poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 87: All of me loves all of you.

Nastolatka odruchowo położyła dłoń na staniku, by nie pozwolić mu upaść. Ross uśmiechnął się delikatnie i przysunął się do partnerki na tyle blisko, że ręka blondynki dotykała jego klatki piersiowej. Następnie pozwolił sobie powolnym krokiem zsunąć z niej biustonosz, po czym odrzucił go na bok, wciąż spoglądając w oczy dziewczyny.

- Nie patrzę – powiedział przez delikatny śmieszek.
- Dlaczego? – spytała nieśmiało Cassidy.
- Bo się wstydzisz – odpowiedział wciąż rozbawiony. – Ale to urocze – dodał. Blondynka spuściła głowę w dół i wtuliła się w chłopaka, po czym sama zaczęła się śmiać.
- Przepraszam. Wiesz, nie tak sobie to wszystko wyobrażałam.. Miało być idealnie, a póki co to wygląda jak scena z jakiejś komedii.
- Dla mnie jest idealnie, naprawdę – uśmiechnął się Ross. – I ty też jesteś idealna.
- Ale na przykład nie mam takich cycków jak twoje byłe dziewczyny i.. – przerwała, widząc jak osiemnastolatek stara się powstrzymać od kolejnego ataku śmiechu. – Z czego się śmiejesz?
- Kochanie, nie interesują mnie piersi moich byłych. Za to twoje są – urwał, zjeżdżając wzrokiem na biust partnerki. Przez krótką chwilę wpatrywał się w nie, po czym wziął głęboki wdech i kontynuował – idealne i tak strasznie seksowne, najpiękniejsze – powiedział z ciężkim oddechem. 


Tym razem już bez zbędnego zwlekania pchnął blondynkę delikatnie na łóżko. W następnej kolejności nachylił się nad nią i powoli, począwszy od szyi, posuwał się wzdłuż jej torsu, zatrzymując się przed dolną częścią bielizny Cassidy. Spojrzał raz jeszcze na jej twarz, po czym chwycił za materiał, subtelnie i bez pośpiechu ściągając go w dół.


- Nie – przerwała mu siedemnastolatka. Brązowooki zgodnie z wolą dziewczyny zaprzestał czynu, jednak pozostał w tej samej pozycji, wyczekując na jakikolwiek znak, co ma dalej zrobić. – Czy możesz ty pierwszy to zrobić? – zapytała przyciszonym głosem.
- Umm.. Rozebrać się? – spytał dla pewności. Cassidy delikatnie skinęła głową. – Jeśli tego chcesz, dobrze – powiedział sympatycznie, podniósłszy się z podłogi, na której dotychczas klęczał. – Ale obiecujesz, że nie uciekniesz? – rzucił w żartobliwy sposób.
-  Z ręką na sercu – uśmiechnęła się młodsza. 


Ross jak to Ross, starając się nieco rozkręcić partnerkę zaczął podśpiewywać fragmenty piosenki, wykonując przy tym kilka swoich seksownych ruchów.
‘’I want you, I want you.
I want you, I want you.
I want you, I want you..” – przerwał, zagryzając wargę. – ‘’I want you ba-ad” – zaśpiewał z nieschodzącym z jego twarzy wyrazem pewności siebie. – Podoba ci się, hmm? Wiem, że tak.
- Celowo to robisz, bo wiesz, że to na mnie działa. Możesz już przestać? – spytała rozbawiona i coraz bardziej niecierpliwa Cassidy. Z każdą chwilą była coraz bardziej pewna, że chce to zrobić, a wszystko, co robił Ross sprawiało, że jeszcze bardziej nie mogła się tego doczekać.
- A coo? Za bardzo cię podniecam? – zapytał, przejeżdżając ręką po swoim torsie.
- Uhm.. Chciałbyś – zaprzeczyła nastolatka. Co prawda chłopiec miał po części racje, aczkolwiek Cassidy nie zamierzała mu tego przyznawać.
- A owszem – przytaknął blondyn, następnie zsuwając bokserki nieco niżej, odsłaniając jeszcze bardziej v-line. – Chcesz, żebym kontynuował? – spytał zadziornie. Niebieskooka wzruszyła delikatnie ramionami. Ross nachylił się nad partnerką, kilkukrotnie musnął jej szyję, po czym zbliżył się do jej ucha. – Nie wiesz? – odparł kusicielsko. – ‘’I can’t help but feel this strong… The way you..’’ – raz jeszcze czule ją cmoknął, kontynuując następnie swoje kokietowanie. – TURN ME ON – mruknął w jeszcze bardziej szelmowski sposób.
- Oh dobrze, zdejmij już te bokserki! – rzuciła gorączkowo Cassidy. Chłopak z niedowierzaniem i uśmiechem zwycięstwa na nią spojrzał. – Nie wiem jak, ale to co robisz wywołuje u mnie takie.. dziwne uczucia.. Nie potrafię tego opisać – wyrzuciła.
- Już ci mówiłem, podniecam cię – powiedział z butnym uśmieszkiem, mrugnąwszy do siedemnastolatki. – I teraz sobie pomyśl, że tak wiele dziewczyn na całym świecie pragnie mnie u siebie w pokoju w takim stanie jak teraz, a tylko ty jedyna możesz to mieć i to na zawołanie. I jeszcze tego nie doceniasz, ty małpo, ty – zaśmiał się, składając całusa na czole Cass.
- To wcale nie było narcystyczne, ani trochę – rzuciła sarkastycznie. Chłopiec wzdrygnął delikatnie ramionami i ponownie zajął się swoimi bokserkami. Odpiął kolejne guziczki i bez dłuższego zastanowienia zsunął je na ziemię. 


Wiadomo, że jakieś drobne, minimalne zawstydzenie mu przy tym towarzyszyło, aczkolwiek podobnie jak wszystko inne, przychodziło mu to ze zdecydowanie mniejszą trudnością niż dziewczynie. Poza tym nie był to jego pierwszy raz, gdy znajduje się w takiej sytuacji, zatem to również dodawało mu pewności siebie.
Żadnym zaskoczeniem było również to, że wzrok Cassidy spoczął na przyrodzeniu Rossa, które tym razem widać było w całej okazałości. Oczywiście nie wgapiała się w nie perfidnie, gdyż czuła się tym nieco speszona. Latała spojrzeniem po wszystkich punktach pokoju, co chwilę zatrzymując się na wiadomym punkcie.


- Nie wyszłaś, nie krzyczysz i nie robisz dziwnej miny.. Zapowiada się dobrze – uśmiechnął się starszy, patrząc na nastolatkę.
- On jest.. Duży.. – skomentowała niepewnie, wywołując u partnera moment zaniemówienia. – Chyba.. Nie znam się.. – blondyn po momencie osłupienia, wybuchł gromkim śmiechem, zasłaniając jednocześnie oczy.
- Dzięki.. Chyba – powiedział wciąż nie przestając się śmiać. Spojrzał z politowaniem na Cassidy, pokręcił głową i zbliżył się do niej. – Kocham cię. Naprawdę strasznie cię kocham, a to.. To jest zdecydowanie najlepszy pierwszy raz –odparł z uśmiechem, składając na ustach nastolatki namiętny pocałunek, w którym obydwoje coraz bardziej się zagłębiali.


Atmosfera zrobiła się nieco poważniejsza. Żadne z nich nie myślało już o głupotach, które dotychczas ich rozpraszały, teraz najważniejsi byli oni oraz to, co się miało zaraz wydarzyć. Ich usta bezustannie tkwiły w jedności, nie zważywszy nawet na to, gdy oboje pozostali bez kompletnie żadnej części garderoby na sobie.
Dla Rossa była to chwila, na którą wyczekiwał od bardzo dawna i mimo, że obydwoje już tak daleko zaszli, wciąż trudno było mu uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. A nawet jeśli, to i tak gdzieś tkwiła obawa, że jednak znów coś się wydarzy i ze wszystkiego nici, tak jak zawsze. Niemniej jednak starał się tym nie trapić i żyć chwilą obecną. Cassidy od samego początku była dla niego osobą, obok której nie mógł przejść obojętnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że wiele razy ją skrzywdził, aczkolwiek wiedział również, że gdyby kiedyś tego nie zrobił, teraz mogłoby być między nimi zupełnie inaczej. A jakby nie patrzeć, ta rozłąka dała im tylko jeszcze więcej siły i uczucia na odbudowanie tego, co ich łączyło. Choć może dopiero zaczyna ich łączyć..
Dla Cassidy natomiast całe zdarzenie było czymś, czego doprawdy nie spodziewała się tak wcześnie. Nigdy nie przeszło jej przez myśl, że będąc w jej wieku, może zajść tak daleko z chłopakiem. Jak by nie patrzeć, ma ona dopiero siedemnaście lat, co jest jeszcze dość szczenięcym wiekiem. Jednak Ross miał w sobie coś takiego, co ją przyciągało. Coś, co sprawiało, że nie liczyło się to, czy powinna, czy też nie, tylko to, co podpowiadało jej serce. A wtedy jedyne czego chciała, to być tak blisko niego, jak tylko było to możliwe.
Obydwoje nie potrafili już zapanować nad emocjami. Pragnęli siebie tak mocno jak jeszcze nigdy. Chcieli być blisko siebie, chcieli czuć swą obecność. Nie w sposób, w który okazywali to dotychczas. Uściski, całusy.. To nie wystarczyło. Potrzebowali czegoś więcej. Czegoś, co będzie w stanie zaspokoić tę potrzebę wzajemnej bliskości i czegoś, co wymaże wszystkie złe wspomnienia, które niejednokrotnie ich poróżniły.
Ich wargi nieustannie tkwiły w namiętnych pocałunkach, odrywając się od siebie tylko w konieczności złapania oddechu. Ich oczy naprzeciwko siebie, zamknięte przez większość czasu, otwierały się tylko co jakiś czas, by widzieli, z kim spędzają te czułe, pełne namiętności chwile. Ich dłonie splecione razem, by jeszcze bardziej czuć, iż w tym momencie tkwią w jedności. A ich ciała, jedno przy drugim. Najbliżej jak to tylko możliwe. Tak, że czują każdy swój najmniejszy ruch.

Po trwających kilka minut namiętnościach, które dla nich zdawały się ciągnąć w nieskończoność, para przerwała pocałunki. Chłopiec usiadł między nogami dziewczyny i delikatnie cmoknął ją w brzuch, po czym zaczął przymierzać się do zrobienia ‘’przełomowego’’ kroku. Widząc pewnego rodzaju zawahanie w oczach blondynki odezwał się.


- Powiedz mi, że tego chcesz – powiedział, ponieważ nie chciał tego robić z uczuciem, że ona nie jest tego w stu procentach pewna. To miało być coś, czego obydwoje pragnęli, nie tylko jedna strona.
- Chcę – odpowiedziała pewnie. – Tylko troszkę się boję.
- Nie masz czego, kicia. To tylko ja – powiedział łagodnie, wysyłając jej ciepły uśmiech.
- Ale.. – zaczęła nieśmiało.
- Tak?
- Umm.. Ee.. – próbowała się wysłowić, jednak coś jej nie pozwalało. Chyba wciąż trochę się krępowała. Ross uśmiechnął się do blondynki.
- Będę delikatny, obiecuję – odparł zupełnie jakby czytał nastolatce w myślach. To było dokładnie to, co chodziło jej po głowie, czego nie potrafiła powiedzieć. – A jeśli będzie bolało, to powiedz i przestanę. Zgoda? – Cassidy przytaknęła delikatnie. – Pamiętaj, że to ja, więc jeśli coć będzie nie tak, możesz mi powiedzieć – dodał. Tym razem dziewczyna ma dobre się uspokoiła. Po chwili blondas delikatnym ruchem wszedł w nastolatkę, uprzednio składając na jej ustach pocałunek, by w razie czego, choć trochę zniwelować ból, mogący przy tym towarzyszyć.

__________________________


A teraz dla tych, którzy czytają to w nocy: dobranoc i miłej nocki, a dla tych, którzy czytają to nad radem dzień dobry i miłego dnia. :)


~DarkAngel <33

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 86 :The very first time.

*Ross i Cassidy cd.*

Para wciąż stała w objęciach na hotelowym parkingu, jednak po dłuższej chwili chłopiec zaproponował, by udali się z powrotem do hotelu, jako że nad miastem zbierały się chmury i prawdopodobnie lada moment spadłby deszcz. Dziewczyna się zgodziła, aczkolwiek nie zamierzała wracać na salę, w której odbywało się wesele, wolała wrócić do apartamentu i tam na spokojnie spędzić czas ze swoim nowym chłopakiem.

- No nareszcie trochę luzu – uśmiechnął się osiemnastolatek, odwieszając marynarkę na krzesło, po czym poluźnił nieco krawat.
- Ehh ledwo co weszliśmy do pokoju, a ty już się rozbierasz – powiedziała żartobliwie Cassidy, przewracając oczami.
- Przy tobie, to ja zawsze mam ochotę się rozebrać - odparł chłopiec, poprawiając kołnierz od koszuli.

- No nieźle. Nie wiedziałam, że obnażanie się przed ludźmi sprawia ci frajdę - rzuciła żartobliwie blondynka, jednocześnie sięgając do szafki dwie szklanki. Następnie do każdej z nich nalała soku, po czym jedną podała koledze.
- Aż prawie się zaśmiałem - rzucił w dokuczliwy sposób Ross, zerknąwszy kątem oka na nastolatkę.
- Jesteśmy razem od kilkunastu minut, a ty już chcesz sobie nagrabić - powiedziała Cass. - Rób tak dalej, kochanie - dodała zgryźliwie, cmokając osiemnastolatka w polik.
- O nie, nie - pokiwał głową, ukazując niezadowolenie. Następnie wystawił usta i kilkukrotnie klepnął je wskazującym palcem, dając tym samym dziewczynie do zrozumienia, czego więcej oczekuje. Niebieskooka zgodnie z wolą partnera, cmoknęła go delikatnie we wskazane miejsce, a w następnej kolejności zmierzyła w stronę swojego pokoiku. - Casiiidyyy.... - jęknął Ross, dając nastolatce aluzję, by nie odchodziła.

- Zaraz przyjdę, idę się przebrać - oznajmiła, po czym weszła do pokoju. 

Nie zdając sobie sprawy, że osiemnastolatek postanowił pójść za nią, zaczęła siłować się z zamkiem od sukienki. Stojący wówczas w futrynie drzwi blondyn, widząc, iż dziewczyna nie może się z nim uporać, podszedł do niej i chwycił za suwak, jednak nim zdążył go odpiąć, ta się odsunęła. 


- Co ty robisz?

- Pomagam ci. Widziałem, że miałaś z tym problem - odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem.
- W ogóle to jakim prawem mnie podglądasz? - zapytała blondynka, krzyżując ręce na piersi.
Chłopak nie odpowiedział, tylko z wciąż nieschodzącym z jego twarzy uśmiechem, powolnie przejechał nastolatkę wzrokiem z góry do dołu, zagryzając na koniec wargę, co wywołało u niej delikatny rumieniec.
- Wiesz, mogłeś mnie zmierzyć w bardziej dyskretny sposób. Odpowiesz mi teraz na pytanie? - odparła po chwili.
- Śliczna jesteś - skomplementował wymijająco, mrugnąwszy do partnerki.
- Umm.. Czy ty mnie próbujesz uwieść? - spytała nieco zawstydzona, aczkolwiek podobało jej się to, co starszy robił.

- A co, wychodzi mi? - zapytał Ross, ponownie przygryzając wargę przez swój zadziorny, dufny uśmieszek. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i rozejrzała się po pokoju.
- Yhm.. Tak.. - odparła po chwili krótko, zawieszając wzrok na chłopaku.
- W takim razie nie próbuję, tylko to robię - uśmiechnął się flirciarsko, podchodząc bliżej nastolatki, po czym ponownie wystawił usta i rozłożył ramiona.
- Ty zawsze jesteś taki pewny siebie.. Szczególnie, gdy wypijesz - powiedziała rozbawiona, wtuliwszy się w osiemnastolatka.
- Przeszkadza ci to?
- Ani trochę. Wręcz przeciwnie, raczej mnie to.. - przerwała próbując znaleźć słowo.
- Podnieca? - wtrącił z uśmiechem Ross.
- Umm.. Chciałam powiedzieć kręci.. - odparła rozbawiona. Blondyn zaśmiał się delikatnie.
- Jedno i to samo - machnął ręką.
- No właśnie nie do końca - zanegowała młodsza.
- I tak wiem swoje - upierał się blondas. - Ojeejuu Cassy, przytul mnie.
- Przecież cię przytulam - zaśmiała się dziewczyna.

- Ale tak bardziej - wyjaśnił, sunąc rękoma w dół pleców partnerki, zatrzymując je nieco poniżej pasa, po czym przycisnął ją do siebie najbliżej, jak było to możliwe. - Mógłbym tak stać całą noc.. Choć w sumie, to jest wiele innych równie ciekawych.. a nawet i bardziej ciekawych sposobów na spędzenie nocy - powiedział, całując dziewczynę w szyję, jednocześnie zjeżdżając dłońmi jeszcze niżej.
- Ekhem, Ross - zakaszlnęła Cassy, oswobadzając się z objęć towarzysza i poszła w stronę drzwi.
- Ej no.. no nie niszcz takiej chwili. Cassidy.. - rzucił do wychodzącej z pokoju blondynki i ruszył zaraz za nią, zatrzymując się w futrynie. - Przepraszam, nie to miałem na myśli. Nie wychodź - odparł z przejęciem, widząc jak ta kieruje się do drzwi wyjściowych. Ku jemu zdziwieniu, niebieskooka jedynie przekręciła zamek.

- Spokojnie - uśmiechnęła się, idąc z powrotem do blondyna. - Nie zostawiłabym cię - dodała, składając na ustach wyraźnie zadowolonego partnera  namiętny pocałunek.
- Mmm.. - mruknął blondyn, przyciskając do siebie nastolatkę. - Uwielbiam to.
- Tak? A to? - zapytała, zaczynając czule muskać szyję coraz bardziej rozochoconego chłopaka. Ross delikatnie przygryzł dolną wargę, a z jego twarzy nie schodził wyraz zadowolenia.

- Mm.. Jak przyjemnie - rzucił przez uśmiech, cofając się wraz z partnerką do pokoiku. 

Następnie zatrzasnął nogą drzwi i sunął z blondynką na ścianę, wciąż tkwiąc w pocałunkach. Zauważywszy, że Cassidy powoli zaczyna dobierać się z rękoma do jego koszuli, zrobił kilka kroków do tyłu, ciągnąc za sobą nastolatkę, która po chwili znalazła się na nim, na łóżku. 


- Tak, to jest zdecydowanie lepszy sposób na spędzenie nocy - powiedział z szybszym oddechem Ross.
- Tak sądzisz? - uśmiechnęła się blondynka.

-  Mhmm - mruknął coraz bardziej nakręcony chłopiec, zagryzając usta. 

Niebieskooka kontynuowała zatem rozpinanie kolejnych guzików. Robiła to doprawdy powolnie, całując w tym samym czasie to szyję, to dekolt chłopaka, co tylko doprowadzało go do coraz większego rozgorączkowania.


- Kotuś, możesz szybciej? - zapytał niecierpliwie.
- Dlaczego? – spytała z uśmiechem blondynka.
- Bo wcale niełatwo jest mi tak bezczynnie leżeć w tej sytuacji - odparł, na co dziewczyna się zaśmiała, aczkolwiek postanowiła nic sobie nie robić ze słów chłopaka. Co więcej, każdą czynność wykonywała w sposób pobudzający go coraz bardziej z każdą sekundą. - Dobra, koniec. Wybacz kicia, ale teraz moja kolej - rzucił niecierpliwie, próbując gwałtownie przekręcić się na dziewczynę.
- Ej no nie bądź taki - odezwała się Cassidy, nie pozwalając chłopakowi na przejęcie kontroli.
- Ale.. Uhh.. Zaraz tutaj oszaleję, a ty chyba celowo mnie tak przetrzymujesz. To nie jest proste trzymać ręce przy sobie.

- Proszę cię, bądź cierpliwy - odparła prosząco niebieskooka. Ross uśmiechnął się ukradkiem.
- Dobrze - powiedział przez delikatny uśmiech, nie schodzący z jego twarzy. - Spróbuję, ale nie obiecuję, że dam radę.. I może chociaż zacznij od spodni, bo wiesz.. Trochę ciasno mi się tam robi - dodał, kładąc jedną dłoń na biodrze nastolatki.
- Umm.. Myślałam, że masz coś w kieszeni - powiedziała zdziwiona. Blondas pokiwał przecząco głową. - Dziwnie się poczułam - dopowiedziała speszona, zaprzestając wszelkich wykonywanych czynności i pozostając we względnym bezruchu.
- No.. przecież tak się dzieje, gdy chłopak się podnieci..
- Ja jeszcze nic nie zrobiłam, żeby cię podniecić - odparła, będąc w coraz większym zakłopotaniu.
- Mówisz poważnie? - rzucił sarkastycznie. - Siedzisz na mnie okrakiem, całujesz mnie po klacie i rozbierasz! Wyobraź sobie, że to chłopaka podnieca - mówił nieco wzburzony. - Doprawdy niewiele mi potrzeba, aby doprowadzić się do takiego stanu - Cassidy spojrzała na osiemnastolatka z jeszcze większą dezaprobatą. - Z twoją pomocą.. Samemu nie jest tak łatwo.. - kontynuował wypowiedź z lekkim zakłopotaniem, jeszcze bardziej pesząc dziewczynę.

- Ee.. Teraz to ja się boję cokolwiek zrobić - odparła, nie wiedząc jak się zachować. Owszem, wiedziała co i jak w tej kwestii, jednakże była to dla niej nowa sytuacja, więc jak by nie patrzeć, nic dziwnego, że stres dawał się we znaki.
- No przestań.. Niby jak ty to sobie wyobrażałaś? Że w ogóle nie będę reagował na to co robisz? - zapytał, w przeciwieństwie do partnerki, zupełnie wyluzowany brązowooki. - Skoro dziwi cię lub krępuje to, że mi stoi, to co ty zrobisz jak już się rozbiorę i będę przed tobą zupełnie nagi?
- Uhm.. N.. Nie wiem.. - odpowiedziała coraz bardziej roztrzęsiona. Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez chłopaka słowem, czuła się coraz bardziej przytłoczona całym zajściem. Fakt, że dla niego to wszystko było takie proste i oczywiste, tylko jeszcze bardziej ją forsował.
- Nie wiesz? Po twojej reakcji na mój wzwód, przypominam, że jestem jeszcze w ubraniu, śmiem twierdzić, że chyba stąd uciekniesz.. - rzucił z wyczuwalną pogardą w jego głosie, jednak starając się nie zabrzmieć przy tym zbyt niemiło. Mimo to, słowa te dotknęły dziewczynę i już po chwili jej oczy zaszkliły się.

- Przestań mi tak mówić, to mój pierwszy raz, stresuję się - powiedziała z załzawionymi oczami, schodząc z chłopaka, po czym usiadła obok, spuszczając głowę w dół. Po tych słowach Ross stwierdził, że może jednak trochę przesadził. Dosiadł się do Cassidy i mocno objął.
- Przepraszam - powiedział, cmoknąwszy partnerkę w głowę. - Przesadziłem.. Ja po prostu już ten... No... - urwał, chwyciwszy rękę dziewczyny. - W każdym bądź razie nie musimy tego robić - odparł, następnie cmokając dłoń Cassidy.
- Ale ja chce. Tyle, że ty mnie stresujesz..
- To co mam zrobić, żebyś się nie stresowała? - zapytał bezradnie. W chwili obecnej kompletnie nie wiedział jak ma się zachowywać, by znów nie doprowadzić do podobnej sytuacji.
- Nie wiem.. - wzruszyła ramionami. 
- Dobrze.. - rzucił przez zaciśnięte zęby Ross, starając się nie pokazywać swojego lekkiego podenerwowania.


Rozumiał, że dziewczyna może się stresować i wcale go to nie dziwiło. Jednakże był już doprowadzony do takiego stanu, że każda chwila zwlekania była dla niego dość trudna do wytrzymania. Wiadomo, ma swoje potrzeby, a w takiej sytuacji jest tym bardziej pobudzony. Nic więc dziwnego, że całe zdarzenie coraz bardziej go irytowało. 

- Więc sam się rozbiorę - powiedział. Wstał z łóżka i zaczął ściągać z siebie kolejne ubrania. Robił to zdecydowanie pewniejszymi i szybszymi ruchami niżeli robiła to niebieskooka. - Może powinienem zamknąć drzwi? Przynajmniej miał bym pewność, że mi zaraz uciekniesz.
- Nie dokuczaj mi - jęknęła nastolatka.
- Nie dokuczam, przepraszam - odezwał się. W tym momencie zsunął z siebie spodnie, pozostając w samych bokserkach. Wciąż niepewny wzrok Cassy spoczął na ostatniej części garderoby chłopca. Z szeroko otwartymi oczami zawiesiła się na dosyć sporej wypukłości. - No ejj.. To niekontrolowane... - odezwał się Ross, widząc jak dziewczyna przygląda się dolnej części jego ciała. Nie peszyłoby go to zapewne, gdyby nie fakt, jakie zaskoczenie jej przy tym towarzyszyło. I z pewnością nie było to żadnego rodzaju pozytywne zaskoczenie.
- Ja nic nie mówię - odpowiedziała, wciąż patrząc w to samo miejsce.
- Ale się dziwnie patrzysz.
- A co mam robić? To samo przykuwa wzrok - rzuciła, wskazując ręka na odstające przyrodzenie partnera.

- Ale.. - zaczął, jednak nie dokończył. - Niee, no niee - rzucił zrezygnowany, samemu nie wiedząc, co dalej robić. Zachowanie dziewczyny przerosło go, zatem ostatecznie postanowił się poddać i sobie odpuścić. - Nieważne.. Zapomnijmy o tym - powiedział niechętnie.

Ustał tyłem do partnerki, oparłszy się łokciami o komodę i spuścił głowę w dół. Był zawiedziony, że z jego planów zbliżenia z dziewczyną nic nie wyszło. Zwłaszcza, że był na to tak bardzo nastawiony. Od kiedy tylko weszli do pokoju, nie mógł przestać o tym myśleć, stąd też pojawiło się rozczarowanie. Jednak bardziej zasmucało go to, że do tej pory myślał, że przy nim Cassy czuje o wiele bardziej swobodnie, i że bardziej mu ufa. Z drugiej strony zastanawiał się czy to nie on w tym wszystkim zawinił. Może, gdyby zamiast naskakiwać na nią i czepiać się o jakieś głupoty, starał się załagodzić jej niepewność w jakiś żartobliwy sposób, czy może nawet, gdyby spróbował na spokojnie jej wszystko wyjaśnić, inaczej by się to potoczyło. Jedno jest pewne - czasu już nie cofnie, więc nie ma co gdybać. A co najbardziej go trapiło, to obawa o to, że teraz jego relacje z Cassidy znów się popsują, że będzie im trudniej ze sobą rozmawiać.


Po kilku minutach dumania, wybiła go z niego dziewczyna, objąwszy go od tyłu, opierając głowę na jego plecach.

- Przepraszam - odezwała się blondynka, wciąż obejmując partnera. Chłopiec odwrócił się przodem do niej i delikatnie przejechał dłonią po jej policzku.
- Za co? - zapytał znacznie spokojniejszym głosem.
- Bo miało być wyjątkowo i idealnie.. - zaczęła po chwili. - A tylko się spinamy..
- Może jeszcze nie czas.. Ja rozumiem, że pierwszy raz może być trochę trudny i.. I krępujący.. - odparł do stojącej na przeciwko, zagubionej Cass. - Ale ja przeżywam dokładnie to samo w tym momencie.. Bo wszystko inne, co było kiedyś jest nieważne i tylko to, co jest teraz ma znaczenie. Też się stresuje - powiedział, posyłając nastolatce delikatny, ciepły uśmiech.
- Ty się stresujesz? Poważnie? - spytała z niedowierzaniem. Starszy zamilkł na moment, po czym wzruszył ramionami.
- Wiesz.. Może tak troszkę.
- Oh wcale mi to nie pomogło. Dla ciebie wszystko przychodzi tak na luzie.
- Nie wszystko - nagiął. - Nawet nie wiesz, ile stresu i w ogóle kłopotów mi sprawiło odzyskiwanie cię - zaśmiał się.
- Warto było? - zapytała, spoglądając w oczy partnera. Ten pokiwał tylko twierdząco głową, po czym cmoknął niebieskooką w czoło.
- Nie musimy tego robić, skoro nie chcesz - powiedział na spokojnie, przerzedzając kosmyk włosów towarzyszki.
- Ja chcę - odparła, jednak w jej głosie wyraźnie można było wyczuć niepewność.
- Ale?
- Ale.. - przerwała, wpatrując się w chłopaka.
- Ej, o co chodzi? - spytał, widząc, że Cassidy trapi coś więcej niż sam stres. - Powiedz mi - nalegał.
- Uhmm.. Bo.. Ktoś mi powiedział, że tyyy.. - mówiła przeciągle. - Chcesz mnie tylko.. Do jednego..
- Słucham?! - oburzył się Ross. - Poważnie?! Uh, chcę cię, bo cię kocham. Jak ty w ogóle możesz w to wątpić? Uważasz, że tyle czasu poświęciłbym na zdobycie kogoś, kogo bym chciał tylko.. przelecieć? Naprawdę masz o mnie takie zdanie? I kto ci takich głupot nagadał?! - rzucał podniosłym tonem na usłyszane o sobie oszczerstwa. Oczywiście chłopiec mówił prawdę, zależało mu na dziewczynie.

- Niee, wcale tak o tobie nie uważam - powiedziała spokojnie.
- Ale powątpiewasz. Gdyby tak nie było, wcale byś się nad tym nie zastanawiała - odparł poruszony Ross.
- Oj przestań, proszę - uspakajała Cassidy.
- Kto ci to powiedział? - zapytał raz, drugi, a nie uzyskując odpowiedzi, tylko znaczące spojrzenie ze strony dziewczyny, był niemalże pewny o kogo chodzi. - Twoja mama. Zgadłem? - rzucił, jednak Cassy wciąż postanowiła się nie odzywać. - Zgadłem - odparł triumfalnie. - Ale dlaczego? Wiem, że mnie nie lubi.., ale niech cię nie buntuje przeciwko mnie.
- Przecież się nie dam zbuntować - zapewniała blondynka.
- Już się dajesz..
- To nieprawda, Ross.. Dobra, może i trochę mnie to ruszyło, ale wierzę tobie, okej? - spytała, gładząc chłopaka po ramieniu. Ten jedynie skinął głową. - Mówię serio.
- No dobrze, spokojnie. Chcesz mi o czymś jeszcze powiedzieć skoro już tak całkowicie się przed sobą otwieramy?
- Mhm.. - przytaknęła dziewczyna. - Wiesz co.. Trochę przykro mi się zrobiło, gdy tak na mnie naskoczyłeś. Odniosłam wrażenie, że byłeś jakiś taki.. Nie wiem, oschły i ironiczny.
- Naprawdę? - zdziwił się osiemnastolatek. Owszem, zdawał sobie sprawę, że może trochę przesadził, ale nie spodziewał się, że dziewczyna aż tak mogła to odebrać.
- Tak. Coś jak "a już jest moja, to mogę sobie pozwolić".

- Cassy, słońce, przepraaszam. Wypiłem trochę i robię głupoty - zaczął się tłumaczyć starszy.
- Nie, Ross - przerwała mu blondynka. - Nie tłumacz się tym.
- Dobrze - odezwał się po chwilowej ciszy. - Masz rację, to tylko i wyłącznie moja wina. Wiem, przesadziłem. Myślałem nie tą częścią ciała, którą powinienem. Ale też spróbuj zrozumieć jak to na mnie działa. Mam na myśli to wszystko, co mi robiłaś. Mam prawie dziewiętnaście lat i już dosyć dawno nikt mi nie sprawił TAKIEJ przyjemności, a wiesz.. trochę już wszystko we mnie buzuje - te słowa wywołały u blondynki śmiech. Ross, który dotychczas utrzymywał w miarę poważny ton, widząc jak jego partnerka się uśmiecha, sam delikatnie się zaśmiał. - I trochę inaczej na te sprawy patrzę - dokończył przez uśmiech. - Cieszę się, że w końcu udało mi się ciebie rozbawić. Atmosfera zrobiła się trochę sztywna - powiedział. Cassidy ponownie zaczęła się śmiać, jednak tym razem blondas nie był pewien o co chodzi. - Cooo? - spytał z szerokim uśmiechem, wpatrując się w rozbawioną nastolatkę.
- Nie nic.. - odparła pół śmiechem, zakrywając oczy dłonią.
- No ejjj, przestań - zarumienił się chłopiec. Chwycił za pierwszą lepszą poduszkę z łóżka i zasłonił nią przednią stronę swoich bokserek.
- Przepraszam - rzuciła przez śmiech, cmokając brązowookiego w usta. - Ale tak to powiedziałeś, że od razu jakoś tak..

- Zawstydzasz mnie - powiedział onieśmielony, ale i zarazem rozśmieszony, wciąż trzymając poduszkę.
- Dobra, już koniec - oznajmiła i zaprzestała śmiechu.
- Cieszę się, że moje męskie przypadłości tak ci poprawiają humor.. A teraz tak na poważnie. Jeszcze raz przepraszam. Powinienem był działać twoim tempem, a nie wymagać od ciebie, żebyś leciała moim. Dlatego możemy z tym poczekać tak długo jak tylko chcesz. Umm.. Ale też bez przesady.. - odparł Ross.
- Kochany jesteś. Dzięki za wyrozumiałość - uśmiechnęła się delikatnie blondynka, przytulając mocno partnera.
- Soł.. Umm.. Mam iść teraz do łazienki się ogarnąć, czy może jeednaak.. zmieniłaś zdanie i sama chcesz.. - Cassidy patrzyła na chłopaka z uniesionymi brwiami. - No wiesz.. to.. to.. Nie?.. Ok.. - odparł zrezygnowany, kierując się w stronę drzwi od pokoju.
- Ross - zatrzymała go Cass. Osiemnastolatek odwrócił się w jej stronę z wyraźną nadzieją.
- Tak, słońce? - rzucił dwukrotnie unosząc brwi.
- Tylko tam nie nabrudź - westchnęła, usiadłszy na łóżku. 


Blondyn rzucił jej przenikliwe spojrzenie i powolnym krokiem, głośno wzdychając zmierzył w stronę drzwi z nadzieją, że dziewczyna może jednak zmieni zdanie. Ta jednak nie odezwała się nawet słowem. Przekręciła jedynie oczami, a ręce chłopaka już po chwili znalazły się wokół jej bioder. Nieśpiesznym krokiem zaczęli powtórnie kierować się w głąb pokoiku. Jednocześnie usta blondyna spoczywały na szyi partnerki, cmokając ją. Bez dłuższego zwlekania Ross chwycił za suwak od sukienki nastolatki oraz pewnym, precyzyjnym ruchem zsunął go na dół i chwycił za kreację, by następnie delikatnie zacząć ją zdejmować. Cassidy złapała gwałtowny oddech, a chłopiec zaprzestał wykonywania czynności.

- Spokojnie - powiedział łagodnie, po czym pogładził dłonią policzek nastolatki. Widząc, że jego słowa zadziałały, wznowił wcześniejszą czynność i już za moment sukienka znalazła się na podłodze. Chłopak wziął głęboki wdech i zagryzł dolną wargę. - Jesteś cudowna - uśmiechnął się, położywszy ręce na biodrach partnerki, która odpowiedziała łagodnym uśmiechem. - Chcesz mnie? - spytał, patrząc w jej oczy. - Bo ja ciebie bardzo, a ty? - zapytał ponownie. Cassidy skinęła głową. - A możesz to powiedzieć na głos? - z zadowoleniem zadał kolejne pytanie.
- Chcę ciebie - odparła z uśmiechem, cmoknąwszy osiemnastolatka. - Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział. - Ale wiedz, że po wypowiedzeniu tych słów już mnie nie zatrzymasz - dodał. Obydwoje jednocześnie się zaśmiali.
- Chcę zobaczyć co potrafisz - odparła z wyraźną zgryźliwością. Blondyn z szerokim uśmiechem i niedowierzaniem spojrzał na Cass. Jeszcze chwilę temu stała niepewnie, nie wiedząc co robić, a teraz odniósł wrażenie, że celowo to powiedziała, by tylko sprowokować go do śmielszych działań.

- No proszę, proszę. To dość odważne słowa jak na taką sytuację - ucieszył się. - Ja bardzo wiele potrafię. Oj długo tej nocy nie zapomnisz, kicia - powiedział.

Nie zwlekając dłużej, objął mocno dziewczynę, a ta oplotła nogi wokół jego torsu. Ross z coraz większym zapałem i namiętnością zaczął muskać jej szyję, dosyć szybkim tempem przechodząc na dekolt. Niebawem obydwoje znaleźli się na łóżku. Lynch, będący wówczas na dziewczynie, stopniowo schodził z pocałunkami niżej, zatrzymując się dopiero na podbrzuszu. Po kilkusekundowym zastanowieniu, podniósł się na poziom stanika partnerki. Uniósł delikatnie jej plecy, a następnie jedną ręką chwycił za zapięcie, po czym jednym ruchem je odpiął.


____________________________

A oto i on! - tak długo wyczekiwany przez wszystkich rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podobał i w sumie to nie mam nic więcej do powiedzenia. Postaram się odnowić dawną systematyczność w dodawaniu rozdziałów, gdyż wiem, że jakiś czas temu się ona nieco zepsuła za co raz jeszcze Was przepraszam.

~DarkAngel <3
Template by Elmo