wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 82: Yesterday is history, tomorrow's a mystery.

*Dom R5*

Cała czwórka wciąż siedziała w salonie i toczyła ze sobą rozmowę. Nie była ona za bardzo kreatywna, gdyż między Emily a Kelly nie pojawiały się żadne pozytywne emocje. W ogóle nie miały chęci na wspólną dyskusję. Jedynie Rydel na marne starała się podtrzymać towarzystwo. Nawet Ellington siedział znudzony, a zarazem zatrwożony cała sytuacją. Choć akurat dla niego cisza była znacznie lepszym wyjściem, niż rozmowa. A nóż widelec ktoś by powiedział o słowo za dużo i cała prawda wyszłaby na jaw. Emily była by wściekła, Kelly byłaby wściekła, nawet Rydel byłaby na niego wściekła, że tak we wszystkim namieszał. Zdawać by się mogło, że nic w sumie nie jest tak tragicznie dla bruneta - dziewczyny nie chcą ze sobą rozmawiać, więc nic się wyda. Wówczas do mieszkania wrócił Ross.

- Heej wszystkim - przywitał się zdziwiony widokiem. - No nieźle, nieźle. Szalejesz, Ellington - zaśmiał się blondyn.
- Co masz na myśli? - zdziwił się dwudziestolatek.
- Emily i Kelly.. Razem.. Ha, to zaskakujące - powiedział wciąż rozbawiony osiemnastolatek.
- Co w tym zaskakującego? - spytała Em.
- No bo wiesz.. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić Jolene, rozmawiającą z Kaitlyn jak gdyby nigdy nic. A wy tak sobie siedzicie spokojnie i o.
- Czemu akurat Kaitlyn? - zapytała siedemnastolatka.
- Bo jest moją by..
- Ross! - przerwał kumplowi zmieszany brunet.
- Oł.. Ee.. Tak sobie, bez żadnego powodu - dokończył Ross. - Sorki Ell, powodzenia - klepnął starszego w ramię, po czym pobiegł do pokoju na górę.
- Bez żadnego powodu, tak? - powtórzyła podejrzliwie Emily. Po ostatniej wypowiedzi blondyna, zdołała stwierdzić, że Ellington jednak coś ukrywa. - Robi się coraz ciekawiej..
- Mam dość, wychodzę. Od początku mówiłam, że to nie jest dobry pomysł - odezwała się Kelly, wstając z kanapy.
- I ty jesteś w to zamieszana - rzuciła opryskliwie szesnastolatka. - Ellington co jest do cholery grane?
- Dobra.. Powiem prawdę.. Rossowi chodziło o to, że.. To dziwne, że ze sobą rozmawiacie, bo.. - zamilkł na moment w zamyśleniu. - Kelly to koziorożec, a ty bliźnięta. To bardzo złe połączenie. Tak samo jak Kaitlyn i Jolene. Kaitlyn to ryby, a Jo..
- Ellington!! - wrzasnęła zdenerwowana Rydel. Nie mogła już  dłużej słuchać kolejnych kłamstw kolegi, gdyż wiedziała, że z każdym kolejnym oszustwem, wiążą się coraz gorsze konsekwencje. Już i tak naważył sobie zbyt wiele piwa, które teraz z trudem będzie mu je spić. Zwłaszcza, że Emily ostatnimi czasy bywała szczególnie zaborcza.
- Dobraa.. Chodziło mu o to, że to zaskakujące, że moja była dziewczyna rozmawia z obecną.. - wyjaśnił niepewnie. - Kelly i ja byliśmy kiedyś ze sobą.
- Że co proszę? - rzuciła wyraźnie niezadowolona siedemnastolatka. - Czyli, że nie dość, że ściągasz swoją ex do mieszkania, podczas, gdy chodzisz ze mną, to jeszcze mnie oszukiwałeś?!
- Noo.. tak - powiedział krótko chłopak. - Z tym, że ciebie miało tutaj teraz nie być i o niczym miałaś nie wiedzieć. A ty jednak postanowiłaś przyjść i o..
- Oh, więc zamierzałeś mnie wciąż oszukiwać? - spytała retorycznie Em. Z każdym kolejnym słowem chłopaka, była coraz bardziej zdenerwowana.
- Ekhem, troszkę za dużo tej szczerości - wtrąciła ściszonym głosem Rydel.
- Jeśli można wiedzieć, ile czasu jesteś już w Miami? - Emily zwróciła do Kelly.
- Kilka dni - odpowiedziała krótko brunetka.
- Kilka dni.. A wiesz od kiedy zaczęły się te wszystkie problemy w naszym związku? - skierowała tym razem do partnera. - Od kilku dni!
- O nie, nie.. Czy ty coś może sugerujesz? - zapytała jeszcze coraz mniej spokojna Kelly.
- Owszem! Że od kiedy się pojawiłaś, mieszasz Ellingtonowi w głowie - odparła wprost młodsza, co zdecydowanie nie spodobało się drugiej.
- Ah tak? Ja mu mieszam? Więc uważasz, że to normalne, że chłopak boi się nawet spotkać z przyjaciółką? A myślisz, że dlaczego teraz musiał cię okłamać? Bo się bał - wygarnęła rozzłoszczona Kelly. Była ona osobą z reguły dla każdego miłą oraz opanowaną, jednakże tym razem postanowiła walczyć. Przecież nie mogła sobie pozwolić na rzucanie takich oszczerstw na swój temat.
- Ja przynajmniej nie mieszam się w cudze związki i ich nie niszczę! - krzyknęła Emily.
- Takie oskarżenia, to ja sobie wypraszam! - burknęła Kelly. - Nie staraj się obwiniać kogoś o twoją nieumiejętność zadbania o związek.
- Śmiesz twierdzić, że nie dbam o mój związek? Pff! - parsknęła. - A co ty niby możesz wiedzieć?
- Na pewno znacznie więcej niżeli ty. Przede wszystkim w przeciwieństwie do ciebie, znam Ellingtona od wielu, wielu lat. Potrafię poznać kiedy jest szczęśliwy, a kiedy nie jest - powiedziała spokojnym tonem.
- Nie wiem do czego zamierzasz, ale lepiej to skończ. Pojawiłaś się tak nagle i chcesz mi rozbić związek? Ale wiesz co, nie uda ci się to. Gdyby Ellingtonowi naprawdę zależało, nie stał by teraz bezczynnie.
- Nie mów za niego - pouczyła starsza. - Nie wiesz, co mu teraz siedzi w głowie. Poza tym.. Ja nie zamierzam rozbijać żadnego związku. Ratliff chciał mi tylko pomóc, bo jest dobrym przyjacielem.

- Tak, on jest wspaniały. Jednak, gdybyś ty była taka dobra za jaką się uważasz, Ellington wspomniałby coś o tobie przez ten cały czas. Wiesz kiedy pierwszy raz o tobie usłyszałam? Z tydzień temu - wciąż ciągnęła Emily. Podobnie jak Kelly, była osobą z reguły spokojną. Tymczasem emocje poniosły nad nią kontrolę i wcale nie zamierzały się uspokoić. Dopiero interwencja Rydel, zdołała stłumić nieco zdenerwowanie szesnastolatki
- Dziewczyny, dość! - krzyknęła blondynka, zauważywszy bezradność ze strony Ratliffa. Stał w niemocy, obserwując brunetki i nie był w stanie nic z tym zrobić. Powinien już na samym początku zareagować, jednak sytuacja ta go przerosła. Prawdopodobnie, gdyby nie dwudziestolatka, kłótnia ciągnęłaby się jeszcze przez pewien czas. - Co wy wyprawiacie? Ja rozumiem, że możecie być.. wściekłe, delikatnie mówiąc, ale to nie jest od razu powód do kłótni. Ell troszkę, mówiąc troszkę mam na myśli BARDZO, tutaj namieszał, ale zrobił to w dobrej wierze - uśmiechnęła się sztucznie, chcąc wyciągnąć kumpla z bagna. - Nie chciał sprawiać przykrości ani tobie, ani tobie - zwróciła się kolejno do dziewczyn. - Chciał być dobrym przyjacielem i chłopakiem i chyba to najważniejszy - zakończyła z szerokim uśmiechem, licząc na pozytywne skutki swej przemowy.
- Nie - rzuciła krótko Emily. Odwróciła się na pięcie i zmierzyła ku wyjściu. Następnie założyła buty i wyszła, kompletnie nie zwracając uwagi na wołania i prośby Ellingtona, aby została.
- Umm.. Powinienem się przejąć faktem, że przed chwilą minąłem się z wściekłą Emily? - spytał Riker, wchodząc do mieszkania. - Oo, wszystko jasne - odparł, zauważywszy była dziewczynę kumpla. - Hej, Kelly - uśmiechnął się i machnął ręką w jej stronę. - Czy Ross wrócił już do domu?
- Jest w pokoju - odpowiedział brunet. - Możesz mu powiedzieć, że go zniszczę - szepnął groźnie starszemu do ucha.
- Nie wnikam - odparł krótko Riker, a następnie skierował się na górę, by porozmawiać z bratem i wyjaśnić z nim kilka spraw.
- Ja też już pójdę - odezwała się brunetka.
- Niee - zatrzymał ją Ellington. - Kelly, przepraszam. Nie chciałem ,żeby tak wyszło.
- Tak, wiem. I nie jestem zła - uśmiechnęła się wyrozumiale. - Ale nie chcę się "wpieprzać w czyjś związek".
- W nic się nie wpieprzasz. Oj zostań, proszę - nalegał.
- No pewnie - przytaknęła Rydel. - Będziesz spała w moim pokoju, nie z Ratliffem - uśmiechnęła się. - Nie przejmuj się tym wszystkim, to nie twoja wina.
- Jasnee, to dlaczego czuję się jakby była?
- Idź się wykąpać, przygotuję ci spanie - uśmiechnęła się Rydel.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tymczasem, gdy na dole rozgrywał się problem z tak zwanym "trójkątem miłosnym", Riker postanowił porozmawiać z młodszym bratem o zdarzeniu, zaistniałym nieco wcześniej. Wszedł do pokoju, na co Ross w ogóle nie zareagował. Dalej leżał na łóżku i grzebał coś w telefonie, udając, że nikogo więcej w pokoju nie ma.


- Ratliff kazał ci przekazać, że cię zniszczy - zaśmiał się straszy, szturchając brata. Ten nie zareagował. - Sorry, nie chciałem być niemiły. A ty weź się nie gniewaj, jestem twoim starszym bratem, więc teoretycznie jestem twoim pełnoprawnym dręczycielem - uśmiechnął się.
- Ojj nie gniewam się - powiedział Ross. - Ale to nie było miłe. Kurczę Riker.. Ja naprawdę..
- Dość - wtrącił starszy. - Wiem, wiem.. Jesteś z Jolene, kochasz Cass, nic nowego. Ale wiesz co, to już się robi nudne. Zdecyduj się wreszcie, czego ty do cholery chcesz! Tylko zdecyduj dobrze - rzucił, poklepując brata po policzku, a następnie wyszedł.


Mężczyzna miał już po dziurki w nosie ciągłego marudzenia Rossa. Starał się mu pomóc, ale nie potrafił, jako, że młodszy w ogóle nie starał się współpracować, tylko bezustannie rozpaczał nad trudnością wyboru. Jeśli ostatecznie wybierze jedną, skrzywdzi tym samym drugą, a tego nie chciał. Rozłożył się na łóżku i po krótkich rozmyślaniach był niemalże pewien decyzji, którą dosłownie przed chwilą podjął. Nieodwołalnie musiał tylko poinformować jedną z dziewczyn o konieczności ograniczenia ich kontaktów, a to zdecydowanie była najtrudniejsza część całości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



*Hotel*

Pod wieczór do mieszkania wróciła Emily. Po jej minie nie trudno było zauważyć, iż jest nie w sosie, a podkrążone, delikatnie zaczerwienione oczy świadczyć mogły o tym, że niedawno płakała. W takim stanie weszła do salonu, usiadła na kanapie obok Cassidy i oparła głowę na jej ramieniu.

- Jeny, dziewczyno, co się stało? - zapytała zmartwiona blondynka, zauważywszy nastrój przyjaciółki.
- Ellington się stał - odparła zrozpaczona. - Jego była przyjechała i nie ma gdzie mieszkać, więc dobroduszny Ellington zaprosił ją do siebie. I w ogóle to zupełnie przez przypadek się dowiedziałam, że to jego ex. To z nią ostatnio cały czas przebywał - powiedziała starając się powstrzymać łzy.
- Mam mu nakopać? Poważnie, powiedz tylko jedno słowo, a zabiorę Luce baseballa i się z nim rozprawię  - zaproponowała Cass. Mimo, że Ratliff był jej przyjacielem, nie zamierzała obojętnie patrzeć jak krzywdzi on Emily.
- Może lepiej nie - zaśmiała się brunetka. - Ostatnim razem, gdy postanowiłaś się z kimś rozprawić, o mało co nie dostałaś nagany.
- Pff, ja tylko przypadkowo zepsułam umywalkę w łazience - parsknęła Cassy.
- Tak, głową Jonie - wtrąciła Em.
- No przepraszam bardzo, nazwała mnie dziwką - powiedziała na swoją obronę blondynka. - Poza tym, Ellington nie jest uczniem naszej szkoły. A tak na poważnie, to przecież nie uderzyłabym go kijem, nie jestem walnięta.
- Mhmm - przytaknęła nieprzekonująco Emily, na co druga przymrużyła oczy. - Ee.. w pozytywnym sensie - sprostowała.
- Jasne, jasne - mruknęła żartobliwie druga. Po chwili jednak spoważniała. - Ehh, Emily - westchnęła. - Nie wiem co mam ci poradzić.. Bo co, powiem żebyś poszła z nim porozmawiać, ale przecież to jest chyba oczywiste.
- Sęk w tym, że z nim się nie da porozmawiać. A zwłaszcza teraz, gdy ta wywłoka u niego siedzi - powiedziała niezadowolona.
- Chwila.. On wie, że tobie się to nie podoba? - spytała Cass.
- Oczywiście, że tak. Pokłóciliśmy się o to - odpowiedziała Emi.
- A mimo to wciąż ją trzyma? Rozumiem, że może chcieć być dobrym przyjacielem, ale no.. jakieś granice powinny obowiązywać wobec byłej, zwłaszcza jak ma się nową dziewczynę.
- Mam wrażenie, że to wszystko zmierza ku końcowi - brunetka ciężko westchnęła i oparła głowę o oparcie kanapy.
- Nie mów tak - rzuciła gwałtownie Cassidy. - Wszystko się ułoży, każda para ma czasem gorsze dni, naprawdę - dodała, chcąc pocieszyć przyjaciółkę.
- Ale co z tego, skoro tylko ja się tutaj staram? Czuję jakby jego to coraz mniej ruszało - mówiła.
- Wiem jak się czujesz - westchnęła blondynka, obejmując koleżankę. Emily z politowaniem spojrzała na dziewczynę i oswobodziła z jej uścisku.
- Wiesz? - spytała z delikatną pogardą. - A niby skąd możesz wiedzieć? O ile się nie mylę, to Ross jest przy tobie cały czas. Chciałabym, żeby Ellington choć w połowie był taki jak on. Dziwię ci się, Cassidy. Chłopak tak się starał, ty to lekceważyłaś, a później się dziwisz, że ma kogoś innego. I jeszcze twierdzisz, że wiesz, co ja teraz czuję. Dziękuję za pomoc, naprawdę to doceniam, bo bez ciebie bym sobie nie poradziła, ale ty naprawdę mało wiesz o miłości. Idę się myć, dobranoc, Cass - powiedziała na odchodne i ruszyła do łazienki.




_________________________________

Heeej! 
Łooo matkooo, ale mnie tu dawno nie było! Tak czy siak wracam (tym razem już na stałe) i mam nadzieję, że spodoba Wam się nowy etap w opowiadaniu. Przepraszam, że czekaliście na ten rozdział aż 50 dni, ale miałam zbyt wiele na głowie i dosłownie 0 czasu i chęci na pisanie. 

A teraz małe streszczenie, czego możecie się spodziewać w dalszych rozdziałach. ;)
  • Rocky pogłębi swoje relacje z nowo poznaną Lexie
  • Luca zacznie zabiegać o względy pewnej dziewczyny 
  • Ratliffa czekają trudne decyzje
  • Przed Rikerem mieszane uczucia
  • Ross ostatecznie wybierze, z kim chce być
  • Przy Rydel ktoś się zacznie kręcić
  • Cassidy czeka lekka przemiana oraz pewne problemy
  • Emily otrzyma ważną propozycję
  • Chłopcy wpadną w drobne tarapaty
  • Rossidy czeka ważne wydarzenie
Co więcej:
  • Nowe przyjaźnie
  • Nowe miłości 
  • Nowe miejsca
  • Nowe sekrety
  • Nowe problemy
  • Nowa postać
  • Powrót starej postaci 



~DarkAngel <3
Template by Elmo