czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 23: She fucking hates me and I love it.

- Hej Riker. - powiedział Ross, wchodząc do pokoju starszego brata.
- Siema. Co cię tu sprowadza? - odparł na przywitanie.
- Życie.. - wydukał smętny.
- Eee... dobra.., wiec mów o co chodzi.
- O Kaitlyn.. - zaczął.
- Yhyym.. - wykrztusił w znacząco niezadowolonym tonie.
- ... o Cassidy. - dodał po chwili.
- O Cassy? - zdziwił sie chłopak.
- Tak. Wiem, że to twoja dziewczyna, a ja jestem z Kait, ale..., ale, gdy jestem przy Cass, czuję się tak jakoś inaczej. - skierował blondyn w stronę Rikera.
- Amm... Po pierwsze, to ona wcale nie jest moją dziewczyną, a po drugie, to mam rozumieć, że lecisz na moją dziewczynę? - rzekł spokojnie Rik.
- Co?! To jesteście parą czy nie?
- Nie. Tak. Ahh.. Nie wiem. Niby tak, ale oficjalnie, to nie, więc nie wiem, co z tego wyjdzie. Zresztą nie mówmy teraz o tym. Mów, co mi chciałeś powiedzieć.
- Eee... Właściwie, to już nic. Dzięki za pomoc, bracie. - uśmiechnął się chłopiec, opuściwszy pokój najstarszego.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




** Oczami Rossa **
Ahh.. I co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę powiedzieć Rikerowi, że prawie pocałowałem jego dziewczynę. No właśnie, jego dziewczynę?! Jego dziewczynę?! Dlaczego ona musi być JEGO dziewczyną?! Ze wszystkich facetów na Ziemi, ona musiała wybrać własnie TEGO?! Mojego brata?! Przecież ja nie mogę niczego robić z dziewczyną brata! A co z Kaitlyn? Jesteśmy parą od roku, ale... ehh... za dużo myślę.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Apartament dziewczyn*
- Cześć Emi. - odparła Cass, wchodząc do apartamentu
- Hej. Nie miałaś być u Rydel? Właśnie sie do was wybierałam.
- Wiem, byłam, ale już wróciłam. - ciągnęła stanowczo. Ruszyła do sypialni i kolejno wyciągała wszystkie swe rzeczy z półek, aby móc je pochować do torby.
- Co ty robisz? - spytała Emi, podchodząc do przyjaciółki.
- Pakuję się. Mama jest już w domu, więc wyjeżdżam stąd. - wyjaśniła.
- Tak nagle? Co się znów stało? Podejrzewam, że ponownie chodzi o Rossa.
- Chciał mnie pocałować. Powiedział, że czeka na to od dawna, ale ja go odepchnęłam.
- Dlaczego? - mówiła zaskoczona Emily. - Myślałam, że chcesz tego.
- Tak, ale nie w ten sposób. On jest z Kaitlyn.
- A nie pomyślałaś, że po tym by się wszystko zmieniło?
- Jasne! - krzyknęła sarkastycznie. - Chciał mnie pocałować tylko dlatego, że pokłócił się z dziewczyną!
- To wcale nie znaczy, że masz wyjeżdżać. - próbowała przekonać przyjaciółkę.
- Właśnie, że tak. Ja ehh.. ja się w nim zakochałam! Rozumiesz? Zakochała się w nim. - wypowiedziawszy te słowa, złapała głęboki oddech. - A im dłużej tu jestem, tym jest gorzej. Dopóki nie wrócę do domu i będę jak najdalej od niego, to mi nie przejdzie. - rzekła, wtulając się w przyjaciółkę.
- Ok, jeśli chcesz, możemy już jutro wylatywać. - uśmiechnęła się brunetka.
- A co z Ratliffem? Przeze mnie musicie się wcześniej rozstać. - zauważyła Cassidy.
- Nie szkodzi. I tak w końcu byśmy musieli. - posmutniała.
- Jak wam się układa? To już takie oficjalne? - zapytała Cassy.
- Z nim jest rewelacyjnie. Z nikim nie czuję się tak dobrze, nie licząc ciebie oczywiście. - zaśmiała się. - To najwspanialszy chłopak na świecie. Jest przesłodki i przezabawny.
- No, no. Nieźle Cię wzięło. - cieszyła się przyjaciółka.
- Chyba tak. - uśmiechnęła się Emi. - A już nigdy więcej możemy się nie spotkać.
- No chyba sobie żartujesz. Od czego jest skype i inne komunikatory? Z resztą, za rok tutaj wracamy, przyjedziesz razem ze mną, prawda? - zaproponowała blondynka.
- Oczywiście, że tak. - zadowolone przyjaciółki przytuliły się.
- O matko! - zerwała się Cassidy.
- Co?!
- Riker! Zapomniałam o Rikerze! - zauważyła, po czym niezwłocznie sięgnęła komórkę i zadzwoniła do niego.

** - Słucham? - odebrał chłopak.
- Hej. Co robisz?
- Leżę. Rozmawiałem dzisiaj z Rossem.
- Oo.. Jutro wyjeżdżam. - zmieniła temat.
- Co? Dlaczego? Masz jeszcze kilka dni. - słusznie zauważył.
- Wiem, ale mama wcześniej wróciła i tak jakoś wyszło.
- Nie chcę, żebyś leciała. - posmutniał.
- Muszę. - odparła. - A odwiózł byś mnie na lotnisko? - spytała.
- Jasne. O której mam jutro być?
- O dziewiątej.
- Dobrze, to pa, skarbie. - uśmiechnął się.
- Pa, eee.. - zawahała się na chwilę. - ... do jutra. - rozłączyła się. **


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



*Następny dzień, ranek*
Cassidy właśnie szykowała jedzenie na wyjazd, gdy ktoś zapukał do drzwi. Rzecz jasna, był to Riker. Dziewczyna otworzyła.
- Hej, skarbie. - rozłożył ręce na przywitanie, chcąc objąć nastolatkę, lecz ta się odsunęła.
- Spóźniłeś się dwie minuty. - zrobiła obrażoną minę.
- I co teraz? - zaśmiał się Rik.
- Poniesiesz karę.
- Jaką? - spytał niepewnie chłopak.
- Nie odstaniesz buziaka. - uśmiechnęła się i wytknęła chłopakowi język.
- To sam go sobie wezmę. - powiedział blondyn. Przyciągnął dziewczynę do siebie i nagle weszło jego rodzeństwo.
- O fee... Nie róbcie tak przy ludziach. - zażartował Rocky, wchodząc do pokoju ze skwaszoną miną. Zaraz za nim weszła Rydel i Ellington.
- Gdzie Emi? - spytał brunet.
- No tak, Emi. A ze mną to się już nie przywitasz. - zachichotała dziewczyna.
- Czeeeeść, Cassy! - odparł obejmując blondynkę. - Gdzie Emi? - zaśmiał się.
- W pokoju. Tylko bez szaleństw tam. - mrugnęła do Ellingtona. - Zjecie coś? - zaproponowała. 
- Nie, nie, nie jesteśmy głodni. - uśmiechnęła się Ryd.
- Mów za siebie. - wtrącił Rocky. - Ja bym coś zjadł.
- Okej. Zaraz ci coś dam. - Cassy zachichotała, po czym poszła do kuchni.
Każdy zjadł posiłek i zabrał wszystkie torby do samochodu. Dziewczynki przed odjazdem poszły pożegnać się z Suzie. Trwało to bardzo długo. Po godzinie grupka młodzieży znajdowała się już na lotnisku. Samolot miał odlatywać być o jedenastej dziesięć, czyli za dwadzieścia minut. Młodzież usiadła na ławce i zaczęła dyskusję.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Dom R5*
Ross siedział znudzony w domu. Krążył od jednego pokoju do drugiego. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, gdzie ma się podziać. Od godziny próbuje dodzwonić się do Kaitlyn, lecz wciąż odzywa się poczta. Dlaczego nie odbiera tego cholernego telefonu? Może nie ma ochoty z nim rozmawiać? Ale przecie nic złego nie zrobił. ,,Może ma wyłączone dźwięki, albo wyszła z domu, zapominając telefonu" zastanawiał się chłopiec. ,,A może ktoś u niej jest?" przez głowę przechodziły mu najprzeróżniejsze myśli. Nigdy dotąd nie zastanawiał się, czy właśnie w tym momencie Kaitlyn go zdradza. Zawsze był pewien, że może jej zaufać, a teraz? Teraz sam już nie wiedział, co ma myśleć. Nie zwlekając dłużej, wziął kluczyki od auta i pojechał do swej dziewczyny. Nie był nadzwyczaj wściekły. Zachowywał się normalnie, spokojnie. Nie czuł niepewności, po prostu jechał. Co go podkusiło, żeby się do tego przyczynić? Zazdrość? Złość? Ciekawość? A może zwyczajna obojętność na to, co tam może zastać.
Piętnaście minut później był już na miejscu. Wysiadł z auta z miną pokerzysty i delikatnie zapukał do drzwi. Odezwała się głucha cisza, więc tak jak zawsze złapał za klamkę i wszedł do środka. Nikogo nie było. Postanowił wejść na górę, do pokoju ciemnowłosej. Podszedł do wejścia, lecz gdy miał wkroczyć usłyszał ze środka dwa głosy. Nie było to trudne, gdyż drzwi były lekko uchylone. Chłopiec postanowił podsłuchać. Oparł się o ścianę i wsłuchiwał w rozmowę. Zidentyfikował dwie osoby, chłopaka i dziewczynę.

- Nie spotykasz się dzisiaj z kochasiem? - spytał chłopak.
- Nie. Powoli zaczyna mi się nudzić. - zaśmiała się dziewczyna, siedząca okrakiem na koledze.
- Mam nadzieję.. Też mam już tego trochę dosyć. Jesteś tylko moja. - odparł całując dziewczynę w szyję.
- Wiem, misiu. Ale spokojnie, niech mi kupi jeszcze kilka błyskotek i będę cała twoja. - uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- Całe szczęście, bo zaczynam już się denerwować tym, że robisz do niego takie maślane oczka.
- Nie przejmuj się. To tylko sponsor, kochanie. - powiedziała, gładząc policzek partnera. - Tutaj chodzi o pieniążki, misiu. Ale widzisz, jaką masz zdolną dziewczynę? Potrafi rozkochać w sobie każdego. - pokazała szyderczy uśmiech.
- Tak, tak. Tylko z tym nie przesadzaj. I tak nie mogę pojąć, czemu tak długo z nim kręcisz? Cholera jasna, to zbyt długo trwa. - zdenerwował się.
- Jak to dlaczego? Bo jest sławny i kasiasty? A w dodatku naiwny jak małe dziecko. Naprawdę, jeszcze troszkę się z nim zabawię i koniec, dobrze? - brązowooka zachichotała.
- Dobrze, niunia.
Ross siedział oparty o ścianę przy drzwiach i nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Jak ona może tak mówić? Po tym wszystkim, co razem przeszli ona mówi, że liczy się tylko jego kasa? A najgorsze jest to, że przez to wszystko może stracić Cassidy. ,,Niee.., tego już za wiele. A to suka. Nie pozwolę tak ze sobą pogrywać." pomyślał. Wstał, złapał głęboki oddech i wszedł do środka. Spojrzał na obściskującą się parę i zaczął bić brawa.
- No, no. Gratuluję udanego projektu z geografii, choć ponegocjowałbym, czy takie rzeczy, to raczej nie na biologię. - odparł spoglądając na Kaitlyn, siedzącą bez bluzki.
- Ross?! Co ty tu robisz?! - spytała dziewczyna, po czym w popłochu zeszła z partnera.
- Oglądam przedstawienie, nie widać? Przeleciałeś już ją, czy to będzie pierwszy raz? - rzucił uszczypliwie, w stronę chłopaka. Był tak zdenerwowany, że nie panował już nad słowami.
- Ross! To nie to, na co wygląda. - odparła Kait, zakładając koszulkę.
- Ohh.. Kaitlyn. Oboje wiemy, co tu się działo. Chcesz mi wmówić, że wcale nie zamierzaliście się zaraz.. - w tym momencie urwał i zaśmiał się kąśliwie. - ..pieprzyć.
- Masz rację, to dokładnie to na co wygląda. Choć nie, jednak nie. - zaczęła. Blondynek patrzył na nią z determinacją. - Pewnie sobie teraz myślisz, że cię z nim zdradziłam, ale to nieprawda. Tak właściwie, to można powiedzieć, że zdradzał go z tobą. - ciągnęła ze zwycięskim uśmieszkiem. - Z tobą byłam tylko dla pieniędzy, skarbie. - pogładziła chłopaka po głowie. - Byłeś tylko moją zabaweczką, która robiła to, czego sobie zażyczyłam. I wiesz co, masz bardzo mądre rodzeństwo. Od razu mnie przejrzeli. Szkoda, że nie wierzysz ludziom, którzy na prawdę cię kochają. A tak w ogóle, to ja sprowokowałam Cassy do uderzenia mnie. - mrugnęła. - Wszystko co ona ci powiedziała zapewne jest prawdą. Ale z ciebie dureń, że nie uwierzyłeś przyjaciółce, która na serio cię lubi. Kurcze, aż sama jestem w szoku, że chwyciłeś tę bajeczkę, jak to mnie ta słodka blondyneczka źle potraktowała. Jesteś troszkę zbyt naiwny, kochanie. Nie można patrzeć tylko na wygląd, mimo że u mnie miałeś na co popatrzeć. - szepnęła i objęła Rossa. Jednocześnie zbliżyła wargi do jego szyi i zaczęła go cmokać.

Blondyn przez chwilę był w zupełnym szoku. Nie wiedział, co ma robić, nie mógł wydusić ani jednego słowa. ,,Ross! Durniu! Co ty wyrabiasz?! Nie daj się znów takiej zołzie! Ocknij się!" myślał. W końcu odepchnął od siebie dziewczynę i złapał z całej siły za nadgarstki. Brunetka syknęła z bólu.

- Wykorzystujesz chłopaków dla swoich zachcianek. Pieprzysz się z nimi, a później spławiasz. Jesteś zwykłą zdzirą i już na zawsze nią pozostaniesz. - mówił spokojnym tonem, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Kaitlyn.
- Pieprzysz?! - zdenerwował się siedzący dotychczas na krześle chłopak.

- Nie mów tak! To nieprawda! - krzyknęła dziewczyna. Wyrwała rękę i z całej siły dała blondynowi "z liścia".
- Jak? Potrafisz tylko świecić dekoltem i nic więcej. Nie mogę uwierzyć, że kochałem kogoś takiego. - brązowooka po raz kolejny dała mu w twarz. - Auu.. - syknął łapiąc się delikatnie za policzek. - Kogoś, kto sypia kilkoma chłopakami na raz. - dodał. Kait po raz kolejny zamachnęła rękę, lecz w ostatniej chwili Ross zdążył ją złapać. - Nie tym razem, kochanie. Bawcie się dobrze. - mrugnął zwycięsko do obojga i ruszył do drzwi.
- Twoja suka już odleciała! - krzyknęła brązowooka. Chłopiec zatrzymał się na chwilę, aż skapitulował. Podszedł do dziewczyny i złapał ją za policzki, nie mocno, aczkolwiek widać było złość w jego oczach. - Dobrze słyszałeś. Twoja SUKA!
- Nie waż się tak o niej mówić! Jedyną osobą, którą można tak teraz nazwać jesteś ty! A ten twój chłopak, to prawdziwy twardziel. Nawet się nie ruszył, żeby ci pomóc.
- A co? Uderzysz mnie? - spytała twardo, lecz widać było jej strach.
- Słucham? Oczywiście, że nie. Nie mógłbym uderzyć dziewczyny. Nie ważne czy zasłużyła, czy nie. Zresztą o czym my rozmawiamy. Muszę ją dogonić.
- Nie ma szans, odleciała jakieś dwadzieścia minut temu. - powiedziała Kaitlyn, chcąc zamknąć za Rossem drzwi. Ten jednak zatrzymał je i spojrzał na stojącego z boku chłopaka.
- Dobrze słyszałeś, pieprzyliśmy się. A lepiej zapytaj, ile razy zrobiła mi laskę.. Nie potrafi do tylu doliczyć - rzucił na odchodne i zatrzasnął za sobą drzwi.


___________________________________________________________________


Siemka! <3
To już 23!! Ostatni? No właśnie, mamy pewną kwestię do omówienia. Opowiadanie miało się skończyć wraz z końcem wakacji - odlotem Emily i Cassidy, a co Wy na to? Kończymy, czy może ciągniemy dalej? Wszystko zależy od Was. Czy historia zakończy się na tym, że Cassy jest (?) z Rikerem, Emily z Ratliffem, a Ross zerwał z Kaitlyn. Czy piszemy ją dalej, a zakończenie będzie zupełnie inne? Proszę o wyrażenie swej opinii na ten temat.


~DarkAngel <3

12 komentarzy:

  1. Masz pisać dalej! Kocham tego bloga i nie wyobrażam sobie, że nie będzie już rozdziałów ... :(

    Szkoda mi Rossa i Cass. Byłaby z nich świetna para, chodź wiem, że jak zostaniesz zrobisz coś super i ciekawego :).
    Pozdrowionka <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągnij dalej ! nie ma co ja chcę dalsze części :D Rozdział super szczególnie ,że musiałam cię o niego prosić :D ale oh yeah dodałaś :D dziękuję ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. no foch, wiesz. kończyć rozdział w takim momencie! :)
    aaaaa dodawaj szybko kolejny bo na serio zwariuję (jestem noł lajfem, siedzę od 3 godzin na kompie zamiast się uczyć do historii :D)

    dodasz? dodasz? kiedy dodasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie koncz!!! Niech Ross zdarzy! Niech zostanie chociaz te kilka dni! Nieh bedzie z Rossem, oboje na to zasluguja!!!
    I rozumiem ze jutro tez nowy rozdzial? ;)
    I nie waz mi sie teraz konczyc bo foch forever :*
    ~Gosia~

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo, noo.., widzę, że Bagietka musi dzisiaj trochę zadziałać. No więc dziewczyno, szykuj się na długą przemowę ^^
    1. Rozdział jest po prostu bezkonkurencyjny! Wszystko tak świetnie opisane. Jak czytałam o tej kłótni Rossa z Kaitlyn, to po prostu wciąż się uśmiechała i myślałam ,,Tak! Ross w końcu przejrzał na oczy!". Uwielbiam go w wersji takiego BadBoya (;p) jak to się zachował przy Kait. Taki jest jeszcze jeszcze bardziej seksowny :p. Ale i tak, mam nadzieję, że wobec Cassy nigdy tak się nie zachowa. Może być bardziej pikantny, ale w taki sposób (znów użyję tego słowa :p) seksowny :p. To by było na tyle (co do tego punktu).

    2. Kpisz sobie dziewczynko?! Chcesz zakończyć to opowiadanie w takim momencie? Nie, nie, nie! Bagietka nie wyraża zgody! Nie możesz nas teraz zostawić! Ciągnij tego bloga, błagam Cię! Jest on przecudowny! Nie wyobrażam sobie, żebyś go teraz zakończyła. Co ja będę wtedy czytała?! ;( Ostatnio zaczęłam też czytać regularnie bloga BabyBlue i też jest rewelacyjny, ale jeden blog to za mało :(. Błagam Cię, nie rób nam tego. Przecież może się jeszcze tyle wydarzyć. Możesz rozwinąć akcje np. na to, co się będzie działo za rok, w przyszłe wakacje :D. Wierzę, że cokolwiek napiszesz, to i tak będzie to wielkie i wspaniałe! Nie możesz nas teraz zawieść i zostawić :(. Masz tutaj wielu wspaniałych czytelników, którzy uwielbiają tego bloga, mam nadzieję, że spojrzysz też na to :). Ja rozumiem, że możesz już nie chcieć prowadzić tego bloga :(, choć z Twojej wypowiedzi zrozumiałam, że wcale nie przekreśliłaś go jeszcze :). Liczę na Ciebie! ;** Drugi punkt skończony. Lecimy dalej :D.

    3. Co będzie dalej w opowiadaniu? Hmm... Ja bym szczerze chciała, aby Cassy była z Rossem (z resztą chyba każdy tego chce :p). Tak jak to napisała ~Gosia~ "oboje na to zasługują!!!". To prawda! Tyle razem przeszli, że nie wyobrażam sobie, aby oni nie byli razem. Teraz napiszę troszkę o parach :P
    Cassy i Ross - para wręcz idealnie dla siebie stworzona! Jak tylko o nich czytam, to uśmiech nie schodzi z mojej buzi :D. Kocham ich! Są wspaniali. Doskonale się dopełniają ich charaktery ;3.
    Cassy i Riker - ee.. para taka, całkiem normalna. Właściwie, to oni nie są nawet oficjalną parą (jak to powiedział Riker). Fajnie się o nich czyta, ale to jednak nie jest to. Cassidy sama powiedziała, że kocha Rossa, a o Rikerze wcale tak nie powiedziała. Podobnie Riker. Nie wykazuje on jakiejś specjalnej miłości do Cass, tak jak jego brat - Ross. ;)
    Ross i Katlyn - blee.. chyba nie muszę się wypowiadać. Ta "para" już nie istnieje :D. Yeeeeaaaahh!! :D (sorki, ale taka tam, mała głupawka ;p).
    Ratliff i Emily - łooo... i tutaj stawiam wielki znak zapytania. W sumie, to oni tworzą super parę i na serio fajnie się o nich czyta, ale jest jedno ale :p. Mianowicie, nie wiem czemu, ale ja widzę Ellingtona z Rydel (hmm..). Ogólnie to mam wrażenie, że oni ze sobą trochę świrują (albo tak mi się tylko zdaje, może to po przyjacielsku), np. kiedyś w szpitalu, jak się zaczęli przytulać itp. itd. ;P. Punkt trzeci zakończony, lecimy dalej.

    Kończę komentarz w tym miejscu (ale zaraz dodam nowy), ponieważ jest to cholerne ograniczenie znaków :(. "Twój kod HTML nie może zostać zaakceptowany: Wartość musi mieć co najwyżej 4096 znaków" bla, bla bla.. Ehhh.. no cóż ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. CZĘŚĆ DRUGA! :D

    4. No dobra, dobra, co możemy napisać tutaj? Ahh..! Tytuł! Tytuł jest po prostu idealnie przypasowany do Rossa i Cassidy :D. Pozwolę sobie zacytować po polsku: ,,I już kiedy mam utonąć ona mnie ratuje
    Cholernie mnie nienawidzi, a ja to kocham
    Czekaj! Dokąd idziesz? Zostawiam Cię!
    Nie, nigdzie nie idziesz, wracaj
    I tak w kółko" (taaak.., źródło - tekstowo). No więc, fragment "Czekaj! Dokąd idziesz? Zostawiam Cię!
    Nie, nigdzie nie idziesz, wracaj
    I tak w kółko" - ooohoho ;3 tak, to jest doskonale przypasowane do nich :D. Bo przecież oni się wciąż kłócą. Cassy ma tego dosyć i odchodzi, Ross ją dogania i nie pozwala jej odejść, a później znów się kłócą "i tak w kółko" ;D. Ale ja tam uwielbiam czytać, jak oni się godzą, więc ;D

    5. Suplement - super! Świetnie, że co jakiś czas dodajesz do bloga małe ulepszenie. Pierw ten BONUS, później ikonki/gify/fotki z członkami R5, następnie pikanteria (mm.. ;D), dalej ta Playlista (piosenki po prostu przecudowne :3), a teraz ta muzyczka pod notką :D Na serio EXTRA! Jestem ciekawa, co wymyślisz następnym razem ^^ choć i tak już nie trzeba tutaj nic dodawać, bo już jest tutaj idealnie :p. Z bloga nawet nie chce mi się schodzić, ponieważ muzyka mi na to nie pozwala ;D.

    6. NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, NIE ODCHODŹ, BŁAGAM! :**

    7. Przepraszam za ten SPAM, ale tak bardzo mi zależy na tym blogu, że chyba się załamię, jak przestaniesz go pisać :(. Na serio, bardzo, bardzo proszę! NIE ODCHODŹ!!! :**

    8. Heeeehee, Bagietka kończy :D. Się rozpisałam :D. Ale to nic :p. Przynajmniej będziesz miała co czytać :). Mój komentarz powinien się liczyć jako 5, za to, że jest taki długalaaaaaśny :D. Mam nadzieję, że jakoś udało mi się wpłynąć na Ciebie (ponieważ serio pisałam to chyba z 20 minut xd). Chyba w życiu tyle nie pisałam ;p.

    9. Pozdrawiam! Twoja wierna, zawzięta i czytająca każdy wpis, czytelniczka - Bagietka! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Bagietko, na początku chciałabym Ci powiedzieć, że na dokładne przeanalizowanie Twojego komentarza straciłam dobre 20 - 30 minut, ale nie przeszkadza mi to (wręcz przeciwnie), ponieważ jest mi strasznie miło za wszystkie dobre słowa, które napisałaś o moim opowiadaniu :).
      1. Uwielbiasz Ross'a w wersji BadBoy'a? To mogę Ci powiedzieć, że to co się działo w tym rozdziale, to była tylko namiastka tego, co się wydarzy niebawem ;). I szczerze powiedziawszy, to ja też go takiego uwielbiam :p
      2. Wiem, że mam wspaniałych czytelników :). Najwspanialszych, jakich mogłam mieć :). Dlatego też, bloga nie opuszczam :).
      3. Co będzie dalej w opowiadaniu, to wiem tylko ja, a Wy dowiecie się z czasem ;) ;*. Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że chyba każdy oczekuje, aby Ross był z Cassidy, a ja staram się słuchać czytelników ;) u mnie na blogu działa tzw. demokracja ;p
      4. Dokładnie taką myśl miałam, dodając taki tytuł ;p. Zawsze staram się dopasować go idealnie do rozgrywanej akcji ;).
      5.Haha ;D. Cieszy mnie to strasznie, ale pomysły na ulepszanie bloga chyba mi się wyczerpały ;). Nigdy nie może być też zbyt dużo "naćpane", że tak powiem ;p.
      6. NIE ODCHODZĘ ;***
      7. To wcale nie jest spam ;* uwielbiam czytać Wasze komentarze :).
      8. Ojj.. taaak, miałam co czytać ;p. Udało się Wam wszystkim na mnie wpłynąć ;p
      9. Ja również pozdrawiam i dziękuję! ;**

      Usuń
  7. ŁOOOO! Nie sądziłam, że tego jest aż tak dużo :O. No ale nic, czytaj sobie, czytaj! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz! Pisz! PISZ! I FOCH, KOŃCZYĆ W TAKIEJ CHWILI?! pISZ! pISZ! Pisz dalej! super super super
    http://doubletakerosslynch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm.. Na początek naprostuję nieporozumienie z mojego ostatniego komentarza: nie, nie zyskałaś nowej czytelniczki. Przykro mi.. bo ja tego bloga czytam już na tyle długo, że 'nową' czytelniczką nazwać mnie nie można - za to wierną? jak najbardziej :P Jedynie co, to trochę nie lubię komentować.. nie, wróć! nie zawsze komentuję. Z zasady komentuję tylko te blogi, na których czytaniu mi zależy, które uważam za tego warte - tak, Twój się zalicza ;) Ba, to dość niesamowite, że udało Ci się nakłonić mnie do napisania aż dwóch komentarzy w tak krótkim czasie! No, ale tutaj byłoby niemożliwym nic nie napisać, bo:
    BARDZO lubię tego bloga!.
    Owszem, czytam jeszcze jedno, czy dwa takie opowiadania, ale żadne nie podoba mi się tak bardzo jak to. Ba,(<- po raz kolejny xd) jest to obecnie moje ulubione ze WSZYSTKICH ogólnie historii, które czytam! Dlatego też błagaam, nie kończ go jeszcze!.. W końcu, gdy Ross zerwał z tą mendą, gdy Cass przyznała, że go kocha, kiedy wszystko mogło stać się takie piękne.. nie zniosę tego, jeżeli skończysz w takim momencie.. Tak więc podpisuję się tu pod 6 punktem komentarza Bagietki i dołączam do niego swoje skromne: błagam..
    A co do rozdziału.. hmm.. cudny. To, jak Ross w końcu zerwał z tą ladacznicą - och jaki on był boski!, a - przede wszystkim - to, jak chciał pocałować Cassidy! Kocham ten moment. To było takie słodkie, kiedy mimo wszystko przybliżał się do niej, nachylał się nad nią, to jak ona go odepchnęła, a on nadal chciał to zrobić.. och, joo! Mam nadzieję, że jeżeli - błagaam(po raz kolejny)- będziesz kontynuować bloga, to dasz mi możliwość przeczytania dużo większej ilości takich cieplejszych - czy nawet 'gorętszych' ^^ - kawałków.
    Pozdrawiam cieplutko w tę zimną noc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku, jak zaczęłam czytać Twój komentarz, to zrobiło mi się smutno, ale później automatycznie włączył mi się uśmiech ;p. Strasznie się cieszę, że mój blog Ci się spodobał :).
      I masz rację, ,,gdy Ross zerwał z tą mendą, a Cass przyznała, że go kocha", to na pewno wydarzy się wiele hmm.. zaskakujących zwrotów akcji ;).
      Opowiadania nie zakończę na pewno. I owszem, dam Ci możliwość przeczytania cieplejszych kawałków ;p tak, więc tym się nie martw, ponieważ na pewno Cię ani innych czytelników nie zawiodę ;).

      Usuń
  10. Wspaniały rozdział. Na reszcie wydało się jaka naprawdę jest Kaitlyn. Eh szkoda Rossa...

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo