*Dom R5*
Nazajutrz najwcześniej z domowników wstała, rzecz jasna, żeńska część
towarzystwa. Jako pierwsza Kelly, nieco później Lexie i Emily. Chłopcy
natomiast gnili jak gdyby nigdy nic w łóżkach, zatem dziewczyny postanowiły
przygotować im małą niespodziankę i zorganizować śniadanie. Z taką inicjatywą
wyszła najstarsza z dziewczyn, chcąc trochę załagodzić sytuację między
młodszymi koleżankami, które od samego rana nie odezwały się do siebie ani
słowem. Kelly niemalże od razu się zgodziła, Emily natomiast, chwilę pokręciła
nosem, jednak ostatecznie również się zgodziła. Postanowiły przygotować coś zwyczajnego, tradycyjnego, bez żadnych niestworzonych wymysłów. Przecież liczy się dobry gest, a chłopcy na pewno będą równie zadowoleni. Poprzestały zatem na jajkach na bekonie i tostach.
Gdy tylko zdążyły rozstawić naczynia i prowiant na stole, chłopcy, a właściwie to już mężczyźni, zjawili się. Nie można zaprzeczyć, że widok śniadania, czekającego na stole, pozytywnie ich zaskoczył.
- No nieźle – uśmiechnął się Rocky, spoglądając na smakowicie zastawiony stół.
- Dziewczyny się postarały – przyznał Riker i bez zwlekania zasiadł z kolegami do posiłku.
- Miłe przywitanie? – zapytała blondynka, stając przy brzegu stołu.
- Najlepsze – odpowiedział z pełną buzią Ellington.
- Proszę dziękować tej pani, to był jej pomysł – powiedziała z zadowoleniem Kelly, obejmując w pasie Lexie.
- Ale wykonanie wspólne – odparł do brunetki uśmiechnięty Riker. – Wy nie jecie?
- Jemy, jemy – odpowiedziała Emily, a następnie razem z dziewczynami dosiadły się do chłopaków.
Rozmowa przebiegała przyjaciołom dość przyjemnie i praktycznie cały czas towarzyszyło im rozbawienie, gdyż chłopcy co rusz prześcigali się w opowiadaniu kawałów. Najlepiej wychodziło to Ratliffowi, jako iż to on miał największy talent komediowy. Niemniej jednak pozostali chłopcy również dobrze sobie radzili i nie mieli problemu w rozbawieniu towarzystwa. Śmiechom nie było końca, do momentu, gdy Rocky nieumyślnie strącił talerz Emily wprost na jej koszulkę. Tragedii nie było, jednakże znajdowały się na nim resztki jajek, które wylądowały na ubraniu brunetki.
- Ups – zaśmiał się pod nosem dziewiętnastolatek. – Wybacz.
- Ale jaja – skomentował Ellington. – Czaicie? – zapytał z uśmieszkiem. Riker wyciągnął rękę i przybił kumplowi żółwika.
- Ha, ha, zabawne – mruknęła nastolatka, podnosząc się od stołu. Ratliff słodko się uśmiechnął i posłał jej buziaka.
- Serio przepraszam – odparł Rocky, spoglądając na koleżankę.
- Spoko, nic się nie stało – uśmiechnęła się brunetka. – Pójdę do łazienki i nie będzie śladu – ruszyła w stronę schodów, prowadzących na górne piętro.
- Umm.. Pomogę ci – zaoferowała się Kelly, zmierzając za nastolatką.
Zdawać by się mogło, że młodsza nie usłyszała propozycji Voosen, gdyż nawet tego nie skomentowała. Udała się do łazienki, zupełnie nie zwracając na znajomą uwagi. Dopiero, gdy dwudziestolatka zapukała do drzwi, po czym powolnym krokiem weszła do środka, spojrzała na nią i się odezwała.
- Po co tu przyszłaś? – zapytała Emily, sięgając z umywalki gąbeczkę.
- Chciałam ci pomóc – odpowiedziała Kelly, podchodząc bliżej nastolatki.
- Uważasz, że nie potrafię wyczyścić bluzki? – siedemnastolatka spojrzała zbulwersowana na towarzyszkę.
- Nie, nie o to mi chodziło.. – odparła zmieszana. – Po prostu chciałam być miła i uznałam, że to dobra okazja, aby nieco załagodzić nasze relacje. Ellington na pewno by się ucieszył.
- Wiem lepiej co cieszy Ellingtona. I najlepiej by było, gdybyś w ogóle się stąd usunęła. Myślisz, że jestem idiotką? Tylko udajesz taką miłą, żeby mu się przypodobać, żeby myślał, że ty jesteś taka.. wspaniała, a ja tylko wiecznie mam jakieś problemy, tak? W takim razie uświadom sobie, że trafiłaś na niewłaściwą osobę. Odczep się od Ratliffa i zniknij z naszego życia najszybciej jak się da, zamiast niszczyć nasz związek. On i tak będzie po mojej stronie. Skończ to – powiedziała stanowczo wzburzona Emily, wprawiając dwudziestolatkę w osłupienie. Następnie opuściła pomieszczenie i wróciła do reszty towarzystwa, w ogóle nie dając po sobie poznać, co miało miejsce przed kilkoma minutami.
Kelly stała jak wryta przez dłuższy moment, kompletnie nie wiedząc jak zareagować. Zamknęła drzwi od środka, a łzy same zaczęły napływać jej do oczu. Z reguły nie zwraca uwagi na słowa innych i nie daje ze sobą w ten sposób postępować. Tym razem jednak nie wytrzymała i emocje wzięły nad nią kontrolę. Słowa siedemnastolatki tak bardzo ją dotknęły, że aż się zanosiła, byle tylko się nie rozpłakać. Przecież ona nic takiego nie zrobiła, a została tak potraktowana. Została oskarżona o coś, czego wcale nie miała w zamiarze zrobić, wręcz przeciwnie. Jej intencje wobec nastolatki były doprawdy dobre i jedyne na czym jej zależało, to zburzenie tej okropnej niechęci między nimi. A Ellington.. Jego traktowała jedynie jak przyjaciela. Fakt, był dla niej kimś bardzo ważnym, ale cieszyła się tym, że jest on szczęśliwy z kimś innym. W życiu nie zabrała by się za zajętego faceta, ani tym bardziej nie próbowałaby rozbić jego związku.
– Wróciłam – uśmiechnęła się Emily, siadając obok ukochanego.
- A Kelly? – zapytał zaciekawiony nieobecnością przyjaciółki.
- Zaraz przyjdzie, jest w łazience. Poprawia włosy czy coś – odpowiedziała, po czym cmoknęła bruneta.
- A to za co? – zaśmiał się Ell.
- Za nic. Kocham cię – powiedziała, raz jeszcze składając na jego ustach pocałunek. Tym razem jednak bardziej namiętny.
- Już jestem – oznajmiła dwudziestolatka, wchodząc do pokoiku. – Coś mnie ominęło? – zapytała, starając się stworzyć wrażenie zadowolonej.
- Jedynie pokazy czułości.. – przekręcił oczami Riker, którego od pewnego czasu prześladował ‘’syndrom singla”.
- Widzę właśnie – odparła, spoglądając na Ratliffa i Emi, której uśmiech mówił sam za siebie. Dwudziestolatek zerknął na nią speszonym wzrokiem, a następnie od razu spuścił głowę w dół.
- Nie ma nic lepszego niż siedzieć samotnie przy stole z dwiema parami zakochańców – westchnął niezadowolony Riker. – Pociesza mnie jednak fakt, że nie jestem jedyny w tej rodzinie – dodał z wyrazem zadowolenia.
- Tak bardzo zdesperowany, co bracie? – szturchnął starszego Rocky. Ten spojrzał na niego groźnym wzrokiem. – Umm.. Więc jak tam poszło wam w łazience? – zapytał brunetki, zmieniając temat. – Obie jesteście w jednym kawałku, uśmiechnięte, więc chyba nie tak źle?
- Nieee, jest okej, prawda? – odpowiedziała z uśmiechem Emily, zerkając na starszą. Kelly spojrzała na Ellingtona, a następnie ponownie wróciła wzrokiem do siedemnastolatki.
- Tak, jakoś udało nam się.. Jest okej – odpowiedziała nieszczerze uśmiechając się. Nie chciała pokazywać przy wszystkich, że coś jest nie tak. Tym bardziej nie zamierzała nikomu mówić, co wydarzyło się na górze. Wiedziała, że wtedy wszystko wskazywałoby na to, że niby rzeczywiście chce podłożyć młodszej świnie.
- Ooo cieszę się, że w końcu się dogadałyście – powiedział triumfalnie Ellington, będąc wyraźnie zadowolonym. Zależało mu, aby dziewczyny się dogadały, gdyż każda z nich była dla niego ważna.
Młodzież chwilę jeszcze podyskutowała, aż wreszcie zdecydowali się zrobić porządek po śniadaniu. Tradycyjnie nastąpił podział obowiązków. Tym razem znoszeniem naczyń zajął się Rocky z Kelly, zmywaniem Emily z Lexie, natomiast odkurzeniem Riker z Ellingtonem. Po skończonych czynnościach powoli zaczynali rozchodzić się w swoje strony. Dziewiętnastolatek z dziewczyną wyszli na spacer, Em poprosiła Ratliffa, by odprowadził ją do domu, zatem w mieszkaniu pozostali jedynie Riker oraz Kelly, którzy również z czasem porozdzielali się po swoich pokojach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Hotel Suzie’s*
Rydel i Cassidy obudziły się mniej więcej w tym samym czasie, około godziny
dwunastej. Nie była to zbyt wczesna pora, aczkolwiek zasnęły one grubo po
szóstej, zatem miały prawo pospać trochę dłużej. Po przebudzeniu około pół godziny leżały jeszcze w łóżku, dyskutując o swoich snach i różnych innych pierdołach. Powylegiwałyby zapewne dłużej, gdyby nie przypomniało im się o chłopcach, których wczoraj zostawiły na pastwę losu.
- Wiesz, chyba powinnyśmy sprawdzić co u chłopaków – odezwała się Rydel, opierając się na łokciu i patrząc na blondynkę.
- Ojejku! Kompletnie o nich zapomniałam! – rzuciła Cassidy, wstając z łózka. – W sumie to w nocy ich jakoś nie słyszałam. Trochę się obawiam, że mam w salonie rzeź – zaśmiała się, zakładając kapciuszki.
- To nie jest zabawne, oni naprawdę są zbyt cicho – powiedziała Delly, podchodząc szybko do drzwi, po czym od razu je otworzyła i weszła do salonu. Nie spostrzegając żadnego z nich sprawdziła jeszcze w drugim pokoiku, jednak tam również ich nie zastała. – Nie ma ich – odparła lekko oburzona.
- Możee.. Nie chcieli mi zakrwawić dywanu – wyszła z pewną sugestią młodsza.
- Tak, albo poszli do Luci – rzekła bardziej racjonalnie dwudziestolatka.
- Pf, moja opcja też jest możliwa.. – rzuciła pewnie blondynka, następnie wychodząc ze starszą z mieszkania. Chwilę później znalazły się przed drzwiami do apartamentu Włocha. Siedemnastolatka wyciągnęła z kieszeni kartę, którą następnie bezproblemowo otworzyła wejście.
- Masz kartę do jego pokoju? – zdziwiła się dorosła.
- Tak, on też ma do mojego – odpowiedziała siedemnastolatka, wchodząc do środka. Od razu chwyciła przyjaciółkę za bluzkę i przyciągnęła do siebie. – Nie żyją – powiedziała, patrząc na nią.
- Albo się upili i teraz śpią – stwierdziła brązowooka, pukając młodszą w głowę, wskazując drugą ręką na stół, na którym stały dwie puste butelki po alkoholu. Na kanapie przy stole leżeli natomiast dwa zaginieni. Dosłownie jeden przy drugim. Można by nawet powiedzieć, że po części jeden NA drugim.
-Po dłuższym namyśle stwierdzam, że to też jest jakaś opcja – pokiwała głową młodsza, następnie podchodząc do śpiącej dwójki z zamiarem obudzenia ich.
- Poczekaj! – krzyknęła szeptem (genialne, DarkAngel, genialne..) starsza, wyciągając z tylnej kieszeni komórkę. – Ja muszę zrobić zdjęcie. Nigdy nie wiadomo, kiedy ten mały gnom zalezie mi za skórę, a ja będę potrzebowała go trochę poszantażować – oznajmiła przebiegle, następnie strzelając chłopcom kilka zdjęć.
- Jesteś podła – powiedziała krótko Cassy. – Wyślesz mi je później – uśmiechnęła się podstępnie, a następnie kilkakrotnie szturchnęła nastolatków. Obydwaj po chwili powolnie otworzyli oczy i przeciągli się, jednak byli tak zaspani, że nawet nie zwrócili zbytniej uwagi na swoją wzajemną bliskość. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami. – Uhm.. Bardzo się cieszę, że się dogadaliście, ale nie do końca rozumiem wasze namiętne uściski.. Trochę mnie ten widok peszy – zwróciła się do nich Cassidy, widząc, że nic z tym nie robią.
- Coooo? – wyjąkał przez zaspany głos Luca, w dalszej kolejności wymieniając się z leżącym na nim Rossem spojrzeniami. Obaj chwile na siebie popatrzyli, a wraz z momentem przeanalizowania całej sytuacji, od razu gwałtownie podnieśli się z sofy.
- Widzę, że noc się udała – zaśmiała się Rydel.
- Słyszałeś coś, mój drogi przyjacielu? – zapytał bruneta Ross, rozglądając się po pokoju.
- Hmm.. Nie, amico mio (mój przyjacielu) – odpowiedział z pewnością Włoch. – Wiesz, chyba napiję się herbaty, chcesz też? – zapytał, udając się w stronę kuchni.
- Si – odpowiedział Ross. – Pomogę ci, kumplu – dodał, idąc za starszym.
- Dobraaa, o co chodzi? – spytała zdezorientowana Rydel, opierając się o blat w kuchni.
- Zwykłą czy owocową? – Luca wyciągnął z szafki dwa pudełka, następnie pokazując je młodszemu.
- A zrobię wyjątek, niech będzie owocowa. Zaszaleję – zaśmiał się blondyn.
- Możecie nam wyjaśnić o co wam na litość boską chodzi? – wtrąciła się Cassy, widząc jak chłopcy zupełnie nie zwracają na nie uwagi.
- Idźcie stąd sobie, przeszkadzacie nam w naszych męskich rozmowach – rzucił Luca, naśladując ton dziewczyn sprzed zeszłej nocy.
- Uh, właśnie – przytaknął Ross. – Mamy dzisiaj męski dzień. W ogóle wiesz co, Luca, kupiłem sobie tą nową grę.
- Outlasta?
- Tak! Jeszcze nawet nie miałem okazji, żeby pograć – odpowiedział. Dziewczyny stały w miejscu i bacznie przyglądały się chłopakom.
- Ależ wy jesteście głupi – skomentowała Delly.
- Jeszcze tu jesteście? – rzucił w ich kierunku Ross.
- Ah tak? Jesteś pewien, że chcesz w to grać, Ross? Naprawdę? – odezwała się do niego Cassidy.
- Umm.. Ugh.. Nie – odpowiedział zrezygnowany, po czym podszedł do siedemnastolatki i mocno ją przytulił. – Kochaj mnie.
- A co z męską solidarnością?! – oburzył się Włoch.
- Wybacz, bracie. Lepiej się poddać, póki mamy okazję – powiedział blondas, kładąc rękę na ramieniu bruneta.
- Babbeo! (frajer!) – odparł na to Włoch.
- Nie wiem, co powiedziałeś.. ale to odwołaj – rzucił wzburzony blondyn.
- Zmuś mnie – wzruszył ramionami dwudziestolatek.
- Ah tak?
- Chłopcy! Dość! – wtrąciła się Rydel. – Jeszcze chwilę temu obściskiwaliście się na kanapie, a teraz znów się kłócicie? – westchnęła.
- Nie kłócimy się, tylko droczymy – sprostował z uśmiechem Luca.
- Właśnie, okazało się, że mamy z Lucą wiele wspólnego. Chociażby samo to, że jego nazwisko jest prawie takie samo jak moje imię. Mega! – powiedział podekscytowany, przybijając brunetowi żółwika.
___________________________
Hej!
Kolejny rozdział, przybliżający nas do końca opowiadania. :')
Tradycyjnie kilka pytań do Was:
1. Co uważacie o zachowaniu Emily?
2. Jak myślicie, czy sytuacja zaistniała między Em i Kelly wyjdzie na jaw?
3. A jak zachowa po tym wszystkim Kelly?
4. A jak Wam się podobają nowe relacje Luci i Rossa? Myślicie, że mogą być z nich dobrzy przyjaciele czy raczej nie?
Odpowiedzi w komentarzach.
~DarkAngel <3
A ja będę pierwsza yolo. :3
OdpowiedzUsuńTylko skomentuję po szkole, bo jak zaraz nie wyjde to bedzie spóźnienie :/
Rossdział genialny, a w odpowiedzi sie bardziej rozpiszę ;)
Kocham,
~Sara
Dobra, jestem w domu.
UsuńPo pełnym idiotycznych gimbusiarskich zachowaniach moich znajomych mogę odpocząć i skomentować wreszcie wspaniały rossdział na blogu DarkAngel :3
So. Chyba wykorzystałaś jeden z moich pomysłów co do Rydel i Cass z poprzedniego komentarza, bo było ich sporo xd
Em to wielka, zazdrosna, polska suka, którą w moich największych marzeniach rzuca Ellington, a ta wraca do Polski i nikt jej nie lubi, a jej rodzice wysyłają ją do diabła, co ona traktuje poważnie i popełnia samobójstwo. :)
Haha, te hitlerowskie myśli ^^ nie chcę ich, ktos chętny? Oddam za free.
Ale tak serio to mozna ją gdzieś wywieźć. To oczywiście ty zadecydujesz ;)
Wyznanie Rossa jest takie 'awwwww'
"Kochaj mnie" kojarzy mi sie z piosenką Ellie Goulding "Love Me Like You Do" :3
Rydel i Cass takie podstępne :3
"Jesteś podła - powiedziała krótko Cass - wyślesz mi je później"
Leżę i nie wstaję XDDD
Co do pytań, juz odpowiadam:
1. Jest głupią suką, biorę stronę Kelly. A Em ma Ella na plakatach i koniec XD
2. Wyjdzie na jaw. Oooooj wyjdzie :3
3. Bedzie słabo grała, Rydel i Ellington się dowiedzą i Ell zerwie z Emily. :3 Kelly może przeprowadzi się do Suzie's i zostanie przyjaciółką Cass.
4. Będą z nich świetni przyjaciele. Ten przekręt z traktowaniem dziewczyn jak powietrze to mooooja krew :3
Nie mogę się doczekać kolejnego <5
Kocham <5
~Sara
Słucham sobie Twojej playlisty, znalazłam "Let her go" i wielbię Cię za to, że ona tu jest :3 Teraz mogę czytać.
OdpowiedzUsuń"Udała się do łazienki zupełnie nie zwracając uwagi na znajomą uwagi." - powtórzenie.
Ten naskok Emily na Kelly trochę mnie dobił. No bo przecież Kelly od samego początku zjawienia się u Lynchów pokazuje, że nie żywi już żadnych romantycznych uczuć do Ell'a, a szesnastolatka wciąż ma ją za wroga. To odrobinę żałosny obrazek zazdrosnej dziewczyny.
" Dosłownie jeden przy drugim. Można by nawet powiedzieć, że po części jeden NA drugim. " - hahaha, wiedziałam, że Ross i Luca przełamią lody, ale tego się nie spodziewałam. Jeden NA drugim. God, dlaczego mam zbereźne obrazy w głowie? *trzęsie głową jak idiotka, by się ich pozbyć*
" krzyknęła szeptem (genialne, DarkAngel, genialne..)" - nie ma to jak sarkazmem zaatakować samego siebie :D
"Obydwoje po chwili powolnie otworzyli oczy (...)" - "obydwaj" lub "obaj", bo oba osobniki płci męskiej.
Owocowa herbata ma tyle wspólnego z herbatą, że szlag mnie powoli trafia, jak czytam opakowanie owocowego naparu, a tu "herbata" - bycie uzależnionym tak bardzo niszczy.
Nie tłumacz się z czasu ;) Mamy rok 2015, a w moim opowiadaniu jest to 2010. I tak czytelnicy nie zwracają na to większej uwagi ;)
"- Umm.. Ugh.. Nie – odpowiedział zrezygnowany, po czym podszedł do szesnastolatki i mocno ją przytulił. – Kochaj mnie. " - so sweet ^__^
"- Właśnie, okazało się, że mamy z Lucą wiele wspólnego. Chociażby samo to, że jego nazwisko jest prawie takie samo jak moje imię. Mega! – powiedział podekscytowany, przybijając brunetowi żółwika." - podobieństw można szukać wszędzie, nawet w brzmieniu imion i nazwisk :3
Teraz odpowiedzi:
1. Już napisałam - dla mnie jest ono odrobinę żałosna. Rozumiem, zazdrość zazdrością, ale przecież w związku liczy się zaufanie! Poza tym Kelly nie daje jej powodów do bycia wręcz chamską. Nie podoba mi się ta Emily, oj, nie podoba.
2. Tak. To udawanie przy śniadaniu zacznie im ciążyć i w końcu doprowadzi do kłótni, przy której inni dowiedzą się o łazienkowych słowach Em.
3. Jak ma się zachować? Przecież ona niczego złego nie robi! Bycie mściwą, wredną zołzą mi do niej nie pasuje, bardziej wierzę w taki obrazek - zachowa wszystkie urazy dla siebie i będzie się starała schodzić Emily z drogi, by jej czymś bardziej nie rozsierdzić. Co wzbudzi podejrzenia u innych.
4. Jestem zdania, że z każdym da się zakolegować, jeśli coś łączy i chce się tej przyjaźni ;) Trzymam kciuki, by Ross i Luca nie byli sezonowymi przyjaciółmi, ale zostali nimi tak naprawdę :)
Ojoj, Monia. Już kilkakrotnie zwracano Ci uwagę na tego typu zagrywki: "15+ komentarzy = nowy post w ciągu 24h.". Robiłaś tak już wiele razy i zawsze źle na tym wychodziłaś. Zbierała się odpowiednia liczba komentarzy, a Ty nie dotrzymywałaś słowa z różnych powodów. Wiem, że zdarzają się sytuacje losowe, ale jestem zdania, że lepiej nie obiecywać takich rzeczy, a jedynie informować o możliwych datach dodania rozdziałów.
To tyle ode mnie dzisiaj :)
Miłego dnia! :*
tym razem akurat trzymam się terminów dodawania rozdziałów, a chcę skończyć to opowiadanie jak najszybciej, więc nie ociągam się z pisaniem. ;P a czasu mam pod dostatkiem, gdyż wciąż chora leżę całymi dniami w łóżku.
Usuńco do błędów, zaraz poprawię. :)
Super czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń1.em jest żałosna
2.wyjdzie na jaw
3.będzie smutna
4.mi się podobają
Czekam na next
Yyy świetny rozdział... nie moge się doczekać nexta... 1.tez bym była zazdrosna...ale bez przesady może troche przystopować ...2.tak wyjdzie . 3. Ona nic nie zrobiła stara się być mił ...przynajmniej ja tak uważam ... 4. Mi tam pasi , nawet się bardzo ciesze ... :) :*
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Jestem tak zmęczona, że nie mam pomysłu na jakiś długaśny, motywujący komentarz.
OdpowiedzUsuńCo do notki, to ja ją przeczytałam, ale zanim zdążyłam napisać komentarz, już dodałaś nowy rozdział xD
1. O Emily pisałam pod poprzednim rozdziałem, więc teraz sobie odpuszczę. Wybaczysz?
2. i 3. Zapewne wyjdzie na jaw. A może i nie? W sumie, gdyby miała wyjść to Kelly musiałaby o tym powiedzieć. Pragnę wierzyć, że nie jest zła i nie będzie skarżyć.
4. Rossi i Rossy! Trzy razy TAK! Lubię ich :D Jak chcą to potrafią się dogadać. Ja tam widzę zalążek BFF xD
Nie mogę się doczekać Crime story of R5 *.* To będzie MEGA!
A póki co, życzę weny na ostatnie rozdziały tej historii.
xoxo
~Liv~
Cudny *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
Boski!
OdpowiedzUsuńDodaj szybko next :*
Kochana masz talent w pisaniu...
OdpowiedzUsuńCzekam ma next...!!!
Aż 15komow ??
OdpowiedzUsuńaż? na dzienną liczbę wyświetleń tego bloga, 15 komentarzy to bardzo mało :)
UsuńSuper czekam na cd
OdpowiedzUsuńJak się chwali... Hehe
OdpowiedzUsuńSuper rossdzial czekam na next
Jest już 16 dzięki mnie 17komow
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńDzisiaj.
Usuń