czwartek, 3 maja 2018

Rozdział 99

Podczas gdy Rydel, Kelly, Ellington oraz Luca wybrali się na spacer, Riker i Rocky jako jedyni pozostali w salonie. Siedzieli na kanapie wciąż rozbawieni sytuacją, która wydarzyła się przed momentem. 

- Co się przed chwilą stało? - odezwał się rozbawiony Riker, spoglądając na brata.
- Dziewczyny chyba oszalały - odparł ze śmiechem Rocky.
- Niech tylko Luca tego nie nadużywa - zmarszczył brwi starszy. - Widać, że Rydel nieźle wzięło - dodał. Brunet spojrzał na niego z powagą.
- Nawet tak nie mów, Luca taki nie jest - powiedział po chwili milczenia. - Poza tym.. Kelly ma Ratliffa - uspokajał, widząc zaniepokojenie na twarzy brata.
- Ja nie mówię o Kelly - westchnął dwudziestodwulatek. - Mówię tak ogółem. Jest przystojny, podoba się dziewczynom.
- My też jesteśmy przystojni i podobamy się dziewczynom - odparł z szerokim uśmiechem Rocky, szturchając blondyna łokciem. Chciał rozładować napięcie, które zaczęło towarzyszyć ich dyskusji, jednakże widząc, iż to nie działa spoważniał. - Wyluzuj, co cię tak nagle wzięło na takie przemyślenia? 
- Sam nie wiem - wzruszył ramionami Riker. Spuścił głowę w dół, zmienił nieco pozycję, w której siedział na bardziej komfortową i ponownie się odezwał. - Ale masz rację, przesadzam - uśmiechnął się delikatnie. 

W tym momencie rozbrzmiał dźwięk telefonu. Starszy z braci wyciągnął komórkę z kieszeni, spojrzał na ekran i uśmiechnął się nieznacznie, odczytując wiadomość. Bez wahania zaczął na nią odpisywać z wciąż wyraźnym zadowoleniem. Gdy tylko odłożył na bok urządzenie, spotkał się ze wzrokiem Rocky'ego, który bacznie przyglądał się zajściu.

- Co? - zapytał po chwili, zauważywszy znaczący uśmieszek brata.
- Nic - odpowiedział niskim głosem, a jego uśmiech stał się jeszcze bardziej wyrazisty. 
- No ejj, o co ci chodzi? - denerwował się starszy.
- O nic - wzruszył ramionami roześmiany Rocky. Riker machnął ręką i potrząsnął głową, nie chcąc dalej kontynuować rozmowy. Wówczas jego telefon ponownie zabrzęczał. - Kto napisał? -  zapytał wesoło młodszy. Blondyn jednak nie odpowiedział. Zdawał się być zbyt pochłonięty wiadomością.
- Hmm? Co mówiłeś? - spytał po chwili, blokując ekran telefonu. Brunet zaśmiał się delikatnie.
- Kto pisał? - ponowił zapytanie. - Moja przyszła bratowa?
-  Ohh przestań, Rocky. Póki co, to tylko koleżanka.
- Póki co - powtórzył młodszy. - Cały czas ze sobą piszecie, umów się z nią - poradził, wprawiając brata w chwilę zmyślenia.
- Może i tak zrobię - uśmiechnął się dwudziestodwulatek. - Jutro.
- To świetnie, a tak w ogóle to... - urwał, spoglądając na kuchnię. Szturchnął łokciem brata i kiwnął głową w stronę miejsca, w które patrzył. 

Riker rzucił bratu pytające spojrzenie, po czym niezwłocznie wstał i ruszył do kuchni, a zaraz za nim Rocky. Zastali tam Cassidy. Stała ona, opierając się łokciami o blat, z twarzą schowaną w dłoniach. Starszy zbliżył się i położył rękę na plecach dziewczyny, szturchając ją delikatnie.

- Wszystko w porządku? - zapytał, nachylając się w stronę nastolatki. Ta przytaknęła lekko, nie podnosząc nawet głowy. - Coś się stało? - pytał z przejęciem.
- Cholera, zapomniałem o kurczaku - rzucił Rocky, podbiegając pośpiesznie do piekarnika. Natychmiastowo wyłączył go i uchylił drzwiczki.
- Boli cię coś? - ponownie zapytał osiemnastolatkę Riker po chwili wpatrywania się w brata. Dziewczyna pokiwała przecząco głową. - Coś z Rossem? - kontynuował, próbując nakłonić dziewczynę do rozmowy. Nieobecność najmłodszego brata jedynie utwierdzała go w przekonaniu, że chodzi o kłótnię. 
- Niee - odpowiedziała po chwili. Zaczęła powolnie się podnosić, a następnie ustała naprzeciw mężczyzny, starając się utrzymać równowagę. - Świetna koszula - odparła z lekko słyszalnym pojąkiwaniem, poklepując przyjaciela po ramieniu. Uśmiechnęła się szeroko i delikatnie zachwiała, na co chłopak odruchowo chwycił ją za rękę i zaśmiał się.
- Ty już może nie pij więcej - powiedział przez śmiech, utrzymując dziewczynę przed upadkiem.
- Co jest? - odezwał się donośnie Ross, wchodząc do kuchni, widząc stojącą parę. 
- Cass się trochę gorzej poczuła - odpowiedział bez zawahania Riker, puszczając partnerkę. - Może weź ją na górę i niech się położy.
- Jasne - przytaknął młodszy. - Chcesz odpocząć? - skierował w stronę niebieskookiej. 
- Mhmm - odparła, obejmując mocno partnera, a następnie pocałowała go w policzek. - Ale chodź ze mną. 
- Pewnie, że pójdę - uśmiechnął się szeroko, po czym wspólnie ruszyli w stronę schodów, prowadzących na górne piętro. 
- Nie zjecie kurczaka? - spytał Rocky, który właśnie wyciągał z szafki talerze. Ross spojrzał na Cassidy, która zdawała się już nie być w pełni świadoma.
- Zjemy na górze - odparł po momencie zastanowienia. - Zaprowadzę Cass do pokoiku i zaraz zejdę - dodał, a następnie opuścił pomieszczenie. 

Chwilę później para znajdowała się już na piętrze. Skierowali się do pokoju gościnnego, jako iż Ross dzielił swój z Rikerem. Usiedli wspólnie na łóżku, a już po niedługim momencie dziewczyna postanowiła się na nim rozłożyć. 

- Idę na dół po jedzenie, zaraz wrócę - zwrócił się do leżącej w bezruchu, na wpół śpiącej blondynki. - Umm.. wezmę od Rydel jakąś piżamę i.. a nieważne - urwał, widząc, że dziewczyna nie reaguje. Przez krótki moment obserwował ją, by następnie skierować się do kuchni, jak wspomniał wcześniej. 
- I jak Cass? - zapytał Riker, siadając wraz z Rockym przy stole. Ross wzruszył ramionami.
- Śpi - odparł krótko, sięgając z szuflady sztućce. 
- Rozbrykała się - zaśmiał się Rocky, biorąc do ust kolejny kawałek kurczaka. 
- Oj przestań, cieszy się, że przyjechałem - odpowiedział z uśmiechem młodszy. Nałożył na dwa talerze niewielkie porcje przygotowanego przez siostrę dania i udał się z powrotem do pokoju na górze.

Gdy zaszedł na miejsce, chwycił za klamkę i bezszelestnie otworzył drzwi, nie chcąc zbudzić nastolatki. Ostrożnie położył talerze na komodzie, zapalił lampkę, stojąca przy łóżku i zgasił duże światło. Zbliżył się do Cassidy, która zdawała się spać i delikatnie szturchnął jej ramię. 

- Hmm - mruknęła po cichu, uchylając delikatnie oczy. 
- Wstań na chwilkę, przebierzesz się w coś innego i zaraz wrócisz do łóżka - powiedział troskliwie,kładąc dłoń na plecach Cass, zachęcając ją do podniesienia się. Ta z lekkim trudem zaczęła wykonywać propozycję chłopaka. Podparła się na rękach, a jej głowa opadła na ramię blondyna. - Wszystko okej? - zapytał, gładząc włosy dziewczyny.
- Tak - odpowiedziała z szerokim uśmiechem, zerkając na Rossa. 

Po chwili obydwoje stali już na równych nogach. Cassidy opierała się o ścianę, chcąc utrzymać równowagę, Ross natomiast grzebał w komodzie, szukając ciuchów, które mógłby dać dziewczynie do spania. Sam również nie był w pełni trzeźwy i odczuwał lekkie zawroty głowy, jednakże świadomość tego, że nastolatka jest w znacznie gorszym stanie, pomagała mu zachować chociaż pozory trzeźwości.
 Wyciągnął wreszcie z jednej szuflady siwy t-shirt, a z następnej granatowe shorty. Odwrócił się na pięcie i prawie się odezwał, jednakże nim zdążył cokolwiek powiedzieć zaniemówił. Złapał głęboki oddech i przygryzł delikatnie dolną wargę.

- Umm.. - zaczął po chwili. - Możesz spać umm.. wyjąłem ci ciuchy - powiedział, podchodząc powolnie do dziewczyny. 

Wyciągnął do przodu rękę, w której trzymał strój i nieustannie wodził wzrokiem po ciele dziewczyny. Stała ona w spódniczce i koronkowym, prześwitującym staniku, pozbawiona bluzki, którą zdjęła, gdy Ross zajęty był poszukiwaniem dla niej odpowiednich ciuchów. 
Cassidy, nie zwróciwszy uwagi na dziewiętnastolatka, chwyciła za dolną część garderoby z zamiarem zsunięcia jej w dół. Wraz z pierwszym powolnym ruchem straciła równowagę, na co natychmiastowo zainterweniował chłopak. 

- Pomogę ci - uśmiechnął się delikatnie, trzymając dłonie na talii partnerki. Ta położyła ręce wokół szyi chłopaka, by ponownie się nie zachwiać. 

Już po chwili Ross zaczął zsuwać z niej spódniczkę, która natychmiastowo znalazła się na podłodze. Chłopak, klęczący wówczas na jednym kolanie, przeleciał wzrokiem po nogach osiemnastolatki. Przełknął ślinę, podniósł się na równe nogi i zaczął wpatrywać się w twarz ukochanej. 

- Kocham cię - powiedział, po czym złożył na ustach dziewczyny delikatnego całusa, który szybko przerodził się w namiętny pocałunek.

Wodził rękoma po jej plecach z coraz większą zachłannością, jednak po kilku minutach przerwał. Gwałtownie oderwał się od Cassidy i sięgnął z szafki, stojącej obok ciuchy, które uprzednio na niej położył. Nim zdążył je wręczyć dziewczynie, ta chwyciła za kołnierzyk od jego koszuli i uśmiechnęła się z na wpół otwartymi oczami. Ross oblizał delikatnie wargi. 

- Ubierz się i umm.. - zająknął się, spuszczając wzrok w dół, widząc jak jego partnerka powolnie zaczęła odpinać kolejne guziki jego koszuli. Szło jej to nieudolnie, jako że były one niewielkich rozmiarów, a sama nieustannie chwiała się na boki. - Uhh.. chodźmy spać - dokończył. Trzy guziczki były już odpięte, pomimo drobnych utrudnień, a dziewczyna wciąż nie dawała za wygraną. - Cassy - kontynuował z ciężkim oddechem - proszę cię - chwycił za dłonie dziewczyny, które znajdowały się już w połowie drogi do ostatniego zapięcia. - Przebierz się i chodźmy spać - powiedział, starając się resztkami sił opanować buzujące w  w nim emocje. Odsunął się od nastolatki i oparł o szafkę, wzrokiem wciąż lustrując dziewczynę, stojącą w samej bieliźnie. 
- Okeej - mruknęła. Podeszła chwiejnym krokiem do szafki, na której dziewiętnastolatek zostawił ubrania. Nim jednak je wzięła, chwyciła za zapięcie od biustonosza i zaczęła się z nim siłować. Ross, stojący nieopodal, z poważną miną wpatrywał się w poczynania dziewczyny. Widząc, że usiłuje ona zdjąć stanik, przetarł kilkakrotnie twarz swoimi dłońmi, nie spuszczając jednak z niej wzroku. 

"Jest pijana, nie możesz tego wykorzystać" chodziło po głowie Rossa, gdy starał się nie ulec pokusom, jakie fundowała mu Cassidy.

- Pomóż miii - jęknęła osiemnastolatka, oparłszy się o szafkę, nie mogąc odpiąć zapięcia. Po chwilowym zastanowieniu chłopak zdecydował się podejść bliżej dziewczyny. Przeleciał wzrokiem po jej ciele. 
- Śpij w staniku - powiedział zmarnowany, biorąc do ręki shorty. - Załóż to - skierował  do blondynki, która już moment później miała na sobie dolną część ubioru. 
- Podobam ci się w ogóle? - zapytała, ponownie łapiąc za koszulę dziewiętnastolatka. Ten zagryzając wargę pokiwał tylko twierdząco głową. - Jak bardzo? - zapytała.
- Najbardziej - odpowiedział krótko. - Ale uspokój się już. 
- Dlaczego? - zapytała, kładąc dłonie na nagiej klatce piersiowej chłopaka. 
- Bo ja tak mówię - powiedział stanowczo, chwytając nadgarstki dziewczyny, rozkładając jej ręce na boki. Ta zaśmiała się delikatnie. - Nie prowokuj mnie - dodał niespokojnie, puszczając jej ręce z uścisku  
- A może ja chcę? - rzekła figlarnie Cassidy i podeszła do chłopaka z zamiarem odpięcia pozostałych guzików. Na ustach blondyna zagościł szelmowski uśmiech.

"Jest pijana" ponownie przeszło mu przez myśl.

- Słaby jesteś - rzuciła prowokacyjnie Cass, robiąc kilka kroków w tył. Ross stał w tym samym miejscu, wpatrując się w poczynania dziewczyny, a jej słowa wywołały u niego pojawienie się subtelnego uśmieszku. - Bardzo słaby - ponowiła przez śmiech. Następnie powolnym ruchem zsunęła jedno ramiączko stanika w dół, co zwiększyło uśmiech chłopaka. - Słabeusz - kontynuowała rozbawiona, łapiąc za kolejne ramiączko.
- Dobra, doigrałaś się - powiedział, nie będąc w stanie dłużej opierać się pokusie i pewnym krokiem ruszył w stronę blondynki.

Złapał dziewczynę za biodra i gwałtownie ją do siebie przyciągnął. Chwycił w dłoń jej policzki, by następnie złożyć na jej ustach namiętny, pełen pożądania pocałunek. Przeplótł swoje palce między włosami partnerki i pociągnął je, aby delikatnie odchylić głowę dziewczyny w tył. Z diabolicznym uśmiechem przygryzł wargę, patrząc wprost w błękitne oczy nastolatki. W tej chwili zdawała się być bardziej świadoma, niż jeszcze przed momentem. Może to kwestia emocji, a może po prostu pozory. Jako że Ross trzymał ją w ciasnym uścisku, nie można było zauważyć, czy wciąż ma problemy z utrzymaniem równowagi. 
Po kilku sekundach wgapiania się w oczy partnerki, chłopak szarpnął nią porywiście, trzymając za biodra, zmuszając do tego, by zrobiła kilka kroków w bok, po czym pewnym ruchem pchnął ją na łóżko. Zdumiona poddawała się poczynaniom blondyna, gdyż sama nie wiedziała, jak powinna zareagować.

- Wciąż jest ci do śmiechu? - zapytał, żywiołowo łapiąc za shorty dziewczyny z zamiarem ściągnięcia ich. Cassidy odruchowo położyła na nich dłonie, jednak chłopak ignorując je raptownie zsunął ubranie w dół. - Hmm? - mruknął, nie usłyszawszy odpowiedzi. Niebieskooka z niepewnością pokiwała głową na boki, przełykając ślinę, nie odzywając się słowem. - I dobrze - odparł, a następnie znalazł się nad dziewczyną. Delikatnie cmoknął jej usta i pośpiesznym tempem schodził w dół, poprzez szyję, zatrzymując się na dekolcie, gdzie napotkał stanik. Bez zastanowienia włożył rękę pod plecy dziewczyny, uniósł ją delikatnie, by mieć łatwiejszy dostęp do zapięcia, po czym odpiął je i zdjął biustonosz, następnie odrzucając go na bok. 
Po chwili wpatrywania się w nagie piersi nastolatki, kontynuował całowanie jej ciała, schodząc w dół brzucha. Zatrzymał się przed bielizną niebieskookiej. Nie zwlekając tej części również postanowił się pozbyć.
- Może jednak.. - zaczęła z ciężkim oddechem Cassidy, gdy tylko chłopak chwycił za ostatnią część jej ubioru.
- Teraz już nie chcę o tym słyszeć - przerwał osiemnastolatce. Ta momentalnie zamilkła, nie protestując przy kolejnej, tym razem udanej, próbie pozbawienia jej bielizny. - Nie bój się - powiedział łagodniejszym tonem, w pośpiechu ściągając z siebie koszulę, która, podobnie jak garderoba blondynki, momentalnie znalazła się na podłodze. W dalszym ciągu ukląkł przed łóżkiem, między nogami dziewczyny. - Dłonie na usta i nie jęcz - odparł. - Chyba nie chcemy, żeby cała rodzinka się tutaj zleciała - powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem, po czym mrugnął do Cass. 
- Ale ja.. - raz jeszcze chciała się odezwać Cassidy. Zdawała się być w tym momencie zupełnie trzeźwa i nie do końca przekonana do poczynań partnera, który ponownie wtrącił jej się w zdanie.
- Zrób, co powiedziałem, albo sam cię zaraz uciszę - powiedział stanowczo, patrząc na twarz nastolatki. Ta z zawahaniem posłuchała chłopaka. Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy. 
- Poczekaj - odezwała się, podnosząc głowę i oparła się na łokciach.
- Spokojnie - odparł coraz bardziej niecierpliwy nastolatek.
- Ross, mówię poważnie - powiedziała, patrząc z całkowitą powagą na blondyna. Ten, zauważywszy wzrok dziewczyny, uniósł się i przysiadł obok niej, kładąc dłoń na jej udzie. - Czemu jesteś taki.. narwany? - zapytała, przekręcają się na bok w stronę blondyna. - Sama nie wiem, czy ty tak na serio, czy...
- No co ty - wtrącił, przerywając blondynce. - Odniosłem wrażenie, że celowo mnie tak prowokowałaś, ale jeśli chcesz, to mogę przestać.. Mogę spróbować - poprawił się. - Chyba, że jednak nie chcesz, żebym przestawał - powiedział, z szelmowskim uśmieszkiem, wpatrując się w Cassidy. Również oparł się na łokciu i ułożył na boku, by znaleźć się naprzeciw dziewczyny. Przejechał wzrokiem wzdłuż jej ciała, zagryzając na koniec dolną wargę, patrząc wprost w jej oczy. Celowo zrobił to na tyle niedyskretnie, chcąc uwieść swoją partnerkę. - Więc jak będzie? - zapytał, nie odrywając wzroku od jej patrzałek. Zbliżył twarz do nastolatki i cmoknął ją czule w policzek. - Przystaniesz na moją propozycję i zrobisz to, co powiem? - wypowiedziawszy te słowa zaczął wodzić pocałunkami po szyi Cass. 
- Szalony jesteś - zaśmiała się donośnie siedemnastolatka.
- Na twoim punkcie - odparł, przerywając czynność. - Więc? - ponowił zapytanie, raz jeszcze przez uśmiech zagryzając delikatnie wargę, wiedząc, że działa to na niebieskooką. 
- Jesteś niemożliwy - skomentowała, z rozbawieniem pokręcając głową na boki, wywołując u Rossa lekki śmieszek. - Dobrze, niech ci będzie, zrobię jak chcesz.
- Nie pożałujesz - zapewnił z zadowoleniem. - To teraz już przestań się śmiać - powiedział, a jego wyraz twarzy momentalnie spoważniał. Spoważniał jedynie na moment, ponieważ widząc, jak jego dziewczyna parsknęła śmiechem, sam również nie był stanie na dłużej zachować powagi. - Uwielbiam cię - odezwał się po około minucie śmiechu. - Ale kiedyś zamorduję cię za to, że każesz mi tyle czekać. 
- Dobra, dobra, już nic nie robię - odparła, następnie zakładając dłonie na usta, by powstrzymać się od kolejnego, niekontrolowanego chichotu. Ross, nie zwlekając dłużej, pocałował kilkukrotnie brzuch dziewczyny i już po chwili ponownie znalazł się na podłodze, klęcząc przed łóżkiem.

___________________________________

Witajcie!
Za nami rozdział 3. Piszcie w komentarzach, co sądzicie i do zobaczenia pod następnym rozdziałem, który pojawi się za jakiś czas. Liczę na to, że są tutaj jakieś osoby, które jeszcze to czytają :) 



~DarkAngel <3

7 komentarzy:

  1. Uwaga, ten komentarz może być wredny.

    Z biegiem czasu stwierdzam, że gwiazdki na Wattpadzie to nie taki głupi pomysł. Komentarze są bardzo motywujące, ale na bloggerze też przydałoby się coś, czym czytelnik sygnalizowałby, że przeczytał rozdział. Bo naprawdę nie każdy potrafi komentować. Nie każdemu się chce. Przyznaję się bez bicia, że mi się nigdy nie chce komentować i potrzebuję dużo czasu, żeby się do tego zebrać. No ale jestem. Spóźniona pewnie o miesiąc. XD Captain Sparrow (moja master, od której uczyłam się pisać) napisała kiedyś, żeby nie błagać o komentarze, a już na pewno nie szantażować czytelników w stylu "5 komentarzy = next". Było to kiedyś normalne i sama tak robiłam. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że kiedy ktoś próbuje wymusić komentarz, to od razu zapala mi się czerwona lampeczka i się buntuję.

    Nie było Cię baaaaaaaaaaaaaaaardzo długo. Twój styl jednak w ogóle się nie zmienił. Teraz pytanie, czy to dobrze? Z jednej strony bardzo się to wszystko przyjemnie czyta, nadal jest leciutkie, zabawne itp., ALE... nieco nudne. Może się czepiam. To dopiero 3 rozdział. Zazwyczaj potrzeba 3-5 na rozkręcenie akcji. Tylko że my tych bohaterów znamy. Wiemy o nich naprawdę dużo, a jeśli nie pamiętamy, to zaglądamy do zakładki "Bohaterowie", gdzie są naprawdę szczegółowe informacje. Spodziewałam się, że będziesz miała określoną fabułę i cel tej kontynuacji. Tymczasem odnoszę wrażenie, że tak nie jest, że masz konkretnego planu, że sama nie wiesz, co się stanie. Pisanie na spontanie ma swoje plusy. Sama jestem w trakcie pisania historii, do której nie mam planów, bo ma to być luźne opko, jednak mam 3 wyróżnione punkty, które muszę w tej historii zawrzeć i do nich dążę. Myślę, że Ty też powinnaś takie punkty mieć, bo inaczej wyjdzie opowiadanie na zasadzie "kocha - nie kocha", a takie... Cóż, chyba wyszły z mody. Albo to ja przestałam takie czytać i szukam historii, które opowiadają o czymś więcej niż o miłości nastolatków.
    Ale tak jak mówię, to dopiero 3 rozdział Wierzę, że wszystko się rozkręci. A nawet jeśli nie, i tak będę czytać z sentymentu.

    Love you,
    Erato

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg!Przypadkowo zobaczyłam, że zaczęłaś dalej pisać i po prostu nie mogłam w to uwierzyć.
    To był pierwszy blog o R5 jaki przepisałam i jeden z moich dwóch ulubionych których bym mogła czytać w kółko, pamiętam, że mnie tak wciągnął, że poświęciłam na to parę nocek w roku szkolnym haha <3 skoro zaczelas pisać z powrotem to chyba zacznę sobie czytać od nowa 😂 żeby sobie po przypominać. Smutne jest, że kiedyś wszyscy czytali takie blogi i było ich naprawdę pelno a teraz cud jak się jakikolwiek znajdzie skończony albo nie mówiąc juz o tym ze ktoś dalej go pisze. Dawaj next jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! Nie sądziłam, że kiedykolwiek cokolwiek tu jeszcze zostanie napisane. Postanowiłam poprzeglądać stare blogi i przeczytać może coś jeszcze raz od początku a tu taka niespodzianka *-* i już wiem jaką mam nową lekturę hah
    Rozdział jest cudowny jak zawsze, kompletnie nie widać jakbyś miała przerwę w pisaniu
    Ale minęło już pół roku od ostatniego rozdziału także czekam na kolejny <3
    (Wybacz, iż z anonima, ale aktualnie nie pamiętam hasła ani loginu do byłego konta)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dosyć ciekawe, czyta się szybko, bardzo lekki styl. Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo