wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 21: Which one is right?

 Dzisiaj na początku chciałabym Wam zobrazować bohaterki opowiadania ;).



1. Cassidy 





2. Emily


3. Kaitlyn 




___________________________________________________


Następny dzień. Ranek. Jasne promienie słońca zbudziły śpiącego blondyna. Chłopiec przetarł oczy, przeciągnął się, a następnie odwrócił w stronę dziewczyny. O dziwo nie zastał jej u swego boku. Z łazienki dobiegał cichy głos. Ross wstał z łóżka, by udać się w kierunku dochodzących dźwięków. Podszedł do wejścia, a następnie delikatnie zapukał.
- Ahh.. Pa kochanie, muszę kończyć. - usłyszał przez drzwi, co wywarło na nim niemałe zdziwienie. ,,Jakie kochanie?!" zdenerwował się lekko. Po chwili z łazienki wyszła Kait z niezadowolonym wyrazem twarzy.

- Możesz mi wytłumaczyć, jakie kochanie? - spytał poważnym, lecz cichym tonem.
- Podsłuchiwałeś?! - rozzłościła się ciemnowłosa.
- Nie. Przez przypadek usłyszałem. - odparł spokojnie. - Więc?
- Co więc? Chyba nie muszę ci się tłumaczyć ze wszystkich rozmów telefonicznych! - mówiła arogancko.
- Nie, nie musisz. Ale jako twój chłopak, chyba mam prawo wiedzieć, do kogo jeszcze mówisz kochanie. - rzekł Ross.
- To jest żałosne! Masz zamiar kontrolować mnie na każdym kroku? - bulwersowała się. - Ale skoro już musisz wiedzieć, to rozmawiałam z uhh.. z Ginny? - dopowiedziała po chwili.
- To pytanie czy stwierdzenie? - spytał podejrzliwie
- Jeny, Ross! Dałbyś już spokój. To stwierdzenie! - wrzasnęła przewracając oczyma. - A nawet jeśli mówiłabym to do chłopaka, to co? Ty z tą swoją pieprzoną Cassidy też sobie cukrujecie, więc ja z kolegami nie mogę?! - krzyczała wymachując rękoma we wszystkie strony.
- Nie mów tak o niej!! - wrzasnął Ross, uderzając gwałtownie w ścianę, zbliżywszy się do nastolatki. Dokładnie tak, wrzasnął. Po raz pierwszy, od początku ich znajomości on na nią krzyknął. Dotychczas nigdy nie dał się jej wyprowadzić z równowagi. Kaitlyn mogła wyzywać go od najgorszych, a on i tak znosił to bez nerwów. Tym razem jednak nie wytrzymał. Tak strasznie rozdrażniły go te dwa słowa. Nawet brązowooka zaniemówiła. Wpatrywała się w niego z lekkim strachem oraz złością. Jak on mógł się jej postawić? Zawsze było tak, jak ona sobie zażyczyła, a teraz on na nią krzyczy. Dziewczyna odsunęła się od siedemnastolatka.
- Co to miało być?! - wnerwiła się jeszcze bardziej.
- Ja.. nie wiem. - wydukał.
- Uniosłeś na mnie głos przez tą pannę?!
- Co? Nie! To znaczy tak, ale.. ehh.. To moja przyjaciółka i nie chcę, żebyś tak o niej mówiła, jasne? Nawet jeśli to ty jesteś moją dziewczyną. - powiedział stanowczo.

Kaitlyn odwróciła głowę w bok, spoglądając na okno, wymuszając łzy. Zdziwiony Ross podszedł do niej i delikatnie przejechał dłonią po jej mokrym już od słonych kropel policzku.

- Kait, co to jest? - spytał. Dziewczyna nie odpowiedziała. - Pytam się, co to jest? Kto ci to zrobił?! - krzyknął, patrząc na opuchnięty i siny policzek Kaitlyn.
- A co cię to obchodzi?! Co ci to da, jeśli powiem?! - brązowooka zaczęła mocniej łkać.
- Posłuchaj mnie. Zrobię krzywdę temu, kto ci to uczynił, rozumiesz? Nikt nie ma prawa cię tknąć. - powiedział spoglądając nastolatce w oczy.
- Pff.. I tak tego nie zrobisz. - stwierdziła obojętnie.
- Kaitlyn, nie pozwolę, by ktoś cie źle traktował.
- Na pewno zmienisz zdanie, gdy ci powiem, o kogo chodzi. - ciągnęła.
- Nie zmienię. Obiecuję. Ktokolwiek śmiał cię uderzyć, pożałuje tego. - mówił pewny siebie blondyn.
- Przysięgasz?
- Tak.
- Więc będziesz musiał zranić swoją przyjaciółkę. - wydukała.
- Słucham?! - zdziwił się chłopiec. - Mówisz o Cassy? Ona cię uderzyła?
- Tak, obiecałeś. - mówiła smutna.
- Może i tak, ale.. Nie mogę jej niczego zrobić, nie mogę jej ranić. - recytował z boleścią w głosie.
- W ten sposób ranisz mnie! - wykrzyczała dziewczyna i udała się w stronę łazienki. Ross złapał ją za rękę i przyciągnął gwałtownie do siebie.
- Posłuchaj mnie. Pójdę do niej i powiem, co o tym myślę, zgoda? - zaproponował.
- Rób jak uważasz, a póki co zostaw mnie w spokoju. - odparła niezależnie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



*Apartament przyjaciółek*
- Haha! Jesteś walnięta! - zaśmiała się Emily.
- No coo? To tylko raz mi się zdarzyło. - odparła rozbawiona Rydel. - Nie moja wina, że tak wyszło.
- Tak, tak. Celowo to zrobiłaś. - dokuczała Cassy. - Jak można zrobić takie coś przez przypadek? - zachichotała.
- Ojj.. Dobra, siedź cicho. - walnęła przyjaciółkę z poduszki. - A ty Emi? Co takiego szalonego w życiu zrobiłaś? - uśmiechnęła się Ryd.
- Wieeeesz. Nic. - odwróciła wzrok zmieszana dziewczyna.
- Taak, taak. Nic. Yhyym. Już, już, proszę mówić. Rydel się przyznała, więc słuchamy ciebie. - zaśmiała się.
- No dobra. No więc kiedyś umówiłam się z kumpelami w parku. Dochodziła wtedy bodajże 22... - Emi nie dokończyła mówić, gdyż rozległ się dzwonek do drzwi. 
- Otworzę. - uśmiechnęła się Cass.
 

Blondynka wstała, biorąc w dłoń leżące przy kanapie kulę, naciągnęła na siebie kołdrę, gdyż wszystkie trzy były jeszcze w piżamach, a następnie otworzyła drzwi. Do pokoju wparował nie kto inny jak Ross. 
- Pozwoliłam ci wejść? - zapytała niezadowolona.
- Nie wierzę, jak mogłaś to zrobić! - krzyknął bez wytłumaczeń.
- Ee.. To moje mieszkanie, więc mogę robić co mi się żywnie podoba. - odpowiedziała zdziwiona.
- Ahh.. Nie mówię o wpuszczeniu mnie tutaj!
- A o czym? - ciągnęła zszokowana dziewczyna.
- Powinnaś o tym dobrze wiedzieć.
- Oświeć mnie. - ciągnęła.
- Czemu ee.. Możecie na chwilę wyjść? - skierował Ross w stronę pozostałych dwóch dziewczyn.
- Niee! To moje przyjaciółki i mają prawo tutaj być, natomiast ty zaraz stąd wylecisz.
- Nie, Cass. Nie ma sprawy. Pójdziemy do pokoiku. - odparła Emi, po czym razem z Rydel opuściły pomieszczenie.
- Czemu uderzyłaś moją dziewczynę?! - spytał.
- Że co ja niby zrobiłam?! - zapytała z niedowierzaniem.
- Czemu ją uderzyłaś?! Widziałem ślad na jej policzku.
- Ahh tak?! I co jeszcze?! - zdenerwowała się. - Co ci ta pijawka jeszcze nagadała?!
- Więc twierdzisz, że jej nie tknęłaś?
- Wieesz.. Umm.. - dziewczyna jąkała się.
- Uderzyłaś ją?
- Teoretycznie. Ale to nie było tak, że..
- Uderzyłaś ją? - przerwał chłopak.
- Niby tak, ale wcale nie..
- Odpowiedz mi krótko! - ponownie przerwał blondyn, podnosząc jednocześnie głos.
- Tak! Uderzyłam ją! I jest mi z tym dobrze i wcale tego nie żałuję! Właściwie to z chęcią zrobiłabym to jeszcze raz, tyle, że o wiele mocniej! - wyrzuciła z siebie dziewczyna. - I skoro to powiedziałam, to podejrzewam, że po raz kolejny mnie olejesz dla tej francy, więc ułatwię ci to. - mówiła z uśmiechem, jednocześnie otwierając drzwi.
- Cassy. - wydukał Ross. Podszedł do przyjaciółki, a następnie ją objął.
- A tego się nie spodziewałam. - odparła, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. - A teraz mów czego chcesz.
- Kaitlyn nie podoba się to, że spędzamy ze sobą tyle czasu. Właściwie, to nie podoba jej się, że w ogóle spędzamy ze sobą czas. - posmutniał.
- I mam rozumieć, że się jej posłuchałeś i że koniec z naszymi spotkaniami, tak? - Cassidy odepchnęła ręce chłopaka.
- Tak jakby. Ale to tylko na jakiś czas, serio.
- Dobra, wiesz co. Nie wysilaj się. Onaa.. - złapała głęboki oddech - owinęła sobie ciebie wokół palca. Jesteś na każde jej zawołanie, spełniasz każdą jej zachciankę. Co tylko ona sobie zażyczy, ty jej to dajesz. Nie widzisz tego? Ona leci tylko i wyłącznie na twoją kasę i sławę. To zwykła ździra, Ross. Przykro mi. - Cassy oznajmiła chłopaka.
- Mówisz tak o Kaitlyn, a sama nie jesteś lepsza! - wykrztusił blondyn.
- Słu.. Słucham?! - wydukała dziewczyna z szeroko otwartymi oczami.
- Kaitlyn znalazła bransoletkę, którą ci podarowałem. Wiesz gdzie? Przy śmietniku! Myślałaś, że się nie dowiem, co?!
- Ahhrr!! - wykrzyknęła. - Jaki z ciebie dureń! Jak możesz  jej wierzyć?! Po co miałabym ją wyrzucić, skoro była przepiękna?!!
- A jednak ona ją ma. Więc jak się u niej znalazła? - dopytywał chłopiec.
- Jej się spytaj. - rzuciła.
- Dobra! - wypowiedziawszy te słowa, Ross wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
- Dobra! - powtórzyła po koledze, a następnie bez słowa skierowała się do sypialni.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



* Dwa tygodnie później. Tydzień do końca wakacji. Godzina 21:13 *

- Nie chcę, żebyś stąd wyjeżdżała. - powiedział smutny chłopak. - Słyszysz? Nie chcę!
- Ja też nie, ale oboje dobrze wiemy, że muszę. - odparła nastolatka, wtulając się do swego towarzysza. - Ahh.. Nie chcę się z tobą rozstawać.
- To nie rozstawaj. Zostań tutaj. - uśmiechnął się młodzieniec.
- A niby jak ty to sobie wyobrażasz?
- Ehh.. No nie wiem. Teraz ty powinnaś coś wymyślić, ja wpadłem na pomysł z pozostaniem tutaj, więc obecnie twoja kolej.
- Chyba raczej sobie coś uroiłeś, a nie wymyśliłeś. Przecież to nierealne, że ja tu zostanę. - odparła Emi.

Brunet spojrzał na ciemne już niebo, robiąc minę zamyślonego, co zazwyczaj oznaczało jakiś głupi pomysł. Tak było i tym razem. Nie zwlekając dłużej, podbiegł do dziewczyny, gwałtownie wziął ją na ręce i wbiegł do niedużego, lecz dosyć głębokiego jeziora, znajdującego się tuż obok.

- Co ty wyrabiasz?! Ja nie umiem pływać! - krzyknęła, zanurzając się pod wodę, gdyż chłopiec wyciągnął ją na taką odległość, że nie miała już gruntu. 
- Co?!! - przeraził się Ratliff. Nie czekając na dalszy ciąg wydarzeń, rzucił się w stronę dziewczyny, wynurzając ją spod cieczy. - O matko!! Nic ci nie jest?! Nie wiedziałem, że nie umiesz pływać, przepraszam.. - odparł wciąż przestraszony zaistniałą sytuacją. 
- Ale ja umiem. - Emily zaśmiała się.
- Ja.. jak to? Eej.. Oszukałaś mnie. - uśmiechnął się.
- Taak. - wytknęła język chłopakowi. - Chciałam zobaczyć, jak zareagujesz.
- Chyba raczej chciałaś, żebym umarł ze strachu. - powiedział całując dziewczynę.
Po kilku sekundach para przerwała, bowiem ich oczy poraził bardzo jasny promień światła.
- Aał.. Co jest? - spytał zaskoczony Ell, zasłaniając ślepia rękoma. Zaniepokojona Em przysunęła się w jego stronę.
- Tu policja. Dostaliśmy zgłoszenie na waszą dwójkę. Proszę niezwłocznie wyjść z wody. - odparł nie na żarty mężczyzna w policyjnym mundurze. Para ze zdziwieniem i za razem strachem, spojrzała na siebie.


___________________________________________________



Heeeej! 


Czemu piszę dziś, skoro jest dopiero wtorek? A dlatego, że jestem chora i strasznie mi się nudzi w domu, więc piszę. Na początku dzisiejszego wpisu dodałam Wam zdjęcia naszych bohaterek. I jak uważacie, która najładniejsza? Według mnie Kaitlyn. Ahh.. I już wiadomo, na co nasz Ross poleciał ;p
Do zobaczenia jutro lub w czwartek. Dobranoc ;)


~DarkAngel <2

8 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny!! <333 Brakuje mi słów, aby to opisać <333 Masz wieeeeelki talent dziewczyno! Też bym chciała umieć tak pisać, co jest nierealne. Zakochałam co ja mówie kocham to opowiadanie! A co do bohaterki to najbardziej podoba mi się Cassidy :P
    Ohh...no dobra już cię nie będę zanudzać. :P
    Pozdrowionka <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial!!!! I nie wiem co tu jeszcze napisac bo po prostu jest super ;D czekam na dalsza czesc ktora mam nadzieje ze pojawi sie dzisiaj lub jutro tak jak napisalas ale to ze zostal tydzien do konca wakacji to chyba znaczy ze nie dlugo opowiadanie sie skonczy... Mam nadzieje ze nie :( no ale coz wszystko musi sie kiedys skonczyc...
    ~Gosia~

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Jej nie wiedziałam, że Ross jest taki głupi i nie wieży takiej ślicznotce jak Cassy, tylko jakiejś wypincowaniej lafiryndzie!
    rozdział super! czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest świetny i fajnie ,że dodałaś fotki , bo tak to można sobie je lepiej wyobrazić :D cała historia jest super :D czekam na kolejny rozdział który mi obiecałaś dzisiaj :) i życzę powrotu do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny rewelacyjny rozdział! <3
    Już się nie mogę doczekać kolejnego :D
    A co do zdjęć, to najładniejsza jak dla mnie jest Emily :p
    Choć wszystkie 3 są cudne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie tez wlasnie Emily ale wszystkie ladne ;)
      ~Gosia~

      Usuń
  6. nie wiem jaki tu by oryginalny komplement wymyślić :P
    bo wszystkie rozdziały - bombowe!
    a ja jak zwykle zapomniałam zostawić po sobie ślad w postaci komentarza

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Oczywiście niedługo przeczytam dalszą część bo jest naprawdę niesamowicie

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo