czwartek, 3 maja 2018

Rozdział 99

Podczas gdy Rydel, Kelly, Ellington oraz Luca wybrali się na spacer, Riker i Rocky jako jedyni pozostali w salonie. Siedzieli na kanapie wciąż rozbawieni sytuacją, która wydarzyła się przed momentem. 

- Co się przed chwilą stało? - odezwał się rozbawiony Riker, spoglądając na brata.
- Dziewczyny chyba oszalały - odparł ze śmiechem Rocky.
- Niech tylko Luca tego nie nadużywa - zmarszczył brwi starszy. - Widać, że Rydel nieźle wzięło - dodał. Brunet spojrzał na niego z powagą.
- Nawet tak nie mów, Luca taki nie jest - powiedział po chwili milczenia. - Poza tym.. Kelly ma Ratliffa - uspokajał, widząc zaniepokojenie na twarzy brata.
- Ja nie mówię o Kelly - westchnął dwudziestodwulatek. - Mówię tak ogółem. Jest przystojny, podoba się dziewczynom.
- My też jesteśmy przystojni i podobamy się dziewczynom - odparł z szerokim uśmiechem Rocky, szturchając blondyna łokciem. Chciał rozładować napięcie, które zaczęło towarzyszyć ich dyskusji, jednakże widząc, iż to nie działa spoważniał. - Wyluzuj, co cię tak nagle wzięło na takie przemyślenia? 
- Sam nie wiem - wzruszył ramionami Riker. Spuścił głowę w dół, zmienił nieco pozycję, w której siedział na bardziej komfortową i ponownie się odezwał. - Ale masz rację, przesadzam - uśmiechnął się delikatnie. 

W tym momencie rozbrzmiał dźwięk telefonu. Starszy z braci wyciągnął komórkę z kieszeni, spojrzał na ekran i uśmiechnął się nieznacznie, odczytując wiadomość. Bez wahania zaczął na nią odpisywać z wciąż wyraźnym zadowoleniem. Gdy tylko odłożył na bok urządzenie, spotkał się ze wzrokiem Rocky'ego, który bacznie przyglądał się zajściu.

- Co? - zapytał po chwili, zauważywszy znaczący uśmieszek brata.
- Nic - odpowiedział niskim głosem, a jego uśmiech stał się jeszcze bardziej wyrazisty. 
- No ejj, o co ci chodzi? - denerwował się starszy.
- O nic - wzruszył ramionami roześmiany Rocky. Riker machnął ręką i potrząsnął głową, nie chcąc dalej kontynuować rozmowy. Wówczas jego telefon ponownie zabrzęczał. - Kto napisał? -  zapytał wesoło młodszy. Blondyn jednak nie odpowiedział. Zdawał się być zbyt pochłonięty wiadomością.
- Hmm? Co mówiłeś? - spytał po chwili, blokując ekran telefonu. Brunet zaśmiał się delikatnie.
- Kto pisał? - ponowił zapytanie. - Moja przyszła bratowa?
-  Ohh przestań, Rocky. Póki co, to tylko koleżanka.
- Póki co - powtórzył młodszy. - Cały czas ze sobą piszecie, umów się z nią - poradził, wprawiając brata w chwilę zmyślenia.
- Może i tak zrobię - uśmiechnął się dwudziestodwulatek. - Jutro.
- To świetnie, a tak w ogóle to... - urwał, spoglądając na kuchnię. Szturchnął łokciem brata i kiwnął głową w stronę miejsca, w które patrzył. 

Riker rzucił bratu pytające spojrzenie, po czym niezwłocznie wstał i ruszył do kuchni, a zaraz za nim Rocky. Zastali tam Cassidy. Stała ona, opierając się łokciami o blat, z twarzą schowaną w dłoniach. Starszy zbliżył się i położył rękę na plecach dziewczyny, szturchając ją delikatnie.

- Wszystko w porządku? - zapytał, nachylając się w stronę nastolatki. Ta przytaknęła lekko, nie podnosząc nawet głowy. - Coś się stało? - pytał z przejęciem.
- Cholera, zapomniałem o kurczaku - rzucił Rocky, podbiegając pośpiesznie do piekarnika. Natychmiastowo wyłączył go i uchylił drzwiczki.
- Boli cię coś? - ponownie zapytał osiemnastolatkę Riker po chwili wpatrywania się w brata. Dziewczyna pokiwała przecząco głową. - Coś z Rossem? - kontynuował, próbując nakłonić dziewczynę do rozmowy. Nieobecność najmłodszego brata jedynie utwierdzała go w przekonaniu, że chodzi o kłótnię. 
- Niee - odpowiedziała po chwili. Zaczęła powolnie się podnosić, a następnie ustała naprzeciw mężczyzny, starając się utrzymać równowagę. - Świetna koszula - odparła z lekko słyszalnym pojąkiwaniem, poklepując przyjaciela po ramieniu. Uśmiechnęła się szeroko i delikatnie zachwiała, na co chłopak odruchowo chwycił ją za rękę i zaśmiał się.
- Ty już może nie pij więcej - powiedział przez śmiech, utrzymując dziewczynę przed upadkiem.
- Co jest? - odezwał się donośnie Ross, wchodząc do kuchni, widząc stojącą parę. 
- Cass się trochę gorzej poczuła - odpowiedział bez zawahania Riker, puszczając partnerkę. - Może weź ją na górę i niech się położy.
- Jasne - przytaknął młodszy. - Chcesz odpocząć? - skierował w stronę niebieskookiej. 
- Mhmm - odparła, obejmując mocno partnera, a następnie pocałowała go w policzek. - Ale chodź ze mną. 
- Pewnie, że pójdę - uśmiechnął się szeroko, po czym wspólnie ruszyli w stronę schodów, prowadzących na górne piętro. 
- Nie zjecie kurczaka? - spytał Rocky, który właśnie wyciągał z szafki talerze. Ross spojrzał na Cassidy, która zdawała się już nie być w pełni świadoma.
- Zjemy na górze - odparł po momencie zastanowienia. - Zaprowadzę Cass do pokoiku i zaraz zejdę - dodał, a następnie opuścił pomieszczenie. 

Chwilę później para znajdowała się już na piętrze. Skierowali się do pokoju gościnnego, jako iż Ross dzielił swój z Rikerem. Usiedli wspólnie na łóżku, a już po niedługim momencie dziewczyna postanowiła się na nim rozłożyć. 

- Idę na dół po jedzenie, zaraz wrócę - zwrócił się do leżącej w bezruchu, na wpół śpiącej blondynki. - Umm.. wezmę od Rydel jakąś piżamę i.. a nieważne - urwał, widząc, że dziewczyna nie reaguje. Przez krótki moment obserwował ją, by następnie skierować się do kuchni, jak wspomniał wcześniej. 
- I jak Cass? - zapytał Riker, siadając wraz z Rockym przy stole. Ross wzruszył ramionami.
- Śpi - odparł krótko, sięgając z szuflady sztućce. 
- Rozbrykała się - zaśmiał się Rocky, biorąc do ust kolejny kawałek kurczaka. 
- Oj przestań, cieszy się, że przyjechałem - odpowiedział z uśmiechem młodszy. Nałożył na dwa talerze niewielkie porcje przygotowanego przez siostrę dania i udał się z powrotem do pokoju na górze.

Gdy zaszedł na miejsce, chwycił za klamkę i bezszelestnie otworzył drzwi, nie chcąc zbudzić nastolatki. Ostrożnie położył talerze na komodzie, zapalił lampkę, stojąca przy łóżku i zgasił duże światło. Zbliżył się do Cassidy, która zdawała się spać i delikatnie szturchnął jej ramię. 

- Hmm - mruknęła po cichu, uchylając delikatnie oczy. 
- Wstań na chwilkę, przebierzesz się w coś innego i zaraz wrócisz do łóżka - powiedział troskliwie,kładąc dłoń na plecach Cass, zachęcając ją do podniesienia się. Ta z lekkim trudem zaczęła wykonywać propozycję chłopaka. Podparła się na rękach, a jej głowa opadła na ramię blondyna. - Wszystko okej? - zapytał, gładząc włosy dziewczyny.
- Tak - odpowiedziała z szerokim uśmiechem, zerkając na Rossa. 

Po chwili obydwoje stali już na równych nogach. Cassidy opierała się o ścianę, chcąc utrzymać równowagę, Ross natomiast grzebał w komodzie, szukając ciuchów, które mógłby dać dziewczynie do spania. Sam również nie był w pełni trzeźwy i odczuwał lekkie zawroty głowy, jednakże świadomość tego, że nastolatka jest w znacznie gorszym stanie, pomagała mu zachować chociaż pozory trzeźwości.
 Wyciągnął wreszcie z jednej szuflady siwy t-shirt, a z następnej granatowe shorty. Odwrócił się na pięcie i prawie się odezwał, jednakże nim zdążył cokolwiek powiedzieć zaniemówił. Złapał głęboki oddech i przygryzł delikatnie dolną wargę.

- Umm.. - zaczął po chwili. - Możesz spać umm.. wyjąłem ci ciuchy - powiedział, podchodząc powolnie do dziewczyny. 

Wyciągnął do przodu rękę, w której trzymał strój i nieustannie wodził wzrokiem po ciele dziewczyny. Stała ona w spódniczce i koronkowym, prześwitującym staniku, pozbawiona bluzki, którą zdjęła, gdy Ross zajęty był poszukiwaniem dla niej odpowiednich ciuchów. 
Cassidy, nie zwróciwszy uwagi na dziewiętnastolatka, chwyciła za dolną część garderoby z zamiarem zsunięcia jej w dół. Wraz z pierwszym powolnym ruchem straciła równowagę, na co natychmiastowo zainterweniował chłopak. 

- Pomogę ci - uśmiechnął się delikatnie, trzymając dłonie na talii partnerki. Ta położyła ręce wokół szyi chłopaka, by ponownie się nie zachwiać. 

Już po chwili Ross zaczął zsuwać z niej spódniczkę, która natychmiastowo znalazła się na podłodze. Chłopak, klęczący wówczas na jednym kolanie, przeleciał wzrokiem po nogach osiemnastolatki. Przełknął ślinę, podniósł się na równe nogi i zaczął wpatrywać się w twarz ukochanej. 

- Kocham cię - powiedział, po czym złożył na ustach dziewczyny delikatnego całusa, który szybko przerodził się w namiętny pocałunek.

Wodził rękoma po jej plecach z coraz większą zachłannością, jednak po kilku minutach przerwał. Gwałtownie oderwał się od Cassidy i sięgnął z szafki, stojącej obok ciuchy, które uprzednio na niej położył. Nim zdążył je wręczyć dziewczynie, ta chwyciła za kołnierzyk od jego koszuli i uśmiechnęła się z na wpół otwartymi oczami. Ross oblizał delikatnie wargi. 

- Ubierz się i umm.. - zająknął się, spuszczając wzrok w dół, widząc jak jego partnerka powolnie zaczęła odpinać kolejne guziki jego koszuli. Szło jej to nieudolnie, jako że były one niewielkich rozmiarów, a sama nieustannie chwiała się na boki. - Uhh.. chodźmy spać - dokończył. Trzy guziczki były już odpięte, pomimo drobnych utrudnień, a dziewczyna wciąż nie dawała za wygraną. - Cassy - kontynuował z ciężkim oddechem - proszę cię - chwycił za dłonie dziewczyny, które znajdowały się już w połowie drogi do ostatniego zapięcia. - Przebierz się i chodźmy spać - powiedział, starając się resztkami sił opanować buzujące w  w nim emocje. Odsunął się od nastolatki i oparł o szafkę, wzrokiem wciąż lustrując dziewczynę, stojącą w samej bieliźnie. 
- Okeej - mruknęła. Podeszła chwiejnym krokiem do szafki, na której dziewiętnastolatek zostawił ubrania. Nim jednak je wzięła, chwyciła za zapięcie od biustonosza i zaczęła się z nim siłować. Ross, stojący nieopodal, z poważną miną wpatrywał się w poczynania dziewczyny. Widząc, że usiłuje ona zdjąć stanik, przetarł kilkakrotnie twarz swoimi dłońmi, nie spuszczając jednak z niej wzroku. 

"Jest pijana, nie możesz tego wykorzystać" chodziło po głowie Rossa, gdy starał się nie ulec pokusom, jakie fundowała mu Cassidy.

- Pomóż miii - jęknęła osiemnastolatka, oparłszy się o szafkę, nie mogąc odpiąć zapięcia. Po chwilowym zastanowieniu chłopak zdecydował się podejść bliżej dziewczyny. Przeleciał wzrokiem po jej ciele. 
- Śpij w staniku - powiedział zmarnowany, biorąc do ręki shorty. - Załóż to - skierował  do blondynki, która już moment później miała na sobie dolną część ubioru. 
- Podobam ci się w ogóle? - zapytała, ponownie łapiąc za koszulę dziewiętnastolatka. Ten zagryzając wargę pokiwał tylko twierdząco głową. - Jak bardzo? - zapytała.
- Najbardziej - odpowiedział krótko. - Ale uspokój się już. 
- Dlaczego? - zapytała, kładąc dłonie na nagiej klatce piersiowej chłopaka. 
- Bo ja tak mówię - powiedział stanowczo, chwytając nadgarstki dziewczyny, rozkładając jej ręce na boki. Ta zaśmiała się delikatnie. - Nie prowokuj mnie - dodał niespokojnie, puszczając jej ręce z uścisku  
- A może ja chcę? - rzekła figlarnie Cassidy i podeszła do chłopaka z zamiarem odpięcia pozostałych guzików. Na ustach blondyna zagościł szelmowski uśmiech.

"Jest pijana" ponownie przeszło mu przez myśl.

- Słaby jesteś - rzuciła prowokacyjnie Cass, robiąc kilka kroków w tył. Ross stał w tym samym miejscu, wpatrując się w poczynania dziewczyny, a jej słowa wywołały u niego pojawienie się subtelnego uśmieszku. - Bardzo słaby - ponowiła przez śmiech. Następnie powolnym ruchem zsunęła jedno ramiączko stanika w dół, co zwiększyło uśmiech chłopaka. - Słabeusz - kontynuowała rozbawiona, łapiąc za kolejne ramiączko.
- Dobra, doigrałaś się - powiedział, nie będąc w stanie dłużej opierać się pokusie i pewnym krokiem ruszył w stronę blondynki.

Złapał dziewczynę za biodra i gwałtownie ją do siebie przyciągnął. Chwycił w dłoń jej policzki, by następnie złożyć na jej ustach namiętny, pełen pożądania pocałunek. Przeplótł swoje palce między włosami partnerki i pociągnął je, aby delikatnie odchylić głowę dziewczyny w tył. Z diabolicznym uśmiechem przygryzł wargę, patrząc wprost w błękitne oczy nastolatki. W tej chwili zdawała się być bardziej świadoma, niż jeszcze przed momentem. Może to kwestia emocji, a może po prostu pozory. Jako że Ross trzymał ją w ciasnym uścisku, nie można było zauważyć, czy wciąż ma problemy z utrzymaniem równowagi. 
Po kilku sekundach wgapiania się w oczy partnerki, chłopak szarpnął nią porywiście, trzymając za biodra, zmuszając do tego, by zrobiła kilka kroków w bok, po czym pewnym ruchem pchnął ją na łóżko. Zdumiona poddawała się poczynaniom blondyna, gdyż sama nie wiedziała, jak powinna zareagować.

- Wciąż jest ci do śmiechu? - zapytał, żywiołowo łapiąc za shorty dziewczyny z zamiarem ściągnięcia ich. Cassidy odruchowo położyła na nich dłonie, jednak chłopak ignorując je raptownie zsunął ubranie w dół. - Hmm? - mruknął, nie usłyszawszy odpowiedzi. Niebieskooka z niepewnością pokiwała głową na boki, przełykając ślinę, nie odzywając się słowem. - I dobrze - odparł, a następnie znalazł się nad dziewczyną. Delikatnie cmoknął jej usta i pośpiesznym tempem schodził w dół, poprzez szyję, zatrzymując się na dekolcie, gdzie napotkał stanik. Bez zastanowienia włożył rękę pod plecy dziewczyny, uniósł ją delikatnie, by mieć łatwiejszy dostęp do zapięcia, po czym odpiął je i zdjął biustonosz, następnie odrzucając go na bok. 
Po chwili wpatrywania się w nagie piersi nastolatki, kontynuował całowanie jej ciała, schodząc w dół brzucha. Zatrzymał się przed bielizną niebieskookiej. Nie zwlekając tej części również postanowił się pozbyć.
- Może jednak.. - zaczęła z ciężkim oddechem Cassidy, gdy tylko chłopak chwycił za ostatnią część jej ubioru.
- Teraz już nie chcę o tym słyszeć - przerwał osiemnastolatce. Ta momentalnie zamilkła, nie protestując przy kolejnej, tym razem udanej, próbie pozbawienia jej bielizny. - Nie bój się - powiedział łagodniejszym tonem, w pośpiechu ściągając z siebie koszulę, która, podobnie jak garderoba blondynki, momentalnie znalazła się na podłodze. W dalszym ciągu ukląkł przed łóżkiem, między nogami dziewczyny. - Dłonie na usta i nie jęcz - odparł. - Chyba nie chcemy, żeby cała rodzinka się tutaj zleciała - powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem, po czym mrugnął do Cass. 
- Ale ja.. - raz jeszcze chciała się odezwać Cassidy. Zdawała się być w tym momencie zupełnie trzeźwa i nie do końca przekonana do poczynań partnera, który ponownie wtrącił jej się w zdanie.
- Zrób, co powiedziałem, albo sam cię zaraz uciszę - powiedział stanowczo, patrząc na twarz nastolatki. Ta z zawahaniem posłuchała chłopaka. Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy. 
- Poczekaj - odezwała się, podnosząc głowę i oparła się na łokciach.
- Spokojnie - odparł coraz bardziej niecierpliwy nastolatek.
- Ross, mówię poważnie - powiedziała, patrząc z całkowitą powagą na blondyna. Ten, zauważywszy wzrok dziewczyny, uniósł się i przysiadł obok niej, kładąc dłoń na jej udzie. - Czemu jesteś taki.. narwany? - zapytała, przekręcają się na bok w stronę blondyna. - Sama nie wiem, czy ty tak na serio, czy...
- No co ty - wtrącił, przerywając blondynce. - Odniosłem wrażenie, że celowo mnie tak prowokowałaś, ale jeśli chcesz, to mogę przestać.. Mogę spróbować - poprawił się. - Chyba, że jednak nie chcesz, żebym przestawał - powiedział, z szelmowskim uśmieszkiem, wpatrując się w Cassidy. Również oparł się na łokciu i ułożył na boku, by znaleźć się naprzeciw dziewczyny. Przejechał wzrokiem wzdłuż jej ciała, zagryzając na koniec dolną wargę, patrząc wprost w jej oczy. Celowo zrobił to na tyle niedyskretnie, chcąc uwieść swoją partnerkę. - Więc jak będzie? - zapytał, nie odrywając wzroku od jej patrzałek. Zbliżył twarz do nastolatki i cmoknął ją czule w policzek. - Przystaniesz na moją propozycję i zrobisz to, co powiem? - wypowiedziawszy te słowa zaczął wodzić pocałunkami po szyi Cass. 
- Szalony jesteś - zaśmiała się donośnie siedemnastolatka.
- Na twoim punkcie - odparł, przerywając czynność. - Więc? - ponowił zapytanie, raz jeszcze przez uśmiech zagryzając delikatnie wargę, wiedząc, że działa to na niebieskooką. 
- Jesteś niemożliwy - skomentowała, z rozbawieniem pokręcając głową na boki, wywołując u Rossa lekki śmieszek. - Dobrze, niech ci będzie, zrobię jak chcesz.
- Nie pożałujesz - zapewnił z zadowoleniem. - To teraz już przestań się śmiać - powiedział, a jego wyraz twarzy momentalnie spoważniał. Spoważniał jedynie na moment, ponieważ widząc, jak jego dziewczyna parsknęła śmiechem, sam również nie był stanie na dłużej zachować powagi. - Uwielbiam cię - odezwał się po około minucie śmiechu. - Ale kiedyś zamorduję cię za to, że każesz mi tyle czekać. 
- Dobra, dobra, już nic nie robię - odparła, następnie zakładając dłonie na usta, by powstrzymać się od kolejnego, niekontrolowanego chichotu. Ross, nie zwlekając dłużej, pocałował kilkukrotnie brzuch dziewczyny i już po chwili ponownie znalazł się na podłodze, klęcząc przed łóżkiem.

___________________________________

Witajcie!
Za nami rozdział 3. Piszcie w komentarzach, co sądzicie i do zobaczenia pod następnym rozdziałem, który pojawi się za jakiś czas. Liczę na to, że są tutaj jakieś osoby, które jeszcze to czytają :) 



~DarkAngel <3
Template by Elmo