Rydel i Luca wciąż przebywali w sali, na której odbywało się
wesele. Byli na tyle sobą zajęci, że nawet nie spostrzegli nieobecności Rossa i
Cassidy, którzy już dobrą godzinę temu przenieśli się w bardziej ustronne
miejsce.
Para siedziała obecnie przy stole, sącząc drinki, robiąc sobie przerwę tańców,
gdyż od momentu przybycia na przyjęcie, nie robili prawie nic poza tym. Nie
mieli jeszcze nawet okazji na dłuższą rozmowę.
- I jak ci się podoba? – zapytał uśmiechnięty brunet.
- Jest cudownie, naprawdę. Sala jest taka piękna, wszyscy tak ślicznie są ubrani.. Czuję się jak jakaś księżniczka na balu – odpowiedziała humorystycznie blondynka.
- Tak też wyglądasz – skomplementował Luca, po czym mrugnął do partnerki. Ta odpowiedziała delikatnym chichotem, rumieniąc się przy tym. – Dolce. Jak to możliwe, że jesteś taka wstydliwa? – zapytał bezpośrednio, powodując, że wypieki na twarzy rówieśniczki stały się jeszcze bardziej wyraźne. Chłopiec na ten widok uśmiechnął się do siebie.
Lubił, gdy dziewczyny tak reagowały podczas rozmowy z nim. To uświadamiało go w fakcie, że im się podoba.
Pomimo tego, że był to typ romantyka, co uświadamiał każdej dziewczynie, która wpadła mu w oko, było również coś, co zapewne wielu z nich by się nie spodobało. Mianowicie był on jednocześnie flirciarzem, lubiącym towarzystwo wielu dziewczyn. Często zdarzało mu się zawrócić w głowie przypadkowo poznanej dziewczynie, a następnie po jednym spotkaniu ją sobie odpuścić. Zachowanie dość nietypowe dla Luci, którego każdy zna. Oczywiście był on wrażliwym, opiekuńczym i miłym chłopakiem, który w życiu nie mógłby w żaden sposób obrazić jakiejkolwiek dziewczyny, aczkolwiek niekiedy zdarzało mu się ‘’zagrać’ na uczuciach drugiej osoby. Stąd też wynikały niejednokrotne słowa jego przyjaciół, mówiące, że nie nadaje się on do związku. Mimo, że te słowa wcale nie brzmią zbyt miło, Luca doskonale o tym wiedział i nie miał problemu z przyznaniem się do tego. Jego najdłuższy związek trwał niespełna trzy miesiące. W pewnym sensie była to jego pięta Achillesa – nieumiejętność ustatkowania się z kimś na dłużej. Wielokrotnie przekonywał się, że wreszcie spotkał dziewczynę, z którą na pewno stworzy coś pięknego, coś poważniejszego. Jednakże wkrótce bycie w związku stawało się dla niego coraz bardziej uciążliwe, coraz bardziej go to męczyło i nudziło i po prostu decydował się to kończyć.
A co z Rydel? Nie ma co ukrywać, że Włoch bardzo ją polubił. Za każdym razem, gdy przebywali razem, tematy im się nie urywały, a atmosfera była dość luźna, mimo, że niejednokrotnie zdarzyło im się ze sobą flirtować. Wydawać mu się mogło, że rzeczywiście jest to dziewczyna dla niego. Był nawet pewien, że jest między nimi chemia, i że obydwoje mają się ku sobie, aczkolwiek coś go powstrzymywało od podjęcia ostatecznej decyzji. Mianowicie obawa przed tym, że znów stanie się to, co działo się podczas jego każdego innego związku, a on naprawdę nie chciał jej skrzywdzić. Rydel była pierwszą dziewczyną, o której uczucia Luca obawiał się aż tak mocno, co również pokazywało, że dwudziestolatka jest dla niego ważna. Ponadto bardzo polubił on Ratliffa i Lynchów, a bynajmniej większość z nich, i był pewien, że gdyby coś poszło nie tak z ich siostrą, to nie dość, że miałby wtedy na głowie pięciu wkurzonych facetów, chcących odegrać się za złamanie serca ich jedynej siostrze, to jeszcze straciłby jedynych przyjaciół, których ma w Stanach.
- Bardzo słodko się rumienisz – po chwili rozmyśleń kontynuował tę jakże wstydliwą dla blondynki konwersację. – Pytam jak to możliwe, bo przecież cały czas spędzasz z chłopakami i jesteś jedyną dziewczyną tam.
- Uhm.. No wiesz, znam ich całe swoje życie.. To co innego – odpowiedziała wciąż lekko zawstydzona dwudziestolatka.
- A co z Ratliffem? Jak wasze relacje?
- Co masz na myśli?
- No bo wiesz, już tyle lat macie ten swój zespół. Trasy, koncerty, cały czas w piątkę. Ross, Riker i Rocky to twoi bracia, ale Ellington już nie. Nigdy nic się między wami nie działo? – spytał, ponownie wywołując u dziewczyny zakłopotanie. Od razu przypomniał jej się Sylwester i ten nieszczęsny pocałunek, który tak bardzo zaważył w jej przyjaźni z Emily. – Halo, czyżby jednak coś było? – rzucił, widząc, że dziewczyna wyraźnie o czymś myśli.
- Um.. Co? Nie – odparła bez przekonania.
- Oh czyżby? Bo wyglądasz na bardzo umm.. brakuje mi słowa, nie wiem jak to powiedzieć. Taka.. przęta! – wykrzyczał, przypomniawszy sobie zapomniane słówko.
- PRZEJĘTA – poprawiła go rówieśniczka.
- No tak, wybacz. Nie jestem aż tak perfekcyjny w waszym języki – wytłumaczył się rozbawiony brunet.
- Wiem, wiem. To zabawne i słodkie zarazem, gdy tak się mylisz – zaśmiała się dziewczyna.
- Dobra, dobra nie zmieniaj tematu – powiedział z uśmiechem Włoch. – Więc, co chcesz mi o tym powiedzieć?
- Um.. W sumie to nic takiego. Nic nie ma. Kiedyś, kiedyś, na początku naszej znajomości przyznam, że Ell był moim crushem, ale to zaraz minęło. Traktuję go tak samo jak traktuję Rocky’ego czy Rossa – wyjaśniła Rydel.
- Więc nie muszę czuć się zagrożony? – zapytał żartobliwie Luca.
- A czułeś? – spytała Rydel.
- W takiej sytuacji trudno czuć się inaczej – zaśmiał się brunet. – Naprawdę jesteś bardzo ładną i fajną dziewczyną.
- O już przestań mi tak komplementować, bo znów się zarumienię.
- Więc chodź zatańczyć – odparł, wstając z krzesła i wyciągając dłoń w stronę partnerki. Ta z uśmiechem na twarzy chwyciła rękę chłopaka i ruszyli na parkiet.
- I jak ci się podoba? – zapytał uśmiechnięty brunet.
- Jest cudownie, naprawdę. Sala jest taka piękna, wszyscy tak ślicznie są ubrani.. Czuję się jak jakaś księżniczka na balu – odpowiedziała humorystycznie blondynka.
- Tak też wyglądasz – skomplementował Luca, po czym mrugnął do partnerki. Ta odpowiedziała delikatnym chichotem, rumieniąc się przy tym. – Dolce. Jak to możliwe, że jesteś taka wstydliwa? – zapytał bezpośrednio, powodując, że wypieki na twarzy rówieśniczki stały się jeszcze bardziej wyraźne. Chłopiec na ten widok uśmiechnął się do siebie.
Lubił, gdy dziewczyny tak reagowały podczas rozmowy z nim. To uświadamiało go w fakcie, że im się podoba.
Pomimo tego, że był to typ romantyka, co uświadamiał każdej dziewczynie, która wpadła mu w oko, było również coś, co zapewne wielu z nich by się nie spodobało. Mianowicie był on jednocześnie flirciarzem, lubiącym towarzystwo wielu dziewczyn. Często zdarzało mu się zawrócić w głowie przypadkowo poznanej dziewczynie, a następnie po jednym spotkaniu ją sobie odpuścić. Zachowanie dość nietypowe dla Luci, którego każdy zna. Oczywiście był on wrażliwym, opiekuńczym i miłym chłopakiem, który w życiu nie mógłby w żaden sposób obrazić jakiejkolwiek dziewczyny, aczkolwiek niekiedy zdarzało mu się ‘’zagrać’ na uczuciach drugiej osoby. Stąd też wynikały niejednokrotne słowa jego przyjaciół, mówiące, że nie nadaje się on do związku. Mimo, że te słowa wcale nie brzmią zbyt miło, Luca doskonale o tym wiedział i nie miał problemu z przyznaniem się do tego. Jego najdłuższy związek trwał niespełna trzy miesiące. W pewnym sensie była to jego pięta Achillesa – nieumiejętność ustatkowania się z kimś na dłużej. Wielokrotnie przekonywał się, że wreszcie spotkał dziewczynę, z którą na pewno stworzy coś pięknego, coś poważniejszego. Jednakże wkrótce bycie w związku stawało się dla niego coraz bardziej uciążliwe, coraz bardziej go to męczyło i nudziło i po prostu decydował się to kończyć.
A co z Rydel? Nie ma co ukrywać, że Włoch bardzo ją polubił. Za każdym razem, gdy przebywali razem, tematy im się nie urywały, a atmosfera była dość luźna, mimo, że niejednokrotnie zdarzyło im się ze sobą flirtować. Wydawać mu się mogło, że rzeczywiście jest to dziewczyna dla niego. Był nawet pewien, że jest między nimi chemia, i że obydwoje mają się ku sobie, aczkolwiek coś go powstrzymywało od podjęcia ostatecznej decyzji. Mianowicie obawa przed tym, że znów stanie się to, co działo się podczas jego każdego innego związku, a on naprawdę nie chciał jej skrzywdzić. Rydel była pierwszą dziewczyną, o której uczucia Luca obawiał się aż tak mocno, co również pokazywało, że dwudziestolatka jest dla niego ważna. Ponadto bardzo polubił on Ratliffa i Lynchów, a bynajmniej większość z nich, i był pewien, że gdyby coś poszło nie tak z ich siostrą, to nie dość, że miałby wtedy na głowie pięciu wkurzonych facetów, chcących odegrać się za złamanie serca ich jedynej siostrze, to jeszcze straciłby jedynych przyjaciół, których ma w Stanach.
- Bardzo słodko się rumienisz – po chwili rozmyśleń kontynuował tę jakże wstydliwą dla blondynki konwersację. – Pytam jak to możliwe, bo przecież cały czas spędzasz z chłopakami i jesteś jedyną dziewczyną tam.
- Uhm.. No wiesz, znam ich całe swoje życie.. To co innego – odpowiedziała wciąż lekko zawstydzona dwudziestolatka.
- A co z Ratliffem? Jak wasze relacje?
- Co masz na myśli?
- No bo wiesz, już tyle lat macie ten swój zespół. Trasy, koncerty, cały czas w piątkę. Ross, Riker i Rocky to twoi bracia, ale Ellington już nie. Nigdy nic się między wami nie działo? – spytał, ponownie wywołując u dziewczyny zakłopotanie. Od razu przypomniał jej się Sylwester i ten nieszczęsny pocałunek, który tak bardzo zaważył w jej przyjaźni z Emily. – Halo, czyżby jednak coś było? – rzucił, widząc, że dziewczyna wyraźnie o czymś myśli.
- Um.. Co? Nie – odparła bez przekonania.
- Oh czyżby? Bo wyglądasz na bardzo umm.. brakuje mi słowa, nie wiem jak to powiedzieć. Taka.. przęta! – wykrzyczał, przypomniawszy sobie zapomniane słówko.
- PRZEJĘTA – poprawiła go rówieśniczka.
- No tak, wybacz. Nie jestem aż tak perfekcyjny w waszym języki – wytłumaczył się rozbawiony brunet.
- Wiem, wiem. To zabawne i słodkie zarazem, gdy tak się mylisz – zaśmiała się dziewczyna.
- Dobra, dobra nie zmieniaj tematu – powiedział z uśmiechem Włoch. – Więc, co chcesz mi o tym powiedzieć?
- Um.. W sumie to nic takiego. Nic nie ma. Kiedyś, kiedyś, na początku naszej znajomości przyznam, że Ell był moim crushem, ale to zaraz minęło. Traktuję go tak samo jak traktuję Rocky’ego czy Rossa – wyjaśniła Rydel.
- Więc nie muszę czuć się zagrożony? – zapytał żartobliwie Luca.
- A czułeś? – spytała Rydel.
- W takiej sytuacji trudno czuć się inaczej – zaśmiał się brunet. – Naprawdę jesteś bardzo ładną i fajną dziewczyną.
- O już przestań mi tak komplementować, bo znów się zarumienię.
- Więc chodź zatańczyć – odparł, wstając z krzesła i wyciągając dłoń w stronę partnerki. Ta z uśmiechem na twarzy chwyciła rękę chłopaka i ruszyli na parkiet.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Dom R5*
Tymczasem, gdy Ross z Cassidy oraz Rydel wraz z Lucą bawili się na weselu, reszta towarzystwa
zebrała się u Lynchów. A mianowicie Emily, Kelly, Lexie i oczywiście Rocky,
Riker i Ellington. Ze strony Ratliffa wyszły pewne zwątpienia, co do ponownego
spotkania się jego byłej i obecnej dziewczyny, aczkolwiek kumple przekonali go,
że przecież nie może całe życie tego unikać, i że dziewczyny powinny spędzić
trochę czasu razem, aby przełamać między sobą niechęć. Tyczyło się to
szczególnie tej młodszej, gdyż to ona miała największy problem z
zaakceptowaniem drugiej. Wszyscy siedzieli w salonie w zupełnej ciszy, co było to dość niezręczne. Każdy zerkał to na Ratliffa, to na Kelly lub Emily, które wyraźnie nie były zadowolone ze swojego towarzystwa. Aby rozluźnić jakoś atmosferę, wreszcie odezwał się najstarszy.
- Too co, co robimy? – zapytał. – Kalambury? – zaproponował.
- Tak! – ucieszył się Rocky.
- Nie! – krzyknął jednocześnie Ellington. – Rocky, jesteś beznadziejny w kalambury. Nikt nigdy nie wie, o co ci chodzi.
- Uh, nieprawda! Ja jestem bardzo dobry. To po prostu wasze umysły nie są na tyle rozwinięte, aby zrozumieć moje głębokie przesłanie – odparł pewnie siebie młodszy.
- Są chyba ZBYT rozwinięte, aby zrozumieć twoje..
- Super – rzucił sarkastycznie Riker. – A kogo to obchodzi? Wy obaj jesteście na równie niskim poziomie rozumowania, więc o co te kłótnie – westchnął, przewróciwszy oczami. – To może któraś z was coś zaproponuje? – skierował w stronę dziewczyn.
- Cokolwiek. Możemy pograć w monopol czy coś – odezwała się Kelly.
- O, to dobry pomysł – uśmiechnął się blondyn. Rocky z Ellingtonem zgodnie pokiwali głowami. – A żeby było jeszcze fajniej, to może pogramy w parach?
- Ooo tak! – ucieszył się Rocky. – To my razem! – krzyknął, chwytając się z Ratliffem za ręce.
- Rockliff business rozniesie wszystkie wasze inwestycje, zobaczycie – rzucił Ell, wymachując palcem. Lexie spojrzała na Rocky’ego z uniesionymi brwiami.
- Um.. To taka tradycja, my zawsze gramy w monopol razem. Nie jesteś zła? – spytał dziewiętnastolatek, obejmując dziewczynę.
- Nie – zaśmiała się starsza. – Będę z Kelly – uśmiechnęła się.
- Nie, będziesz ze mną – poprawił koleżankę Riker, na co młodszy brat rzucił mu groźne spojrzenie. – Spokojnie, braciszku. Ja tutaj tylko stosuję metodę psychologiczną. Ty będziesz z Ellem, ja z Lex, a Emi będzie z Kelly.
- Nie wydaje mi się – oburzyła się Emily.
- A mnie owszem – uśmiechnął się dorosły. – Kelly, masz coś przeciwko? – brunetka pokiwała przecząco głową. – Okej, więc jesteście razem.
- Ja chyba też mam coś do powiedzenia – wykłócała się najmłodsza.
- Emily, zrób to da mnie – odezwał się Ratliff, gładząc nastolatkę po policzku.
Wkrótce dziewczyna uległa prośbom chłopaka i wszyscy w spokoju mogli rozpocząć grę. Oczywiście tradycyjnie Rockliff od samego początku był na prowadzeniu. Chłopakom szło doprawdy dobrze i pozostałe pary były dość daleko za nimi. Najgorzej, rzecz jasna, szło żeńskiej parze, jako że dziewczyny cały czas się sprzeczały, chociażby o to, którą inwestycję zakupić. Momentami mogłoby się nawet zdawać, że niekiedy jedna z nich celowo nie zgadzała się na pomysł drugiej, by tylko zrobić jej na złość. Niemniej jednak mogło być o wiele gorzej, zatem można powiedzieć, iż pomysł Rikera wcale nie był taki zły.
Gra zakończyła się zwycięstwem Rocky’ego i Ellingtona, co nie było żadnym zaskoczeniem. Drugie miejsce natomiast zajęli Riker z Lexie, ponieważ jako pierwsze zbankrutowały Emily z Kelly. Ponieważ rozgrywka trwała dość długo, jak to na monopol przystało, i dochodziła już dwudziesta trzecia, pary postanowiły przenieść się do swoich pokoików.
Ponieważ chłopcy byli na tyle zajęci swoimi partnerkami, że nie raczyli nawet pozmywać po sobie naczyń, wszystko zostało na głowie Rikera. Nie zwlekając dłużej, blondyn zmierzył do kuchni.
- Pomóc ci w czymś? – zapytała Kelly, siadając na blacie przy zlewie. Dwudziestojedno latek zaśmiał się delikatnie, a na jego twarzy od razu zagościł uśmiech. – Ej, co cię tak ucieszyło?
- Hm? – rzucił zdziwiony, zupełnie jakby na moment odciął się od rzeczywistości.
- Pytałam co cię tak ucieszyło. To na pewno nie na mój widok, więc? – spytała podejrzliwie brunetka.
- Umm.. Nie, to nic. Po prostu jak tak tutaj przyszłaś i usiadłaś, to coś mi się przypomniało i.. i tyle – odpowiedział wciąż uśmiechnięty blondyn.
- Mhm.. Coś? A może raczej KTOŚ? – zaśmiała się dwudziestolatka, unosząc dwukrotnie brwi i spoglądając z jednoznaczną miną na przyjaciela. Ten z jeszcze większym uśmiechem spuścił głowę na dół, po czym ukradkiem zerknął na towarzyszkę.
- Uh. Masz mnie – powiedział lekko zawstydzony chłopak.
- I pewnie nie dowiem się o kogo chodzi? – odparła zrezygnowana dziewczyna.
- No pewnie nie – przytaknął Riker. – A teraz pozwól, że tak zgrabnie wywinę się z tego tematu.. Podobała się gra? – spytał, zmieniając temat.
- Tak, było całkiem spoko.. Byłoby bardziej spoko, gdyby Emily na każdym kroku nie negowała moich propozycji co do gry.. – powiedziała z lekkim zasmuceniem.
- Nie przejmuj się tym, i tak nie było tak źle jak się wszyscy spodziewaliśmy. Wiesz, ja już byłem gotowy na bieg do łazienki po apteczkę – zażartował Riker. Kelly zachichotała delikatnie. – Nie wiem czemu ona taka jest. Od kiedy tylko poznałem ją i Cass, zawsze wydawała się być taka spokojna, wyrozumiała i w ogóle.. No dobra, żadnej dziewczynie by się nie podobał fakt, że jej chłopak spotyka się z byłą, ale przecież każdy jej mówi, że wy jesteście tylko przyjaciółmi, a ona dalej swoje. Ale wydaje mi się, że jej przejdzie. Zobaczysz, to jest naprawdę bardzo fajna dziewczyna – zapewniał chłopak.
- Nie wątpię, inaczej Ratliff by z nią nie był – uśmiechnęła się brunetka. – Chciałabym z nią żyć w zgodzie, choćby ze względu na Ellingtona.
- Jeszcze będziecie, zobaczysz – powiedział Riker, zakręcając wodę, po czym wytarł ręce w szmatkę. – Nie wiem jak ty, ale ja idę spać.
- Ja chyba też już pójdę, dobranoc – uśmiechnęła się Kelly, a następnie ruszyła do pokoju Rydel, który blondynka tymczasowo z nią dzieliła. Ponieważ wykąpała się już wcześniej, przebrała się jedynie w piżamę i ułożyła w łóżku, po czym wzięła komórkę i zaczęła przeglądać twittera. Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi. – Proszę!
- Uhm, przygarniesz mnie na noc? – zapytał, stając w futrynie drzwi. – Rocky z Lexie zajęli mój pokoik.. – westchnął blondyn.
- Biedak, pewnie chodź – odparła Kelly.
Chłopak wszedł, zamknąwszy za sobą drzwi, po czym ułożył się w łóżku siostry.
- Ciekawe jak tam się na weselu bawią – odezwała się dziewczyna.
- Ah no właśnie, byłbym zapomniał. Miałem zadzwonić do Rossa – powiedział Riker, sięgając po iPhone’a, leżącego na półce przy biurku. Wybrał z listy kontaktów numer do brata i zaczął dzwonić, jednakże nikt nie odebrał. Postanowił zatem zadzwonić do Luci.
***- Mi scusi? – odezwał się przez słuchawkę Włoch.
- Siema, jak tam?
- O, hej Riker. Jest fenomenale! – odparł zadowolony i podekscytowany chłopak. – Coś się stało?
- Nie, po prostu chciałem się dowiedzieć jak tam Ross, ale on nie odbiera. Jest może z tobą? – zapytał Riker.
- Uhm.. Nie, w tej chwili go nie ma. Umm.. poczekaj, Rydel coś od ciebie chce – powiedział, podając słuchawkę dziewczynie.
- Hej, słuchaj, nie wzięłam kluczy do domu. Nie wiesz może czy Ross wziął swoje? – odezwała się Rydel.
- Nie mam pojęcia. Właśnie, co z Rossem? Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera – wyjaśnił starszy.
- Nie wiem, Riker. Przy stole mieliśmy miejsca obok siebie, ale już od dobrych dwóch godzin jak nie dłużej go nie widziałam. Poczekaj.. – powiedziała, idąc w stronę miejsc, na których siedzieli. – W sumie, to nawet żadnej jego rzeczy nie ma, ale może po prostu trzyma wszystko przy sobie. Nie wiem.
- A Cass? – dopytywał dorosły.
- Na krześle wisi jej bolerko, ale jej też nie widziałam. Pewnie gdzieś poszli, wiesz jak to oni – zaśmiała się Rydel.
- No tak, masz rację. A ty ja się bawisz? – zapytał na zmianę tematu.
- Rewelacyjnie. Tutaj jest świetnie. Strasznie się cieszę, że tu jestem – odpowiedziała z zadowoleniem.
- To dobrze, też się cieszę – uśmiechnął się Riker. – Baw się dobrze, tylko nie pij za dużo – zaśmiał się starszy. – Daj mi jeszcze Lucę.
- Okej, paa, słodkich snów – pożegnała się siostra i oddała słuchawkę przyjacielowi.
- Co tam jeszcze? – zapytał Włoch.
- Miałeś mieć go na oku – odparł z żalem dwudziestojednolatek.
- Wiem, scusi. Chcesz, żebym się za nim rozejrzał? – zapytał brunet.
- Jak byś mógł..
- Nie ma sprawy – uśmiechnął się młodszy.
- Dzięki wielkie. Bawcie się dobrze i daj znać czy znalazłeś Rossa. I pilnuj mi siostry – powiedział.
- Okej, okej. Ciao! – pożegnał się, po czym rozłączył połączenie.***
_________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. :)
Teraz chciałabym Wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, moi kochani!
Dziękuję za waszą wspaniałą aktywność w 2014. To niesamowite, że jeszcze dosłownie troszkę i dobijemy już 150 tysięcy wyświetleń! Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale to naprawdę wspaniałe. Wy jesteście wspaniali, że czytacie i wspieracie mnie w tym co kocham robić. Dziękuję! <3
Dziękuję za waszą wspaniałą aktywność w 2014. To niesamowite, że jeszcze dosłownie troszkę i dobijemy już 150 tysięcy wyświetleń! Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale to naprawdę wspaniałe. Wy jesteście wspaniali, że czytacie i wspieracie mnie w tym co kocham robić. Dziękuję! <3
~DarkAngel <3