piątek, 20 kwietnia 2018

Rozdział 98

- Co tak słabo ci idzie? - zapytał Rocky, podchodząc do młodszego brata. Jego kieliszek wciąż zapełniony był w ponad połowie szampanem. Blondyn spojrzał na niego i uśmiechnął się.
- Delektuję się - odparł. Wzruszył ramionami, stuknął szklankę brata swoją, po czym na jednym tchu wypił pozostałość. - Ahhh - westchnął, przełknąwszy alkohol i potrząsnął delikatnie głową.
- A to co miało być? - zaśmiał się brunet. - Już ci weszło? - szturchnął delikatnie brata, widząc jego reakcję.
- Sześć miesięcy bez alkoholu robi swoje - odparł, odkładając kieliszek na stół. 
- Jak to miło jest mieć znów wszystkich moich chłopców w komplecie - wtrąciła się w rozmowę Rydel, która przed momentem niespodziewaniem podeszła do braci. Objęła ona chłopców i delikatnie potargała ich włosy. Ross, zauważywszy siostrę zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. 
- Uhh.. zaraz przyjdę - powiedział, pozostawiając rodzeństwo same. 

Ross chwycił kieliszek, który uprzednio odstawił na bok, wypełnił go ponownie szampanem, zrobił delikatny łyk, a następnie bez zastanowienia skierował się w stronę tarasu. Bezdźwięcznie otworzył drzwi, które niezwłocznie za sobą zamknął. Zatrzymał się na moment, spoglądając na stojącą plecami do niego dziewczynę, a na jego ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Zmierzył ją od stóp głów. Ubrana była w krótką, obcisłą, siwą spódniczkę oraz tego samego koloru, również przylegającą do ciała bluzkę na długi rękaw, odkrywającą niedużą część brzucha i pleców. Chłopak zawiesił wzrok na miniówce, która idealnie podkreślała kształty blondynki i delikatnie zagryzł dolną wargę. Po chwilowym zapatrzeniu powędrował oczami wyżej. "Ma zdecydowanie dłuższe włosy" pomyślał. 
Zastanawiało go również, czy nastolatka celowo nie odwraca się, by sprawdzić, kto stoi za nią, gdyż wie, kogo ujrzy, czy może wszedł na taras na tyle cicho, iż po prostu go nie usłyszała. 
Po momencie dumania, z wciąż nieschodzącym z jego ust uśmiechu zbliżył się do osiemnastolatki. Oparł łokcie o balustradę, przy której stała i bez słowa skierował wzrok na jej twarz. Dziewczyna niemalże od razu odwróciła głowę w jego stronę, na co zadowolenie towarzysza spotęgowało się. Po kilku sekundach ponownie zwróciła wzrok przed siebie, nie okazując żadnych emocji.

- Co tutaj robisz? - zapytał Ross, chcąc przerwać panującą ciszę. Nawet na moment nie odciągnął wzroku od dziewczyny. Bacznie jej się przyglądał.
- Stoję - wzruszyła obojętnie ramionami. "Znów to samo" pomyślał Ross, wychylając się lekko do przodu, by lepiej móc dostrzec twarz Cassidy, którą przysłaniały jej włosy. Ta, widząc zachowanie chłopaka pytająco spojrzała w jego stronę.
- Tak lepiej - uśmiechnął się, korzystając z okazji, by lepiej móc przypatrzeć się jej urodzie. Subtelnie oblizał wargi. - Nic nie powiesz? Każdy wypowiedział się na temat mojej nieobecności, aa.. co ty masz do powiedzenia? 

Dziewczyna dalej stała bezczynnie w miejscu, zupełnie, jakby nikogo przy niej nie było. 

- Mów śmiało, co ci siedzi w głowie. Jestem gotowy - powiedział, widząc, że blondynkę wyraźnie coś trapi. Otworzyła ona usta, jak gdyby chciała się odezwać, jednak przerwała. Wzięła oddech i odwróciła się w stronę chłopaka. Zlustrowała go od pasa w górę i po chwili wpatrywania zaczęła mówić.
- Przespałeś się ze mną, zaraz po tym wyjechałeś na pół roku, a do tego wszystkiego tuż przed wyjazdem nakryłam cię na spotkaniach ze swoją byłą - odparła z rozgoryczeniem. W jej głosie wyraźnie słychać było żal.
- Cass.. - chciał odezwać się Ross, jednak dziewczyna nie pozwoliła mu na to.
- Nie skończyłam - rzuciła. Chłopiec przytaknął jedynie głową i zamilkł. - Bardzo mi na tobie zależało. Byłeś pierwszym chłopakiem, który sprawił, że w całości mu się oddałam.. - spuściła wzrok w dół - ..wciąż zresztą jesteś - westchnęła. Dziewiętnastolatek z powagą wsłuchiwał się w słowa dziewczyny. - Tylko dlaczego mnie wtedy zostawiłeś? - zapytała z wyrzutem. - Akurat wtedy.. Pomyśl sobie, jak to wyglądało. 
- Wiem, Cassidy. Uwierz mi, że ten wyjazd był wtedy ostatnią rzeczą, o której myślałem. Dla mnie liczyłaś się tylko ty i to, żeby wszystko się między nami ułożyło. Poza tym, gdybym chciał się tylko z tobą "przespać", jak to ujęłaś wcześniej, nie byłoby mnie teraz na tym tarasie - mówił z przejęciem, patrząc dziewczynie głęboko w oczy. - Ale tu jestem i nigdzie się już nie ruszam. Wciąż chcę z tobą być. I nie dla seksu, Cassidy. Chcę być z tobą, bo cię kocham. 
- A co z Kaitlyn? Dlaczego z nią wtedy byłeś? - ponownie zadała pytanie. 
- Tłumaczyłem ci, że nic mnie z nią nie łączy. Byłem tam, bo.. uhh.. - zawahał się blondyn. Założył dłonie na głowę i kontynuował - nie wiem. Napisała mi tego głupiego SMSa, chciałem dać jej raz na zawsze do zrozumienia, żeby dała nam spokój.. a wtedy ty się tam zjawiłaś i.. i wyszło jak wyszło - tłumaczył. Widać było w jego oczach skruchę. Cassidy też ją widziała, jednak wciąż nie była pewna, czy może mu w pełni wierzyć. Nie była już wściekła, była zwyczajnie smutna. Ross, widząc niepewność na twarzy blondynki, ukląkł przed nią na kolanach i chwycił za dłonie. - Przysięgam, że wszystko, co mówiłem to najszczersza prawda. Musisz mi uwierzyć, błagam cię. Upadłem dla ciebie na kolana - ciągnął coraz bardziej zdeterminowany nastolatek. Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony partnerki jeszcze bardziej go frustrował. 
- Ross - odezwała się po chwili milczenia - wstań. 
- Nie - odpowiedział, kiwając przecząca głową. - Nie dopóki nie powiesz, że mi wierzysz.
- Wierzę ci - powiedziała z lekkim uśmiechem.

Chłopak zaśmiał się do siebie, po czym mocno objął niebieskooką, wciąż pozostając na kolanach. Jego ręce spoczęły wokół dolnej części pleców Cassy, lekko powyżej jej pośladków. Po kilku minutach wstał na równe nogi i po raz kolejny zaczął wpatrywać się w twarz dziewczyny.

- Tęskniłam za tobą - odezwała się. Zbliżyła się do chłopaka, objęła jego tors rękoma, oparła głowę o klatkę piersiową i wtuliła w niego. 
- Ja za tobą też, nawet nie wiesz, jak bardzo. Obiecuję, że od teraz będę najlepszy, jak tylko mogę być - zadeklarował, odwzajemniając uścisk ukochanej. Ta po krótkim momencie uniosła głowę i spojrzała na niego.
- Spędź ze mną noc - odezwała się proszącym głosem. - Stęskniłam się za tobą, nie chcę, żebyś znów mnie zostawił - dodała, cmokając delikatnie usta partnera. Wywołało to na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Z ogromną chęcią - odparł bez zastanowienia. - Jeśli nie przeszkadza ci, że cała rodzinka będzie w domu, to możesz zostać u mnie. Pójdziemy do gościnnego - zaproponował. 
- Brzmi świetnie - zgodziła się nastolatka.
- I obiecuję, że będę grzeczny - powiedział, kładąc dłoń na klatce piersiowej na znak obietnicy.

Cassidy nie odpowiedziała. Posłała chłopakowi jedynie subtelny uśmiech. Ten uniósł w górę kieliszek z szampanem, którego wciąż nie zaczął pić i sunął go w stronę blondynki. Dziewczyna zrobiła to samo ze swoim trunkiem. 

- Za nas? - spytał Ross. 
- Za nas - uśmiechnęła się Cass, stukając swoim kieliszkiem kieliszek partnera. - Na raz - zaproponowała. 

Chłopiec wzruszył ramionami, po czym obydwoje przyłożyli lampki do ust i jednocześnie zaczęli pić. Pierwszy skończył Ross, a chwilę po nim Cassidy. Ku jego zdziwieniu dziewczynie udało się opróżnić cały kieliszek.

- O proszę, proszę. Chyba się trochę popijało, gdy mnie nie było - zaśmiał się chłopak, wpatrując się w pustą szklankę. Osiemnastolatka nie odpowiedziała. 
- Tak w ogóle, to jak wyglądam? - zmieniła temat, oswobadzając się z objęć ukochanego. 

Zgrabnym krokiem przeszła kawałek, po czym obróciła się i zaczęła pozować, chcąc ukazać swój strój w jak najlepszej okazałości, eksponując jednocześnie swe kształty. Ross uśmiechnął się, widząc zachowanie nastolatki i z zaciekawieniem przyglądał się jej dalszym poczynaniom. Spodobała mu się zabawa w pozowanie. Wnikliwie wpatrywał się w blondynkę, chłonąc wzrokiem jej ciało. Niejednokrotnie zagryzł wargę, a wyobraźnia powoli zaczynała snuć w jego głowie różne obrazy.

- Więc? - zapytała Cassidy, wybijając chłopaka z transu.
- Hmm? 
- No jak wyglądam? - rzuciła, podchodząc bliżej blondyna. Ten raz jeszcze zlustrował dziewczynę od dołu do góry. Ułożył dłonie na jej pasie i złożył na jej ustach pocałunek. 
- Bajecznie - odpowiedział przez uśmiech. Po chwili jednak jego mina przeobraziła się w delikatny grymas. - Cass, czuję od ciebie papierosy.
- Słucham? - zdziwiła się blondynka, oswobadzając z objęcia chłopaka. Chwyciła delikatnie swoją bluzkę i przyciągnęła ją do twarzy, by zidentyfikować zapach. - Wiesz.. mój - westchnęła, przewracając oczami - "brat przyrodni" pali. Może przeszło na moją koszulkę - wytłumaczyła z lekkim uśmiechem.
- W porządku - odparł z ulgą dziewiętnastolatek. Przez moment przeszło mu przez myśl, że to jego partnerka popala, jednakże jej wyjaśnienie natychmiastowo rozwiało wszelkie podejrzenia. - Ogólnie jak w domu? - spytał, zmieniając temat. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Tymczasem w salonie*
Pomimo nieobecności Rossa, dla którego to właśnie impreza została wyprawiona, wszyscy dobrze się bawili i nikt nawet nie zwrócił uwagi na absencję blondyna. Ellington siedział na kanapie wraz z Rockym, rozmawiając jak zwykle o sprawach, które tylko oni byli w stanie zrozumieć. Natomiast pozostała trójka urzędowała w kuchni, doglądając piekącego się kurczaka. Niespodziewanie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, do których natychmiastowo pobiegła Rydel. Poprawiła fryzurę, zerkając w lustro, wiszące na przedpokoju, po czym chwyciła za klamkę. Jej oczom ukazał się doskonale jej znany brunet - Luca. Przez moment wpatrywała się w niego jak wryta z szeroko otwartymi oczami.

- Rydel, che piacere vederti (miło cię widzieć) - uśmiechną się Włoch, rozkładając szeroko ręce, oczekując uścisku. Kobieta bez zastanowienia objęła go.
- Zaniemówiłam - odparła po chwili, wciąż przyglądając się chłopakowi. - Obciąłeś włosy. 
- Si - uśmiechnął się szeroko. - Co sądzisz? - zapytał, przerzedzając czuprynę dłonią. 
- Meravigloso - odezwała się niepewnie Rydel.
- MeravigLIOSO (cudownie) - poprawił dwudziestojednolatek z delikatnym uśmiechem.
- Kto przysze.. - urwała zauważywszy Włocha Kelly, która właśnie podeszła do przyjaciółki, chcąc sprawdzić powód jej długiej nieobecności. - Wooow, no no - wydała z siebie dźwięk zachwytu, widząc zmianę w wyglądzie kolegi. 
- Grazie - uśmiechnął się dumnie Luca, gładząc się po karku. Schlebiało mu zachowanie przyjaciółek, nawet bardzo.

Po chwili trójka weszła do salonu. Każdy z chłopców rzucił przybyłemu przed momentem brunetowi spojrzenie. 

- Ciao - przywitał się Włoch, machając kumplom. - Wybaczcie mi to spóźnienie, ale jak widać byłem u fryzjera - wyjaśnił, siadając na jednym z krzesełek barowych, stojących przy wyspie w kuchni. 
- Widzę, że niezła zmiana - powiedział zdziwiony Riker. Wiedział, jak wielką wagę Luca zawsze przywiązywał do swoich włosów i jak bardzo o nie dbał. Stąd też pojawiło się zarówno u niego, jak i u pozostałych zgromadzonych zdziwienie. 
- Stwierdziłem, że najwyższa pora coś zmienić. Padło na włosy - uśmiechnął się brunet. - Może być? - zapytał niepewnie w stronę kumpli.
- No pewnie, że tak! - opowiedziała Rydel, dosiadając się do chłopaka. 
- Jest świetnie - dodała Kelly, która usiadła po drugiej stronie Włocha. - Zupełnie inny facet - uśmiechnęła się, wciąż wpatrując się w nową fryzurę dwudziestojednolatka.
- Oh grazie, Kelly. Cieszę się, słysząc taki komplement - odparł, zwracając się w stronę brunetki, chwytając ją za dłonie.
- Dokładnie, facet, już nie chłopiec - zaśmiała się Rydel, kładąc dłoń na ramieniu siedzącego obok. - A ten zarost doskonale ci pasuje. 
- Zaraz się zarumienię - odparł, wywołując mały chichot wśród koleżanek. - To przyjemność usłyszeć takie rzeczy od tak pięknych dziewczyn - dodał, ponownie wprawiając przyjaciółki w stan zadowolenia. 

Pozostała trójka wgapiała się w roześmiane trio, rzucając sobie od czasu do czasu pytające spojrzenia. 
Wówczas do salonu wrócili Ross z Cassidy, jednakże nikt ich nie spostrzegł.

- O co chodzi? - zapytał Ross, spoglądając na blondynkę. 
- Nie mam pojęcia - odparła, wzruszając ramionami, a następnie wraz z chłopakiem podeszli do siedzących na kanapie chłopaków. - Kto to? - zapytała Cassidy, wskazując na siedzącego plecami do niej bruneta, dyskutującego w najlepsze z dziewczynami. Ten, spostrzegłszy kątem oka blondynkę, natychmiastowo ruszył w jej stronę, wyprzedzając odpowiedź chłopaków. - Luca?! - krzyknęła zdziwiona nastolatka. - Wooow, co za przystojniak - rzuciła, mierząc Włocha od stóp do głów, składając następnie uścisk w jego ramionach. 

Cassidy nie widziała go od kilku dni, a ten tymczasem zdążył obciąć włosy oraz zapuścić przyzwoitej długości zarost. Nie można było zaprzeczyć, że przysłużyło się to do poprawienia wyglądu chłopaka. Zachwyciło to nie tylko Cass, lecz również pozostałe przedstawicielki płci pięknej, znajdujące się wówczas w pomieszczeniu.

- Podoba ci się? - zapytał, choć znał odpowiedź. Wyraz twarzy blondynki mówił sam za siebie. Włoch prawdopodobnie chciał jedynie dokarmić swoje ego kolejnymi komplementami, których od czasu przyjścia do mieszkania Lynchów usłyszał bardzo wiele. 
- Cóż za pytanie! Jeszcze jak! - odparła z entuzjazmem bez głębszego zastanowienia. Za chwilę obydwoje dosiedli się z powrotem do Kelly i Rydel.
- Uh, co to ma być? - zapytał z niezadowoleniem Ross, rzucając spojrzenie wciąż będącym w szoku chłopakom. 
- Pan idealny kradnie nam dziewczyny - burknął oburzony Ellington, wskazując rękoma w stronę kuchni, gdzie Włoch wraz z dziewczynami toczyli zaciętą dyskusję, śmiejąc się w niebo głosy.
- Oj to macie problem, chłopcy - zaśmiał się najstarszy.
- Ja w sumie chyba nie muszę się przejmować, Cass jest jego kuzynką więc.. - uśmiechnął się niepewnie Ross. 
- Tak się składa, że to ona robi najbardziej maślane oczka do niego - dokuczył Rocky, szturchając młodszego. Ellington, słysząc słowa kolegi zaśmiał się. Ross natomiast gwałtownie uniósł się z kanapy i zmierzył do kuchni. 
- A ty się tak nie ciesz, Kelly też wpatrzona jest w niego jak w obrazek - Riker skierował do Ratliffa, który momentalnie spoważniał i poszedł w ślady dziewiętnastolatka.
- Cassy, kochanie - odezwał się Ross, obejmując partnerkę od tyłu. Ta jednak zignorowała chłopaka i kontynuowała rozmowę. Widząc, że blondyn nie zamierza zaprzestać czynu, przeprosiła towarzystwo i odeszła z blondynem na bok.
- Co jest? - zapytała wyraźnie niezadowolonego.
- Dopiero co przyjechałem, a ty wolisz jego ode mnie. Spędź ze mną trochę czasu - westchnął z wyczuwalnym w jego głosie smutkiem. Cassidy uśmiechnęła się delikatnie.
- Idziemy się napić? - zaproponowała, kiwając głową w stronę stojących na szafce nieopodal piw. 
- Znów? - zdziwił się Ross. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się widzieć nastolatki, ciągnącej do alkoholu, zazwyczaj przystawała przy niewielkich ilościach. - Trochę mnie głowa boli po tym locie, jet lag to kiepska sprawa - powiedział, chwytając się za głowę. Cassidy mimo to sięgnęła po dwie butelki trunku, z czego jedną wręczyła chłopakowi.
- Może ci pomoże - rzuciła zachęcająco. Otworzyła swoją butelkę, a następnie podała Rossowi otwieracz. Po chwili zastanowienia zrobił to, co  przedtem jego partnerka. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



*Ellington*
Chłopak, zauważywszy, że jego przyjacielowi tak łatwo udało się odciągnąć partnerkę na bok, postanowił pójść w jego kroki. Zbliżył się do siedzących i po chwili zastanowienia odezwał.

- Hej wszystkim - powiedział. Nie usłyszawszy odpowiedzi kontynuowała. - Halo! - krzyknął doniośle, na co pozostali momentalnie zwrócili się w jego kierunku. Ten uśmiechnął się niezręcznie.
- Ellington, dlaczego krzyczysz? - zapytał zdziwiony Luca. 
- Żeby zwrócić waszą uwagę - mruknął niezadowolony chłopak.
- Wiesz, że wystarczyło po prostu się odezwać? - powiedział Włoch.
- Toć ja.. ughh nieważne - machnął ręką podenerwowany i zwrócił się w stronę Kelly. - Miałabyś może ochotę się przejść przewietrzyć? Trochę tutaj duszno - zaproponował z nadzieją. 
- Hmm - zastanowiła się brunetka. - Jasne - odparła z uśmiechem. Wstała z krzesełka, chwyciła komórkę, która leżała na blacie i schował ją do kieszeni. - Ell zaproponował spacer, chcecie dołączyć? - skierowała do przyjaciół, siedzących obok. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, wzruszyli delikatnie ramionami i również podnieśli się z siedzeń.
- Pewnie - odpowiedzieli zgodnie Rydel z Lucą. Na twarzy Ratliffa pojawił się grymas, jednakże powstrzymał się on od komentarzy.
- To świetnie - uśmiechnęła się szeroko Voosen.
- Chłopcy, my niedługo wrócimy, wyłączcie za jakieś - przerwała, spoglądając w ekran telefonu - dwadzieścia minut kurczaka - kontynuowała, podchodząc do dwójki braci, którzy wciąż siedzieli na kanapie.
- Dobrze, mamo - zażartował Rocky.
- Ha, ha, zabawne - warknęła z przymrużonymi oczami. Bracia posłali jej całusy, na co ta przewróciła jedynie oczami. Następnie skierowała się do wyjścia, gdzie czekali już na nią przyjaciele.

________________________________

I mamy kolejny.
Ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem jest frustrująca, aczkolwiek liczę na to, że stopniowo liczba będzie się zwiększała. 
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. Póki co wszystko rozgrywa się na spokojnie, ale to dopiero początki ;) 
Zapraszam na kolejny post w przyszłym tygodniu! (piątek/sobota)


~DarkAngel 

piątek, 13 kwietnia 2018

Rozdział 97:

W razie, gdyby ktoś zapomniał kilku wątków z opowiadania dodam kilka wyjaśnień pod rozdziałem. :)

______________________________

Minęło pół roku. Zdawać by się mogło, że sześć miesięcy, to wcale nie tak długi okres, jednakże wiele wydarzyło się w tym czasie u naszych bohaterów. Zacznijmy od początku.

Emily, po rozstaniu z Ellingtonem, postanowiła skorzystać z wielkiej okazji, którą otrzymała(1) i wyjechała do wymarzonej szkoły. Było to jej wieloletnim marzeniem, a po zerwaniu, które przysporzyło jej wielu smutków, uznała, że w ten sposób łatwiej zapomni o swoim byłym. Poza tym, nic jej w mieście nie trzymało. Może oprócz Cassidy, która początkowo była stanowczo przeciwna decyzji przyjaciółki. Wyobrażenie, że po tylu latach spędzonych z brunetką nagle ma ją stracić było nie do przyjęcia. Z tego powodu doszło nawet między nimi do małej sprzeczki, aczkolwiek w drodze drobnych negocjacji dziewczynom udało się dojść do kompromisu. Ustaliły, że będą się widywały przy każdej możliwej okazji takiej jak święta, czy wakacje, a ponadto będą się kontaktowały za pomocą skype'a.

Będąc przy temacie Cass, ostatnimi czasy jej życie nieco się obróciło. Kilka miesięcy temu ostatecznie przełamała granice między sobą, a partnerem swojej matki(2). Był to dla niej najlepszy wybór, jako że wkrótce mieli razem zamieszkać. Niespełna cztery miesiące temu przeprowadzili się wspólnie wraz z synem George'a do nowo zakupionego domu. Z początku nie była do tego pomysłu przekonana, jednakże z czasem zrozumiała, że skoro Katie jest szczęśliwa, to ona też powinna. Co więcej, dorosłych i tak nie ma w domu przez większość czasu. Przyjeżdżają średnio co dwa tygodnie, mężczyzna niekiedy nawet i rzadziej, na raptem kilka dni. Harry natomiast większość czasu spędza ze znajomymi, a do mieszkania wraca późnymi godzinami, bądź nawet wcale.
Zmiana miejsca zamieszkania i wyjazd Emily nie były jedynymi zmianami. Tym, co również ją dotknęło, był zupełnie niespodziewany wyjazd Rossa(3). Od czasu jego odjazdu rozmawiała z nim zaledwie kilka razy, tylko i wyłącznie za namową przyjaciół. Każde połączenie kończyło się po co najwyżej dwóch minutach. Gdy tylko blondyn powiadomił ją o wyjeździe pierwszym, co przeszło jej przez myśl były słowa, które nieustannie powtarzała jej matka ‘’prześpi się z tobą i zostawi”. Lynch oczywiście starał się wytłumaczyć, że to wcale nie prawda i może nawet udałoby mu się przekonać nastolatkę do swojej racji, gdyby nie zdarzenie, które było niczym ostatni gwóźdź do trumny osiemnastolatka. Na widok Rossa, siedzącego i dyskutującego w najlepsze ze swoją byłą dziewczyną w parku(4), sprawa wydała się być dla Cassidy ewidentnie jasna. 

Był to dla niej ciężki okres, zwłaszcza, gdy reszta przyjaciół – R5 – również wyjechała do Australii na mini trasę po kontynencie. W trakcie tego miesiąca blondynka bardzo zbliżyła się do Kelly. Mimo wcześniejszych sporów pomiędzy dwudziestojednolatką a Emily(5), Cass uznała, że nie warto wywlekać brudów z cudzych spraw i postanowiła dać dziewczynie szansę. Dla nich obu wyszło to na dobre, gdyż okazało się, że mają wiele wspólnego. Dość szybko się zatem zaprzyjaźniły. Można by powiedzieć, że Voosen po części zapełniła pustkę po wyjeździe Em, a jako że brunetka samotnie wynajmowała mieszkanie, była częstym gościem w mieszkaniu blondynki. We dwójkę zawsze raźniej, niżeli samemu. 

Co do Kelly, jej praktyki w Miami(6) szły w coraz lepszym kierunku i wszystko wskazywało na to, iż może dostać nawet stałą umowę. To oznaczałoby, że nie będzie musiała ponownie rozstawać się z przyjaciółmi. Wiadomość o takiej możliwości bardzo ucieszyła całą piątkę, jak i również Cassidy. Jednak tym, którego wprowadziło to w stan największego zadowolenia był Ellington. Jego relacje z rówieśniczką jeszcze bardziej zacieśniły się po rozstaniu z Emily. I choć zerwanie nie było dla niego niczym przyjemnym, postanowił iść dalej przed siebie i nie zamartwiać się tym, co złe. Niejednokrotni usiłował pogodzić się z osiemnastolatką, by wciąż mogli być przyjaciółmi, jednak dziewczyna za każdym razem wywlekała wszystkie zło oraz ból, który mężczyzna jej sprawił, zatem o ugodzie nie było mowy. Postanowił w związku z tym całą uwagę skupić na Kelly, która wciąż była dla niego kimś bardzo ważnym i szczerze powiedziawszy liczył on, że może wkrótce uda im się powrócić do dawnych czasów.

Jednak nie tylko Ratliff przeżył rozstanie. Również jego bratnia dusza musiała się z tym zmierzyć. A mianowicie Rocky, który niestety nie zaznał szczęścia w swoim związku z Lexie. Jak się okazało, miał on niemalże takiego pecha jak i jego dwaj kumple(7), którzy również poszukiwali miłości poprzez portale randkowe. Od dłuższego czasu dwudziestolatkowi towarzyszyło dziwne uczucie, jakoby jego partnerka bardziej przejmowała się spotkaniami z Rydel, niżeli z nim. Miał rację. Po kilku miesiącach związku, ujawniła się nietypowość kobiety. Mianowicie, była ona bardziej zainteresowana płcią tą samą, a Rocky był jedynie pośrednikiem, mającym na celu zbliżenie jej do siostry bruneta. Nie trzeba chyba dopowiadać, że po odkryciu prawdy zarówno Riker jak i Luca nie dawali dwudziestolatkowi spokoju i nieustannie mu dokuczali.

Nawiązując do Luci, chłopak wciąż nie zdecydował się, jak rozstrzygnąć sprawę z Rydel. Odnosił wrażenie, że coś do dziewczyny czuje, ale nie chciał póki co wchodzić w poważny związek. Uznał, że jeszcze nie pora. Lubił spotykać się z dwudziestojednolatką, ale jedynie w stosunkach przyjacielskich, co zdawało się jej nie odpowiadać. Z każdym kolejnym widzeniem z Włochem, była święcie przekonana, że jest to coś więcej niż przyjaźń i nie potrafiła pojąć, dlaczego chłopak nie robi kolejnego kroku. Wprawiało ją to w lekkie zakłopotanie, gdyż nie wiedziała do końca, jak się przy brunecie zachowywać. Była w nim zakochana. Tak, zdecydowanie była w nim zakochana i nie było to zwyczajne zauroczenie. Jeszcze bardziej przekonała się w tym wszystkim po incydencie z Lexie, która wprost wyznała Delly swoje upodobania. 

A co się działo przez ten czas u Rossa? Krótko mówiąc wciąż przeżywał swoją kłótnię z Cassidy z przedednia wyjazdu. Był wściekły na siebie, że dowiedziała się ona o wyjeździe w takim niefortunnym momencie. Może, gdyby zrobił to już dawno wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Tymczasem nie wiedział nawet, na czym stoi, nie wiedział, czego się spodziewać po powrocie. Dziewczyna z nim nie zerwała, ale wyraźnie dawała odczuć, jakby wcale nie zamierzała kontynuować tej relacji, która w dodatku trwała raptem dwa dni. Zdawał sobie sprawę, że tym, co przelało czarę goryczy było jego spotkanie z byłą - Kaitlyn. Sam nie wiedział, co go podkusiło. Po otrzymaniu od niej SMS-a, zaintrygowało go, co może chcieć po tak długim czasie. Mógł się spodziewać, że ta ciekawość jedynie sprowadzi na niego niepotrzebne nieprzyjemności, jak zawsze, gdy pojawiała się w pobliżu. I dlaczego Cassidy musiała akurat tamtędy przechodzić?  Ross na to pytanie odpowiedzi nie zna i zapewne nie pozna już nigdy. Była to sprawka Kaitlyn, która zadbała o to, aby znienawidzona przez nią nastolatka znalazła się tam dokładnie w momencie spotkania. Jak coś się zaczyna pieprzyć, to już po całości - nieustannie chodziło chłopakowi po głowie.
Będąc w Australii wielokrotnie próbował porozumieć się z dziewczyną, jednak bezskutecznie. Ich rozmowy trwały krótkie chwile, a po nich czuł się tylko gorzej. A co najbardziej nie dawało mu spokoju? Riker. Tak, ufał mu i już długi czas temu pozbył się swej podejrzliwości do niego, jednak tym razem one powróciły. Po tak długim czasie zdążył się nauczyć, że gdy on oddala się od Cass, Riker się do niej zbliża. I zapewne nie doszukiwałby się między nimi żadnej bliskości, gdyby nie to, że niejednokrotnie podczas rozmowy z dorosłym, słyszał w tle głos osiemnastolatki. 


A propos Rikera, u niego jako jedynego niewiele się zmieniło. Tylko jego relacje z Cassidy uległy drobnej zmianie. W dalszym ciągu byli sobie bardzo bliscy i spędzali razem wiele czasu, gdyż uwielbiali swoje towarzystwo. Niemniej jednak, można zauważyć, że znajomość ta ostatecznie ukierunkowała się na przyjaźń. Czystą przyjaźń bez jakichkolwiek akcentów romansu, co wcześniej było nieodłącznym elementem ich relacji. Rzecz jasna, miewali swoje momenty. Zwłaszcza, gdy Cassidy przeżywała rozstanie z dwiema bliskimi jej osobami, aczkolwiek nie wydarzyło się nic, co mogłoby wykraczać poza granice przyjaźni, co mogłoby zostać potraktowana jako zdrada wobec Rossa.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


12 grudnia, piątek
Nadszedł ten dzień. Dzień powrotu Rossa po jego sześciomiesięcznej nieobecności. Z tej okazji przyjaciele postanowili urządzić mu drobne przyjęcie powitalne, jedynie w gronie najbliższych mu osób. Zaangażowali się w nie dosłownie wszyscy, a nazajutrz mieli się pojawić również Stormie z Markiem i Rylandem, którzy postanowili złożyć wizytę swym dzieciom.

Od południa każdy zajmował się szykowaniem dekoracji, a mniej więcej około czternastej dołączyła do nich również Cassidy, która prosto ze szkoły zmierzyła do ich domu. Dziewiętnastolatek, natomiast, miał pojawić się po piętnastej, zatem czasu pozostało niewiele. Szczęśliwie wszystko było już gotowe, więc nie pozostało nic innego, jak odpocząć i wyczekiwać przyjazdu zupełnie niespodziewającego się niczego blondaska. 

Tak jak zostało zaplanowane, parę minut po godzinie szesnastej odezwał się dzwonek od drzwi, po czym, nie oczekując aż ktoś postanowi je otworzyć, pojawił się w nich wysoki, dobrze zbudowany blondyn z charakterystycznie potarganymi włosami. Na jego widok wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc i jednocześnie wykrzyczeli ‘’NIESPODZIANKA!”, wywołując na twarzy Rossa wyraźny uśmiech zadowolenia.

- Wow, to dla mnie? Aż tak się stęskniliście? – zapytał uradowany, rozglądając się dookoła. Postawił walizki w przejściu i powoli ruszył do przodu.
- Nie, no coś ty. Po prostu zostało trochę balonów z moich i Rocky’ego urodzin, więc spożytkowaliśmy je, aby się nie przeterminowały – odparł głupkowato Riker, uśmiechając się zadziornie do brata.
- Nie przeterminowały? – uniósł brew Ross z wciąż nieschodzącym z jego twarzy uśmiechem.
- Oh no chodź tutaj, mój mały klonie – powiedział starszy, rozkładając szeroko ramiona, a następnie mocno przytulił młodszego, targając przy tym jego włosy. 

Ten bez zastanowienia odwzajemnił uścisk. W mgnieniu oka dołączyła do nich cała reszta, tworząc jeden duży, grupowy uścisk. Podszedł każdy z wyjątkiem Cassidy, która lekko zmieszana stała z boku i przypatrywała się całemu zajściu. Dziwiętnastolatek po wywinięciu się z objęć niezwłocznie zbliżył się do niej z delikatnym, niewinnym uśmieszkiem i rozłożył przed nią ręce, czekając na przywitanie. 

– Nie przywitasz się ze mną? – zapytał, tracąc powoli nadzieje.
- Cześć, Ross. Fajnie, że.. wróciłeś – powiedziała bez emocji. Delikatnie pogładziła chłopaka po ramieniu, a następnie odeszła do reszty towarzystwa. Ross, nie chcąc dać rodzeństwu poznać, że coś jest nie tak, wymusił ponowny uśmiech i ruszył za nastolatką. 
- I co, jak wam się beze mnie żyło? – spytał, stając między przyjaciółmi.
- To ciebie tu nie było? Nawet nie zauważyłem – złośliwie machnął ręką Ratliff.
- Ha, ha, Ellington. Bardzo zabawne – przewrócił oczami rozbawiony dogryzkami Ross. Brakowało mu tego braterskiego dokuczania.
- No wiesz, własny pokój – uniósł dwukrotnie brwi Riker. – Nawet nie wiesz, ile się tam wydarzyło przez ten czas. A teraz znów będę musiał dzielić go z tobą – westchnął zgryźliwie. 

"..ile się tam wydarzyło" utknęło w głowie dziewiętnastolatka. Momentalnie spojrzał w stronę Cassidy, by sprawdzić jej reakcję na wypowiedziane przez Rikera zdanie. Brak jakiejkolwiek reakcji z jej strony rozwiał wszelkie obawy, skupiające się w jego myślach. Przynajmniej na razie. 

- Było więcej jedzenia dla mnie – odezwał się Rocky. – No i internet szybciej chodził.
- Hm.. Dzięki, chłopcy.. Widzę, że bardzo ciężko musiało wam być beze mnie – odparł Ross, mrużąc przy tym oczy. 
- A ja zrobię wyjątek i powiem, że straaaaasznie za tobą tęskniłam! – odparła jak zwykle urocza Rydel, mocno obejmując brata. – A ich nie słuchaj, bo to właśnie ta trójka najbardziej nie mogła się ciebie doczekać. Już od wczoraj krążyli po domu i nie wiedzieli, co ze sobą zrobić – zachichotała, spoglądając na braci. 
- A dziś co pięć minut spoglądali z utęsknieniem na zegarek – dodała, rozbawiona Kelly.
- Pf, a gdzie! – zaprzeczył Rocky.
- One kłamią, żebyś się cieszył – zaśmiał się najstarszy z towarzystwa.
- Tak, po waszym zachowaniu też tak sądzę – westchnął rozbawiony dziewiętnastolatek.
- A tak serio, to wiesz, że strasznie tęskniłem? Nie miał kto mi zawracać głowy – powiedział ze smutkiem Riker. 
- Ojeej, to słooodkie – uśmiechnął się uroczo Ross. – Riker.. – zaczął, kładąc dłoń na ramieniu starszego - ..obiecuję, że przez najbliższy tydzień będę zawracał ci głowę tak bardzo, jak jeszcze nigdy – powiedział stanowczo. Obydwoje się zaśmiali.
- Zaczynam żałować tego, co powiedziałem - kontynuował humorystyczną konwersację, a następnie ruszył w stronę wejścia, gdzie Ross zostawił walizki. 

Chwycił w dłonie dwie z nich i zaczął kierować się na górne piętro. Zaraz po tym dołączyli do niego pozostali bracia. Jako że dziewiętnastolatek wyjechał na sześć miesięcy, walizek było tyle, że każdy z nich przydał się do przenoszenia. Po zakończonej czynności młodzieńcy wspólnie udali się do salonu, gdzie miejsce miała ich kameralna impreza.

- Napijemy się szampana? - rzucił Rocky, otwierając lodówkę. Chwycił w rękę chłodzącą się od kilku godzin butelkę, po czym wrócił do towarzystwa.
- Ja ledwo co wróciłem, a wy mi już alkohol proponujecie? Demoralizacja - zaśmiał się Ross, zdejmując buty, o czym wcześniej najwyraźniej zapomniał pod wpływem emocji. Jednocześnie zerkał nieustannie w stronę Cass, która wciąż trzymała się na uboczu. W danej chwili siedziała na oparciu kanapy, biernie przyglądając się towarzyszom.
- Nie musisz pić z nami - uśmiechnął się Riker, sięgając po osiem kieliszków. Ilość nie przeszła uwadze Rossa.
- Nie jestem asem z matematyki, ale wydaje mi się, że nas jest - przerwał, rozglądając się po towarzyszach. "raz, dwa, trzy, cztery...'' odliczał w myślach - siedmioro - zakończył wypowiedź.
- Lada moment może przyjść Luca - sprostował starszy.
- Tak właściwie, to gdzie on jest? - zapytała Rydel, pomagając bratu rozłożyć kieliszki na stole.
- Miał sprawę do załatwienia - odezwała się Cassidy, co od razu przykuło uwagę dziewiętnastolatka. Ta spostrzegłszy na sobie wzrok chłopaka, odwróciła głowę i ponownie cofnęła się w tył.

Z wpatrywania w ukochaną wybił go głos Rikera, wołającego wszystkich po trunek. Przed momentem Rocky otworzył butelkę, a starszy zajął się rozdawaniem zapełnionych kieliszków.

- Pierwszy dla ciebie, dzieciaku - powiedział zgryźliwie, wręczając szampana najmłodszej towarzyszce. 

Po raz kolejny Ross bacznie przyglądał się zdarzeniu. Rzucił okiem na brata, zaraz po tym na Cassidy. Zahaczył o ich dłonie, podczas podawania nastolatce kieliszka i ponownie wrócił do ich twarzy. "Nie dotknęli się, żadnych podejrzanych uśmiechów" pomyślał, wzdychając z ulgą. Samodzielnie sięgnął alkohol i stuknąwszy się ze stojącym obok niego Ellingtonem, wziął niewielki łyk, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. W tym momencie stała z Kelly i Rydel, tocząc dyskusję. Po blondynce można było zauważyć, że krępował ją wzrok Rossa, gdyż podczas rozmowy bardzo często rzucała chwilowe spojrzenia w jego stronę. Chciała się upewnić, czy wciąż to robi. I robił. Od dobrych pięciu minut stał z poważną miną, sącząc szampana, wbijając swe ślepia w Cassidy.



1) Chodzi o propozycję nauki w jednej z najlepszych szkół. Emily wysłała tam podanie i została zaakceptowana. (rozdział 96; rozmowa Emily z Lucą)
2) Cassidy była bardzo przeciwna relacji swojej matki z jej nowym partnerem. (rozdział 96)
3) Mowa o wyjeździe Rossa do Australii w celu kręcenia filmu. (rozdział 96)

4) Nawiązanie do SMSa, którego Kaitlyn (była dziewczyna Rossa) wysłała do Rossa. (rozdział 96)
5) Emily (wtedy dziewczyna Ellingtona) nieustannie wykłócała się z Kelly. (np. rozdział 92, sytuacja w łazience)
6) Chodzi o praktyki, które Kelly musi odbyć ze studiów. (rozdział 72 - spotkanie w galerii)
7) Mowa o nieudanych internetowych randkach, w których brali udział Rocky, Riker i Luca.


__________________________________



Uff, mam nadzieję, że nie wypadłam z wprawy.

Rozdział jest dość długi, gdyż chciałam w nim wyjaśnić wszystko, co działo się podczas przeskoku akcji. 

Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał oraz że z czasem ponownie uda mi się zgromadzić grono czytelników takie (a może nawet i większe), jak za dawnych czasów na moim blogu. 

Bardzo proszę o pozostawienie komentarza z Waszą opinią na temat rozdziału. :) 


~DarkAngel 

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

POWRÓT?

Nie było mnie tutaj od tak długiego czasu, że sama nie wiem, jak powinnam zacząć ten post... 


Witajcie, 

Tak chyba będzie najprościej 

Do napisania tej notki zbierałam się już od pewnego czasu. Jednakże przed jej publikacją chciałam pierw dokonać pewnych zmian na blogu. Chciałam uporządkować cały bałagan, jaki tutaj panował, a mianowicie kilka rozdziałów od historii, którą zaczęłam pisać i nigdy nie skończyłam.. Zapewne nigdy nie skończę, a śladów po niej już nawet tutaj nie znajdziecie, bo wszystko wykasowałam. Zostawiłam jedynie historię, którą pisałam jako pierwszą i którą na całe szczęście dokończyłam. Aczkolwiek i jej nie pozostawiłam nienaruszonej. 

Przez ostatnie dwa, może trzy tygodnie każdego dnia, gdy tylko miałam chwilę czasu, poprawiałam dawne rozdziały. Po przeczytaniu każdego z nich (zajęło mi to dwa dni!) poczułam pewną radość, lekki smutek, a nawet i zażenowanie. 
Radość, ponieważ przypomniały mi się czasy, w których pisałam i tworzyłam, w których robiłam to, co lubię, co sprawia mi przyjemność.
Smutek, ponieważ zrozumiałam, że tak nagle zaprzepaściłam coś, w co włożyłam tak wiele pracy i czasu, a także ponieważ przestałam robić to, co lubiłam robić. Od czasu mojego zniknięcia z bloga nie napisałam nic. Dlaczego? Prawdopodobnie z lenistwa.
Zażenowanie... Ze względu na niektóre rzeczy, które rozgrywały się w rozdziałach. Z perspektywy czasu zauważyłam rzeczy, których kiedyś nie rozumiałam. Nie będę wspominała tutaj o błędach ortograficznych, który było dość sporo. Mam na myśli konkretne wydarzenia z opowiadania, który, które w tym momencie opisałabym w zupełnie inny sposób, bądź całkowicie bym z nich zrezygnowała. Niemniej jednak, było to wiele lat temu i wiadomo, ludzie się zmieniają, dorastają. Gdy pisałam dawne rozdziały byłam.. dzieckiem. Większość rozdziałów poprawiłam, by lepiej czytało się je nowym czytelnikom, których mam nadzieję, że zdobędę. Zmieniałam je w taki sposób, by fabuła pozostała nienaruszona. 



Przechodząc do sedna sprawy.. Nie było mnie tutaj od trzech lat. To bardzo długi okres. Zrozumiem, jeśli nie będzie tutaj żadnych czytelników, ale mam nadzieję, że uda mi się to naprawić. 

Postanowiłam kontynuować moją historię z blogspotem. Postanowiłam kontynuować moją historię, którą wcześniej tworzyłam tutaj na tym blogu. Tak, jak zapowiedziałam trzy lata temu - powstanie "sequel". Rozdziały zacznę dodawać wkrótce. Pierwszy jeszcze w ten weekend. 

Aby nikogo nie zawieść, w ciągu ostatnich kilku tygodni napisałam kilka rozdziałów naprzód, by mieć pewność, że będą one dodawane regularnie. 



Jeśli ktoś jeszcze tutaj jest, bardzo proszę o zostawienie po sobie śladu. Z góry dziękuję.


~ DarkAngel 
Template by Elmo