło się dziwnie.. - odparła Emily.
- Zrobione - rzucił starszy z rodzeństwa, wsiadając z powrotem do wozu. Po chwili chłopcy wybuchli śmiechem, załamana dziewczyna pokręciła tylko głową.
- Durnie - wycedziła.
- Wybacz, ale to tak samo z siebie przyszło - powiedział wciąż rozbawiony najmłodszy, ponownie odpalając samochód.
- Twoja mina była rozbrajająca - rechotał Rocky.
- Która? Ta mówiąca "Boże, dlaczego muszę jechać z takim idiotami" czy może "Siedź cicho, bo za moment dostaniesz od mniejszej od siebie dziewczyny" ? - spytała ze złośliwością brunetka, na co dwaj chłopcy po raz kolejny zaczęli się śmiać, natomiast Rocky postanowił zamilknąć. - Jak długo będziemy jeszcze jechać?
- A jak długo już jedziemy?
- Niecałą godzinę.
- To jeszcze około czterech - Emily kilkakrotnie przejechała sobie dłońmi po twarzy.
- Ojj małaa.. będzie z nami fajnieee - powiedział z szerokim uśmiechem blondyn. - Tamci zapewne właśnie umierają z nudów. Tutaj przynajmniej rozrywki ci nie zabraknie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Auto Rikera*
- Daaaaleeeekooo jeeeeszczeeee? - Ratliff! - krzyknęła zgodnie pozostała trójka.
- Pytasz o to co pięć minut. Ile razy jeszcze masz zamiar?! - irytowała się Rydel.
- Możecie mi w takim razie powiedzieć ile jeszcze czasu będziemy jechali?
- Jakieś trzy i pół - odpowiedział Riker.
- Minuuty - spytał podekscytowany brunet.
- Godziny, głąbie - dogryzła blondynka z zespołu.
- Tobie słoneczko, radzę nie spać dziś w nocy - odparł ze złośliwym uśmieszkiem. - A tak a propos, to daleko jeszcze? Pozostało mi już tylko czterysta dwadzieścia razy.
- Jestem w szoku. Ty umiesz liczyć - ciągnęła z przekąsem.
- Wredna małpa - burknął Ellington.
- Ojej.. Wiesz, że i tak cię uwielbiam.
- Pff.. - parsknął chłopiec.
- No to nie! Bez łaski - warknęła Delly, krzyżując ręce na piersi.
- Aww.. jacy wy jesteście słodcy - powiedział z uśmiechem Riker, na co druga z dziewczyn przytaknęła.
- Ja tak wcale ale to wcale nie sądzę - sprzeciwił się młodszy.
- Możecie mi powiedzieć, gdzie my tak właściwie jedziemy? - zapytała po raz kolejny Cassidy.
- Słońce, ile razy się mnie jeszcze o to zapytasz? Przecież i tak ci nie powiem - uśmiechnął się najstarszy.
- Chciałabym wiedzieć dokąd nas zabieracie.
- Gdziekolwiek by to nie było, i tak już nie masz odwrotu i musisz jechać. Poza tym, nie ufasz mi?
- No coś ty, tobie zawsze ufam - odpowiedziała z uśmiechem. - Po prostu jestem ciekawa... Proponuję patrzeć na drogę, nie na mnie - zaśmiała się, widząc jak partner od dłuższego czasu wpatruje się w nią.
- Jasne, zagapiłem się. Masz ładne oczy, lubię na nie patrzeć - rzekł ciepło, wywołując zadowolenie u przyjaciółki.
- Później sobie popatrzysz, teraz skup się na drodze.
- Daleko jeszcze? - spytał Ratliff.
- Tak! Jak ci się nudzi, to nie wiem.. policz sobie drzewa, czy coś - zaproponował blondyn.
- Okej. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć - wycedził na jednym wdechu. - Nie, wolę latarnie, drzew jest zbyt wiele i nie nadążam.
- Dobrze, więc licz latarnie, ale zamknij się wreszcie, Ratliff! - krzyknęła Rydel.
- Okej, okej, już nie mówię... Jedna.. dwie.. trzy.. cztery.. - z dokuczliwym tonem zaczął ponowne odliczanie, denerwując jeszcze bardziej koleżankę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na miejsce zajechali tak jak było planowane - kilka minut po dziesiątej. Mieścił się tam piętrowy domek, stojący tuż przy gęstym lesie, zatem cisza i spokój były zagwarantowane. W przeciągu kilkunastu kilometrów nie było nawet najmniejszego śladu obecności człowieka. Nieopodal mieszkania znajdowało się jezioro, w którym spokojnie można by się kąpać. Trzeba przyznać, iż piękno krajobrazu stanowczo przekraczało oczekiwania młodzieży. Byli oni wręcz zachwyceni otaczającą ich przyrodą. Zero głośnych samochodów i maszyn, tylko przyjemny dla ucha śpiew ptaków, szum liści oraz przenajróżniejsze dźwięki flory i fauny leśnej. Od razu po opuszczeniu aut, Ratliff zaczął odpowiadać na wszelkie pytania, zadawane przez podekscytowanych nastolatków. Otóż ów domek letniskowy należy do dziadka Ellingtona. Co roku spędzał tam wakacje, jednakże od dwóch lat budynek stał bezczynnie i nikt z niego nie korzystał. W tym wypadku postanowił oddać go pod opiekę wnuka, gdyż był pewien, że sam już nie będzie w stanie tego robić, a szkoda byłoby zaprzepaścić tak piękne miejsce. Prawda jest taka, że domek od deski do deski zbudowany był przez dziadka Ratliffa za młodu. Włożył w niego wiele pracy i wysiłku. Niedaleko od niego znajdowało się pole do łucznictwa, zagłębione nieco w lesie, z którego dotychczas można korzystać; specjalne miejsce do rozpalania ogniska oraz niewielka "plaża" łącząca się ze wspomnianym wcześniej jeziorem. Ponadto w stajence można było znaleźć łódkę oraz wędki a wraz z nimi różnego rodzaju przynęty, należące do staruszka. Swojego czasu był on zapalonym wędkarzem. Choć może i już starczy na jego temat. Wróćmy do naszych bohaterów. Po wyjaśnieniach bruneta, wszyscy udali się do wnętrza w celu rozpakowania swoich rzeczy. W jednym pokoju rozgościły się dziewczyny, w drugim Riker, Ross i Luca, a w trzecim Rocky i Ratliff. Wszystko było idealnie z wyjątkiem jednego, drobnego szczegółu - łazienka. Cała ósemka będzie zmuszona korzystać ze wspólnej. Ratliff podobnie jak Riker i Rocky nie potrzebuje wiele czasu na wzięcie prysznica i delikatne ogarnięcie. Niestety tego samego nie można powiedzieć o reszcie towarzystwa a zwłaszcza o Rydel, Rossie oraz Luce. Każde z nich potrafi przesiedzieć w łazience wiele czasu, co w tym przypadku byłoby strasznie uciążliwe.
- Jeejkuu.. Ja dziś chyba nie zasnę. Jestem zbyt podniecony - odparł podekscytowany Ross.
- Tak, ja też - przytaknęła Emily. - Tutaj jest rewelacyjnie.
- Eeejj, ejj.. tylko się nie podniećcie za bardzo - zaśmiał się Rocky.
- Za późno, bracie - zażartował blondyn, wywołując tym samym ponowne roześmianie bruneta i koleżanki.
- Pójdę się czegoś napić - rzuciła Cass, po czym ruszyła do domku. Wzięła w dłoń szklankę i zaczęła nalewać do niej sprite'a. W pewnym momencie zaskoczył ją ktoś od tyłu, co spowodowało wylanie niewielkiej ilości napoju.
- Spokojnie, to tylko ja - uśmiechnął się Ross. Dziewczyna kiwnęła głową i zaczęła powoli odchodzić. - Czekaj - zatrzymał ją chłopiec.
- Hmm?
- Unikasz mnie? - zapytał wprost.
- Słucham? No.. nie.. - odpowiedziała niepewnie.
- To mnie przekonałaś - powiedział z sarkazmem. - Od kilku dni mam wrażenie, że tak jakby za wszelką cenę starasz się nie przebywać tam, gdzie ja jestem.
- Oh serio?
- Tak, tak serio. Nawet teraz widzę, że mnie zbywasz - westchnął blondyn. Rzeczywiście miał on rację. Ton i sposób w jaki odzywała się do niego dziewczyna do najmilszych nie należał.
- Zdaje ci się. Muszę lecieć - rzuciła, odwróciwszy się na pięcie w stronę wyjścia.
- Ah tak? Nie masz tutaj żadnych obowiązków, więc gdzie musisz koniecznie teraz lecieć? - zatrzymał ją chłopiec, łapiąc za dłoń.
- No.. no.. tam - rzekła niepewnie, zabierając w pośpiechu rękę, a następnie udała się na zewnątrz, dołączając do reszty przyjaciół.
- Wiecie co, przekąpałabym się trochę - zaproponowała Rydel, mocząc dotychczas w jeziorze jedynie stopy.
- To wy pływajcie a my z chłopakami pójdziemy po coś, co przyda się na rozpałkę. Zrobimy ognisko - uśmiechnął się Riker, zgarniając ze sobą Rocky'ego i Lucę.
- To ja z Rossem idę sprawdzić czy można jeszcze korzystać z toru łuczniczego. Jutro moglibyśmy zrobić mały pojedynek - odparł Ratliff i wraz z kolegą skierował się w głąb lasu. Wspomniane wcześniej pole znajdowało się około 3 minuty drogi od domku, zatem można było je lekko dostrzec z plaży, na której właśnie rozłożyły się przyjaciółki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chłopcy tak jak zaplanowali, poszli sprawdzić, czy strzelnica wciąż nadaje się do użytku. Jak się okazało wszystko było w jak najlepszym porządku, zatem mogli wracać z powrotem do dziewczyn. Rozłożyli jeszcze jeden koc, a w następnej kolejności rozsiedli się obok koleżanek. Niedługo później wróciła reszta towarzysza wraz z drewnem potrzebnym na opał.
- Mamy już gotowe ognisko, wystarczy tylko podpalić. Ale i tak trzeba jechać do miasta po coś do jedzenia.. Chyba, że gustujecie w patykach i robakach - odezwał się Riker. To głównie on koordynował wszystko, gdyż będąc najstarszym, pełnił rolę "lidera" całej grupy. Jego obecność była jednym z powodów, dla którego Katie zgodziła się puścić Cass i Emi.
- To jedziemy - zerwał się z uśmiechem Rocky a zaraz za nim pozostali chłopcy z wyjątkiem Rossa.
- Mi się nie chce, zostanę z dziewczynami - odparł blondyn.
- Ee.. to ja pojadę - odezwała się Cassidy, podchodząc do najstarszego.
- Zgoda - rzucił zadowolony. - Ross, powinieneś brać z niej przykład - zażartował, kierując się do samochodów.
- Masz rację, Riker. Pojadę z wami.
- Świetnie.
- To ja w takim razie zostaję. Nie chcę robić sztucznego tłumu. Poza tym, po co wam dziewczyna, pewnie wolicie sobie porozmawiać sami - zwróciła się nastolatka, na co zdenerwowany Ross, wsiadł gwałtownie do auta, trzaskając drzwiami.
Najbliższe miasto znajdowała się około dziesięciu kilometrów od domku letniskowego, zatem dla samochodu to niewielka odległość. Co innego, gdyby trzeba było pokonać ten dystans na pieszo i to dwukrotnie. Wówczas zmęczenie oraz odciski byłyby gwarantowane. Chłopcy wrócili po godzinie, z kilkoma pełnymi reklamówkami, co przykuło uwagę dziewczyn zwłaszcza, że mieli oni kupić jedynie coś na grilla.
- Co wyście nakupowali?! - zdenerwowała się Rydel, podchodząc do kolegów.
- Nic - zgodnie odpowiedzieli chórem.
- My nie przyjechaliśmy tutaj pić i się upijać, tylko.. aby spędzić razem trochę czasu - odparła Rydel.
- Jasne, jasne. Przekonujący argument, siostrzyczko. I tak prawdziwy, że aż sama musiałaś się nad nim zastanawiać - zaśmiał się Rocky. - Przyjechaliśmy się rozerwać i za-ba-wić. Wyluzuj trochę.. jesteś pełnoletnia, więc nie popełnisz zbrodni pijąc pod nieobecność rodziców.
- Chyba zapomniałeś, że oprócz nas są tutaj dwie osoby, które pełnoletnie NIE są.
- Dziewczyny są pod naszą opieką, więc..- przekonywał brunet.
W końcu siostra skapitulowała i nie ciągnęła dalszej dyskusji. Chłopcy i tak zrobią co będą chcieli, zatem i tak nie byłaby w stanie nic z tym zrobić.
____________________________
Heeeej!
W dzisiejszym rozdziale starałam się wszystko dokładnie opisać, żebyście mogli sobie lepiej wyobrazić owe miejsce, więc w następnym już będzie luźniej. Dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość oraz przede wszystkim za miłe komentarze pod poprzednią notką.
~DarkAngel
więc po pierwsze: rozdział super, ale to ci już mówiłam na priv ;)
OdpowiedzUsuńpo drugie pary... jak wiesz to ja jestem za Rossidy i teraz trochę rozwinę ten temat. mówiłam już, że zrobisz jak uważasz. niby Ross jest wszędzie, ale tak prawdę mówiąc to jeśli już, on jest z Laurą, co mnie strasznie wkurza :| potem znowu trochę nudna by była taka idealna para, bo u Cassy i Ross'a się coś działo, a Riker i Cassy wszystko mieli idealnie i zawsze żyją w zgodzie... i znowu nie umiem tak sobie jakoś wyobrazić Riker'a w niektórych sytuacjach z nią... myślałam jeszcze o czymś, ale oczywiście zapomniałam :| także jak mówiłam, zrobisz jak uważasz, a to tylko moje małe zdanie ;)
Rozdział krótki, ale to dobre wprowadzenie do kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że w następnych będzie się działo :D
Co do pytania, z kim ma być Cass, sama mam mętlik. Dziewczyna była już w związku z oboma, z oboma się rozstała, obaj darzą jąuczuciem, to widać.
Może nie pomogę, ale moim zdaniem, obojętnie co zrobisz, mnie nie zawiedziesz :*
Rozdział wcale nie jest nudny, jest zajebisty zresztą jak zawsze. Ja jestem za Rossidy dlatego, że .. sama nie wiem dla czego po prostu jakoś dziwnie by teraz było gdyby Cass była teraz z Riker'em to było by wtedy jak latanie z kwiatka na kwiatek, jakby chodzili ze sobą na zmiane. Więc moim zdaniem lepsze będzie Rossidy ale zdecyduj sama co będzie najlepsze. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńNie wiem czy coś zrozumiesz z mojej wypowiedzi, ale ja nie mam talentu do wyjaśniania xDD
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Cudnie, że wróciłaś. Co do tych par... ja osobiście jestem za Rossidy. Co prawda Cass już była z Rossem i w ich związku były kłótnie, ale przynajmniej coś się w nim działo. Jakoś nie widzę Rikera w roli jej chłopaka. On jest trochę jak Liam w 1D - taki Daddy. Wszystko kontroluje i w ogóle. Mnie też wkurza to, że Ross jest z Laurą, no ale cóż zrobić. Wiem, że wybór jest trudny, dlatego życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Emilka <3
Rozdział ekstra... super ekstra i nie jest nudny! Więc nie pieprz głupot xd
OdpowiedzUsuńPary tak? Hmmm... osobiście jestem za Rissy, ale to nie od nas zależy tylko od Ciebie, więc teraz zrób to co napiszę: Zamknij oczy, spójrz w głąb serca... co widzisz? Rikera i Cassy czy Rossyego i Cassy? Musisz wybrać. :3
No więc rozdział świetny, a teraz to:
OdpowiedzUsuńJa osobiście jestem za Rossidy, ponieważ od tego rozpoczęło się całe twoje opowiadanie. Zgadzam się z wypowiedzią KissOofDeath, że gdyby Cass była z Riker'em, to byłoby latanie z kwiatka na kwiatek. Riker właśnie sprawdził się już w roli przyjaciela i niech tak zostanie. Po prostu gdy Cass jest z Riker'em to nic się nie dzieje, jest spokojnie. A co innego Ross, jest bardziej ciekawie, jest o czym czytać. Bardzo lubię Riker'a, ale rozumiesz, Riker to taki dobry przyjaciel, zawsze spokojny, wyrafinowany. Natomiast do gowy Ross'a przychodzą różne pomysły, jest wtedy ciekawie, a jak nic się nie dzieje, to się trochę nudzę. Także z mojej wypowiedzi pewnie wiesz, że jestem za Rossidy, ale ty musisz ostatecznie podiąć decyzję, ty masz ostatni głos. Możesz też zrobić tak, że Cass znajdzie soie chłopaka i Ross dziewczynę i kilka dni będą ze sobą chodzić, a potem Ross i Cass sami się przyznają, że nadal coś do siebie czują i to nie jest tylko przyjaźń. Kurczę, mogłam to napisać na początku, ale się rozpisałam >_< . W każdym bądź razie wiesz, za kim jestem :)
P.S. Zapraszam do mnie: http://herecomesforevergirl.blogspot.com :)
Rozdział jest genialny więc nie pleć głupot... Fajnie, że tak opisałaś to miejsce, bo dzięki temu miałam szansę lepiej to sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuńA co do par to już ostatnio pisałam, ale powtórze: Jestem za Rossem i Cass, bo (tu powtórka z argumentów powyrzej) od nich zaczęło się opowiadanie, z Rikerem byłoby zbyt idealnie (i tu napiszę to co ostatnio) Ross i Riker cały czas by się znowu kłócili i w końcu albo Riker zerwałby z Cass albo "zerwałby" z Rossem, do tego właśnie on się sprawdził jako przyjaciel- taki bardzo kochany i prawdziwy, pomocny, wspierający iwgl. Mogę sobie wyobrazić Cassidy z Rikerem, to też by było spoko. W sumie to może być z obydwoma, ale tym zdaniem nie pomogłam ci za bardzo, więc jak już to stawiam na Rossa. I pomysł Pattie, z tym, ze będą chodzi kimś innym i potem się przyznają też jest nawet spoko
Skoro nie wiesz co masz zrb to moze zrob zeby Ross poznal inna dziewczyne a cass innego chlopaka ;-) P.S. Świetny rozdzial czekam na nastepny i jestem tw fanka ;-)
OdpowiedzUsuńJestem za tym by Ross I Cassy byli ze sobą, bo wtedy Rocky może zmienił by o niej zdanie i Ross się tak na nią nie wkurzał. Riker jest dla niej dobrym przyjacielem, który potrafi ją pocieszyć i wgl. , ale jest też wyrozumiały i potrafiłby przyjąć wiadomość, że Ross jest z Cass. :) A Ross by się wściekał, gdyby Cass była z Rikerem. A jakby Ross znalazł sobie inną to wzbudziłby zazdrość u Cass
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ross czy riker + cass to klasyka..ZASKOCZ NAS . LUDZIE TEGO CHCĄ, CHCĄ NOWOŚCI.
OdpowiedzUsuńświetny :p
OdpowiedzUsuńno to ja zgadzam się z Gosia091198 bo z Ross'em na pewno wymyślisz wiele ciekawych sytuacji, nie sądze, że Riker jest nudny czy coś ale jak jest Ross to jest ciekawiej :D Zrobisz jak ci sie będzie podobało :) Może jeszcze wpadniesz na jakiś świetny pomysł :p
Myślę że Ross po tym co zrobił, nie zasługuje na Cass. Więc pomimo tego że Riker jest starszy od Cass, powinien z nią być.
OdpowiedzUsuńsądzę, że to Ross powinien być z Cass.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Cass powinna być z Riker'em. I popieram zdanie Bogumiły Czubak, że Ross nie zadługuje na nią. Moim zdaniem to by było bez sensu gdyby do siebie wrócili, bo wtedy by wyszło, że Cass zmienia sobie facetów jak rękawiczki. Raz jest z Ross'em, raz z Riker'em, a zachwile znów z Ross'em. Dobrze by było gdyby Riker był z Cass, a ona z Ross'em po prostu by się przestała kłócić, za to Ross powinien znaleźć sobie kogoś innego.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie: http://pass-me-by.blogspot.com/ :)
nareszcie ! XD i nie gadaj głupot, wcale nie jest nudny ;3 co do par... hmmm ja jak zawsze jestem za Rossidy i uważam że mimo tego co sie miedzy nimi wydarzyło ostatecznie powinni byc razem, ale zrobisz jak uważasz i napewno nie zawiedziesz <3
OdpowiedzUsuń