piątek, 13 kwietnia 2018

Rozdział 97:

W razie, gdyby ktoś zapomniał kilku wątków z opowiadania dodam kilka wyjaśnień pod rozdziałem. :)

______________________________

Minęło pół roku. Zdawać by się mogło, że sześć miesięcy, to wcale nie tak długi okres, jednakże wiele wydarzyło się w tym czasie u naszych bohaterów. Zacznijmy od początku.

Emily, po rozstaniu z Ellingtonem, postanowiła skorzystać z wielkiej okazji, którą otrzymała(1) i wyjechała do wymarzonej szkoły. Było to jej wieloletnim marzeniem, a po zerwaniu, które przysporzyło jej wielu smutków, uznała, że w ten sposób łatwiej zapomni o swoim byłym. Poza tym, nic jej w mieście nie trzymało. Może oprócz Cassidy, która początkowo była stanowczo przeciwna decyzji przyjaciółki. Wyobrażenie, że po tylu latach spędzonych z brunetką nagle ma ją stracić było nie do przyjęcia. Z tego powodu doszło nawet między nimi do małej sprzeczki, aczkolwiek w drodze drobnych negocjacji dziewczynom udało się dojść do kompromisu. Ustaliły, że będą się widywały przy każdej możliwej okazji takiej jak święta, czy wakacje, a ponadto będą się kontaktowały za pomocą skype'a.

Będąc przy temacie Cass, ostatnimi czasy jej życie nieco się obróciło. Kilka miesięcy temu ostatecznie przełamała granice między sobą, a partnerem swojej matki(2). Był to dla niej najlepszy wybór, jako że wkrótce mieli razem zamieszkać. Niespełna cztery miesiące temu przeprowadzili się wspólnie wraz z synem George'a do nowo zakupionego domu. Z początku nie była do tego pomysłu przekonana, jednakże z czasem zrozumiała, że skoro Katie jest szczęśliwa, to ona też powinna. Co więcej, dorosłych i tak nie ma w domu przez większość czasu. Przyjeżdżają średnio co dwa tygodnie, mężczyzna niekiedy nawet i rzadziej, na raptem kilka dni. Harry natomiast większość czasu spędza ze znajomymi, a do mieszkania wraca późnymi godzinami, bądź nawet wcale.
Zmiana miejsca zamieszkania i wyjazd Emily nie były jedynymi zmianami. Tym, co również ją dotknęło, był zupełnie niespodziewany wyjazd Rossa(3). Od czasu jego odjazdu rozmawiała z nim zaledwie kilka razy, tylko i wyłącznie za namową przyjaciół. Każde połączenie kończyło się po co najwyżej dwóch minutach. Gdy tylko blondyn powiadomił ją o wyjeździe pierwszym, co przeszło jej przez myśl były słowa, które nieustannie powtarzała jej matka ‘’prześpi się z tobą i zostawi”. Lynch oczywiście starał się wytłumaczyć, że to wcale nie prawda i może nawet udałoby mu się przekonać nastolatkę do swojej racji, gdyby nie zdarzenie, które było niczym ostatni gwóźdź do trumny osiemnastolatka. Na widok Rossa, siedzącego i dyskutującego w najlepsze ze swoją byłą dziewczyną w parku(4), sprawa wydała się być dla Cassidy ewidentnie jasna. 

Był to dla niej ciężki okres, zwłaszcza, gdy reszta przyjaciół – R5 – również wyjechała do Australii na mini trasę po kontynencie. W trakcie tego miesiąca blondynka bardzo zbliżyła się do Kelly. Mimo wcześniejszych sporów pomiędzy dwudziestojednolatką a Emily(5), Cass uznała, że nie warto wywlekać brudów z cudzych spraw i postanowiła dać dziewczynie szansę. Dla nich obu wyszło to na dobre, gdyż okazało się, że mają wiele wspólnego. Dość szybko się zatem zaprzyjaźniły. Można by powiedzieć, że Voosen po części zapełniła pustkę po wyjeździe Em, a jako że brunetka samotnie wynajmowała mieszkanie, była częstym gościem w mieszkaniu blondynki. We dwójkę zawsze raźniej, niżeli samemu. 

Co do Kelly, jej praktyki w Miami(6) szły w coraz lepszym kierunku i wszystko wskazywało na to, iż może dostać nawet stałą umowę. To oznaczałoby, że nie będzie musiała ponownie rozstawać się z przyjaciółmi. Wiadomość o takiej możliwości bardzo ucieszyła całą piątkę, jak i również Cassidy. Jednak tym, którego wprowadziło to w stan największego zadowolenia był Ellington. Jego relacje z rówieśniczką jeszcze bardziej zacieśniły się po rozstaniu z Emily. I choć zerwanie nie było dla niego niczym przyjemnym, postanowił iść dalej przed siebie i nie zamartwiać się tym, co złe. Niejednokrotni usiłował pogodzić się z osiemnastolatką, by wciąż mogli być przyjaciółmi, jednak dziewczyna za każdym razem wywlekała wszystkie zło oraz ból, który mężczyzna jej sprawił, zatem o ugodzie nie było mowy. Postanowił w związku z tym całą uwagę skupić na Kelly, która wciąż była dla niego kimś bardzo ważnym i szczerze powiedziawszy liczył on, że może wkrótce uda im się powrócić do dawnych czasów.

Jednak nie tylko Ratliff przeżył rozstanie. Również jego bratnia dusza musiała się z tym zmierzyć. A mianowicie Rocky, który niestety nie zaznał szczęścia w swoim związku z Lexie. Jak się okazało, miał on niemalże takiego pecha jak i jego dwaj kumple(7), którzy również poszukiwali miłości poprzez portale randkowe. Od dłuższego czasu dwudziestolatkowi towarzyszyło dziwne uczucie, jakoby jego partnerka bardziej przejmowała się spotkaniami z Rydel, niżeli z nim. Miał rację. Po kilku miesiącach związku, ujawniła się nietypowość kobiety. Mianowicie, była ona bardziej zainteresowana płcią tą samą, a Rocky był jedynie pośrednikiem, mającym na celu zbliżenie jej do siostry bruneta. Nie trzeba chyba dopowiadać, że po odkryciu prawdy zarówno Riker jak i Luca nie dawali dwudziestolatkowi spokoju i nieustannie mu dokuczali.

Nawiązując do Luci, chłopak wciąż nie zdecydował się, jak rozstrzygnąć sprawę z Rydel. Odnosił wrażenie, że coś do dziewczyny czuje, ale nie chciał póki co wchodzić w poważny związek. Uznał, że jeszcze nie pora. Lubił spotykać się z dwudziestojednolatką, ale jedynie w stosunkach przyjacielskich, co zdawało się jej nie odpowiadać. Z każdym kolejnym widzeniem z Włochem, była święcie przekonana, że jest to coś więcej niż przyjaźń i nie potrafiła pojąć, dlaczego chłopak nie robi kolejnego kroku. Wprawiało ją to w lekkie zakłopotanie, gdyż nie wiedziała do końca, jak się przy brunecie zachowywać. Była w nim zakochana. Tak, zdecydowanie była w nim zakochana i nie było to zwyczajne zauroczenie. Jeszcze bardziej przekonała się w tym wszystkim po incydencie z Lexie, która wprost wyznała Delly swoje upodobania. 

A co się działo przez ten czas u Rossa? Krótko mówiąc wciąż przeżywał swoją kłótnię z Cassidy z przedednia wyjazdu. Był wściekły na siebie, że dowiedziała się ona o wyjeździe w takim niefortunnym momencie. Może, gdyby zrobił to już dawno wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Tymczasem nie wiedział nawet, na czym stoi, nie wiedział, czego się spodziewać po powrocie. Dziewczyna z nim nie zerwała, ale wyraźnie dawała odczuć, jakby wcale nie zamierzała kontynuować tej relacji, która w dodatku trwała raptem dwa dni. Zdawał sobie sprawę, że tym, co przelało czarę goryczy było jego spotkanie z byłą - Kaitlyn. Sam nie wiedział, co go podkusiło. Po otrzymaniu od niej SMS-a, zaintrygowało go, co może chcieć po tak długim czasie. Mógł się spodziewać, że ta ciekawość jedynie sprowadzi na niego niepotrzebne nieprzyjemności, jak zawsze, gdy pojawiała się w pobliżu. I dlaczego Cassidy musiała akurat tamtędy przechodzić?  Ross na to pytanie odpowiedzi nie zna i zapewne nie pozna już nigdy. Była to sprawka Kaitlyn, która zadbała o to, aby znienawidzona przez nią nastolatka znalazła się tam dokładnie w momencie spotkania. Jak coś się zaczyna pieprzyć, to już po całości - nieustannie chodziło chłopakowi po głowie.
Będąc w Australii wielokrotnie próbował porozumieć się z dziewczyną, jednak bezskutecznie. Ich rozmowy trwały krótkie chwile, a po nich czuł się tylko gorzej. A co najbardziej nie dawało mu spokoju? Riker. Tak, ufał mu i już długi czas temu pozbył się swej podejrzliwości do niego, jednak tym razem one powróciły. Po tak długim czasie zdążył się nauczyć, że gdy on oddala się od Cass, Riker się do niej zbliża. I zapewne nie doszukiwałby się między nimi żadnej bliskości, gdyby nie to, że niejednokrotnie podczas rozmowy z dorosłym, słyszał w tle głos osiemnastolatki. 


A propos Rikera, u niego jako jedynego niewiele się zmieniło. Tylko jego relacje z Cassidy uległy drobnej zmianie. W dalszym ciągu byli sobie bardzo bliscy i spędzali razem wiele czasu, gdyż uwielbiali swoje towarzystwo. Niemniej jednak, można zauważyć, że znajomość ta ostatecznie ukierunkowała się na przyjaźń. Czystą przyjaźń bez jakichkolwiek akcentów romansu, co wcześniej było nieodłącznym elementem ich relacji. Rzecz jasna, miewali swoje momenty. Zwłaszcza, gdy Cassidy przeżywała rozstanie z dwiema bliskimi jej osobami, aczkolwiek nie wydarzyło się nic, co mogłoby wykraczać poza granice przyjaźni, co mogłoby zostać potraktowana jako zdrada wobec Rossa.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


12 grudnia, piątek
Nadszedł ten dzień. Dzień powrotu Rossa po jego sześciomiesięcznej nieobecności. Z tej okazji przyjaciele postanowili urządzić mu drobne przyjęcie powitalne, jedynie w gronie najbliższych mu osób. Zaangażowali się w nie dosłownie wszyscy, a nazajutrz mieli się pojawić również Stormie z Markiem i Rylandem, którzy postanowili złożyć wizytę swym dzieciom.

Od południa każdy zajmował się szykowaniem dekoracji, a mniej więcej około czternastej dołączyła do nich również Cassidy, która prosto ze szkoły zmierzyła do ich domu. Dziewiętnastolatek, natomiast, miał pojawić się po piętnastej, zatem czasu pozostało niewiele. Szczęśliwie wszystko było już gotowe, więc nie pozostało nic innego, jak odpocząć i wyczekiwać przyjazdu zupełnie niespodziewającego się niczego blondaska. 

Tak jak zostało zaplanowane, parę minut po godzinie szesnastej odezwał się dzwonek od drzwi, po czym, nie oczekując aż ktoś postanowi je otworzyć, pojawił się w nich wysoki, dobrze zbudowany blondyn z charakterystycznie potarganymi włosami. Na jego widok wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc i jednocześnie wykrzyczeli ‘’NIESPODZIANKA!”, wywołując na twarzy Rossa wyraźny uśmiech zadowolenia.

- Wow, to dla mnie? Aż tak się stęskniliście? – zapytał uradowany, rozglądając się dookoła. Postawił walizki w przejściu i powoli ruszył do przodu.
- Nie, no coś ty. Po prostu zostało trochę balonów z moich i Rocky’ego urodzin, więc spożytkowaliśmy je, aby się nie przeterminowały – odparł głupkowato Riker, uśmiechając się zadziornie do brata.
- Nie przeterminowały? – uniósł brew Ross z wciąż nieschodzącym z jego twarzy uśmiechem.
- Oh no chodź tutaj, mój mały klonie – powiedział starszy, rozkładając szeroko ramiona, a następnie mocno przytulił młodszego, targając przy tym jego włosy. 

Ten bez zastanowienia odwzajemnił uścisk. W mgnieniu oka dołączyła do nich cała reszta, tworząc jeden duży, grupowy uścisk. Podszedł każdy z wyjątkiem Cassidy, która lekko zmieszana stała z boku i przypatrywała się całemu zajściu. Dziwiętnastolatek po wywinięciu się z objęć niezwłocznie zbliżył się do niej z delikatnym, niewinnym uśmieszkiem i rozłożył przed nią ręce, czekając na przywitanie. 

– Nie przywitasz się ze mną? – zapytał, tracąc powoli nadzieje.
- Cześć, Ross. Fajnie, że.. wróciłeś – powiedziała bez emocji. Delikatnie pogładziła chłopaka po ramieniu, a następnie odeszła do reszty towarzystwa. Ross, nie chcąc dać rodzeństwu poznać, że coś jest nie tak, wymusił ponowny uśmiech i ruszył za nastolatką. 
- I co, jak wam się beze mnie żyło? – spytał, stając między przyjaciółmi.
- To ciebie tu nie było? Nawet nie zauważyłem – złośliwie machnął ręką Ratliff.
- Ha, ha, Ellington. Bardzo zabawne – przewrócił oczami rozbawiony dogryzkami Ross. Brakowało mu tego braterskiego dokuczania.
- No wiesz, własny pokój – uniósł dwukrotnie brwi Riker. – Nawet nie wiesz, ile się tam wydarzyło przez ten czas. A teraz znów będę musiał dzielić go z tobą – westchnął zgryźliwie. 

"..ile się tam wydarzyło" utknęło w głowie dziewiętnastolatka. Momentalnie spojrzał w stronę Cassidy, by sprawdzić jej reakcję na wypowiedziane przez Rikera zdanie. Brak jakiejkolwiek reakcji z jej strony rozwiał wszelkie obawy, skupiające się w jego myślach. Przynajmniej na razie. 

- Było więcej jedzenia dla mnie – odezwał się Rocky. – No i internet szybciej chodził.
- Hm.. Dzięki, chłopcy.. Widzę, że bardzo ciężko musiało wam być beze mnie – odparł Ross, mrużąc przy tym oczy. 
- A ja zrobię wyjątek i powiem, że straaaaasznie za tobą tęskniłam! – odparła jak zwykle urocza Rydel, mocno obejmując brata. – A ich nie słuchaj, bo to właśnie ta trójka najbardziej nie mogła się ciebie doczekać. Już od wczoraj krążyli po domu i nie wiedzieli, co ze sobą zrobić – zachichotała, spoglądając na braci. 
- A dziś co pięć minut spoglądali z utęsknieniem na zegarek – dodała, rozbawiona Kelly.
- Pf, a gdzie! – zaprzeczył Rocky.
- One kłamią, żebyś się cieszył – zaśmiał się najstarszy z towarzystwa.
- Tak, po waszym zachowaniu też tak sądzę – westchnął rozbawiony dziewiętnastolatek.
- A tak serio, to wiesz, że strasznie tęskniłem? Nie miał kto mi zawracać głowy – powiedział ze smutkiem Riker. 
- Ojeej, to słooodkie – uśmiechnął się uroczo Ross. – Riker.. – zaczął, kładąc dłoń na ramieniu starszego - ..obiecuję, że przez najbliższy tydzień będę zawracał ci głowę tak bardzo, jak jeszcze nigdy – powiedział stanowczo. Obydwoje się zaśmiali.
- Zaczynam żałować tego, co powiedziałem - kontynuował humorystyczną konwersację, a następnie ruszył w stronę wejścia, gdzie Ross zostawił walizki. 

Chwycił w dłonie dwie z nich i zaczął kierować się na górne piętro. Zaraz po tym dołączyli do niego pozostali bracia. Jako że dziewiętnastolatek wyjechał na sześć miesięcy, walizek było tyle, że każdy z nich przydał się do przenoszenia. Po zakończonej czynności młodzieńcy wspólnie udali się do salonu, gdzie miejsce miała ich kameralna impreza.

- Napijemy się szampana? - rzucił Rocky, otwierając lodówkę. Chwycił w rękę chłodzącą się od kilku godzin butelkę, po czym wrócił do towarzystwa.
- Ja ledwo co wróciłem, a wy mi już alkohol proponujecie? Demoralizacja - zaśmiał się Ross, zdejmując buty, o czym wcześniej najwyraźniej zapomniał pod wpływem emocji. Jednocześnie zerkał nieustannie w stronę Cass, która wciąż trzymała się na uboczu. W danej chwili siedziała na oparciu kanapy, biernie przyglądając się towarzyszom.
- Nie musisz pić z nami - uśmiechnął się Riker, sięgając po osiem kieliszków. Ilość nie przeszła uwadze Rossa.
- Nie jestem asem z matematyki, ale wydaje mi się, że nas jest - przerwał, rozglądając się po towarzyszach. "raz, dwa, trzy, cztery...'' odliczał w myślach - siedmioro - zakończył wypowiedź.
- Lada moment może przyjść Luca - sprostował starszy.
- Tak właściwie, to gdzie on jest? - zapytała Rydel, pomagając bratu rozłożyć kieliszki na stole.
- Miał sprawę do załatwienia - odezwała się Cassidy, co od razu przykuło uwagę dziewiętnastolatka. Ta spostrzegłszy na sobie wzrok chłopaka, odwróciła głowę i ponownie cofnęła się w tył.

Z wpatrywania w ukochaną wybił go głos Rikera, wołającego wszystkich po trunek. Przed momentem Rocky otworzył butelkę, a starszy zajął się rozdawaniem zapełnionych kieliszków.

- Pierwszy dla ciebie, dzieciaku - powiedział zgryźliwie, wręczając szampana najmłodszej towarzyszce. 

Po raz kolejny Ross bacznie przyglądał się zdarzeniu. Rzucił okiem na brata, zaraz po tym na Cassidy. Zahaczył o ich dłonie, podczas podawania nastolatce kieliszka i ponownie wrócił do ich twarzy. "Nie dotknęli się, żadnych podejrzanych uśmiechów" pomyślał, wzdychając z ulgą. Samodzielnie sięgnął alkohol i stuknąwszy się ze stojącym obok niego Ellingtonem, wziął niewielki łyk, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. W tym momencie stała z Kelly i Rydel, tocząc dyskusję. Po blondynce można było zauważyć, że krępował ją wzrok Rossa, gdyż podczas rozmowy bardzo często rzucała chwilowe spojrzenia w jego stronę. Chciała się upewnić, czy wciąż to robi. I robił. Od dobrych pięciu minut stał z poważną miną, sącząc szampana, wbijając swe ślepia w Cassidy.



1) Chodzi o propozycję nauki w jednej z najlepszych szkół. Emily wysłała tam podanie i została zaakceptowana. (rozdział 96; rozmowa Emily z Lucą)
2) Cassidy była bardzo przeciwna relacji swojej matki z jej nowym partnerem. (rozdział 96)
3) Mowa o wyjeździe Rossa do Australii w celu kręcenia filmu. (rozdział 96)

4) Nawiązanie do SMSa, którego Kaitlyn (była dziewczyna Rossa) wysłała do Rossa. (rozdział 96)
5) Emily (wtedy dziewczyna Ellingtona) nieustannie wykłócała się z Kelly. (np. rozdział 92, sytuacja w łazience)
6) Chodzi o praktyki, które Kelly musi odbyć ze studiów. (rozdział 72 - spotkanie w galerii)
7) Mowa o nieudanych internetowych randkach, w których brali udział Rocky, Riker i Luca.


__________________________________



Uff, mam nadzieję, że nie wypadłam z wprawy.

Rozdział jest dość długi, gdyż chciałam w nim wyjaśnić wszystko, co działo się podczas przeskoku akcji. 

Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał oraz że z czasem ponownie uda mi się zgromadzić grono czytelników takie (a może nawet i większe), jak za dawnych czasów na moim blogu. 

Bardzo proszę o pozostawienie komentarza z Waszą opinią na temat rozdziału. :) 


~DarkAngel 

5 komentarzy:

  1. W końcu udało mi się znaleźć trochę czasu, żeby skomentować.

    Na samym początku powiem ci, że nieładnie tak zostawiać bloga i opowiadanie bez opieki na 3 lata. Przykro mi również, że nie będzie kontynuacji opowiadania kryminalnego, bo było naprawdę dobre. Gdybyś jednak zmieniła zdanie i postanowiła je kontynuować, możesz być pewna, że z chęcią będę czytała.

    Nowy wystrój bloga - cud, miód i orzeszki. Piękna kolorystyka. Jedynym, czego brakuje jest całe R5 w nagłówku, ale wybaczam ci to, dlatego, że w ogóle wróciłaś na bloggera. Jakież to ogromne było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że na twoim blogu pojawił się nowy wpis. Ze zdziwienia kilka razy sprawdzałam, czy to na pewno TO better--together. Liczę na to, że tym razem już nam nie znikniesz niespodziewanie.

    Teraz przejdę już do skomentowania rozdziału.

    1. Oj Emily, Emily. Na początku taka sympatyczna, niewinna, wyrozumiała dziewczyna, a co się z nią stało pod koniec opowiadania? Nagła drastyczna zmiana w zazdrosną jędzę. Może było to spowodowane przeżyciami z przeszłości? Mam na myśli pocałunek Ella i Rydel. Wybaczyła mu to, ale gdy nagle na horyzoncie pojawiła się Kelly, ponownie ogarnął ją strach. Albo po prostu starałaś się sprawić, by czytelnicy znielubili jej postać, aby na spokojnie móc ją usunąć z opowiadania? W każdym razie jestem bardzo ciekawa, czy je postać pojawi się jeszcze w opowiadaniu :)

    2. Cass... Pierwszy rozdział, a tutaj już wyczuwam dramę między naszymi ulubionymi zakochańcami. Achh, jakże mogłoby być inaczej. Przecież to Rossidy, oni wiecznie się kłócą. Cassidy troszkę przeżyła. Nie dość, że jej najlepsza przyjaciółka ją opuściła, to jeszcze ten Ross. Całe szczęście, że była przy niej Kelly. Po opisie relacji dziewczyn coś czuję, że będzie to dobre duo.

    3. Kelly i Ellington - cudo. Kelly już od pierwszy rozdziałów, w których się pojawiła zdobyła moją sympatię. Jest dla wszystkich milutka, wyrozumiała i nie chce stwarzać problemów. Największego plusa otrzymała u mnie, poprzez swoje zachowanie wobec Emily. Nie dała się jej sprowokować, do samego końca nie wyraziła się o niej w zły sposób, by tylko nie wadzić w jej związku. Wspaniała postawa. A Ell hmm widać, że zależy mu na Kelly. Coś czuję, że to tylko kwestia czasu aż znów będą parą :)

    4. Biedny Rocky, jego związek był zbyt piękny, aby mógł być prawdziwy. Żal mi go, ale tak to jest z tymi internetowymi randkami. Chłopcy na pewno już sobie odpuścili takie zabawy po tych wszystkich nieudanych spotkaniach.

    5. Luca, cudowny Luca! Co ty żeś chłopie robisz? Spotykasz się super z laską i nie zamierzasz jej poderwać?! Rydel jest w tobie ZAKOCHANA! Mam ogromną nadzieję, że uczynisz z tej dwójki wspaniałą parę, bo ewidentnie jest między nimi chemia. Zdaję sobie sprawę, że Luca to chłopak z zasadami, szanuje dziewczyny i prawdopodobnie z tego powodu nie chce się śpieszyć, ale błagam cię, nie każ nam zbyt długo czekać, bo od tak dawna shippuję ich razem!

    6. Ross, jesteś durniem. Kiedy ten chłopak zrozumie, że Kaitlyn = zło!! Po cholerę szedłeś z nią na to spotkanie?! Nie zdziwię się, jeśli Cassidy nie będzie chciała wysłuchiwać jego tłumaczeń. Ale sam sobie na to zasłużył. Mógłby w końcu zacząć myśleć!

    7.Ostateczny koniec Rissidy... Jednak czy na zawsze? Uwielbiam Rossidy, ale mimo to bardzo miło i przyjemnie czytało mi się momenty Rissidy :D zobaczymy, czy uda im się wytrzymać w tej "czysto przyjacielskiej" relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle mój komentarz był na tyle długi, że musiałam go rozdzielić na dwa.

      8. I nadszedł ten oto dzień - dzień powrotu naszego ukochanego Rossa. Rodzeństwo jak zawsze pomyślało, by dobrze go przywitać. Uwielbiam ich relacje. Nieustannie się droczą, ale przez to widać, jak bardzo się naprawdę kochają.

      "- Oh no chodź tutaj, mój mały klonie – powiedział starszy, rozkładając szeroko ramiona, a następnie mocno przytulił młodszego, targając przy tym jego włosy." - Rikoss!! Tak bardzo ich kocham. Uwielbiam czytać ich rozmowy i przekomarzania. Od razu uśmiech zagościł na mojej twarzy.

      Cassidy niby sceptycznie podchodzi do spotkania z Rossem, aczkolwiek przyszła na imprezę, więc wciąż jej bardzo zależy! Gdyby nie chciała go widzieć, wcale by się tam nie pojawiła :D

      Ross zazdrośnik powrócił. Niby nie jest już zazdrosny o Rikera, ale mimo to wciąż doszukuje się czegoś między nim, a Cass.
      "Rzucił okiem na brata, zaraz po tym na Cassidy. Zahaczył o ich dłonie, podczas podawania nastolatce kieliszka i ponownie wrócił do ich twarzy. "Nie dotknęli się, żadnych podejrzanych uśmiechów" pomyślał, wzdychając z ulgą." hihihi zahaczył o ich dłonie, aby spojrzeć, czy przypadkiem nie dotknęli się. Oj Ross.


      "wziął niewielki łyk, nie spuszczając wzroku z dziewczyny." "Chciała się upewnić, czy wciąż to robi. I robił. Od dobrych pięciu minut stał z poważną miną, sącząc szampana, wbijając swe ślepia w Cassidy."

      Ross jest wpatrzony w Cass niczym w obrazek. Podoba mi się taki. Jestem zachwycona opisami w tym rozdziale. Wcale nie wyszłaś z formy, wręcz przeciwnie. Piszesz zdecydowanie lepiej (choć już wcześniej było świetnie) i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Końcówka sprawiła, że uśmiech ekscytacji z mojej twarzy nie schodził. Dodawaj szybciutko kolejny i życzę dużo weny!

      Twoja wierna czytelniczka - Bagietka.

      Usuń
    2. Mi również jest bardzo przykro i głupio, że porzuciłam bloga na tak długo. Wiem, że słabo wyszło i teraz będę ponosiła tego konsekwencje - znacznie mniejsza ilość czytelników, ale kiedyś obiecywałam, że nigdy nie zostawię tego bloga na stałe bez wcześniejszej zapowiedzi i oto i jestem :)

      Co do opowiadania kryminalnego.. Sama nie wiem. Nie pamiętam już, co miało się w nim dziać, mam wrażenie, że nie będę w stanie stworzyć tego rodzaju opowiadania. Przemyślę to jeszcze i może pewnego dnia zdecyduję się na ponowną publikację tego opowiadania, aczkolwiek raczej nie w najbliższym czasie :P


      Co do pojawienia się postaci Emily w opowiadaniu nie jestem przekonana.. Wprawdzie nie miałam takich planów, ale teraz Twój komentarz dał mi sporo do myślenia i w sumie może kiedyś :D może zrobię z niej pojawiającą się od czasu do czasu postać epizodyczną. Jak by nie patrzeć, wciąż jest ona przyjaciółką Cassidy ;)

      Czy to ewidentny koniec Rissidy? Może tak, może nie hahaha. Nie mogę Ci odpowiedzieć na takie pytanie, ponieważ lubię trzymać czytelników w niepewności :P poza tym, sama nie wiem, co mi przyjdzie do głowy podczas pisania dalszych rozdziałów, różnie to bywa :D


      Bagietko, ogromnie Ci dziękuję, że wciąż tutaj jesteś i że wciąż piszesz mi takie długie komentarze! To ogromnie motywuje do dalszego pisania. Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał i mam nadzieję, że następne również Cię nie rozczarują :)

      Usuń
  2. Witam! Pamiętam, jak w wieku 14 lat czytałem tego z wielkim zainteresowaniem. Ostatnio sobie o nim przypomniałem i chciałem wejść, i patrzę, a tu wpis ze wczoraj! Wiem, że kompletnie nie na temat XD Ale tak jakoś chciałem dać znać, że wraca stary czytelnik 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha jest mi strasznie miło, że wciąż ktoś tutaj jest i że po tak długim czasie zamierzasz dalej czytać moje wypociny :D
      Zapraszam na kolejny rozdział w piątek albo nawet jutro ;)

      Usuń

Template by Elmo