- Obudź się - szepnęła cicho Cass, wciąż delikatnie szturchając
kolegę.
- Ja nie śpię, nie śpię - wyjąkał, powolnie podnosząc się do pozycji siedzącej. - Coo? Czemu się tak cieszysz? - spytał z uśmiechem, widząc zadowolenie na twarzy dziewczyny.
- Tak sobie - odparła, przerzedzając dłonią czuprynę chłopaka. - Włosy ci stały.
- Dobrze, że tylko włosy - zaśmiał się osiemnastolatek.
- Ross - rzuciła rozbawiona Cassidy, klepiąc go w ramię. - Chcesz herbaty?
- Umm.. Może kawy.
- Kawy? - zdziwiła się nastolatka. - A od kiedy ty pijasz kawę?
- Czasem się zdarza. Jak się nie wyśpię czy coś - odparł.
- Oh. Nie licz na kawę ode mnie - powiedziała stanowczo.
- Dlaczego?
- No bo nie. Spójrz, która jest godzina. Jeśli teraz się napijesz, to mi w nocy nie zaśniesz - powiedziała zdecydowanie. - Widzę, że beze mnie przestajesz o siebie dbać - zażartowała, siadając na oparciu od kanapy, oparłszy się na chłopaku. Ten zaśmiał się delikatnie.
- Tak sądzisz? - spytał, spoglądając na przyjaciółkę. Ona wzdrygnęła delikatnie ramionami. - Dziękuję. W takim razie może być herbata - uśmiechnął się.
Siedemnastolatka odwzajemniła uśmiech, po czym skierowała się do kuchni, by nalać wody do przygotowanych kubków. Chwilę później zaniosła napoje do salonu i postawiła na stoliku, po czym usiadła koło Rossa. Po około pół godziny zadzwonił Ellington, dając znać kumplowi, że może już schodzić na dół.
- Cassy dziękuję ci za wszystko - uśmiechnął się, stojąc przed drzwiami gotowy do wyjścia.
- Nie ma za co, serio. Ale mógłbyś częściej sobie o mnie przypominać.
- Wiem. Jeszcze w tym tygodniu się spotkamy, obiecuję.
- Trzymam cię za słowo - powiedziała na odchodne. Chłopiec już przeszedł przez drzwi, jednak cofnął się jeszcze na moment.
- Cassy.. - zaczął z niekontrolowanym, szerokim uśmiechem.
- Tak? - zdziwiła się nastolatka.
- Wiesz, że.. to że ktoś ma zamknięte oczy.. wcale nie znaczy, że śpi? - odparł porozumiewawczo, wyraźnie pesząc towarzyszkę.
- Ee.. Ja.. Może i umm.. się za tym stęskniłam.. To tyle - powiedziała nieśmiało ze spuszczoną głową.
- Mhm.
- Ross posłuchaj ja.. stwierdziłam, że..
- Czemu ty mi to robisz? - spytał z boleścią w głosie, przerywając wypowiedź dziewczyny.
- Ale co?
- Za każdym razem, gdy w końcu zaczynam myśleć, że mi już przeszło, ty coś robisz i rozkochujesz mnie w sobie na nowo. Coraz mocniej - odpowiedział. Rzeczywiście ostatnio zdawać by się mogło, jakoby chłopcu przeszło trochę na punkcie nastolatki, tymczasem odnosił on wrażenie, że to wszystko znów do niego wraca.
- Słucham? - zdumiała się, gdyż nie za bardzo wiedziała do czego zmierza blondyn.
- Chcę móc cię przytulić, pocałować, chcę cię po prostu mieć. Nawet nie wiesz jak ciężko było mi nie odwzajemnić twojego całusa - wyrzucił szczerze.
- W czym problem? - wciąż dziwiła się Cass. Przecież skoro tak bardzo mu na tym zależy, dlaczego po prostu tego nie zrobi? Tym bardziej, że widzi, iż blondynka sama wykazuje podobne chęci.
- W tym, że nie mogę i po części nie chcę, ale ty jesteś dla mnie jak.. Nie wiem, jak narkotyk – powiedział. W tym momencie zapadła chwilowa cisza, której trwanie wreszcie przerwał chłopak. - Nie przyjdę już w tym tygodniu, bo przepraszam, ale to dla mnie trochę zbyt trudne.
- Ross do cholery jaki ty masz problem? - spytała z coraz większą dezorientacją. Z jednej strony było jej miło, gdy mówił jakie uczucia w nim wywołuje, z drugiej wiedziała, że nie zmierza to w dobrym kierunku. I tego właśnie się najbardziej obawiała.
- Jest mi dobrze.. Było jeszcze niedawno. Nie wiem, jak będzie teraz.. Ja mam dziewczynę, jestem z Jolene – odparł, kończąc owijanie w bawełnę.
Po dzisiejszym zachowaniu Cassy nie wiedział jak ma jej powiedzieć o swoim związku, sądząc, iż może ją to zaboleć. Aczkolwiek tym razem już nie dał rady. Zresztą co dałoby mu dalsze ukrywanie tego? Nie mógł jedynie pojąć postępowania przyjaciółki. Co ją tak nagle wzięło na okazywanie uczyć i zaloty? Dotychczas wręcz negatywnie odbierała wszelkie podchody od blondyna, tymczasem sama dosłownie się do niego kleiła. W tej chwili natomiast wyraźnie poruszyły, a tym bardziej zaskoczyły ją słowa kolegi.
- Oh gratuluję. Pa, Ross – rzuciła znacznie innym niż dotąd tonem, po czym zaczęła zamykać drzwi, tym samym wypychając chłopaka z domu.
- Cassy, proszę cię – próbował na marne zatrzymać zamykane przez nastolatkę skrzydło (drzwiowe).
- Ell już czeka, idź sobie - burknęła krótko. W tym momencie udało jej się zamknąć drzwi tuż przed nosem chłopaka. Po chwili jednak niechętnie ponownie je otworzyła, słysząc, że ktoś puka. - Powiedziałam ci, żebyś sobie po.. – przerwała, spostrzegłszy w drzwiach przyjaciółkę. - O.. hej Emi – uśmiechnęła się delikatnie, wpuszczając dziewczynę do środka.
- Ja nie wiem.. Czy wasza dwójka w ten sposób okazuje sobie uczucia? Poważnie ja już nie wiem, co mam o tym sądzić - rozkminiała brunetka, ściągając w przedpokoju buty. Nie zdążyła nawet dojść do łazienki w celu umycia rąk, gdy Cassidy momentalnie pociągnęła ją do pokoiku.- Wiedziałaś, że Ross jest z Jolene?! - rzuciła niespokojnie.
- Ee.. Nieeee - odpowiedziała niepewnie. - A jeest?
- Kłamiesz. Wiedziałaś o tym i nic mi nie powiedziałaś? - oburzyła się niebieskooka. - Czyli, że ja się dowiaduję na końcu? Jak zawsze.
- Też się dopiero dzisiaj dowiedziałam. I to przez przypadek od Ella - wyjaśniła Em.
- No dobra, nieważne. Ale jak oni tak w ogóle mogą? Znają się nawet nie miesiąc! I już wielką parę zgrywają? Ja od samego początku wiedziałam, że ta Jolene to wcale nie jest taka kochana i niewinna. Tylko udawała taką miłą dla mnie, żeby później zabrać się za niego! A to zołza!
- Cassy! Czy ty się słyszysz? Chyba nie sądzisz, że ona zaplanowała związek z Rossem tylko po to, żeby ci dopiec - zaśmiała się brunetka. Widząc, że blondynka wcale nie zmienia swojego nastawienia, od razu spoważniała. - A jednak..
- Nie wiem czy zaplanowała czy nie, ale tak czy inaczej ona nie wie o niczym co było między mną a nim. A przecież w końcu się przyjaźnimy - uśmiechnęła się zadziornie do przyjaciółki.
- O niee.. Co ty kombinujesz? - zmartwiła się Emily. Zorientowała się, że jej przyjaciółka ma jakiś plan, jednakże wiedziała również, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
- A nic - uśmiechnęła się szeroko, sięgając komórkę. W następnej kolejności wybrała z kontaktów numer i wcisnęła zieloną słuchawkę. Brunetka wciąż bacznie, z niepewnością przyglądała się poczynaniom dziewczyny.
- Ja nie śpię, nie śpię - wyjąkał, powolnie podnosząc się do pozycji siedzącej. - Coo? Czemu się tak cieszysz? - spytał z uśmiechem, widząc zadowolenie na twarzy dziewczyny.
- Tak sobie - odparła, przerzedzając dłonią czuprynę chłopaka. - Włosy ci stały.
- Dobrze, że tylko włosy - zaśmiał się osiemnastolatek.
- Ross - rzuciła rozbawiona Cassidy, klepiąc go w ramię. - Chcesz herbaty?
- Umm.. Może kawy.
- Kawy? - zdziwiła się nastolatka. - A od kiedy ty pijasz kawę?
- Czasem się zdarza. Jak się nie wyśpię czy coś - odparł.
- Oh. Nie licz na kawę ode mnie - powiedziała stanowczo.
- Dlaczego?
- No bo nie. Spójrz, która jest godzina. Jeśli teraz się napijesz, to mi w nocy nie zaśniesz - powiedziała zdecydowanie. - Widzę, że beze mnie przestajesz o siebie dbać - zażartowała, siadając na oparciu od kanapy, oparłszy się na chłopaku. Ten zaśmiał się delikatnie.
- Tak sądzisz? - spytał, spoglądając na przyjaciółkę. Ona wzdrygnęła delikatnie ramionami. - Dziękuję. W takim razie może być herbata - uśmiechnął się.
Siedemnastolatka odwzajemniła uśmiech, po czym skierowała się do kuchni, by nalać wody do przygotowanych kubków. Chwilę później zaniosła napoje do salonu i postawiła na stoliku, po czym usiadła koło Rossa. Po około pół godziny zadzwonił Ellington, dając znać kumplowi, że może już schodzić na dół.
- Cassy dziękuję ci za wszystko - uśmiechnął się, stojąc przed drzwiami gotowy do wyjścia.
- Nie ma za co, serio. Ale mógłbyś częściej sobie o mnie przypominać.
- Wiem. Jeszcze w tym tygodniu się spotkamy, obiecuję.
- Trzymam cię za słowo - powiedziała na odchodne. Chłopiec już przeszedł przez drzwi, jednak cofnął się jeszcze na moment.
- Cassy.. - zaczął z niekontrolowanym, szerokim uśmiechem.
- Tak? - zdziwiła się nastolatka.
- Wiesz, że.. to że ktoś ma zamknięte oczy.. wcale nie znaczy, że śpi? - odparł porozumiewawczo, wyraźnie pesząc towarzyszkę.
- Ee.. Ja.. Może i umm.. się za tym stęskniłam.. To tyle - powiedziała nieśmiało ze spuszczoną głową.
- Mhm.
- Ross posłuchaj ja.. stwierdziłam, że..
- Czemu ty mi to robisz? - spytał z boleścią w głosie, przerywając wypowiedź dziewczyny.
- Ale co?
- Za każdym razem, gdy w końcu zaczynam myśleć, że mi już przeszło, ty coś robisz i rozkochujesz mnie w sobie na nowo. Coraz mocniej - odpowiedział. Rzeczywiście ostatnio zdawać by się mogło, jakoby chłopcu przeszło trochę na punkcie nastolatki, tymczasem odnosił on wrażenie, że to wszystko znów do niego wraca.
- Słucham? - zdumiała się, gdyż nie za bardzo wiedziała do czego zmierza blondyn.
- Chcę móc cię przytulić, pocałować, chcę cię po prostu mieć. Nawet nie wiesz jak ciężko było mi nie odwzajemnić twojego całusa - wyrzucił szczerze.
- W czym problem? - wciąż dziwiła się Cass. Przecież skoro tak bardzo mu na tym zależy, dlaczego po prostu tego nie zrobi? Tym bardziej, że widzi, iż blondynka sama wykazuje podobne chęci.
- W tym, że nie mogę i po części nie chcę, ale ty jesteś dla mnie jak.. Nie wiem, jak narkotyk – powiedział. W tym momencie zapadła chwilowa cisza, której trwanie wreszcie przerwał chłopak. - Nie przyjdę już w tym tygodniu, bo przepraszam, ale to dla mnie trochę zbyt trudne.
- Ross do cholery jaki ty masz problem? - spytała z coraz większą dezorientacją. Z jednej strony było jej miło, gdy mówił jakie uczucia w nim wywołuje, z drugiej wiedziała, że nie zmierza to w dobrym kierunku. I tego właśnie się najbardziej obawiała.
- Jest mi dobrze.. Było jeszcze niedawno. Nie wiem, jak będzie teraz.. Ja mam dziewczynę, jestem z Jolene – odparł, kończąc owijanie w bawełnę.
Po dzisiejszym zachowaniu Cassy nie wiedział jak ma jej powiedzieć o swoim związku, sądząc, iż może ją to zaboleć. Aczkolwiek tym razem już nie dał rady. Zresztą co dałoby mu dalsze ukrywanie tego? Nie mógł jedynie pojąć postępowania przyjaciółki. Co ją tak nagle wzięło na okazywanie uczyć i zaloty? Dotychczas wręcz negatywnie odbierała wszelkie podchody od blondyna, tymczasem sama dosłownie się do niego kleiła. W tej chwili natomiast wyraźnie poruszyły, a tym bardziej zaskoczyły ją słowa kolegi.
- Oh gratuluję. Pa, Ross – rzuciła znacznie innym niż dotąd tonem, po czym zaczęła zamykać drzwi, tym samym wypychając chłopaka z domu.
- Cassy, proszę cię – próbował na marne zatrzymać zamykane przez nastolatkę skrzydło (drzwiowe).
- Ell już czeka, idź sobie - burknęła krótko. W tym momencie udało jej się zamknąć drzwi tuż przed nosem chłopaka. Po chwili jednak niechętnie ponownie je otworzyła, słysząc, że ktoś puka. - Powiedziałam ci, żebyś sobie po.. – przerwała, spostrzegłszy w drzwiach przyjaciółkę. - O.. hej Emi – uśmiechnęła się delikatnie, wpuszczając dziewczynę do środka.
- Ja nie wiem.. Czy wasza dwójka w ten sposób okazuje sobie uczucia? Poważnie ja już nie wiem, co mam o tym sądzić - rozkminiała brunetka, ściągając w przedpokoju buty. Nie zdążyła nawet dojść do łazienki w celu umycia rąk, gdy Cassidy momentalnie pociągnęła ją do pokoiku.- Wiedziałaś, że Ross jest z Jolene?! - rzuciła niespokojnie.
- Ee.. Nieeee - odpowiedziała niepewnie. - A jeest?
- Kłamiesz. Wiedziałaś o tym i nic mi nie powiedziałaś? - oburzyła się niebieskooka. - Czyli, że ja się dowiaduję na końcu? Jak zawsze.
- Też się dopiero dzisiaj dowiedziałam. I to przez przypadek od Ella - wyjaśniła Em.
- No dobra, nieważne. Ale jak oni tak w ogóle mogą? Znają się nawet nie miesiąc! I już wielką parę zgrywają? Ja od samego początku wiedziałam, że ta Jolene to wcale nie jest taka kochana i niewinna. Tylko udawała taką miłą dla mnie, żeby później zabrać się za niego! A to zołza!
- Cassy! Czy ty się słyszysz? Chyba nie sądzisz, że ona zaplanowała związek z Rossem tylko po to, żeby ci dopiec - zaśmiała się brunetka. Widząc, że blondynka wcale nie zmienia swojego nastawienia, od razu spoważniała. - A jednak..
- Nie wiem czy zaplanowała czy nie, ale tak czy inaczej ona nie wie o niczym co było między mną a nim. A przecież w końcu się przyjaźnimy - uśmiechnęła się zadziornie do przyjaciółki.
- O niee.. Co ty kombinujesz? - zmartwiła się Emily. Zorientowała się, że jej przyjaciółka ma jakiś plan, jednakże wiedziała również, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
- A nic - uśmiechnęła się szeroko, sięgając komórkę. W następnej kolejności wybrała z kontaktów numer i wcisnęła zieloną słuchawkę. Brunetka wciąż bacznie, z niepewnością przyglądała się poczynaniom dziewczyny.
** - Słucham? - odebrała nastolatka.
- Joleneeee.. Heeej, kochana - przywitała się Cassy. - Mam nadzieję, że cię nie obudziłam? - spytała. Dochodziła już godzina dwudziesta trzecia, więc prawdę mówiąc nie jest to najlepsza pora na telefonowanie. Dziewczynie to jednak nie przeszkadzało.
- Nie, no coś ty. Właśnie robiłam..
- Tak, tak, to świetnie - urwała znajomej. - Um.. Wiesz, dzwonię w takiej sprawie, że umm.. Robimy sobie jutro z Emily ee.. babski wieczór. Tak, właśnie.. I ten.. Pomyślałyśmy, że może też wpadniesz? - zaproponowała.
- Mówisz poważnie? Ojej dzięki Cass, to strasznie miłe z waszej strony. Pewnie, że wpadnę - ucieszyła się brunetka. Była naprawdę zadowolona z takiej propozycji, gdyż od samego początku starała się związać z dziewczynami. Miała nadzieję, że tym razem się uda.
- Im nas więcej tym weselej. To do jutra, Jo. Buziaczki - rzuciła miło do słuchawki, a następnie rozłączyła się. **
- Co to było? - spytała zaskoczona sytuacją Emi. - Czyżbyś jednak postanowiła dać jej szansę?
- Tak, oczywiście, że tak. Przecież to dziewczyna naszego przyjaciela, musimy się LEPIEJ poznać, nie prawda? - uśmiechnęła się przekonująco.
- Zaczynasz mnie przerażać. Serioo nie mam pojęcia co ty planujesz - westchnęła ciężko Emily, po czym udała się do łazienki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*17 maja, piątek*
Tego dnia wypadła kolej na randkę Luci z tajemniczą, nieznajomą dziewczyną z
portalu randkowego. Był całkiem podekscytowany, choć prawdę mówiąc po tym co
ostatnio przytrafiło się starszemu koledze, miał lekkiego stracha. Co jeśli
jemu też trafi się taka wariatka? Albo jeszcze jakaś gorsza? Przez myśl
przechodziły mu najgorsze scenariusze, jednak otuchy dodawał mu fakt, że kumple
wciąż będą przy nim - oczywiście pod ukryciem - oraz, że choćby było nie
wiadomo jak, to będą to tylko kolejne zdarzenia do wspominania. Włoch był
romantykiem oraz flirciarzem, miał zatem niezłe gadane do dziewczyn, więc nie
obawiał się, że rozmowa sprawi mu problem. O godzinie dwunastej czekał już na
umówionej ławeczce w parku i wkrótce zjawiła się jego towarzyszka. Średniego
wzrostu, drobna, czarne włosy sięgające za ramiona, ubrana w jeansowe szorty i
luźną żółtą bluzkę. Pierwsza myśl chłopców - niezła laska. Mimo to Luca nie
nastawiał się zbyt mocno, gdyż poprzednim razem też było 'no no, całkiem
ładna" a okazała się być nieco dziwna, delikatnie mówiąc.- Ciao bella (cześć piękna), jestem Luca - przywitał się, całując partnerkę w dłoń, po czym wręczył jej czerwoną różę.
- Mm czyżby Włoch? - uśmiechnęła się, słysząc mowę chłopaka.
- Cosi (tak) - odparł.
- Masz wspaniały akcent - skomplementowała z wciąż nie schodzącym uśmiechem. - Uwielbiam Włochów.
- Grazie (dziękuję). A ty jak się nazywasz?
- Jestem Danielle.
- Ślicznie - powiedział.
- To co.. Idziemy do mnie? - zaproponowała czarnowłosa.
- Um... Myślałem, że może raczej gdzieś pójdziemy, ale skoro tak wolisz - odparł jednocześnie zgadzając się na propozycję.
Danielle wyjaśniła, że ma ogród, zatem tam będą mogli sobie posiedzieć, ponieważ tego dnia było naprawdę gorąco, więc komu chciałoby się chodzić. Dziewczyna mieszkała niedaleko, zatem kilkanaście minut później znajdowali się już u niej w ogrodzie, gdzie rozsiedli się na leżakach. Riker z Rockym natomiast zakradli się za krzaki, skąd obserwowali randkę kumpla. Niespodziewanie Danielle usiadła na kolanach dwudziestolatka, po czym objęła go wokół szyi.
- Jesteś tak strasznie przystojny, wiesz misiu? - uśmiechnęła się przejeżdżając dłonią wzdłuż kołnierzyka koszuli bruneta.
- Um.. Dzięki - zaśmiał się niezręcznie. Sam nie wiedział co się dzieje, czuł się dość speszony, gdy zupełnie obca dziewczyna, wskoczyła mu na kolana. No ale przecież nie powie jej tak wprost, żeby sobie zeszła. - Trochę mi gorąco - odparł, licząc iż towarzyszka zrozumie aluzję.
- Mm.. Przy takim ciasteczku to mi też - rzuciła z zadowoleniem, nachylając się do ucha chłopaka. - Myślałeś kiedyś jak to jest zrobić to na dworze? - szepnęła zmysłowo.
- Zrobić co? - zdziwił się coraz bardziej speszony.
- Mhh zgrywamy niewinnego? - mrugnęła do Luci, po czym niespodziewanie zaczęła go namiętnie całować. Włoch w szoku nie wiedział jak zareagować. Z jednej strony było mu przyjemnie, z drugiej nie jest on typem faceta, który z pierwszą lepszą zachodzi tak daleko.
- Danielle, co ty.. - zaczął przerywając pocałunek, jednak ciemnowłosa mu nie pozwoliła, więc postanowiła kontynuować. "O nie.. Kolejna wariatka" pomyślał chłopiec.
Chyba nie trzeba wspominać, że bracia ukrywający się wówczas w krzakach, wzajemnie powstrzymywali się, aby nie wybuchnąć śmiechem, bo wtedy wszystko by zniszczyli. W tej chwili Dan wzięła się za koszulę chłopaka i szybkim tempem porozpinała guziczki, po czym namiętnie zaczęła całować jego klatę. Nie da się ukryć, że było to dla Luci przyjemne, ale i za razem przerażające. Stwierdził, że pozwoli jej jeszcze chwilę robić to, co dotychczas robi, ale zakończy to, gdy tylko zacznie dobierać się do innych części ubioru. Nie musiał długo na to czekać, gdyż Danielle coraz niżej schodząc z pocałunkami, zaczęła rozpinać rozporek partnera. "Kurcze.. No dobra, jeszcze chwila.." uznał, ponieważ to co robiła dziewczyna, sprawiało mu doprawdy niemałą rozkosz. Wówczas zdarzyło się coś, czego Luca kompletnie się nie spodziewał.
- Włosy ci spadły - powiedział jak gdyby nigdy nic. Momentalnie jednak się ocknął. - Włosy ci spa.. Że co?! - krzyknął przestraszony.
- No chyba nie myślałeś, że to moje prawdziwe, głuptasku. Chłopakom takie nie rosną - zaśmiał(a) się Daniel.
- Madre di Dio (Matko Boska)!! Ty jesteś facetem!! - wrzasnął spychając z siebie transwestytę. - Chyba zaraz zwymiotuję - stwierdził, będąc już całkiem blisko płaczu.
- Oczywiście, że tak, kochany. Jeśli chcesz mogę zdjąć to wdzianko i zabawimy się po męsku - mrugnął zadziornie do zdeterminowanego i załamanego Włocha.
- Ja nie jestem gejem!!!
- No skoro tak mówisz, to wciąż mogę być twoją seksowną Danielle - ponownie posłał brunetowi oczko, kładąc dłoń na jego klacie, koszule wciąż miał rozpiętą. Niemniej jednak zmarnowany dwudziestolatek momentalnie odepchnął jego rękę.
- Nie mam nic przeciwko homoseksualistom, ale ode mnie trzymaj łapy z dala, ty pieprzony pederasto!!! - rzucił rozwścieczony i od razu najszybciej jak tylko potrafił wybiegł z ogrodu.
Tuż za nim znaleźli się Rocky i Riker, którzy dosłownie płakali ze śmiechu i wcale nie wyglądali jakby zamierzali przestać. Każdy przechodzień nawet z daleka rozglądał się za nimi, gdyż tak głośno chichotali. Spokojnie można by pomyśleć, że coś wcześniej wypili, bądź zażyli.
- A proposito di puttana. Merda Santo - mamrotał do siebie Włoch.
- Co ty tam.... gahahahadaasz? - spytał z trudem łapiąc powietrze Riker.
- Bardzo brzydkie słowa - mruknął ozięble.
- Lucaaahahahahahha - rechotał dziewiętnastolatek. - Zawsze mogło być gorzej.
- Dlaczego jaaaaaaaa? - rzucił, siadając na środku chodnika i chowając głowę w kolana. - Całowałem się z.. z.. z facetem!!! - ledwo co powstrzymywał się od płaczu. - I było mi przyjemnie.. - dodał jeszcze bardziej załamanym tonem.
- Chcesz nam może w związku z tym o czymś powiedzieć? Stary.. my u ciebie nocowaliśmy.. - dokuczył na poważnie Rocky. Po chwili jednak wybuchł śmiechem, a wraz z nim i Luca. Ten drugi jednak nie śmiechem, jednak płaczem.
- Całował moja kla.. - urwał i gwałtownie zerwał się na nogi, podbiegając do kosza na śmieci, po czym zaczął zwracać.
- O feee, ja chyba zaraz też zwymiotuję - wydukał Riker, spoglądając na Włocha z głową niemalże wsadzoną do kubła.
Kilkanaście minut później sytuacja w miarę się uspokoiła. No może z wyjątkiem Luci, który przez całą drogę do hotelu mamrotał po włosku coś pod nosem. Będąc już na miejscu chłopcy postanowili złożyć wizytę Cassidy, gdyż już spory czas się nie widzieli. Emily była dzień wcześniej u Ellingtona, więc mieli okazję się spotkać, z blondynką natomiast nie.
- Hej chłopcy - uśmiechnęła się dziewczyna, widząc w drzwiach przyjaciół wraz z kuzynem. - Co tam? - spytała, wpuszczając ich do środka i na raz jej mina zrzedła, gdy Luca dogłębnie zaczął jej się przyglądać oraz ciągnąć ją za włosy. - Umm.. Co on robi? - spytała zażenowana nastolatka. Bracia wzruszyli delikatnie ramionami, wpatrując się w poczynania kumpla.
- Na pewno jesteś dziewczyną? A może okłamywałaś mnie przez ten cały czas, co?! - krzyknął podejrzliwie w stronę kuzynki.
- Co to za krzyki? - spytała Em, wychodząc z pokoiku. - Ahh.. to tylko wy - zaśmiała się.
- A ty co? Emily? A może raczej EMIL?! - rzucił, podciągając bluzkę siedemnastolatki do góry. Ta natomiast zszokowana zachowaniem kolegi, gwałtownie ponownie ją opuściła. - Przyznaj się, o wszystkim już wiemy!! Wypychasz sobie cycki i myślisz, że nie mghgmhgm - najstarszy z towarzystwa złapał przyjaciela, zasłaniając mu usta i odciągając od przestraszonej brunetki.
- Tak, właśnie Emi. Lepiej pokaż co masz w majtkach. Rozbierz się tu i teraz, bo inaczej nie uwierzę, że jesteś dziewczyną. O! - rzucił Rocky. - I.. i ty Cassy też - dodał.
- C.. Co? Że co?! - zdumiała się Emily.
- To tylko w celach sprawdzających, nie żeby coś. Ałł - jęknął nastolatek, obrywając od starszego brata.
- Dobra dość! - krzyknęła Cassy. - Co jest grane? Czy on coś ćpał?! - wskazała na Lucę. - I Rocky?
- Nie, no coś ty - zapewnił najstarszy. - Umm.. Luca miał dosyć umm.. bliskie spotkanie z napalonym gejem transwestytą, a Rocky.. Rocky po prostu chciałby po prostu popatrzeć na nagie dziewczyny. To tyle.
- Co? Z jakim gejem? O co chodzi?
- Ojj noo.. Laska, z którą się umówił okazała się być facetem i ogólnie to długa historia. Do jutra powinien się uspokoić. Cześć, dziewczyny - powiedział Riker, wyprowadzając z apartamentu nadpobudliwego kolegę.
___________________________
Hej! :)
Mamy kolejny długi rozdział za nami. Dlaczego tak szybko dodaję? A dlatego, że na Sylwestra zamierzam przygotować dla Was rozdział specjalny, a ponieważ do niego jeszcze trochę wydarzeń, to muszę się sprężyć. Tak więc w poniedziałek kolejny rozdział i 31.12 lub 1.01 rozdział specjalny! Bardzo proszę o komentarze.
Mamy kolejny długi rozdział za nami. Dlaczego tak szybko dodaję? A dlatego, że na Sylwestra zamierzam przygotować dla Was rozdział specjalny, a ponieważ do niego jeszcze trochę wydarzeń, to muszę się sprężyć. Tak więc w poniedziałek kolejny rozdział i 31.12 lub 1.01 rozdział specjalny! Bardzo proszę o komentarze.
~DarkAngel <3