- Nawet nie wiem.
Może pojechał z nimi do sklepu. Ehh.. Chyba już nie ma żelek, ale za to
znalazłem palu.. - urwał, gdyż spostrzegł stojącą tuż obok niego
koleżankę. Zapatrzył się na nią na moment. - Ee.. Paluszki -
kontynuował. Niespodziewanie dziewczyna ustała delikatnie na palcach, po
czym subtelnym ruchem złożyła pocałunek na szyi zamarłego chłopaka.
Tkwili tak przez krótki moment, dopóki nie został on przerwany przez
mężczyznę. - Cass.. co ty robisz? - odezwał się półszeptem.
- A jak ci się wydaje?
- To znaczy.. Widzę co robisz, ale dlaczego?
- A dlaczego nie? Po prostu chcę - rzekła całkiem pewnie, ponownie zbliżając się do mężczyzny.
Ten ku jej zdziwieniu niechętnie utrzymał ją w niewielkiej odległości od siebie, nie dopuszczając do ponownego pocałunku.
- Przepraszam.. Nie chciałam ci się narzucać - odezwała się skrępowana, spuszczając głowę w dół.
- Nie chodzi o to, nie narzucasz mi się, ale.. Przecież Ross.. Co z Rossem?
- Co Ross? Czy ty zawsze podporządkowujesz się pod Rossa? Zawsze mu na wszystko ustępujesz i ja to doskonale rozumiem, bo to twój młodszy brat i chcesz dla niego jak najlepiej, ale w mojej kwestii nie musisz patrzeć na niego. Ja żyję swoim życiem a on swoim i tak już zapewne zostanie - wyrzuciła na jednym tchu.
- Ahh.. Czyli, że to o Rossa chodzi? - słusznie spostrzegł dorosły.
- Możemy przestać gadać o Rossie? Nie interesuje mnie w tej chwili Ross. Teraz tutaj jesteś tylko ty i ja - odparła, wpatrując się w oczy towarzysza. Kilka sekund później bez żadnego słowa powtórnie zaczęła go całować po szyi. Tym razem pozwolił jej na to i coraz bardziej rozkoszował się chwilą.
Powolnym krokiem, nie przerywając namiętności, kierowali się ku kanapie, na której niebawem wylądowali. Dziewczyna, siedząca wówczas okrakiem na partnerze, nieśpiesznym ruchem rozpoczęła rozpinać guziki od koszuli Rikera. Wraz z momentem odpięcia ostatniego guzika, przeniosła się z szyi blondyna, sunąc nieco w stronę klatki piersiowej. Mężczyzna złapał ciężko oddech, gdy nagle rozbrzmiała jego komórka. Niechętnie uniósł się i spojrzał na wyświetlacz.
- Ohh niee.. to pewnie ta wariatka - załamał się, widząc na ekranie nieznany mu numer. - Mam do ciebie prośbę.. albo nie, nie będę odbierał - uśmiechnął się, wyłączając całkiem dźwięki w telefonie, by więcej im nie zakłócał przyjemności.
- Mogłeś dać mi odebrać, to by się odczepiła - zaśmiała się nastolatka, przejeżdżając rękoma po klacie partnera.
- Masz rację.. - przytaknął. Niestety było już po czasie. - Chodźmy na górę do mojego pokoju - zaproponował delikatnie spychając z siebie dziewczynę. Po chwili zmierzyli w stronę schodów, jednakże w drodze postanowili jednak skorzystać z pokoju gościnnego, gdyż w związku z tym, że Riker dzieli swój z Rossem, mogłaby wyjść niezręczna sytuacja.
- Cassidy, wystarczy - rzucił z troską. - Chyba wystarczy?
Blondynka pokiwała tylko przecząco głową, co wywołało u partnera dosyć szybką reakcję. Momentalnie przycisnął niebieskooką do ściany, by w następnej kolejności móc kontynuować pocałunki. Po krótkiej chwili podniósł ją i posadził na komodzie, pozwalając jej zdjąć z siebie do końca koszulę a sam zaczął rozbieranie blondynki, począwszy od bluzki. Niebawem obydwoje znajdowali się bez górnej części garderoby. Postanowili jednak przenieść się na łóżko, tam jest zapewne znacznie wygodniej niż na drewnianym meblu.
- Więc tak sobie radzisz z problemami? Nie znałem cię od tej strony - odparł chłopak, stając przed przyjaciółką i rozpinając pasek od spodni.
- Nie - odparła krótko, pomagając dorosłemu w zdjęciu ubrania. - To jest mój pierwszym raz.
- Ale.. że tak ogólnie? - blondynka przytaknęła, wywołując tym samym nieco więcej uczucia niepewności u partnera. Niemniej jednak nastolatka nie przerywała.
- A ty co myślałeś?
- No nic.. Ale, że może no.. - odparł.
Wywołało to tylko śmiech u nastolatki. No właśnie, nastolatka. Ona ma dopiero siedemnaście lat a on już dwadzieścia jeden, rocznikowo dwadzieścia dwa. Przecież to jest całkiem spora różnica a on nie chce jej skrzywdzić. Co jeśli później będzie wszystkiego żałowało? Czasu nie da się cofnąć. W dodatku to jej pierwszy raz.. To tylko pogarsza całą tę sytuację. Przecież to naprawdę ważny i jedyny taki moment dla dziewczyny a ona chce go ot tak przeżyć? I to z kimś, kto nawet nie jest jej chłopakiem? Kogo nawet nie kocha? Pomimo rozmyślań mężczyzny, żadne z nich nie przerwało. Wciąż tkwili w namiętnych pocałunkach z każdą sekundą zbliżając się do..
No właśnie, do czego?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*** - Słucham?
- Cześć, Rocky. Jest może z tobą twój starszy brat? - spytała całkiem poważnie kobieta.
- Nie, ja jestem na mieście. Dlaczego pytasz, mamo? Stało się coś?
- Po prostu martwię się o niego. Zadzwonił dzisiaj do mnie, zaczął płakać, że nienawidzi dziewczyn, był z jakimś chłopcem i różne myśli mi już przyszły do głowy - wyjaśniła dorosła.
Chłopiec odsunął od ucha telefon i zasłonił mikrofon, śmiejąc się jednocześnie.
(- O Matko.. Nie wierzę w to co zaraz zrobię, Riker mnie prawdopodobnie zabije - odezwał się do kolegi. To mogło oznaczać jedynie tyle, że brunet szykuje jakiś chytry plan.
Był on typem żartownisia, więc dosyć często wykręcał swoim podopiecznym prze różne żarty, nie zwracając szczególnej uwagi na późniejsze skutki.)
- Umm.. Aa no wiesz.. On ostatnio ciągle gdzieś wchodzi z jakimś kolegą. Dzisiaj też mieli gdzieś tam iść, a później u niego nocować - oznajmił niezgodnie z prawdą.
Takie informacje wywołały jedynie jeszcze większe zaskoczenie u Stormie. Nie codziennie słyszy się, że syn, każdą wolną chwilę spędza czas z osobnikiem płci tej samej, zostaje u niego na noc a w dodatku nienawidzi dziewczyn.. Nie chcąc już dłużej wysłuchiwać opowieść syna, które tylko utwierdzały ją w pewnym fakcie, kobieta powiedziała, że musi już kończyć.***
Tak więc chwilę później rozłączyli się. Pomimo wszelkich informacji, usłyszanych od chłopca, starała się nie stawiać zbyt pochopnych wniosków, choć jeden bez przerwy sam się jej nasuwał. Aczkolwiek próbowała nie myśleć o tym zbyt intensywnie, tylko wytrwale czekać na bieg wydarzeń.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dobra, koniec - rzucił, Riker, przerywając nastolatce rozbieranie go. - Nie możemy.
- A jak ci się wydaje?
- To znaczy.. Widzę co robisz, ale dlaczego?
- A dlaczego nie? Po prostu chcę - rzekła całkiem pewnie, ponownie zbliżając się do mężczyzny.
Ten ku jej zdziwieniu niechętnie utrzymał ją w niewielkiej odległości od siebie, nie dopuszczając do ponownego pocałunku.
- Przepraszam.. Nie chciałam ci się narzucać - odezwała się skrępowana, spuszczając głowę w dół.
- Nie chodzi o to, nie narzucasz mi się, ale.. Przecież Ross.. Co z Rossem?
- Co Ross? Czy ty zawsze podporządkowujesz się pod Rossa? Zawsze mu na wszystko ustępujesz i ja to doskonale rozumiem, bo to twój młodszy brat i chcesz dla niego jak najlepiej, ale w mojej kwestii nie musisz patrzeć na niego. Ja żyję swoim życiem a on swoim i tak już zapewne zostanie - wyrzuciła na jednym tchu.
- Ahh.. Czyli, że to o Rossa chodzi? - słusznie spostrzegł dorosły.
- Możemy przestać gadać o Rossie? Nie interesuje mnie w tej chwili Ross. Teraz tutaj jesteś tylko ty i ja - odparła, wpatrując się w oczy towarzysza. Kilka sekund później bez żadnego słowa powtórnie zaczęła go całować po szyi. Tym razem pozwolił jej na to i coraz bardziej rozkoszował się chwilą.
Powolnym krokiem, nie przerywając namiętności, kierowali się ku kanapie, na której niebawem wylądowali. Dziewczyna, siedząca wówczas okrakiem na partnerze, nieśpiesznym ruchem rozpoczęła rozpinać guziki od koszuli Rikera. Wraz z momentem odpięcia ostatniego guzika, przeniosła się z szyi blondyna, sunąc nieco w stronę klatki piersiowej. Mężczyzna złapał ciężko oddech, gdy nagle rozbrzmiała jego komórka. Niechętnie uniósł się i spojrzał na wyświetlacz.
- Ohh niee.. to pewnie ta wariatka - załamał się, widząc na ekranie nieznany mu numer. - Mam do ciebie prośbę.. albo nie, nie będę odbierał - uśmiechnął się, wyłączając całkiem dźwięki w telefonie, by więcej im nie zakłócał przyjemności.
- Mogłeś dać mi odebrać, to by się odczepiła - zaśmiała się nastolatka, przejeżdżając rękoma po klacie partnera.
- Masz rację.. - przytaknął. Niestety było już po czasie. - Chodźmy na górę do mojego pokoju - zaproponował delikatnie spychając z siebie dziewczynę. Po chwili zmierzyli w stronę schodów, jednakże w drodze postanowili jednak skorzystać z pokoju gościnnego, gdyż w związku z tym, że Riker dzieli swój z Rossem, mogłaby wyjść niezręczna sytuacja.
- Cassidy, wystarczy - rzucił z troską. - Chyba wystarczy?
Blondynka pokiwała tylko przecząco głową, co wywołało u partnera dosyć szybką reakcję. Momentalnie przycisnął niebieskooką do ściany, by w następnej kolejności móc kontynuować pocałunki. Po krótkiej chwili podniósł ją i posadził na komodzie, pozwalając jej zdjąć z siebie do końca koszulę a sam zaczął rozbieranie blondynki, począwszy od bluzki. Niebawem obydwoje znajdowali się bez górnej części garderoby. Postanowili jednak przenieść się na łóżko, tam jest zapewne znacznie wygodniej niż na drewnianym meblu.
- Więc tak sobie radzisz z problemami? Nie znałem cię od tej strony - odparł chłopak, stając przed przyjaciółką i rozpinając pasek od spodni.
- Nie - odparła krótko, pomagając dorosłemu w zdjęciu ubrania. - To jest mój pierwszym raz.
- Ale.. że tak ogólnie? - blondynka przytaknęła, wywołując tym samym nieco więcej uczucia niepewności u partnera. Niemniej jednak nastolatka nie przerywała.
- A ty co myślałeś?
- No nic.. Ale, że może no.. - odparł.
Wywołało to tylko śmiech u nastolatki. No właśnie, nastolatka. Ona ma dopiero siedemnaście lat a on już dwadzieścia jeden, rocznikowo dwadzieścia dwa. Przecież to jest całkiem spora różnica a on nie chce jej skrzywdzić. Co jeśli później będzie wszystkiego żałowało? Czasu nie da się cofnąć. W dodatku to jej pierwszy raz.. To tylko pogarsza całą tę sytuację. Przecież to naprawdę ważny i jedyny taki moment dla dziewczyny a ona chce go ot tak przeżyć? I to z kimś, kto nawet nie jest jej chłopakiem? Kogo nawet nie kocha? Pomimo rozmyślań mężczyzny, żadne z nich nie przerwało. Wciąż tkwili w namiętnych pocałunkach z każdą sekundą zbliżając się do..
No właśnie, do czego?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Rocky i Luca*
Rocky
wraz z Włochem szli razem do jego apartamentu, wciąż wspominając co
wydarzyło się w kawiarni. Tak strasznie bawiła ich zaistniała sytuacja,
że przez prawie całą drogę do hotelu śmiali się w niebo głosy. Nic więc
dziwnego, że niemalże każdy przechodzień oglądał się za nimi. Nim
zdążyli zajść na miejsce, zaczął dzwonić telefon Rocky'ego.
Było to połączenie
od jego mamy, zatem brunet od razu odebrał, prosząc uprzednio kumpla o
chwilę spokoju.*** - Słucham?
- Cześć, Rocky. Jest może z tobą twój starszy brat? - spytała całkiem poważnie kobieta.
- Nie, ja jestem na mieście. Dlaczego pytasz, mamo? Stało się coś?
- Po prostu martwię się o niego. Zadzwonił dzisiaj do mnie, zaczął płakać, że nienawidzi dziewczyn, był z jakimś chłopcem i różne myśli mi już przyszły do głowy - wyjaśniła dorosła.
Chłopiec odsunął od ucha telefon i zasłonił mikrofon, śmiejąc się jednocześnie.
(- O Matko.. Nie wierzę w to co zaraz zrobię, Riker mnie prawdopodobnie zabije - odezwał się do kolegi. To mogło oznaczać jedynie tyle, że brunet szykuje jakiś chytry plan.
Był on typem żartownisia, więc dosyć często wykręcał swoim podopiecznym prze różne żarty, nie zwracając szczególnej uwagi na późniejsze skutki.)
- Umm.. Aa no wiesz.. On ostatnio ciągle gdzieś wchodzi z jakimś kolegą. Dzisiaj też mieli gdzieś tam iść, a później u niego nocować - oznajmił niezgodnie z prawdą.
Takie informacje wywołały jedynie jeszcze większe zaskoczenie u Stormie. Nie codziennie słyszy się, że syn, każdą wolną chwilę spędza czas z osobnikiem płci tej samej, zostaje u niego na noc a w dodatku nienawidzi dziewczyn.. Nie chcąc już dłużej wysłuchiwać opowieść syna, które tylko utwierdzały ją w pewnym fakcie, kobieta powiedziała, że musi już kończyć.***
Tak więc chwilę później rozłączyli się. Pomimo wszelkich informacji, usłyszanych od chłopca, starała się nie stawiać zbyt pochopnych wniosków, choć jeden bez przerwy sam się jej nasuwał. Aczkolwiek próbowała nie myśleć o tym zbyt intensywnie, tylko wytrwale czekać na bieg wydarzeń.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dobra, koniec - rzucił, Riker, przerywając nastolatce rozbieranie go. - Nie możemy.
- Boże.. Jaka ze mnie idiotka. Przepraszam cię, Riker - odezwała się
dziewczyna, siedząc naprzeciw stojącego chłopaka.
- Nie mów tak - rzucił chłopak..
- Właśnie, że tak. Zachowuję się jak jakaś zdzira.
- Oj przestań, to nieprawda.
- Wpycham się dorosłemu facetowi do łóżka, bo nie potrafię sobie poradzić z problemami. To nie jest normalne - powiedziała, chowając twarz w dłonie.
- Cassy, ja nie jestem jakimś tam facetem, tylko przyjacielem - uśmiechnął się, próbując pocieszyć przyjaciółkę. - Poza tym.. To nie ty mi się wepchnęłaś do łóżka, tylko ja ciebie do niego wepchnąłem - dodał w żartobliwy sposób, aczkolwiek w praktyce zgodnie z prawdą.
Nastolatka zaśmiała się delikatnie.
- A co jeśli kiedyś, mając problem pójdę do pierwszego.. - przerwała, gdyż w słowo wciął jej się kumpel.
- Nie pójdziesz. A to dzisiaj to.. to wszystko przez ten mój urok - szturchnął niebieskooką.
- Dzięki, Riker. Zawsze poprawiasz mi humor. I jeszcze raz przepraszam cię za wszystko, zrobiłam z siebie idiotkę - powiedziała Cassidy, podnosząc się z łóżka, po czym chwyciła swoją koszulkę, leżącą nieopodal łóżka.
- Ee.. Może zostaniesz? - zaproponował z nutką nieśmiałości. - Jest już dosyć późno i.. umm.. fajnie tak sobie z kimś poleżeć, poprzytulać się i w ogóle.. - dodał wstydliwie, spoglądając skromnie na przyjaciółkę.
- Umm.. Jeśli tego chcesz.. - odpowiedziała niepewnie a zarazem zgodnie.
- Możemy to nazwać taką umm.. przyjacielską nocą bez zobowiązań - zaśmiał się delikatnie, choć mówił to całkiem na poważnie.
- Trochę jak w tym filmie, tyle że jednorazowo - stwierdziła ze śmiechem.
- Dokładnie. No co, obydwoje jesteśmy sami, więc jednego dnia możemy sobie na trochę pozwolić, prawda? Ktoś nam zabroni? A nie wiem jak tobie, mi jest bardzo dobrze i taka odchyłka od codzienności mi się przydała - mówił zadowolony, rozkładając się na łożu niczym król.
- Podoba mi się i masz rację - zgodziła się nastolatka, siadając na kolanach bliżej chłopaka. - Mnie też jest znacznie lepiej, potrzebowałam chyba trochę męskiej bliskości - odparła.
- No i widzisz jak się dogadaliśmy - śmiał się dorosły. - A tak na marginesie.. Masz bardzo ładne ciało - skomplementował, siedzącą w samej bieliźnie dziewczynę, wywołując u niej delikatny chichot.
- Bez takich! - szturchnęła przyjaciela. - Ale fakt faktem, że ty też - wytknęła mu język.
- Uwielbiam twój brzuch.
- A ja twoje nogi. Są po prostu.. Wspaniałe.
- Nie tak jak twój brzuch, nie mogę się napatrzeć - nawzajem zachwycali się.
Po chwili wybuchli gromkim śmiechem.
- Poczułam się dziwnie.. ale potrzebował tego.
- Ja trochę też - przytaknął Riker.
- Ale jeden raz można.
- Tak. Umm.. Więc dziś olewamy to, co powinniśmy, a czego nie jako przyjaciele i żyjemy chwilą, tak? - mężczyzna skinął głową. - W relacjach czysto przyjacielskich.
- Ależ oczywiście, obiecuję - powiedział zupełnie pewnie.
- I jutro o wszystkim zapominamy i zachowujemy się normalnie, nie wspominając o tym.
- Zapominamy tylko względnie.., ale tak - po raz kolejny przytaknął.
Dziewczyna po chwili wtuliła się w przyjaciela a ten bez słowa odwzajemnił to. Niedługo później obydwoje zasnęli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Poznałem piękną dziewczynę - odezwał się znienacka Ross. Jednocześnie pozostała dwójka spojrzała na niego z niedowierzaniem, po czym zaczęła się śmiać.
- Jasne, jasne, prawie nas nabrałeś. A co tam u Cassy? - spytał Ratliff, dając kumplowi do zrozumienia, że wcale mu nie wierzy.
- Kiedy ja mówię poważnie. To koleżanka Cassidy, na imię ma ee.. - zastanowił się przez moment. - Jakoś tam - wycedził, gdyż kompletnie zapomniał. - Ma fajne, ładne, brązowe włosy i oczy, ciemna karnacja i.. No i cała jest taka śliczna - rozmarzył się.
- Umm.. Bardzo miło, że znasz jej imię - rzucił kpiąco brunet. - A jakie ma oczy, ile ma lat, gdzie mieszka?
- Ee.. Skąd mam wiedzieć jakie ma oczy? Byłem z nią raptem trzy minuty, bo mnie dziewczyny wyrzuciły.
- Oj chłopcze.. Widzę, że jesteś bardzo powierzchowny. Twierdzisz, że jest śliczna, a nie wiesz jakie ma oczy? He, a cycki ma? - zaśmiał się Ellington. Blondyn spuścił głowę.
- I wszystko jasne..
- Oj odczep się, jutro ją lepiej poznam. Umówiliśmy się w.. W tej noo.. Kawiarni.. Nie, w parku. Tak, zdecydowanie w parku - uśmiechnął się, po czym wyszedł nieco przed pozostałych.
Tamci spojrzeli się na siebie znacząco, ale nic nie powiedzieli. Szli do kolejnych sklepów, jednakże nikt nic więcej już nie zakupił, tak więc uznali, że najwyższa pora wracać do domu. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza a przecież trzeba jeszcze coś zjeść. Po krótkich negocjacjach doszli do wniosku, że zjedzą w KFC. Nie zdążyli nawet wejść do środka, gdy Ratliffa ktoś zaczepił.
- Ellington?! - krzyknęła wyraźnie uradowana dziewczyna, rzucając się chłopakowi na szyję. Ten, gdy tylko spostrzegł z kim ma do czynienia od razu odwzajemnił uścisk.
- Kelly, co ty tutaj robisz? Tak strasznie tęskniłem - powiedział, nie chcąc wypuścić partnerki z objęć.
Kelly była średniego wzrostu brunetką. Jej włosy sięgały mniej więcej do ramion, choć z reguły i tak wiązała je w kitkę. Interesujące jest skąd taka reakcja ze strony Ratliffa. Otóż przed kilkoma laty, za czasów szkolnych tworzyli z Kelly parę. Byli ze sobą prawie 3 lata, po czym chłopiec musiał zrezygnować z nauki i przenieść się wraz z zespołem do Miami. Wówczas uznali, że lepiej będzie się rozstać niż na siłę starać utrzymywać związek na odległość. Przysporzyło im to wiele smutków, aczkolwiek nie mieli wyboru. Nie widzieli się w sumie od około 2 lat, to od tego czasu R5 bytuje w tym mieście. Nie ma więc co udawać, że obydwoje byli w wielkim szoku w związku z tym spotkaniem.
- Ja też tęskniłam. To były dla mnie najgorsze miesiące - uśmiechnęła się delikatnie, zerkając na chłopaka. - A co ja tutaj robię? Hmm.. Wydaje się, że mieszkam.
- Jak to? - ucieszył się.
- Skończył mi się przedostatni rok studiów. W wakacje mam mieć tutaj staż w naprawdę dobrym zakładzie i jeśli dobrze pójdzie, zostanę na stałe - oznajmiła podekscytowana.
- Boże to rewelacyjnie!
- Ekhem - zakaszlnęła Rydel, chcąc pokazać dwójce, że ona i Ross wciąż tu są. Wprawdzie to tylko ona, gdyż blondyn nie mogąc wytrzymać z głodu, wszedł do pomieszczenia i zamówił sobie posiłek.
- Rydel, cześć - uśmiechnęła się, mocno przytulając koleżankę. Jeszcze w Los Angeles trzymały się całkiem blisko, choć tak naprawdę to głównie ze względu na Ellingtona.
- No w końcu mnie zauważyła - zaśmiała się dwudziestolatka, odwzajemniając uścisk.
- Wybacz. Pójdę jeszcze do Rossa - powiedziała i ruszyła do chłopca. Tuż za nią chciał pójść brunet, jednakże zatrzymała go przyjaciółka.
- Co ty wyprawiasz? - zaczęła nieprzyjemnym tonem.
- Co masz na myśli? - spytał zaskoczony.
- To, że robisz maślane oczka do Kelly, jak gdyby nigdy nic - oburzyła się. - Chyba zapominasz, że masz nową dziewczynę.
- Która zabrania mi z tobą gadać - mruknął pod nosem sam do siebie.
- Co proszę? - zdumiała się brązowooka.
- Nie, nic. Umm.. Wiem, że mam i masz rację.. Nie powinienem, ale.. kurcze Rydel - powoli zaczynał się motać. Spotkanie byłej dziewczyny rzeczywiście uderzyło mu do głowy. - Nieważne, chodźmy do nich - uśmiechnął się. Objął dziewczynę jedną ręką i razem doszli do Rossa oraz Kelly.
W komplecie nie spędzili wiele czasu, gdyż ex para praktycznie bez przerwy prowadziła dyskusje jedynie między sobą i nie za bardzo pozwalali towarzystwu się wypowiedzieć. Tak zatem niedługo później, by dłużej im nie przeszkadzać i nie starać się na siłę wciąć w ich rozmowę, rodzeństwo postanowiło ulotnić się do domu. Kelly i Ratliff natomiast udali się do kawiarenki obok w celu napicia się czegoś. Zamówili dwa duże soki owocowe, a następnie przysiedli przy jednym ze stolików.
- Tak w ogóle, to kiedy przyjechałaś? - spytał Ellington.
- Kilka dni temu - odpowiedziała dziewczyna, popijając trunek przez słomkę.
- I kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć? W ogóle zamierzałaś to zrobić? Czy gdybyśmy dziś na siebie nie wpadli, to bym o niczym nie wiedział? - oburzył się chłopak, okazując to naburmuszoną miną. Co prawda faktycznie trochę nie spodobał mu się fakt, że koleżanka przez tyle dni nie dała mu żadnej informacji o swoim pobycie w Miami, aczkolwiek nie obrażał się na poważnie.
- Zamierzałam, ale.. Jakoś tak wyszło. Rozumiesz.. Nie widzieliśmy się dwa lata, to trochę długo - powiedziała z boleścią.
- O dwadzieścia cztery miesiące za długo - rzucił. - Strasznie za tobą tęskniłem - uśmiechnął się i po kilku kolejnych minutach ciszy ponownie przytulił dziewczynę. Ta poczyniła to samo.
- Ja za tobą też - ucieszyła się. - Bardzo cię przepraszam, ale powinnam już iść. Jest dość późno - dodała niechętnie, zerkając na zegarek. Dochodziła dwudziesta druga, niebo pogrążało się już w mroku, a coraz to kolejne sklepy były zamykane.
- Ale ejj.. spotkajmy się jutro! - zaproponowała z uśmiechem. Nie chciała rozstawać się teraz z przyjacielem, gdyż naprawdę dobrze im się rozmawiało i tematów nie brakowało. - Przydałby mi się jakiś przewodnik, bo szczerze nie trafię chyba nigdzie poza galerią - zaśmiała się.
- Tak, będzie świetnie! - zgodził się Ell. - Pokażę ci masę świetnych miejsc. Mówię ci, tutaj nie da się nudzić - mówił podekscytowany. - Pójdziemy do mojego ulubionego parku i do naszego domu. Ee.. W sensie, że do mojego i reszty zespołu.. Nie do mojego i twojego.. My ten.. Nie mamy wspólnego domu.. Noo.. - odparł zagubiony. - Co? - Kelly wybuchła śmiechem, wysłuchując głupot, które plecie dwudziestolatek.
- O czym ty do mnie mówisz?
- Niee, niee, nic - rzucił, chowając twarz w dłoniach. - Pamiętasz jak kiedyś wyobrażaliśmy sobie nasze wspólne mieszkanie? - napomknął, ponownie wywołując atak śmiechu u towarzyszki.
- Tak! Mieszkanie w kształcie domu Spongeboba a w środku oczywiście masa kotów - powiedziała przez śmiech.
- Pamiętasz! Wiesz, że do tej pory mam gdzieś tę kartkę, na której to projektowaliśmy?
- Serio?! Jeny, Ellington.. Mieliśmy wtedy po szesnaście lat - zdziwiła się. Aczkolwiek nie można zaprzeczyć, że ucieszyła ją ta wiadomość.
- Szkoda było mi tego wyrzucić. Toć to arcydzieło! - powiedział żartobliwie. Wówczas brunetka z szerokim uśmiechem zaczęła wpatrywać się w niego. - Co?
- Kompletnie nic się nie zmieniłeś - uśmiechnęła się.
- Jak to nie? Przystojniejszy, lepiej wyglądam i włosy mam fajniejsze.. - powiedział całkiem poważnie. Zaraz po tym jednak zaczął się śmiać. - Tylko żartuję.. No może z wyjątkiem tych włosów.. I wyglądu..
- Jenyyy aż nie chce mi się z tobą teraz rozstawać - powiedziała z lekkim smutkiem, mimo iż wciąż nie przestawała się śmiać z żartów chłopaka.
- Zaproś go na noc! Zaproś go na noc! - rzucił cieniutkim głosikiem Ratliff, zasłaniając usta. - Kto to powiedział? - spytał z zaskoczoną miną. - A tak na serio, to mój numer masz, więc zadzwoń jutro i wyjdziemy gdzieś. Papa - dodał. Objął raz jeszcze brunetkę, po czym zmierzył w kierunku powrotnym do domu.
_____________________________
Hej, tu ~Brooke Davis, która dodaje rozdział za ~DarkAngel, która aktualnie nie mogła tego zrobić ;)
Nie będę się zbytnio rozpisywała, ale napisze tyle - PAMIĘTAJCIE O DODAWANIU KOMENTARZY DO ROZDZIAŁU BO TO WAŻNE DLA NASZEJ KOCHANEJ AUTORKI :* <3
- Nie mów tak - rzucił chłopak..
- Właśnie, że tak. Zachowuję się jak jakaś zdzira.
- Oj przestań, to nieprawda.
- Wpycham się dorosłemu facetowi do łóżka, bo nie potrafię sobie poradzić z problemami. To nie jest normalne - powiedziała, chowając twarz w dłonie.
- Cassy, ja nie jestem jakimś tam facetem, tylko przyjacielem - uśmiechnął się, próbując pocieszyć przyjaciółkę. - Poza tym.. To nie ty mi się wepchnęłaś do łóżka, tylko ja ciebie do niego wepchnąłem - dodał w żartobliwy sposób, aczkolwiek w praktyce zgodnie z prawdą.
Nastolatka zaśmiała się delikatnie.
- A co jeśli kiedyś, mając problem pójdę do pierwszego.. - przerwała, gdyż w słowo wciął jej się kumpel.
- Nie pójdziesz. A to dzisiaj to.. to wszystko przez ten mój urok - szturchnął niebieskooką.
- Dzięki, Riker. Zawsze poprawiasz mi humor. I jeszcze raz przepraszam cię za wszystko, zrobiłam z siebie idiotkę - powiedziała Cassidy, podnosząc się z łóżka, po czym chwyciła swoją koszulkę, leżącą nieopodal łóżka.
- Ee.. Może zostaniesz? - zaproponował z nutką nieśmiałości. - Jest już dosyć późno i.. umm.. fajnie tak sobie z kimś poleżeć, poprzytulać się i w ogóle.. - dodał wstydliwie, spoglądając skromnie na przyjaciółkę.
- Umm.. Jeśli tego chcesz.. - odpowiedziała niepewnie a zarazem zgodnie.
- Możemy to nazwać taką umm.. przyjacielską nocą bez zobowiązań - zaśmiał się delikatnie, choć mówił to całkiem na poważnie.
- Trochę jak w tym filmie, tyle że jednorazowo - stwierdziła ze śmiechem.
- Dokładnie. No co, obydwoje jesteśmy sami, więc jednego dnia możemy sobie na trochę pozwolić, prawda? Ktoś nam zabroni? A nie wiem jak tobie, mi jest bardzo dobrze i taka odchyłka od codzienności mi się przydała - mówił zadowolony, rozkładając się na łożu niczym król.
- Podoba mi się i masz rację - zgodziła się nastolatka, siadając na kolanach bliżej chłopaka. - Mnie też jest znacznie lepiej, potrzebowałam chyba trochę męskiej bliskości - odparła.
- No i widzisz jak się dogadaliśmy - śmiał się dorosły. - A tak na marginesie.. Masz bardzo ładne ciało - skomplementował, siedzącą w samej bieliźnie dziewczynę, wywołując u niej delikatny chichot.
- Bez takich! - szturchnęła przyjaciela. - Ale fakt faktem, że ty też - wytknęła mu język.
- Uwielbiam twój brzuch.
- A ja twoje nogi. Są po prostu.. Wspaniałe.
- Nie tak jak twój brzuch, nie mogę się napatrzeć - nawzajem zachwycali się.
Po chwili wybuchli gromkim śmiechem.
- Poczułam się dziwnie.. ale potrzebował tego.
- Ja trochę też - przytaknął Riker.
- Ale jeden raz można.
- Tak. Umm.. Więc dziś olewamy to, co powinniśmy, a czego nie jako przyjaciele i żyjemy chwilą, tak? - mężczyzna skinął głową. - W relacjach czysto przyjacielskich.
- Ależ oczywiście, obiecuję - powiedział zupełnie pewnie.
- I jutro o wszystkim zapominamy i zachowujemy się normalnie, nie wspominając o tym.
- Zapominamy tylko względnie.., ale tak - po raz kolejny przytaknął.
Dziewczyna po chwili wtuliła się w przyjaciela a ten bez słowa odwzajemnił to. Niedługo później obydwoje zasnęli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Galeria*
Ross
i Rydel oraz rzeczywiście, tak jak twierdził Riker, również Ratliff
krążyli od dłuższego czasu po sklepach w galerii. Dotychczas najwięcej
ubrań zakupiła oczywiście Delly, która niosła w rękach trzy torby z
zakupionymi przez siebie ciuchami oraz dwie z drobnymi upominkami od
chłopców, którzy z nie wiadomych przyczyn postanowili okazać dziewczynie
miły gest, wręczając jej coś od siebie. Ci natomiast mieli w reklamówce
po jednym t-shirtcie i szczerze mieli już dosyć chodzenia, jednakże w
tej kwestii nie mieli nic do gadania, zatem musieli chodzić wraz z
siostrą.- Poznałem piękną dziewczynę - odezwał się znienacka Ross. Jednocześnie pozostała dwójka spojrzała na niego z niedowierzaniem, po czym zaczęła się śmiać.
- Jasne, jasne, prawie nas nabrałeś. A co tam u Cassy? - spytał Ratliff, dając kumplowi do zrozumienia, że wcale mu nie wierzy.
- Kiedy ja mówię poważnie. To koleżanka Cassidy, na imię ma ee.. - zastanowił się przez moment. - Jakoś tam - wycedził, gdyż kompletnie zapomniał. - Ma fajne, ładne, brązowe włosy i oczy, ciemna karnacja i.. No i cała jest taka śliczna - rozmarzył się.
- Umm.. Bardzo miło, że znasz jej imię - rzucił kpiąco brunet. - A jakie ma oczy, ile ma lat, gdzie mieszka?
- Ee.. Skąd mam wiedzieć jakie ma oczy? Byłem z nią raptem trzy minuty, bo mnie dziewczyny wyrzuciły.
- Oj chłopcze.. Widzę, że jesteś bardzo powierzchowny. Twierdzisz, że jest śliczna, a nie wiesz jakie ma oczy? He, a cycki ma? - zaśmiał się Ellington. Blondyn spuścił głowę.
- I wszystko jasne..
- Oj odczep się, jutro ją lepiej poznam. Umówiliśmy się w.. W tej noo.. Kawiarni.. Nie, w parku. Tak, zdecydowanie w parku - uśmiechnął się, po czym wyszedł nieco przed pozostałych.
Tamci spojrzeli się na siebie znacząco, ale nic nie powiedzieli. Szli do kolejnych sklepów, jednakże nikt nic więcej już nie zakupił, tak więc uznali, że najwyższa pora wracać do domu. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza a przecież trzeba jeszcze coś zjeść. Po krótkich negocjacjach doszli do wniosku, że zjedzą w KFC. Nie zdążyli nawet wejść do środka, gdy Ratliffa ktoś zaczepił.
- Ellington?! - krzyknęła wyraźnie uradowana dziewczyna, rzucając się chłopakowi na szyję. Ten, gdy tylko spostrzegł z kim ma do czynienia od razu odwzajemnił uścisk.
- Kelly, co ty tutaj robisz? Tak strasznie tęskniłem - powiedział, nie chcąc wypuścić partnerki z objęć.
Kelly była średniego wzrostu brunetką. Jej włosy sięgały mniej więcej do ramion, choć z reguły i tak wiązała je w kitkę. Interesujące jest skąd taka reakcja ze strony Ratliffa. Otóż przed kilkoma laty, za czasów szkolnych tworzyli z Kelly parę. Byli ze sobą prawie 3 lata, po czym chłopiec musiał zrezygnować z nauki i przenieść się wraz z zespołem do Miami. Wówczas uznali, że lepiej będzie się rozstać niż na siłę starać utrzymywać związek na odległość. Przysporzyło im to wiele smutków, aczkolwiek nie mieli wyboru. Nie widzieli się w sumie od około 2 lat, to od tego czasu R5 bytuje w tym mieście. Nie ma więc co udawać, że obydwoje byli w wielkim szoku w związku z tym spotkaniem.
- Ja też tęskniłam. To były dla mnie najgorsze miesiące - uśmiechnęła się delikatnie, zerkając na chłopaka. - A co ja tutaj robię? Hmm.. Wydaje się, że mieszkam.
- Jak to? - ucieszył się.
- Skończył mi się przedostatni rok studiów. W wakacje mam mieć tutaj staż w naprawdę dobrym zakładzie i jeśli dobrze pójdzie, zostanę na stałe - oznajmiła podekscytowana.
- Boże to rewelacyjnie!
- Ekhem - zakaszlnęła Rydel, chcąc pokazać dwójce, że ona i Ross wciąż tu są. Wprawdzie to tylko ona, gdyż blondyn nie mogąc wytrzymać z głodu, wszedł do pomieszczenia i zamówił sobie posiłek.
- Rydel, cześć - uśmiechnęła się, mocno przytulając koleżankę. Jeszcze w Los Angeles trzymały się całkiem blisko, choć tak naprawdę to głównie ze względu na Ellingtona.
- No w końcu mnie zauważyła - zaśmiała się dwudziestolatka, odwzajemniając uścisk.
- Wybacz. Pójdę jeszcze do Rossa - powiedziała i ruszyła do chłopca. Tuż za nią chciał pójść brunet, jednakże zatrzymała go przyjaciółka.
- Co ty wyprawiasz? - zaczęła nieprzyjemnym tonem.
- Co masz na myśli? - spytał zaskoczony.
- To, że robisz maślane oczka do Kelly, jak gdyby nigdy nic - oburzyła się. - Chyba zapominasz, że masz nową dziewczynę.
- Która zabrania mi z tobą gadać - mruknął pod nosem sam do siebie.
- Co proszę? - zdumiała się brązowooka.
- Nie, nic. Umm.. Wiem, że mam i masz rację.. Nie powinienem, ale.. kurcze Rydel - powoli zaczynał się motać. Spotkanie byłej dziewczyny rzeczywiście uderzyło mu do głowy. - Nieważne, chodźmy do nich - uśmiechnął się. Objął dziewczynę jedną ręką i razem doszli do Rossa oraz Kelly.
W komplecie nie spędzili wiele czasu, gdyż ex para praktycznie bez przerwy prowadziła dyskusje jedynie między sobą i nie za bardzo pozwalali towarzystwu się wypowiedzieć. Tak zatem niedługo później, by dłużej im nie przeszkadzać i nie starać się na siłę wciąć w ich rozmowę, rodzeństwo postanowiło ulotnić się do domu. Kelly i Ratliff natomiast udali się do kawiarenki obok w celu napicia się czegoś. Zamówili dwa duże soki owocowe, a następnie przysiedli przy jednym ze stolików.
- Tak w ogóle, to kiedy przyjechałaś? - spytał Ellington.
- Kilka dni temu - odpowiedziała dziewczyna, popijając trunek przez słomkę.
- I kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć? W ogóle zamierzałaś to zrobić? Czy gdybyśmy dziś na siebie nie wpadli, to bym o niczym nie wiedział? - oburzył się chłopak, okazując to naburmuszoną miną. Co prawda faktycznie trochę nie spodobał mu się fakt, że koleżanka przez tyle dni nie dała mu żadnej informacji o swoim pobycie w Miami, aczkolwiek nie obrażał się na poważnie.
- Zamierzałam, ale.. Jakoś tak wyszło. Rozumiesz.. Nie widzieliśmy się dwa lata, to trochę długo - powiedziała z boleścią.
- O dwadzieścia cztery miesiące za długo - rzucił. - Strasznie za tobą tęskniłem - uśmiechnął się i po kilku kolejnych minutach ciszy ponownie przytulił dziewczynę. Ta poczyniła to samo.
- Ja za tobą też - ucieszyła się. - Bardzo cię przepraszam, ale powinnam już iść. Jest dość późno - dodała niechętnie, zerkając na zegarek. Dochodziła dwudziesta druga, niebo pogrążało się już w mroku, a coraz to kolejne sklepy były zamykane.
- Ale ejj.. spotkajmy się jutro! - zaproponowała z uśmiechem. Nie chciała rozstawać się teraz z przyjacielem, gdyż naprawdę dobrze im się rozmawiało i tematów nie brakowało. - Przydałby mi się jakiś przewodnik, bo szczerze nie trafię chyba nigdzie poza galerią - zaśmiała się.
- Tak, będzie świetnie! - zgodził się Ell. - Pokażę ci masę świetnych miejsc. Mówię ci, tutaj nie da się nudzić - mówił podekscytowany. - Pójdziemy do mojego ulubionego parku i do naszego domu. Ee.. W sensie, że do mojego i reszty zespołu.. Nie do mojego i twojego.. My ten.. Nie mamy wspólnego domu.. Noo.. - odparł zagubiony. - Co? - Kelly wybuchła śmiechem, wysłuchując głupot, które plecie dwudziestolatek.
- O czym ty do mnie mówisz?
- Niee, niee, nic - rzucił, chowając twarz w dłoniach. - Pamiętasz jak kiedyś wyobrażaliśmy sobie nasze wspólne mieszkanie? - napomknął, ponownie wywołując atak śmiechu u towarzyszki.
- Tak! Mieszkanie w kształcie domu Spongeboba a w środku oczywiście masa kotów - powiedziała przez śmiech.
- Pamiętasz! Wiesz, że do tej pory mam gdzieś tę kartkę, na której to projektowaliśmy?
- Serio?! Jeny, Ellington.. Mieliśmy wtedy po szesnaście lat - zdziwiła się. Aczkolwiek nie można zaprzeczyć, że ucieszyła ją ta wiadomość.
- Szkoda było mi tego wyrzucić. Toć to arcydzieło! - powiedział żartobliwie. Wówczas brunetka z szerokim uśmiechem zaczęła wpatrywać się w niego. - Co?
- Kompletnie nic się nie zmieniłeś - uśmiechnęła się.
- Jak to nie? Przystojniejszy, lepiej wyglądam i włosy mam fajniejsze.. - powiedział całkiem poważnie. Zaraz po tym jednak zaczął się śmiać. - Tylko żartuję.. No może z wyjątkiem tych włosów.. I wyglądu..
- Jenyyy aż nie chce mi się z tobą teraz rozstawać - powiedziała z lekkim smutkiem, mimo iż wciąż nie przestawała się śmiać z żartów chłopaka.
- Zaproś go na noc! Zaproś go na noc! - rzucił cieniutkim głosikiem Ratliff, zasłaniając usta. - Kto to powiedział? - spytał z zaskoczoną miną. - A tak na serio, to mój numer masz, więc zadzwoń jutro i wyjdziemy gdzieś. Papa - dodał. Objął raz jeszcze brunetkę, po czym zmierzył w kierunku powrotnym do domu.
_____________________________
Hej, tu ~Brooke Davis, która dodaje rozdział za ~DarkAngel, która aktualnie nie mogła tego zrobić ;)
Nie będę się zbytnio rozpisywała, ale napisze tyle - PAMIĘTAJCIE O DODAWANIU KOMENTARZY DO ROZDZIAŁU BO TO WAŻNE DLA NASZEJ KOCHANEJ AUTORKI :* <3