wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 59: First you tellin' me 'no' but please tell me 'yes'.

Emily wróciła do domu niedługo po wyjściu Rossa. Po jej zachowaniu od razu można było zorientować się, że nie ma najlepszego humoru, tym bardziej, że będąc w szkole nawet na chwilę nie podeszła do Cassy. Tym razem było podobnie. Weszła do mieszkania, zdjęła buty i bez słowa udała się do pokoiku. Tuż za nią udała się blondynka, która właśnie była w trakcie odrabiania lekcji z matematyki. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku koło przyjaciółki. Leżała ona nieruchomo na łóżku, wgapiając się w okno, kompletnie nie zwracając uwagi na towarzyszkę.

- Emi, co jest? – spytała z troską w głosie, jednakże odpowiedzi nie uzyskała. Nastolatka dosunęła się jeszcze bliżej brunetki i delikatnie ją objęła. – Porozmawiaj ze mną – wciąż odzywała się tylko głucha cisza. – Umm.. Wiem, że ostatnio trochę się od siebie oddaliłyśmy, ale nie chcę, żeby tak było. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nie wyobrażam sobie, żeby cały czas tak między nami było. Fakt.. może i ostatnio trochę się zmieniłam i miałam dla ciebie mniej czasu, ale wciąż bardzo cię kocham i chcę, żebyś była szczęśliwa. Nie podoba mi się to, jak się dzisiaj zachowujesz.. i przykro mi, że nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi. Wiem, że coś się dzieje, ale nie mam zielonego pojęcia, jak ci pomóc, skoro ze mną nie rozmawiasz. Proszę cię.. odezwij się do mnie. Naprawdę przepraszam - w oczach blondynki można było dostrzec skruchę. Wiedziała, że ostatnimi czasy ona i Emily oddaliły się od siebie i nie były takimi samymi przyjaciółkami jak wtedy, gdy po raz pierwszy przyleciały do Miami. Po chwili brunetka uniosła się delikatnie, po czym wtuliła mocno w Cassidy.
- Ja też przepraszam. Nie bierz na siebie całej winy.. To jest zależne od nas obu. Też cię bardzo kocham i zrobię wszystko, żeby było jak dawniej - uśmiechnęła się Emily, raz jeszcze obejmując towarzyszkę.
- Wiesz co.. Umówmy się, że to wina chłopców - zaśmiała się blondynka.
- Niech ci będzie. Oni zawsze coś psują i na nich łatwiej coś zgonić - przytaknęła Em.
- Ohoo.. Czyżby nasz idealny Ell coś zmajstrował? - uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Umm.. Teraz jak tak rozmawiamy, to wydaje mi się, że trochę przesadziłam.
- Do sedna proszę - Cassy poganiała przyjaciółkę.
- Chodzi o to, że gdy chciałam z nim wyjść na spacer, powiedział, że jest zmęczony, więc ja sobie wyszłam. Trochę później zadzwoniłam do niego, żeby go przeprosić, a wiesz gdzie on był? Na spacerze. A zgadniesz z kim? Z Rydel - wycedziła, a jej humor ponownie się zmienił.
- I oto jesteś zła? - spytała dla pewności. Brunetka tylko pokiwała twierdząco głową. - Serio? Ohh proszę cię, Emily. Ell to doprawdy świetny facet i jestem pewna, że nie masz się czego obawiać. Tym bardziej, że Rydel, to twoja przyjaciółka - powiedziała pewnie, zadowolona blondynka.
- Może i masz rację.. Ale poczułam się okropnie, gdy z nią poszedł. Ze mną nie miał czasu, a z nią od razu leci - wiedząc nieprzyjemny wzrok niebieskookiej, westchnęła ciężko i ruszyła w stronę łazienki. - Już się tak na mnie nie patrz.. Przestałam o tym mówić.. A teraz pozwól, że pójdę się wykąpać.
- O taak, dobrze robisz - uśmiechnęła się Cassy.


Chwilę później obie dziewczyny zajmowały się swoimi sprawami. Emily urzędowała w łazience, Cassidy natomiast szykowała zeszyty, aby odrobić lekcje. Położyła się na łóżku, a następnie zaczęła rozwiązywać kolejne przykłady. Z zajęcia wyrwała się, spostrzegłszy swój pamiętnik, leżący na biurku. Była pewna, że zostawiała go na półce, między innymi książkami. Wstała, a następnie podniosła przedmiot. "Zabiję.." pomyślała, otwierając zeszyt, z którego wypadł niewielki, srebrny wisiorek. Ten sam, który dziewczyna zostawiła blondynowi na stoliku w tę pechową noc w Sylwestra. Cassy kolejno zaczęła przewracać kartki, czytając wszystkie komentarze blondyna. I choć była w tym momencie strasznie na niego wkurzona, to na jej twarzy przez prawie cały ten czas widniał uśmiech. Sama nie wiedziała, co powinna zrobić w tej sytuacji. Z jednej strony miała ochotę rozszarpać Rossa, za to, że przeczytał wszystkie jej prywatne zapiski. Tam były zapisane dosłownie wszystkie jej najbardziej skryte sekrety, takie o których nawet Emily nie wiedziała. Dokładnie opisała swój pierwszy całus z chłopakiem, oraz pierwszy prawdziwy, namiętny pocałunek, który przeżyła z Rikerem. Można było tam również znaleźć fakt, iż dziewczyna jeszcze nigdy nie współżyła z chłopakiem, a świadomość, że Ross mógł to wszystko przeczytać strasznie ją peszyła i krępowała. Mimo wszystko miała nadzieje, że blondyn nie spostrzegł tych sekretów, gdyż wszystkie były zapisane na samym końcu zeszytu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Mieszkanie R5*
Nazajutrz najwcześniej z całego towarzystwa wstał Ross. Dochodziła godzina dziewiąta, co jak dla niego jest dość wczesną porą. Chwilę jeszcze poleżał w łóżku, po czym zszedł na dół w celu spożycia śniadania. Usiadł na kanapie w salonie i zaczął jeść.
Niebawem dołączył do niego Ratliff, a wraz z nim Riker.

- Siema, młody - odezwał się najstarszy, siadłszy obok Rossa. Ten tylko zmierzył go niezbyt przyjemnym wzrokiem, po czym odniósł talerzyk do kuchni.
- Cześć - burknął cicho pod nosem w stronę brata, a po chwil zupełnie innym tonem zwrócił się do bruneta, stojącego przy stole. - Hej, Ratliff.
- Hej. Coś się stało? - spytał zaciekawiony nieprzyjemnym przywitaniem ze starszym.
- Niee, dlaczego? - zdziwił się chłopiec.
- Bo od wczoraj twoje zachowanie wobec mnie do najmilszych nie należy. Co ja wygaduję.. jesteś chamski i tyle - wtrącił Riker.
- A może mam ku temu powód, co? Pierw się nad tym zastanów, a dopiero później mów, że jestem chamski - uniósł się młodszy.
- Okej, a więc zastanawiam się - rzucił, udając zastanowienie. Po kilku sekundach znów się odezwał - Hmm.. A więc twoje zachowanie wciąż jest chamskie, ty wciąż jesteś głupi, a ja wciąż nie wiem, co ty sobie ubzdurałeś w tej swojej pustej głowie - ubliżył.
- Teraz będziesz mnie wyzywał? A to niby ja jestem chamski - oburzył się Ross.
- Ty mnie do tego zmuszasz - bronił się Riker.
- Ejj dobra, chłopacy dość - wtrącił się Ellington, jednak nikt nie zareagował na jego interwencję, a kłótnia między braćmi toczyła się dalej.
- Oj skończ już, Riker! - zdenerwował się nastolatek. - Pierw jesteś takim dobrym bratem, pomagasz mi, rozmawiasz ze mną, a tak naprawdę z drugiej strony wbijasz mi nóż w plecy. I to już nawet nie chodzi o sam fakt, tylko o to, że wiesz, co ja czuję, a i tak to robisz - wygarnął blondynek. Był wyraźnie smutny, a przez tę przemowę to się tylko nasiliło.
- Umm.. ee.. okej.. - wydukał starszy.
- Okej? Okej? - powtórzył z niedowierzaniem Ross. - Serio? Tylko na tyle cię stać? Poważnie już lepiej by było, gdybyś w ogóle nic nie mówił. Ugh.. na razie. Wielkie dzięki, że ciebie to choć trochę rusza - rzucił sarkazmem i ruszył do pokoiku.
- Pewnie wyjdzie, że jestem niekumaty.. ale możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zaczął Ratliff, siadając obok blondyna.
- Jak widać ja też taki jestem. Nie wiem, o co mu chodzi. Ubzdurał coś sobie i teraz widzisz.. naskakuje na mnie, jakbym mu psa zabił - odpowiedział bezradnie Riker.
- Znowu się pokłóciliście? - spytała z załamanymi rękoma Rydel, wchodząc do kuchni.
- Ja się nie kłóciłem, to on zaczął, bez powodu.
- Wiemy jaki jest Ross i może trochę przesadza, ale pomyśl, czy on faktycznie nie ma żadnego powodu - powiedziała na spokojnie siostra.
- Ahh tak? Czyli, że każdy coś wie, oprócz mnie?! Ohh jak mi miło! Więc może oświeć mnie, czemu jestem takim okropnym bratem?! - krzyknął coraz bardziej zdenerwowany, podchodząc do siostry.
- Ja nie powiedziałam, że jesteś. I nie mogę ci powiedzieć, bo Ross mnie o to prosił. Ale jeśli to prawda, to wystarczy, żebyś ruszył trochę głową. Zjecie śniadanie? - spytała chłopaków, zmieniając temat.
- Tak! - uśmiechnął się Ellington, który był już strasznie głodny.
- Nie - odparł krótko Riker, siadając koło kumpla.
- Teraz chcesz się jeszcze ze mną kłócić?
- Ehh.. nie chcę. Dobra, nieważne, Rossowi w końcu przejdzie - machnął ręką. - I skoro już tak nalegasz, to możesz mi zrobić jajecznicę - uśmiechnął się.
- Ja wcale nie nalegam - dziewczyna wytknęła język w stronę brata, po czym wzięła się za szykowanie śniadania. Gdy skończyła, ruszyła na górę, aby chwilę porozmawiać z młodszym. Zapukała do drzwi i weszła do środka. Na miejscu zastała Rossa w towarzystwie Rocky'ego. - Umm.. Ross, możemy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedział pewnie blondyn.
- Ale w cztery oczy. Wiesz o czym.
- Domyślam się, ale spokojnie, możemy z Rockym. Powiedziałem mu o tym.
- Okej - rzuciła blondynka, zamykając za sobą drzwi. Następnie usiadła na łóżku obok braci. - Dlaczego tak robisz? Rikerowi jest przykro, że tak wobec niego się zachowujesz - zaczęła rozmowę.
- Przykro mu? I co z tego? Jego jakoś nie obchodzi, że mi jest przykro.
- Umm.. coś mi się nie wydaje, żeby on wiedział, o co ci chodzi - spostrzegła. - Po co miałby udawać, gdyby było inaczej?
- Oh proszę cię. Jest z Cassidy, a wie, jak ja ją bardzo kocham. I teraz byłoby jasne, dlaczego tyle razy mi powtarzał, abym dał sobie spokój z nią. Chciał ją mieć dla siebie! Frajer! - wyraźnie wzburzony blondyn po chwili krzyków, oparł się o ścianę i spuścił głowę w dół. Sam nie wiedział, co jest silniejsze. Czy złość wobec brata, czy może smutek.
- Ojeny, Ross. Skończ już! Serio, to już się robi żałosne. Przez taką dziewczynę będziesz się teraz załamywał? Ona nie jest tego warta. Naprawdę. Szkoda czasu na przejmowanie się nią - wtrącił Rocky.
- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony Ross.
- Ehh.. To, że ta dziewczyna mnie już wkurza. Na początku myślałem, że jest spoko, ale teraz mam jej dosyć coraz bardziej. Niby z tobą kręci, a jest z Rikerem - rzucił oburzony. - Poza tym.. no nie lubię jej. A powinieneś o niej zapomnieć, bo tylko przez nią cierpisz. Nie warto.

- Nie mów tak o niej! - krzyknął Ross. Podniósł się gwałtownie z łóżka i ruszył na brata, jednak od razu zatrzymała go Rydel.
- Przestań, Ross! Siadaj! - krzyknęła, wskazując blondynowi ręką fotel. - I ty też przestań! Co ty w ogóle wygadujesz? - skierowała do bruneta.
- Samą prawdę. Dała mu kosza, a on dalej nie daje za wygraną. A nie ma o co walczyć. Ona sama nie wie, czego chce. Zrozum to, Ross. Ta dziewczyna robi z ciebie durnia.
- Wyjdź stąd! Już! - ponownie uniósł się osiemnastolatek, wyganiając starszego z pokoju. 


Resztę dnia blondyn spędził praktycznie przed telewizorem wraz z Ratliffem. Nie miał ochoty schodzić na dół, gdyż nie chciał toczyć dyskusji z braćmi, gdyż zapewne wyszłaby z tego kolejna kłótnia. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Następny dzień, godzina 14:50*

*** - Słucham? - odezwał się chłopiec, odbierając komórkę.
- Hej. Jesteś w domu? - spytała Cassidy.
- Tak - odparł mało entuzjastycznie. Wciąż był zasmucony sytuacją z Rikerem, jednak trzeba przyznać, że ucieszył się, iż Cassy sama postanowiła do niego zadzwonić.
- Czemu się wczoraj nie odzywałeś?
- A nie wiem, tak jakoś. Co tam? Czemu dzwonisz? - uśmiechnął się delikatnie.
- Umm.. Wszystko w porządku. A jest może Riker? Dasz mi go?
- Pytasz serio? - spytał ironicznie, a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. - Dzwonisz na mój telefon i zwracasz mi głowę, tylko po to, aby porozmawiać z Rikerem?
- N-nie tylko - odpowiedziała blondynka.
- Skoro chcesz z nim rozmawiać, to czemu nie zadzwonisz do niego? Starasz się, abym był zazdrosny, tak? - denerwował się blondyn.
- Co?! Uhh.. dzwoniłam do niego, ale ma wyłączony telefon, a muszę z nim porozmawiać. I niby o co miałbyś być zazdrosny?
- Ty mi powiedz - rzucił sucho Ross.
- Ugh.. to dasz mi go do telefonu?
- Nie. Nie rozmawiam z nim. I jeśli chcesz coś od niego, to dzwoń na domowy lub przyjdź osobiście - powiedział niemiłym tonem.
- Po prostu podaj mu telefon. Nie musisz z nim rozmawiać - irytowała się dziewczyna.
- Paa, Cassy - odparł, nie zwracając uwagi na słowa przyjaciółki, po czym rozłączył się.
***

________________________________

Hej ;**
No więc dodaję ten nowy rozdział i od razu przepraszam, że jest on taki dosyć nudny i o niczym, ale to jest takie jakby wprowadzenie do nowego rozdziału, który pojawi się.. może w weekend ;). Piszcie co sądzicie. 

A rozdział dedykuję "LadySound" za to, jaki piękny urodzinowy prezent dzisiaj od niej dostałam <3 

~DarkAngel

10 komentarzy:

  1. Ahh dziękuję bardzo za dedykację ;* a co do prezentu.... to nie ma za co, ale musze sie z tobą zgodzić... wyszedł mi po mistrzowsku ^^ ale apropo rozdziału... jak dla mnie świetny jak zwykle, aczkolwiek, przyznaję ci rację... taki o niczym, ale to nie zmienia faktu ze mi sie podoba xD
    hmm wprowadzenie do kolejnego rozdziału ? ^^ no nie mogę sie doczekać xD pisaj szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeer. Zgadzam się z Rockym. On mnie rozumie ^^
    Sorki, ale dziś nie jestem w stanie napisać coś więcej >__< Te mięśnie tak straasznie bolą :|

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3.. Może i masz trochę racji, z tym, że jest taki troszkę o niczym, ale i tak mi się podoba :D
    Hym.. Myślałam, że Rocky lubi Cassy O_o >__< xD
    Czekam na kolejny i jeszcze raz, najlepszego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty ! <3 Zresztą jak zawsze ! Rocky nie lubi Cassy .. uu robi się ciekawie.. CZEKAM NA KOLEJNY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny rozdział, mam nadzieje ze szybko wstawisz kolejny :)

    ps. zapraszam do mnie, nowy rozdział http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego! :*
    Rozdział i może o niczym, a mnie zaintrygował. Przyznaję, że lubię te kłótnie braci.
    No i Cassy też się od Rossa trochę dostało, ale myślę, że na to zasłużyła.
    To tyle ode mnie dzisiaj. Czekam na kolejny rozdzial. :-)
    :*

    Cleo

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest ekstra z niecierpliwością czekam na kolejny ! ;)

    Miśka

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie!
    i wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Urodziny? No, to wszystkiego najlepszego :)
    Co do rodzialu - srednio mi sie podoba. Tak jak mowilas, o niczym, nie rusza akcji do przodu. Jezeli jednak jest on taki na potrzeby dalszych rozdzialow, to nie mam tu nic do gadania :P Napisany dobrze, jak reszta ^^ Fajnie, ze Ricky nie przepada za Cassy, poniewaz nie lubie bohaterek "idealnych", ktore nie maja wad, wszystkie chlopaki je kochaja, a nawet jezeli nie kochaja, to robia z nich swoje najlepsze przyjaciolki - to takie ... no, sztuczne. Dlatego dobrze, ze charaktery w opowiadaniu sa rozne, nie wszystkie mysla tak samo ;)
    Dalej sie nie rozpisuje (laaa, to takie nie w moim stylu xd), czekam na kolejna aktualizacje i - prosze - nie kaz mi czekac zbyt dlugo :)
    Pozdrawiam, zycze weny, zapraszam tez do siebie i do przeczytania,
    ~ChoiJoligae

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdział :D fajnie, że wreszcie dodałaś. nie wiem co tu jeszcze napisać, bo jestem rozkojarzona... w każdym razie szkoda mi Ross'a, bo tak cierpi i zdziwiła mnie wypowiedź Rocky'ego... tak jakoś nie pasuje mi ona do niego... ale jak już mówiłam rozdział super i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo