- Emi, co jest? – spytała z troską w głosie, jednakże odpowiedzi nie uzyskała.
Nastolatka dosunęła się jeszcze bliżej brunetki i delikatnie ją objęła. –
Porozmawiaj ze mną – wciąż odzywała się tylko głucha cisza. – Umm.. Wiem, że
ostatnio trochę się od siebie oddaliłyśmy, ale nie chcę, żeby tak było. Jesteś
moją najlepszą przyjaciółką i nie wyobrażam sobie, żeby cały czas tak między
nami było. Fakt.. może i ostatnio trochę się zmieniłam i miałam dla ciebie
mniej czasu, ale wciąż bardzo cię kocham i chcę, żebyś była szczęśliwa. Nie
podoba mi się to, jak się dzisiaj zachowujesz.. i przykro mi, że nie chcesz mi
powiedzieć o co chodzi. Wiem, że coś się dzieje, ale nie mam zielonego pojęcia,
jak ci pomóc, skoro ze mną nie rozmawiasz. Proszę cię.. odezwij się do mnie.
Naprawdę przepraszam - w oczach blondynki można było dostrzec skruchę. Wiedziała, że ostatnimi czasy ona i Emily oddaliły się od
siebie i nie były takimi samymi przyjaciółkami jak wtedy, gdy po raz pierwszy
przyleciały do Miami. Po chwili brunetka uniosła się delikatnie, po czym wtuliła
mocno w Cassidy.
- Ja też przepraszam. Nie bierz na siebie całej winy.. To jest zależne od nas obu. Też cię bardzo kocham i zrobię wszystko, żeby było jak dawniej - uśmiechnęła się Emily, raz jeszcze obejmując towarzyszkę.
- Wiesz co.. Umówmy się, że to wina chłopców - zaśmiała się blondynka.
- Niech ci będzie. Oni zawsze coś psują i na nich łatwiej coś zgonić - przytaknęła Em.
- Ohoo.. Czyżby nasz idealny Ell coś zmajstrował? - uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Umm.. Teraz jak tak rozmawiamy, to wydaje mi się, że trochę przesadziłam.
- Do sedna proszę - Cassy poganiała przyjaciółkę.
- Chodzi o to, że gdy chciałam z nim wyjść na spacer, powiedział, że jest zmęczony, więc ja sobie wyszłam. Trochę później zadzwoniłam do niego, żeby go przeprosić, a wiesz gdzie on był? Na spacerze. A zgadniesz z kim? Z Rydel - wycedziła, a jej humor ponownie się zmienił.
- I oto jesteś zła? - spytała dla pewności. Brunetka tylko pokiwała twierdząco głową. - Serio? Ohh proszę cię, Emily. Ell to doprawdy świetny facet i jestem pewna, że nie masz się czego obawiać. Tym bardziej, że Rydel, to twoja przyjaciółka - powiedziała pewnie, zadowolona blondynka.
- Może i masz rację.. Ale poczułam się okropnie, gdy z nią poszedł. Ze mną nie miał czasu, a z nią od razu leci - wiedząc nieprzyjemny wzrok niebieskookiej, westchnęła ciężko i ruszyła w stronę łazienki. - Już się tak na mnie nie patrz.. Przestałam o tym mówić.. A teraz pozwól, że pójdę się wykąpać.
- O taak, dobrze robisz - uśmiechnęła się Cassy.
Chwilę później obie dziewczyny zajmowały się swoimi sprawami. Emily urzędowała w łazience, Cassidy natomiast szykowała zeszyty, aby odrobić lekcje. Położyła się na łóżku, a następnie zaczęła rozwiązywać kolejne przykłady. Z zajęcia wyrwała się, spostrzegłszy swój pamiętnik, leżący na biurku. Była pewna, że zostawiała go na półce, między innymi książkami. Wstała, a następnie podniosła przedmiot. "Zabiję.." pomyślała, otwierając zeszyt, z którego wypadł niewielki, srebrny wisiorek. Ten sam, który dziewczyna zostawiła blondynowi na stoliku w tę pechową noc w Sylwestra. Cassy kolejno zaczęła przewracać kartki, czytając wszystkie komentarze blondyna. I choć była w tym momencie strasznie na niego wkurzona, to na jej twarzy przez prawie cały ten czas widniał uśmiech. Sama nie wiedziała, co powinna zrobić w tej sytuacji. Z jednej strony miała ochotę rozszarpać Rossa, za to, że przeczytał wszystkie jej prywatne zapiski. Tam były zapisane dosłownie wszystkie jej najbardziej skryte sekrety, takie o których nawet Emily nie wiedziała. Dokładnie opisała swój pierwszy całus z chłopakiem, oraz pierwszy prawdziwy, namiętny pocałunek, który przeżyła z Rikerem. Można było tam również znaleźć fakt, iż dziewczyna jeszcze nigdy nie współżyła z chłopakiem, a świadomość, że Ross mógł to wszystko przeczytać strasznie ją peszyła i krępowała. Mimo wszystko miała nadzieje, że blondyn nie spostrzegł tych sekretów, gdyż wszystkie były zapisane na samym końcu zeszytu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ja też przepraszam. Nie bierz na siebie całej winy.. To jest zależne od nas obu. Też cię bardzo kocham i zrobię wszystko, żeby było jak dawniej - uśmiechnęła się Emily, raz jeszcze obejmując towarzyszkę.
- Wiesz co.. Umówmy się, że to wina chłopców - zaśmiała się blondynka.
- Niech ci będzie. Oni zawsze coś psują i na nich łatwiej coś zgonić - przytaknęła Em.
- Ohoo.. Czyżby nasz idealny Ell coś zmajstrował? - uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Umm.. Teraz jak tak rozmawiamy, to wydaje mi się, że trochę przesadziłam.
- Do sedna proszę - Cassy poganiała przyjaciółkę.
- Chodzi o to, że gdy chciałam z nim wyjść na spacer, powiedział, że jest zmęczony, więc ja sobie wyszłam. Trochę później zadzwoniłam do niego, żeby go przeprosić, a wiesz gdzie on był? Na spacerze. A zgadniesz z kim? Z Rydel - wycedziła, a jej humor ponownie się zmienił.
- I oto jesteś zła? - spytała dla pewności. Brunetka tylko pokiwała twierdząco głową. - Serio? Ohh proszę cię, Emily. Ell to doprawdy świetny facet i jestem pewna, że nie masz się czego obawiać. Tym bardziej, że Rydel, to twoja przyjaciółka - powiedziała pewnie, zadowolona blondynka.
- Może i masz rację.. Ale poczułam się okropnie, gdy z nią poszedł. Ze mną nie miał czasu, a z nią od razu leci - wiedząc nieprzyjemny wzrok niebieskookiej, westchnęła ciężko i ruszyła w stronę łazienki. - Już się tak na mnie nie patrz.. Przestałam o tym mówić.. A teraz pozwól, że pójdę się wykąpać.
- O taak, dobrze robisz - uśmiechnęła się Cassy.
Chwilę później obie dziewczyny zajmowały się swoimi sprawami. Emily urzędowała w łazience, Cassidy natomiast szykowała zeszyty, aby odrobić lekcje. Położyła się na łóżku, a następnie zaczęła rozwiązywać kolejne przykłady. Z zajęcia wyrwała się, spostrzegłszy swój pamiętnik, leżący na biurku. Była pewna, że zostawiała go na półce, między innymi książkami. Wstała, a następnie podniosła przedmiot. "Zabiję.." pomyślała, otwierając zeszyt, z którego wypadł niewielki, srebrny wisiorek. Ten sam, który dziewczyna zostawiła blondynowi na stoliku w tę pechową noc w Sylwestra. Cassy kolejno zaczęła przewracać kartki, czytając wszystkie komentarze blondyna. I choć była w tym momencie strasznie na niego wkurzona, to na jej twarzy przez prawie cały ten czas widniał uśmiech. Sama nie wiedziała, co powinna zrobić w tej sytuacji. Z jednej strony miała ochotę rozszarpać Rossa, za to, że przeczytał wszystkie jej prywatne zapiski. Tam były zapisane dosłownie wszystkie jej najbardziej skryte sekrety, takie o których nawet Emily nie wiedziała. Dokładnie opisała swój pierwszy całus z chłopakiem, oraz pierwszy prawdziwy, namiętny pocałunek, który przeżyła z Rikerem. Można było tam również znaleźć fakt, iż dziewczyna jeszcze nigdy nie współżyła z chłopakiem, a świadomość, że Ross mógł to wszystko przeczytać strasznie ją peszyła i krępowała. Mimo wszystko miała nadzieje, że blondyn nie spostrzegł tych sekretów, gdyż wszystkie były zapisane na samym końcu zeszytu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Mieszkanie R5*
Nazajutrz najwcześniej z całego towarzystwa wstał Ross. Dochodziła godzina
dziewiąta, co jak dla niego jest dość wczesną porą. Chwilę jeszcze poleżał w
łóżku, po czym zszedł na dół w celu spożycia śniadania. Usiadł na kanapie w
salonie i zaczął jeść.
Niebawem
dołączył do niego Ratliff, a wraz z nim Riker.
- Siema, młody - odezwał się najstarszy, siadłszy obok Rossa. Ten tylko zmierzył go niezbyt przyjemnym wzrokiem, po czym odniósł talerzyk do kuchni.
- Cześć - burknął cicho pod nosem w stronę brata, a po chwil zupełnie innym tonem zwrócił się do bruneta, stojącego przy stole. - Hej, Ratliff.
- Hej. Coś się stało? - spytał zaciekawiony nieprzyjemnym przywitaniem ze starszym.
- Niee, dlaczego? - zdziwił się chłopiec.
- Bo od wczoraj twoje zachowanie wobec mnie do najmilszych nie należy. Co ja wygaduję.. jesteś chamski i tyle - wtrącił Riker.
- A może mam ku temu powód, co? Pierw się nad tym zastanów, a dopiero później mów, że jestem chamski - uniósł się młodszy.
- Okej, a więc zastanawiam się - rzucił, udając zastanowienie. Po kilku sekundach znów się odezwał - Hmm.. A więc twoje zachowanie wciąż jest chamskie, ty wciąż jesteś głupi, a ja wciąż nie wiem, co ty sobie ubzdurałeś w tej swojej pustej głowie - ubliżył.
- Teraz będziesz mnie wyzywał? A to niby ja jestem chamski - oburzył się Ross.
- Ty mnie do tego zmuszasz - bronił się Riker.
- Ejj dobra, chłopacy dość - wtrącił się Ellington, jednak nikt nie zareagował na jego interwencję, a kłótnia między braćmi toczyła się dalej.
- Oj skończ już, Riker! - zdenerwował się nastolatek. - Pierw jesteś takim dobrym bratem, pomagasz mi, rozmawiasz ze mną, a tak naprawdę z drugiej strony wbijasz mi nóż w plecy. I to już nawet nie chodzi o sam fakt, tylko o to, że wiesz, co ja czuję, a i tak to robisz - wygarnął blondynek. Był wyraźnie smutny, a przez tę przemowę to się tylko nasiliło.
- Umm.. ee.. okej.. - wydukał starszy.
- Okej? Okej? - powtórzył z niedowierzaniem Ross. - Serio? Tylko na tyle cię stać? Poważnie już lepiej by było, gdybyś w ogóle nic nie mówił. Ugh.. na razie. Wielkie dzięki, że ciebie to choć trochę rusza - rzucił sarkazmem i ruszył do pokoiku.
- Pewnie wyjdzie, że jestem niekumaty.. ale możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zaczął Ratliff, siadając obok blondyna.
- Jak widać ja też taki jestem. Nie wiem, o co mu chodzi. Ubzdurał coś sobie i teraz widzisz.. naskakuje na mnie, jakbym mu psa zabił - odpowiedział bezradnie Riker.
- Znowu się pokłóciliście? - spytała z załamanymi rękoma Rydel, wchodząc do kuchni.
- Ja się nie kłóciłem, to on zaczął, bez powodu.
- Wiemy jaki jest Ross i może trochę przesadza, ale pomyśl, czy on faktycznie nie ma żadnego powodu - powiedziała na spokojnie siostra.
- Ahh tak? Czyli, że każdy coś wie, oprócz mnie?! Ohh jak mi miło! Więc może oświeć mnie, czemu jestem takim okropnym bratem?! - krzyknął coraz bardziej zdenerwowany, podchodząc do siostry.
- Ja nie powiedziałam, że jesteś. I nie mogę ci powiedzieć, bo Ross mnie o to prosił. Ale jeśli to prawda, to wystarczy, żebyś ruszył trochę głową. Zjecie śniadanie? - spytała chłopaków, zmieniając temat.
- Tak! - uśmiechnął się Ellington, który był już strasznie głodny.
- Nie - odparł krótko Riker, siadając koło kumpla.
- Teraz chcesz się jeszcze ze mną kłócić?
- Ehh.. nie chcę. Dobra, nieważne, Rossowi w końcu przejdzie - machnął ręką. - I skoro już tak nalegasz, to możesz mi zrobić jajecznicę - uśmiechnął się.
- Ja wcale nie nalegam - dziewczyna wytknęła język w stronę brata, po czym wzięła się za szykowanie śniadania. Gdy skończyła, ruszyła na górę, aby chwilę porozmawiać z młodszym. Zapukała do drzwi i weszła do środka. Na miejscu zastała Rossa w towarzystwie Rocky'ego. - Umm.. Ross, możemy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedział pewnie blondyn.
- Ale w cztery oczy. Wiesz o czym.
- Domyślam się, ale spokojnie, możemy z Rockym. Powiedziałem mu o tym.
- Okej - rzuciła blondynka, zamykając za sobą drzwi. Następnie usiadła na łóżku obok braci. - Dlaczego tak robisz? Rikerowi jest przykro, że tak wobec niego się zachowujesz - zaczęła rozmowę.
- Przykro mu? I co z tego? Jego jakoś nie obchodzi, że mi jest przykro.
- Umm.. coś mi się nie wydaje, żeby on wiedział, o co ci chodzi - spostrzegła. - Po co miałby udawać, gdyby było inaczej?
- Oh proszę cię. Jest z Cassidy, a wie, jak ja ją bardzo kocham. I teraz byłoby jasne, dlaczego tyle razy mi powtarzał, abym dał sobie spokój z nią. Chciał ją mieć dla siebie! Frajer! - wyraźnie wzburzony blondyn po chwili krzyków, oparł się o ścianę i spuścił głowę w dół. Sam nie wiedział, co jest silniejsze. Czy złość wobec brata, czy może smutek.
- Siema, młody - odezwał się najstarszy, siadłszy obok Rossa. Ten tylko zmierzył go niezbyt przyjemnym wzrokiem, po czym odniósł talerzyk do kuchni.
- Cześć - burknął cicho pod nosem w stronę brata, a po chwil zupełnie innym tonem zwrócił się do bruneta, stojącego przy stole. - Hej, Ratliff.
- Hej. Coś się stało? - spytał zaciekawiony nieprzyjemnym przywitaniem ze starszym.
- Niee, dlaczego? - zdziwił się chłopiec.
- Bo od wczoraj twoje zachowanie wobec mnie do najmilszych nie należy. Co ja wygaduję.. jesteś chamski i tyle - wtrącił Riker.
- A może mam ku temu powód, co? Pierw się nad tym zastanów, a dopiero później mów, że jestem chamski - uniósł się młodszy.
- Okej, a więc zastanawiam się - rzucił, udając zastanowienie. Po kilku sekundach znów się odezwał - Hmm.. A więc twoje zachowanie wciąż jest chamskie, ty wciąż jesteś głupi, a ja wciąż nie wiem, co ty sobie ubzdurałeś w tej swojej pustej głowie - ubliżył.
- Teraz będziesz mnie wyzywał? A to niby ja jestem chamski - oburzył się Ross.
- Ty mnie do tego zmuszasz - bronił się Riker.
- Ejj dobra, chłopacy dość - wtrącił się Ellington, jednak nikt nie zareagował na jego interwencję, a kłótnia między braćmi toczyła się dalej.
- Oj skończ już, Riker! - zdenerwował się nastolatek. - Pierw jesteś takim dobrym bratem, pomagasz mi, rozmawiasz ze mną, a tak naprawdę z drugiej strony wbijasz mi nóż w plecy. I to już nawet nie chodzi o sam fakt, tylko o to, że wiesz, co ja czuję, a i tak to robisz - wygarnął blondynek. Był wyraźnie smutny, a przez tę przemowę to się tylko nasiliło.
- Umm.. ee.. okej.. - wydukał starszy.
- Okej? Okej? - powtórzył z niedowierzaniem Ross. - Serio? Tylko na tyle cię stać? Poważnie już lepiej by było, gdybyś w ogóle nic nie mówił. Ugh.. na razie. Wielkie dzięki, że ciebie to choć trochę rusza - rzucił sarkazmem i ruszył do pokoiku.
- Pewnie wyjdzie, że jestem niekumaty.. ale możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zaczął Ratliff, siadając obok blondyna.
- Jak widać ja też taki jestem. Nie wiem, o co mu chodzi. Ubzdurał coś sobie i teraz widzisz.. naskakuje na mnie, jakbym mu psa zabił - odpowiedział bezradnie Riker.
- Znowu się pokłóciliście? - spytała z załamanymi rękoma Rydel, wchodząc do kuchni.
- Ja się nie kłóciłem, to on zaczął, bez powodu.
- Wiemy jaki jest Ross i może trochę przesadza, ale pomyśl, czy on faktycznie nie ma żadnego powodu - powiedziała na spokojnie siostra.
- Ahh tak? Czyli, że każdy coś wie, oprócz mnie?! Ohh jak mi miło! Więc może oświeć mnie, czemu jestem takim okropnym bratem?! - krzyknął coraz bardziej zdenerwowany, podchodząc do siostry.
- Ja nie powiedziałam, że jesteś. I nie mogę ci powiedzieć, bo Ross mnie o to prosił. Ale jeśli to prawda, to wystarczy, żebyś ruszył trochę głową. Zjecie śniadanie? - spytała chłopaków, zmieniając temat.
- Tak! - uśmiechnął się Ellington, który był już strasznie głodny.
- Nie - odparł krótko Riker, siadając koło kumpla.
- Teraz chcesz się jeszcze ze mną kłócić?
- Ehh.. nie chcę. Dobra, nieważne, Rossowi w końcu przejdzie - machnął ręką. - I skoro już tak nalegasz, to możesz mi zrobić jajecznicę - uśmiechnął się.
- Ja wcale nie nalegam - dziewczyna wytknęła język w stronę brata, po czym wzięła się za szykowanie śniadania. Gdy skończyła, ruszyła na górę, aby chwilę porozmawiać z młodszym. Zapukała do drzwi i weszła do środka. Na miejscu zastała Rossa w towarzystwie Rocky'ego. - Umm.. Ross, możemy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedział pewnie blondyn.
- Ale w cztery oczy. Wiesz o czym.
- Domyślam się, ale spokojnie, możemy z Rockym. Powiedziałem mu o tym.
- Okej - rzuciła blondynka, zamykając za sobą drzwi. Następnie usiadła na łóżku obok braci. - Dlaczego tak robisz? Rikerowi jest przykro, że tak wobec niego się zachowujesz - zaczęła rozmowę.
- Przykro mu? I co z tego? Jego jakoś nie obchodzi, że mi jest przykro.
- Umm.. coś mi się nie wydaje, żeby on wiedział, o co ci chodzi - spostrzegła. - Po co miałby udawać, gdyby było inaczej?
- Oh proszę cię. Jest z Cassidy, a wie, jak ja ją bardzo kocham. I teraz byłoby jasne, dlaczego tyle razy mi powtarzał, abym dał sobie spokój z nią. Chciał ją mieć dla siebie! Frajer! - wyraźnie wzburzony blondyn po chwili krzyków, oparł się o ścianę i spuścił głowę w dół. Sam nie wiedział, co jest silniejsze. Czy złość wobec brata, czy może smutek.
- Ojeny,
Ross. Skończ już! Serio, to już się robi żałosne. Przez taką dziewczynę
będziesz się teraz załamywał? Ona nie jest tego warta. Naprawdę. Szkoda czasu
na przejmowanie się nią - wtrącił Rocky.
- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony Ross.
- - Ehh.. To, że ta dziewczyna mnie już wkurza. Na początku myślałem, że jest spoko, ale teraz mam jej dosyć coraz bardziej. Niby z tobą kręci, a jest z Rikerem - rzucił oburzony. - Poza tym.. no nie lubię jej. A powinieneś o niej zapomnieć, bo tylko przez nią cierpisz. Nie warto.
- Nie mów tak o niej! - krzyknął Ross. Podniósł się gwałtownie z łóżka i ruszył na brata, jednak od razu zatrzymała go Rydel.
- Przestań, Ross! Siadaj! - krzyknęła, wskazując blondynowi ręką fotel. - I ty też przestań! Co ty w ogóle wygadujesz? - skierowała do bruneta.
- Samą prawdę. Dała mu kosza, a on dalej nie daje za wygraną. A nie ma o co walczyć. Ona sama nie wie, czego chce. Zrozum to, Ross. Ta dziewczyna robi z ciebie durnia.
- Wyjdź stąd! Już! - ponownie uniósł się osiemnastolatek, wyganiając starszego z pokoju.
Resztę dnia blondyn spędził praktycznie przed telewizorem wraz z Ratliffem. Nie miał ochoty schodzić na dół, gdyż nie chciał toczyć dyskusji z braćmi, gdyż zapewne wyszłaby z tego kolejna kłótnia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony Ross.
- - Ehh.. To, że ta dziewczyna mnie już wkurza. Na początku myślałem, że jest spoko, ale teraz mam jej dosyć coraz bardziej. Niby z tobą kręci, a jest z Rikerem - rzucił oburzony. - Poza tym.. no nie lubię jej. A powinieneś o niej zapomnieć, bo tylko przez nią cierpisz. Nie warto.
- Nie mów tak o niej! - krzyknął Ross. Podniósł się gwałtownie z łóżka i ruszył na brata, jednak od razu zatrzymała go Rydel.
- Przestań, Ross! Siadaj! - krzyknęła, wskazując blondynowi ręką fotel. - I ty też przestań! Co ty w ogóle wygadujesz? - skierowała do bruneta.
- Samą prawdę. Dała mu kosza, a on dalej nie daje za wygraną. A nie ma o co walczyć. Ona sama nie wie, czego chce. Zrozum to, Ross. Ta dziewczyna robi z ciebie durnia.
- Wyjdź stąd! Już! - ponownie uniósł się osiemnastolatek, wyganiając starszego z pokoju.
Resztę dnia blondyn spędził praktycznie przed telewizorem wraz z Ratliffem. Nie miał ochoty schodzić na dół, gdyż nie chciał toczyć dyskusji z braćmi, gdyż zapewne wyszłaby z tego kolejna kłótnia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Następny dzień, godzina 14:50*
*** - Słucham? - odezwał się chłopiec, odbierając komórkę.- Hej. Jesteś w domu? - spytała Cassidy.
- Tak - odparł mało entuzjastycznie. Wciąż był zasmucony sytuacją z Rikerem, jednak trzeba przyznać, że ucieszył się, iż Cassy sama postanowiła do niego zadzwonić.
- Czemu się wczoraj nie odzywałeś?
- A nie wiem, tak jakoś. Co tam? Czemu dzwonisz? - uśmiechnął się delikatnie.
- Umm.. Wszystko w porządku. A jest może Riker? Dasz mi go?
- Pytasz serio? - spytał ironicznie, a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. - Dzwonisz na mój telefon i zwracasz mi głowę, tylko po to, aby porozmawiać z Rikerem?
- N-nie tylko - odpowiedziała blondynka.
- Skoro chcesz z nim rozmawiać, to czemu nie zadzwonisz do niego? Starasz się, abym był zazdrosny, tak? - denerwował się blondyn.
- Co?! Uhh.. dzwoniłam do niego, ale ma wyłączony telefon, a muszę z nim porozmawiać. I niby o co miałbyś być zazdrosny?
- Ty mi powiedz - rzucił sucho Ross.
- Ugh.. to dasz mi go do telefonu?
- Nie. Nie rozmawiam z nim. I jeśli chcesz coś od niego, to dzwoń na domowy lub przyjdź osobiście - powiedział niemiłym tonem.
- Po prostu podaj mu telefon. Nie musisz z nim rozmawiać - irytowała się dziewczyna.
- Paa, Cassy - odparł, nie zwracając uwagi na słowa przyjaciółki, po czym rozłączył się.***
________________________________
Hej ;**
No więc dodaję ten nowy rozdział i od razu przepraszam, że jest on taki dosyć nudny i o niczym, ale to jest takie jakby wprowadzenie do nowego rozdziału, który pojawi się.. może w weekend ;). Piszcie co sądzicie.
No więc dodaję ten nowy rozdział i od razu przepraszam, że jest on taki dosyć nudny i o niczym, ale to jest takie jakby wprowadzenie do nowego rozdziału, który pojawi się.. może w weekend ;). Piszcie co sądzicie.
A rozdział dedykuję "LadySound" za to, jaki piękny urodzinowy prezent dzisiaj od niej dostałam <3
~DarkAngel
Ahh dziękuję bardzo za dedykację ;* a co do prezentu.... to nie ma za co, ale musze sie z tobą zgodzić... wyszedł mi po mistrzowsku ^^ ale apropo rozdziału... jak dla mnie świetny jak zwykle, aczkolwiek, przyznaję ci rację... taki o niczym, ale to nie zmienia faktu ze mi sie podoba xD
OdpowiedzUsuńhmm wprowadzenie do kolejnego rozdziału ? ^^ no nie mogę sie doczekać xD pisaj szybko ;*
Supeeer. Zgadzam się z Rockym. On mnie rozumie ^^
OdpowiedzUsuńSorki, ale dziś nie jestem w stanie napisać coś więcej >__< Te mięśnie tak straasznie bolą :|
Świetny rozdział <3.. Może i masz trochę racji, z tym, że jest taki troszkę o niczym, ale i tak mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńHym.. Myślałam, że Rocky lubi Cassy O_o >__< xD
Czekam na kolejny i jeszcze raz, najlepszego ;*
Zajebisty ! <3 Zresztą jak zawsze ! Rocky nie lubi Cassy .. uu robi się ciekawie.. CZEKAM NA KOLEJNY <3
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział, mam nadzieje ze szybko wstawisz kolejny :)
OdpowiedzUsuńps. zapraszam do mnie, nowy rozdział http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/
Wszystkiego najlepszego! :*
OdpowiedzUsuńRozdział i może o niczym, a mnie zaintrygował. Przyznaję, że lubię te kłótnie braci.
No i Cassy też się od Rossa trochę dostało, ale myślę, że na to zasłużyła.
To tyle ode mnie dzisiaj. Czekam na kolejny rozdzial. :-)
:*
Cleo
Rozdział jest ekstra z niecierpliwością czekam na kolejny ! ;)
OdpowiedzUsuńMiśka
Świetnie!
OdpowiedzUsuńi wszystkiego najlepszego!
Urodziny? No, to wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńCo do rodzialu - srednio mi sie podoba. Tak jak mowilas, o niczym, nie rusza akcji do przodu. Jezeli jednak jest on taki na potrzeby dalszych rozdzialow, to nie mam tu nic do gadania :P Napisany dobrze, jak reszta ^^ Fajnie, ze Ricky nie przepada za Cassy, poniewaz nie lubie bohaterek "idealnych", ktore nie maja wad, wszystkie chlopaki je kochaja, a nawet jezeli nie kochaja, to robia z nich swoje najlepsze przyjaciolki - to takie ... no, sztuczne. Dlatego dobrze, ze charaktery w opowiadaniu sa rozne, nie wszystkie mysla tak samo ;)
Dalej sie nie rozpisuje (laaa, to takie nie w moim stylu xd), czekam na kolejna aktualizacje i - prosze - nie kaz mi czekac zbyt dlugo :)
Pozdrawiam, zycze weny, zapraszam tez do siebie i do przeczytania,
~ChoiJoligae
super rozdział :D fajnie, że wreszcie dodałaś. nie wiem co tu jeszcze napisać, bo jestem rozkojarzona... w każdym razie szkoda mi Ross'a, bo tak cierpi i zdziwiła mnie wypowiedź Rocky'ego... tak jakoś nie pasuje mi ona do niego... ale jak już mówiłam rozdział super i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń