piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 58: You chewed me up and spit me out.

Skończywszy czytanie, odłożył przedmiot tam skąd go wziął, a następnie udał się otworzyć drzwi, do których właśnie ktoś pukał. Ross otworzył i na samym przywitaniu mocno przytulił zaskoczoną blondynkę.

- Przepraszam cię bardzo.. - powiedział po cichu, wciąż nie puszczając nastolatki.
- Za co? - zaśmiała się delikatnie niebieskooka.
- Za wszystko, mała. Za to, że byłem takim dupkiem, za to, że tyle razy cię skrzywdziłem, i za to, że pozwoliłem sobie cię stracić - odpowiedział, wywierając delikatny uśmiech na twarzy towarzyszki.
- Ross.. - zaczęła, mocno obejmując chłopaka. - ..przestań już przepraszać. Wystarczająco wiele razy to robiłeś. Wybaczyłam ci już dawno i nie gniewam się, więc doprawdy nie musisz tego więcej powtarzać. Ja wiem, że żałujesz.. A mnie wcale nie straciłeś. Wciąż mnie masz, jestem twoją przyjaciółką i tak już pozostanie, zatem serio nie masz się czym przejmować - ciągnęła wyrozumiała nastolatka.
- Dziękuję. Nie wiem jak ty to robisz, że ja zamiast pogodzić się z samą przyjaźnią, coraz bardziej chcę ciebie odzyskać.
- Zmieńmy temat, bo znów robi się.. dziwnie - zaproponowała. - Jeszcze nie dziś, ale może kiedyś się uda, Ross - uśmiechnęła się, gładząc delikatnie policzek blondyna. Para usiadła razem w salonie, chwilę jeszcze porozmawiała, po czym Ross poszedł do domu, zostawiając Cassy samą.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*godzina 6:20 dom R5*
Emily oraz Rydel od dobrych dwudziestu minut urzędowały w kuchni, ponieważ brunetka na ósmą idzie do szkoły, a tego dnia nocowała u przyjaciółki, gdyż nie chciała zostawić przyjaciółki samej w pustym mieszkaniu. Około siódmej brunetka była wyszykowana, więc jeszcze chwilę mogła posiedzieć.

- Więc.. umm.. jak wam się układa z Ratliffem? - zaczęła pytaniem blondynka.
- Dobrze.. wydaje mi się, że dobrze - odpowiedziała bez entuzjazmu.
- Nie przekonałaś mnie tym.
- Trudno.. na mnie już chyba pora, nie chcę się spóźnić - powiedziała. Zarzuciła torbę na ramię i ruszyła w kierunku drzwi. - Paa, dzięki za nockę! - rzuciła na odchodne.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*mieszkanie Luci*
Pierwszy z chłopców - Rocky - obudził się około jedenastej. Do późna w nocy bawili się nowo założonym kontem, więc zasnęli przed czwartą. Aczkolwiek to bruneta nie powstrzymało przed zbudzeniem przyjaciół. Stwierdził, że skoro on już nie śpi, to oni też nie, bo sam nie ma zamiaru się nudzić. Gdy udało mu się wszystkich wybudzić, ubrali się, zjedli śniadanie, po czym postanowili wybrać się do parku, by pojeździć trochę na deskach. Dzwonili także do Rossa, czy nie chciałby się z nimi wybrać, jednakże ten nie odbierał telefonu, zatem zostało im pojeździć w czwórkę.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



*dom R5, godzina 17*
- Hej, siostrzyczko - do domu wszedł rozpromieniony Ross, witając siostrę uściskiem.
- Hej - uśmiechnęła się Rydel. - Czemu jesteś taki zadowolony? I gdzie byłeś całą noc? - zaczęła zadawać pytania.
- A czemu mam być smutny? - rzucił wciąż przez uśmiech. - A byłem u Cassy.
- U Cassy? Całą noc? - blondyn przytaknął. - Coś się tam wydarzyło?
- No coś ty.. My się tylko przyjaźnimy - powiedział pewnie. - Ale to tylko taka faza przejściowa. Niebawem coś się na pewno wydarzy i Cass zrozumie, że nie chce tylko przyjaźni.
- Ehh.. Ross.. - westchnęła ciężko dziewczyna, podchodząc do brata. - Życzę ci tego.. Bardzo ci tego życzę, aby ułożyło się wam, ale nie bądź tego taki pewien, bo później możesz być rozczarowany.
- Nie, Rydel, po raz kolejny się nie rozczaruję.
- Kochasz ją, prawda? - uśmiechnęła się siostra.
- Skąd takie wnioski? - zaśmiał się Ross.
- A nie mam racji?
- Masz. Oczywiście, że masz - odpowiedział wciąż nie mogąc powstrzymać zadowolenia, które tylko narastało. - Kocham ją.
- W takim razie liczę na to, że wrócicie do siebie - rzekła Rydel, a następnie z uśmiechem na buzi mocno objęła brata. Chłopiec potargał ręką włosy siostry, po czym rzucił z pewną miną. - A ja liczę, że w końcu wyjaśnicie sobie z Ellem kilka spraw - mrugnął do blondynki i ruszył w stronę schodów.
- Co masz na myśli? - spytała z delikatnym uśmiechem.
- Oj proszę cię, siostrzyczko. Będziesz mi teraz próbowała wmówić, że nic się między wami nie dzieje? - powiedział ironicznie, siadając na kanapie.
- Umm.. A niby co ma się dziać? - chłopiec nie odpowiedział, tylko poklepał ręką miejsce obok siebie, dając dziewczynie sygnał, aby siadła obok. Po chwili Rydel zrobiła to, a czując na sobie wścipski wzrok brata, zaczęła mówić. - Ahh noo.. - zaśmiała się. - Nie wiem, Ross. Nie wiem. Ratliff to mój przyjaciel, a nawet brat.
- I co z tego? Cassy to także moja przyjaciółka, troszkę jak siostra, ale wiesz.. tak się tylko mówi. Co innego, gdybym miał być z tobą. To byłoby mega dziwne - zaśmiał się delikatnie.
- Ale z wami jest inaczej. Obydwoje jesteście wolni, a Ell ma dziewczynę, o ile się nie mylę. A ona jest moją przyjaciółką, więc jak widać są same minusy.
- Taa.. obydwoje jesteśmy wolni.. - westchnął blondynek, którego humor od razu się zmienił. – Byłoby fajnie..
- Zresztą Emi i Ratliff są szczęśliwi, a mi nic do tego. Poza tym ja sama nie wiem, czy chciałabym z nim być. Mogłoby nam nie wyjść i później nasza przyjaźń by się skończyła. Sam powinieneś wiedzieć to najlepiej. Nie rozmawiałeś z Cassidy przez prawie pół roku - ciągnęła brązowooka. – A tak na marginesie, to co miałeś na myśli, mówiąc, że byłoby fajnie, gdybyście obydwoje byli wolni?
- To, że raczej tylko jedno z nas jest wolne.. – odpowiedział, spoglądając w dół.
- Ale jak to? Cassidy powiedziałaby mi, gdyby miała chłopaka.
- Chyba, że to sekret, o którym wie tylko ona i on.
- A ty skąd byś o tym wiedział? – drążyła Rydel.
- Dobrze, powiem ci, ale pamiętaj, że to ma zostać między nami – zaczął Ross. Blondynka skinęła głową, co mogło oznaczać tyle, że się zgadza. – Może i nie powinienem tego robić.., ale znalazłem to w jej pamiętniku. Wróciła do Rikera.. Może nie całkiem wróciła, ale chyba znów coś ze sobą kręcą..  A ja.. spóźniłem się i raczej już nie mam najmniejszych szans.
- Po pierwsze, to jak mogłeś przeczytać czyjś pamiętnik?! A po drugie, to czy jesteś tego pewien?
- Z tego co wiem, to zwykli przyjaciele raczej się nie całują.. Wrócili do siebie tego dnia, gdy Cassy zobaczyła mnie z Kaitlyn.. Uratował jej życie, za co jestem mu cholernie wdzięczny.. , spał u niej, za co mam cholerną ochotę go udusić – powiedział drżącym głosem.
- Przykro mi, Ross – dziewczyna dosunęła się do brata, objęła jedną ręką i położyła mu głowę na ramieniu.
- A najgorsze w tym wszystkim jest to, że on wiedział.. wiedział, jak mi na niej zależy, i jak bardzo chcę ją odzyskać. Sam mi nie raz doradzał, że nie warto.. myślałem, że chce mi pomóc, a on tylko chciał mieć ją dla siebie – rzucił lekko poddenerwowany.
- Umm.. Doprawdy nie wiem, co mam ci teraz powiedzieć. Uważam, że to faktycznie niezbyt ładnie z jego strony, ale może źle coś zrozumialeś - zasugerowała. - Tylko proszę cię, nie rób awantury, dobrze? – rzuciła łagodnie dziewczyna.


Rodzeństwo kontynuowało po chwili rozmowę. Z każdą minutą łączenia ze sobą różnych faktów, dotyczących Rikera i Cassidy, można by coraz bardziej wywnioskować, że faktycznie są oni parą. Świadomość tego wcale nie poprawiła Rossowi humoru, wręcz przeciwnie, był zawiedziony, a przede wszystkim wściekły. Wściekły na siebie, za to, że tak łatwo pozwolił, aby Cassy o nim zapomniała i związała się z kimś innym. Wściekły na nią, za to, że mimo faktu, iż jest zajęta, wciąż dawała mu dyskretne sygnały, jakoby miał szansę ją odzyskać. "Ale można to zdobyć" - doskonale pamiętał, gdy to powiedziała. Chodziło jej o siebie! Wyraźnie dała mu do zrozumienia, że mogą być jeszcze razem, że jednak wciąż widzi szansę. Najwidoczniej powiedziała to tylko i wyłącznie po to, aby zrobić blondynowi przyjemność choć na trochę, dopóki nie dowie się prawdy. A co jeśli te wszystkie jej dwuznaczne słowa i gesty wobec niego, były rzucane tylko dlatego, że Riker tego chciał? Może zwyczajnie chciał zatuszować swój związek z Cass i za wszelką cenę sprawić, żeby jego młodszy brat w końcu zaznał trochę szczęścia. Nie. Do Rossa w ogóle taka wersja nie docierała. W owym momencie był wściekły na brata za to, że mimo tego, iż doskonale zdawał sobie sprawę, że młodszemu zależy na tej dziewczynie, jak na nikim innym, to i tak miał jeszcze czelność się z nią wiązać. Przecież to on najlepiej znał całą sytuację, która wydarzyła się między Rossem a blondynką. Dotychczas to właśnie Riker był tym, któremu chłopiec spowiadał się ze swych wszelakich problemów, jednakże tym razem postanowił sobie w duchu, że już więcej mu nie zaufa. Nie po tym, jak go potraktował. Zakpił sobie z niego, a wszystkie jego uczucia, którymi darzył nastolatkę, zwyczajnie olał. Zapewne wciąż czuł do niej to samo, co można było zauważyć po jego zachowaniu, gdy wróciła ona ze szkoły. Mimo, że wówczas wiedział już o wszystkim, nie potrafił się na nią zezłościć.. nie po tym, co przeczytał w jej pamiętniku. Te wszystkie słowa.. Na samą myśl o tym, ile przez niego wycierpiała, chce mu się płakać. To nie zmienia faktu, że teraz, gdy wraz z siostrą zaczyna układać w jedną, logiczną całość, zaczyna coraz bardziej odczuwać zdenerwowanie wobec nastolatki i tego, jak go oszukiwała. Wtenczas no domu wparował Rocky, a tuż za nim Ellington i oczywiście najstarszy z rodzeństwa. 


- O wilku mowa - Ross burknął donośnie, aby mieć jeszcze większą pewność, że jego wyżej wspomniany brat to usłyszy. Następnie podniósł się z kanapy i zmierzył prosto do swojej pokoju.
- Ahh.. Ross - westchnęła smutna siostra. Niezadowalał jej fakt, że jej dwoje braci ponownie wchodzi w strefę kłótni. Od jakiegoś czasu sytuacja między nimi wreszcie się unormowała, a teraz po raz kolejny wszystko zaczyna się wahać.
- Umm.. Czy coś mnie ominęło? - spytał zdezorientowany Riker, który bezproblemowo wyczuł, kogo Ross miał na myśli. Rydel otworzyła usta, jakby zamierzała coś powiedzieć, jednak po chwili namysłu zamknęła je i pokiwała przecząco głową. Obiecała młodszemu, że nikomu o tym nie powie, a zwłaszcza Rikerowi. - No dobraaa.. to ja idę pograć na górę.
- Idę z tobą - wtrącił Rocky. - Niedługo przyjedzie Ry i zapewne zabierze nam konsolę - zaśmiał się.
- Taa.. o ile pierw nie rozwali jej w przypływie swej złości - rzucił blondyn.
- Haha! Święta racja. Jednak póki co, korzystajmy - uśmiechnął się. Starszy przytaknął głową i już po chwili obydwoje rozpoczęli grę.

Tymczasem na parterze Ratliff stał w miejscu ze skrzyżowanymi rękoma i z przymrużonymi oczami obserwował przyjaciółkę. Nic więc dziwnego, że już po chwili zaczęła się ona dość niekomfortowo czuć.

- Umm.. Obiecałam ci coś? - spytała zdziwiona.
- Nieeee - odpowiedział przeciągle brunet.
- Więc czemu tak dziwnie się na mnie patrzysz?
- Próbuję coś wywnioskować - powiedział. Dziewczyna jeszcze bardziej nie wiedziała, co o tym sądzić. Siedziała więc i również zaczęła obserwować chłopaka. - No dobra, poddaję się - odparł Ell. - Powiedz mi, moja droga.. co się dzieje między Rossem a Rikerem? - zapytał, siadając obok blondynki.
- Ee.. Już mówiłam, że nic - odpowiedziała niepewnie. Ratliff na tyle dobrze znał dziewczynę, że od razu wiedział, iż kłamie.
- Mhmm.. Jasne, jasne. Nie znam cię od wczoraj, Rydel. Potrafię poznać, kiedy próbujesz mnie oszukać, więc nawet tego nie próbuj tym razem - uśmiechnął się, smyrając blondynkę palcem w nos. Ta zaśmiała się, po czym wstała z kanapy i zaczęła prowadzić chłopca w stronę wyjścia na podwórko.

___________________________

Hej! 
W końcu udało mi się skończyć ten rozdział. Jak Wam się podoba? Walczę z nim od tygodnia, aż w końcu dzisiaj w nocy udało mi się wymyślić te 800 słów. 


Komentujcie i proszę Was o szczere komentarze ;).


~DarkAngel 

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 57: Diary.

- Gdzie ty idziesz? - spytał zaspany Ross, widząc jak blondynka sięga po ubrania.
- A jak ci się wydaje? Do szkoły - odparła. Wzięła ostatnią rzecz z półki i ruszyła do łazienki w celu przyodziania się i doprowadzenia do porządku. Wróciła kilkanaście minut później, a półprzytomny chłopiec dalej wylegiwał się w łóżku. - Dlaczego ty wciąż leżysz? Ja zaraz wychodzę rzuciła, pakując ostatnie książki do torby.
- Śpiący jestem - wymamrotał z głową w poduszce. - Zostań dzisiaj ze mną.
- Nie. A ty masz w tej chwili wstać, bo ja nie chcę spóźnić się do szkoły - powiedziała pewnie, jednak widząc, jak zaspany blondyn próbuje wygramolić się z łóżka, postanowiła pozwolić mu zostać. - Jeśli chcesz, to możesz zostać dopóki nie wrócę ze szkoły. - Chłopiec nawet nie odpowiedział, tylko momentalnie nakrył się kołdrą i ponownie wtulił do poduszki.
- Cassy.. Nie chciałbyś może zająć jej miejsca? - zapytał wskazując na poduszkę.
- Nie Ross, nie chciałabym - przewróciła oczami i odparła zdecydowanie. Założyła bluzę, wzięła torbę na ramię i zmierzyła ku wyjściu. - Umm.. Jak już wstaniesz, to zrób sobie śniadanie, bo ja już nie zdążę. Wiesz, gdzie co leży, więc chyba nie muszę ci nic więcej mówić. Tylko tyle, żebyś mi nie zdemolował mieszkania - chłopak przytaknął, nie wychylając się nawet spod pierzyny, a chwilę później został już sam w apartamencie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Poprzedni dzień*

Tak jak było umówione Luca wraz z Rikerem oraz Rockym wyszli z mieszkania, by następnie skierować się do hotelu. Włoch oznajmił kumplom, że musi im coś pokazać, tak więc chłopcy niecierpliwie za nim podążali. Wsiedli do windy i zatrzymali się na ósmym piętrze. Przeszli jeszcze kawałek korytarza, po czym brunet wyjął kartę i otworzył nią drzwi do jednego z apartamentów oraz kiwnął porozumiewawczo, zapraszając braci do środka. Ci bez zawahanie wtargnęli do wnętrza mieszkania, oglądając z zadowoleniem salon.

- Woooow stary, czadowa miejscówka! - pochwalił Riker, rozkładając się na skórzanej kanapie, znajdującej się na środku pokoju.
- Odjechana! - zgodził się Rocky, podbiegając do stołu z piłkarzykami.
- Noo.. całkiem w porządku - uśmiechnął się Luca, wzruszywszy ramionami.
- Całkiem w porządku? - powtórzył ze zdziwieniem drugi brunet. - To jest wy.. - w tym momencie urwał, gdyż w kieszeni zaczął wibrować jego telefon. Od razu sięgnął i odebrał połączenie. 

***- Tak.. To super.. Nie dziwię im się.. A gdzie jesteś?.. Spoko, siódme piętro, trzecie drzwi po prawej od windy - rzucił, a następnie rozłączył się.*** 

- To Ratliff. Udało mu się uciec od dziewczyn i za moment tutaj będzie - oznajmił kolegom.
- Chyba raczej nie tutaj. To jest ósme piętro, nie siódme - zaśmiał się Riker, wysyłając Ellingtonowi SMSa z prawidłowym adresem. - Czy ty zawsze musisz coś pokręcić? Nie byłbyś sobą, gdybyś czegoś nie pomylił - dokuczał rozbawiony blondyn. Po chwili do drzwi zapukał Ell. Jego mina nie wyglądała zbyt ciekawie. - Wszystko w porządku? - spytał najstarszy, widząc przerażenie w oczach przyjaciela.
- Ja.. jasne - odparł bez przekonania.
- Na pewno? Co się stało?
- Nic.. Ujmę to tak.. Tuż pod nami mieszka starsza pani, która najwidoczniej ee.. lubi skąpe ciuszki. Tak więc uważaj na siebie, Luca - wyjaśnił, co jeszcze bardziej spotęgowało dobry humor Rikera, który wybuchł niepohamowanym śmiechem, tarzając się po sofie. Pozostała dwójka chichotała tylko pod nosem. - Bawi cię to?! - krzyknął Ratliff w stronę blondyna. - Ugh! Nigdy więcej nie posłucham Rocky'ego odnośnie adresu! Odnośnie czegokolwiek.. - rzucił poirytowany, jednak po chwili również zaraził się od kolegów śmiechem.
- Ale chyba nie zdradziłeś z nią Emily? - spytał uszczypliwie Rocky.
- Ejj.. ale bez takich docinek proszę - spoważniał Ellington. - Świetne miejsce! Po co tu jesteśmy?
- Uznałem, że pora trochę odpocząć od dziewczyn - wyjaśnił Luca.
- Ten człowiek - zaczął Rocky, wskazując na Włocha- uznał, że tutaj jest "całkiem w porządku". Przecież tu jest genialnie!
- Przesadzasz - odparł Włoch, siadają wygodnie w fotelu.
- Luca, dasz mi skorzystać z twojego laptopa? Muszę coś sprawdzić, a wygodniej będzie na laptopie niż telefonie - spytał Riker, na co brunet oczywiście bez zastanowienia się zgodził, wskazując na szafkę, na której ów przedmiot leżał. Najstarszy z obecnych od razu po niego sięgnął. Chwilę przeglądał sieć, gdy nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech, który za moment zamienił się w lekki chichot.
- Z czego zacieszasz? - spytał Ratliff, stając za plecami kolegi, rozpocząwszy czytanie jednej z reklam, znajdującej się na stronie.
- Umm.. Jeśli jesteś zainteresowany nowymi znajomościami z ludźmi w twojej okolicy, natychmiast zarejestruj się na naszym portalu... - chłopiec urwał, a na jego twarzy pojawił się "szatański" uśmieszek zwiastujący najprawdopodobniej kolejny "genialny" plan Ratliffa. - Załóżmy sobie konto - zaproponował, zabierając przyjacielowi laptopa, po czym kliknął w reklamę.
- Powiedział chłopak, mający dziewczynę - dokuczył Rocky.
- A kto powiedział, że ja będę korzystał z tego konta? To raczej dla was - odpowiedział.
- W jakim celu? - spytał niezbyt ambitnie Luca.
- Dla zabawy - rzucił krótko. - Weź trochę wyluzuj i zacznij w końcu się bawić - poradził koledze, dalej szperając w laptopie.
- Ratliff, życie to nie tylko zabawa.
- I tu się mylisz. Życie to właśnie jest zabawa - uśmiechnął się, zakończywszy tym samym rozmowę z brunetem. 

Parę minut później Ellington poinformował kolegów o skończonej pracy. Momentalnie pozostała trójka rozsiadła się przy koledze i zaczęli czytać, co takiego napisał on w ich profilu. Został on stworzony jeden, ponieważ miała to być jedynie forma żartu i rozrywki, nikt do tego na poważnie nie podchodził.

- Eheem.. mamy na imię Chris i mamy 18 lat? Dobrze wiedzieć - rzekł ironicznie Riker.
- Nie no spoko, jeśli chcesz pisać swoje prawdziwe dane, to zaraz mogę zmienić, ale o ile się nie mylę, to miała być tylko zabawa - powiedział Ell.
- A co ze zdjęciem? Na pewno nie wstawimy naszych zdjęć, ani tym bardziej nie weźmiemy żadnego z internetu - ciągnął pytania najstarszy.
- To jest strona dla ludzi, którzy lubią niespodzianki. Żadnych zdjęć, żadnych filmików.. randki w ciemno - wyjaśnił chłopak, który o dziwo dokładnie przeczytał informacje.
- Haha! - zaśmiał się Rocky. - Twoje pomysły mnie zaskakują coraz bardziej - skierował do Ella. - Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Chłopcy jeszcze trochę poszperali w swoim profilu, aby uzupełnić do końca informacje typu "zainteresowania", czy "ulubioną muzyka". Nie musieli długo czekać na pierwszą osobę, chętną poznać "Chrisa". Zaraz po niej były kolejne dwie, z którymi chłopacy pisali na zmianę, mając przy tym naprawdę niezły ubaw. Około północy goście zaczęli się zbierać, jednak Luca stwierdził, że dziś mogą u niego zostać, gdyż jeszcze nie opili nowego mieszkania Włocha. Co prawda jest ono tylko tymczasowe, aczkolwiek szkoda byłoby zmarnować taką okazję.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Apartament dziewczyny*
Ross dalej leżał pod kołdrą, będąc w trakcie zasypiania i wcale nie wyglądało, aby zamierzał szybko wstać. Parę minut później gwałtownie uniósł tors na rękach, po czym zaczął rozglądać się po pokoiku. Zupełnie, jakby nagle coś mu przyszło na myśl. No tak, pewnie właśnie uświadomił sobie, że Cassidy zostawiła go zupełnie samego w swoim apartamencie na kilka godzin. W pewnym momencie obserwowania, jego oczy zaobserwowały ciekawie wyglądający zeszyt, leżący na jednej z półek. Bez zastanowienia wygramolił się z łóżka w celu dokładnej identyfikacji przedmiotu. Niedługo zajęło mu zorientowanie się, iż jest to pamiętnik Cassy, w którym nastolatka bardzo często coś notuje, jednak nigdy nie chciała powiedzieć Rossowi, co konkretnie. Blondyn skierował się ku przedpokoju, aby sprawdzić, czy drzwi na pewno są zamknięte, ponieważ nie byłoby zbyt ciekawie, gdyby ktoś odkrył jego zamiary a, będąc pewnym, że jest bezpieczny, postanowił wrócić do pokoiku. Wziął do ręki ów przedmiot i zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno powinien to robić. "W końcu to pamiętnik, a tam zazwyczaj pisze się wszystkie swoje tajemnice, przemyślenia... Ha! I po co ja się głupio zastanawiam?" pomyślał. "Przecież ona nigdy nie powiedziała, abym nie zaglądał do jej zeszytu, więc jakby co, to będzie jej wina" ciągnął rozmyślania, po czym usiadł wygodnie nie łóżku. Od razu zorientował się, że do otworzenia zamka konieczne jest odgadnięcie szyfru. Osiemnastolatek bez zastanowienia wybrał liczby "270870". Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Otóż ojciec Cassidy urodził się 27 sierpnia (08) 1970 roku, a Ross doskonale zdaje sobie sprawę, jak wiele znaczy on dla blondynki. Kod był właściwy, więc kłódka otworzyła się, a na twarzy brązowookiego zagościł szeroki uśmiech. Chwilę jeszcze zastanawiał się, czy słusznie postępuje i nawet był już bliski odłożenia pamiętnika, jednak świadomość, iż wreszcie dowie się, co tak naprawdę Cass o nim sądzi, zwyciężyła. Otworzył pierwsze kartki i pogrążył się w "lekturze". Ross zacięcie, z uśmiechem na twarzy czytał kolejne wpisy w pamiętniku blondynki. Był tak pochłonięty swym zajęciem, że nawet nie usłyszał, gdy drzwi dz apartamentu otworzyły się, a ktoś wszedł do środka. Ocknął się dopiero, gdy owa postać złapała za klamkę od pokoiku, w którym chłopak przebywał, a drzwi powoli zaczęły się otwierać. "Co robić, co robić?! Zabije mnie!" pomyślał, będąc pewnym, iż to Cassidy za moment zobaczy, że nastolatek przegląda jej pamiętnik. Zdziwił się, a zarazem lekko speszył, gdy w futrynie zobaczył Suzie. Zresztą ona również była w niemałym szoku.

- Ross? - rzuciła zszokowana. Chłopiec jedyne, co zrobił, to w ostatniej chwili wyrzucił zeszyt gdzieś za siebie.
- Dzień dobry - przywitał się z nerwowym uśmieszkiem.
- Co ty tu robisz? - spytała rudowłosa.
- No jaa.. Czekam na Cassidy.. - odparł po chwili namysłu. - Powiedziała, żebym zaczekał, aż wróci, więc jestem sobie tutaj i.. i wycieram kurze - dodał. Sięgnął z łóżka swoją koszulkę i zaczął przecierać półkę.
- A po co przyszedłeś? - ciągnęła przesłuchanie kobieta.
- Chciałem z nią porozmawiać, ale późno się obudziliśmy, więc Cass szybko się szykowała do szkoły i nie było czasu na rozmowy. Powiedziała, żebym poczekał, aż wróci - wyjaśnił brązowooki.
- Chwila, chwila.. Obudziliśmy się? Spędziłeś z nią noc? - zapytała jeszcze bardziej zdziwiona.
- No tak - odpowiedział krótko, na co kobieta rozszerzonymi oczyma spojrzała na niego. Po chwili blondyn zdał sobie sprawę, jak mogła to odebrać. - Alee.. to nie to, co pani ma na myśli.. - dodał, drapiąc się nerwowo po karku. - My się tylko przyjaźnimy. - Suzie przejechała pytająco wzrokiem po chłopaku, gdyż był on w samych spodniach.
- Umm.. była mokra - powiedział. - Ee.. koszulka.., żeby nie było - dodał niezręcznie.
- Spokojnie, Ross. Wierzę ci.. Co jak co, ale jestem bardziej wyrozumiała niż moja siostra - mrugnęła do chłopaka, na co wyraźnie mu ulżyło. - To czekaj na nią tylko nie narozrabiaj.
- Postaram się - zaśmiał się osiemnastolatek.
- I załóż koszulkę nim wróci.
- Ona mnie woli bez - uśmiechnął się, jednak widząc minę dorosłej spoważniał. - Dobra.. Do widzenia - odparł, zamknąwszy drzwi za Suzie.

Blondyn wrócił do pokoju, po czym zaczął rozglądać się, gdzie wyrzucił pamiętnik. Zauważywszy, iż nigdzie go nie ma, spojrzał w stronę szafy, która stała za nim, gdy odruchowo rzucił go w tył.

- Proszę tylko nie tam - powiedział sam do siebie. Zajrzał za mebel i ciężko westchnął. - No pewnie, czemu nie.. - dodał niezadowolony, gdyż jego przypuszczenia były trafne. 

Od razu zaczął główkować, jak ma wyjąć zeszyt, ponieważ był on zbyt daleko, aby sięgnąć po niego ręką. Pozostało nic innego jak odsunąć szafę. Jednakże to byłoby zbyt proste. Ustawienie w pokoju jest na tyle nie przemyślane, że aby przesunąć szafę należy pierw odsunąć łóżko oraz komodę. Spojrzał na zegarek, który wskazywał sześć minut po czternastej, co oznacza, że ma około godzinę do powrotu Cassy. Bez zastanowienia wziął się za przesuwanie mebli, które okazały się być wyjątkowo ciężkie. Niemniej jednak uporał się z przestawienie w nieco ponad pół godziny, więc na spokojnie kontynuował czytanie "lektury". Niebawem skończył, a do głowy wpadł mu pewien dość ryzykowny pomysł. Postanowił w pamiętniku przyjaciółki napisać od siebie kilka komentarzy do niektórych wpisów, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że gdy dziewczyna to zobaczy, to źle z nim będzie. Do jej zeszytu kompletnie nikt, bez żadnego wyjątku, nie miał prawa się dotykać. Jak widać Rossowi to nie robiło szczególnej różnicy.

________________________________

Heej!
Wróciłam! Po 24 dniach nieobecności wracam do Was z nowym (nie ostatnim) rozdziałem. Co o nim sądzicie? Mi się o dziwo nawet podoba, ale to nie ja tutaj jestem od oceniania. Tak czy inaczej ostatnio wena i chęci do pisania do mnie wróciły, więc od razu wszystko przelałam na rozdział. Mam nadzieję, że tak pozostanie, bo nie chcę znów Wam robić niemiłych niespodzianek. Kolejny rozdział pojawi się mam nadzieję, że niebawem :). Piszcie co sądzicie i bądźcie szczerzy.

~DarkAngel
Template by Elmo