- Wiem.. nie powinienem - zaczął chłopiec.
- Ale czego? - zdziwiła się.
- Pić - odparł krótko.
- Nie chodzi mi o to. Chcę wiedzieć o co tobie chodzi. Ilekroć próbuję z tobą porozmawiać, spławiasz mnie - powiedziała z wyrzutem. - To jak mnie ostatnio potraktowałeś również nie było miłe.
- A to jak ty mnie traktujesz niby jest miłe?
- Do cholery, co ja ci takiego zrobiłam?! - zdenerwowała się Cassidy. - Gdy u mnie nocowałeś wszystko było okej, a od kiedy wyszedłeś zachowujesz się.. tak.
- Boli mnie to, że ukrywając wszystko przed mną wróciłaś do Rikera! - krzyknął, odchodząc od nastolatki. Z niezadowoloną miną zmierzył na taras. Niebieskooka westchnęła ciężko. Postanowiła jednak ruszyć za towarzyszem. Nie zdążyła tego zrobić, gdyż wyprzedziła ją Laura, która chwilę wcześniej dołączyła do osiemnastolatka na ganku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jak się bawisz? - spytał Riker, podchodząc do najmłodszego brata.
- W miarę - odpowiedział smętnie. - Żartuję, jest super! Dzięki, że wyprawiliście dla mnie tę imprezę - uśmiechnął się, odchodząc od starszego.
- Ależ nie ma za co.. Naiwny chłopiec.. nie wie, że to sprawka rodziców - powiedział po cichu sam do siebie. - A jak się ma moja kochana, najwspanialsza siostrzyczka na świecie? - skomplementował, obejmując siostrę.
- Czego chcesz? - spytała Rydel. Z reguły nie słyszy takich słów od braci, więc nie sposób było się nie zdziwić.
- Niczego. Czy nie mogę być miły dla siostry, bo ją kocham? - rzekł, dalej trzymając blondynkę.
- Więc ile wypiłeś? - wciąż dziwiła się dziewczyna.
- Niewiele. A ty jesteś wstrętna. Człowiek chce być miły, a ty od razu posądzasz go o alkohol - mówił z wyrzutem.
- Ojj przepraszam - powiedziała słodkim głosem Rydel, obejmując brata. - Nie pij już więcej, poważnie ci radzę - zaśmiała się, zostawiając blondyna. Zabrała ze stołu miskę z chipsami i podeszła do Cassy. Widząc jej zmarnowaną minę od razu rozpoczęła rozmowę. - Coś się stało?
- Laura się stała - wycedziła krótko.
- Łooo.. o co chodzi? - zapytała zaskoczona. Nigdy wcześniej nie widziała, aby Cassidy była zła na Laurę.
- Pokłóciłam się trochę z Rossem o Rikera..
- No oczywiście.. to było do przewidzenia - wtrąciła Rydel, przerywając przyjaciółce.
- ..i on wyszedł na taras, a ja nawet nie zdążyłam do niego pójść, bo ta.. Laura od razu tam poleciała - kontynuowała.
- Ohoo.. czyżby zazdrość? - starsza z delikatnym uśmieszkiem na twarzy szturchnęła towarzyszę.
- A skądże - zaprzeczyła zmieszana dziewczyna. - Po prostu.. Zaszło jakieś nieporozumienie i chciałam to wyjaśnić.
- To idź do niego i nie zwracaj uwagi na Laurę - mrugnęła Rydel.
Młodsza uśmiechnęła się, po czym wyszła na taras, na którym siedzieli przyjaciele. Poprosiła brunetkę, aby zostawiła ich samych, a gdy tylko ta wykonała prośbę, Cassidy dosiadła się do chłopca.
- Lubię Rikera, nawet bardzo. Od samego początku naszej znajomości - zaczęła.
- Miałem głębokie nadzieje, że przyszłaś tutaj po coś innego. To, że z nim jesteś już wiem - burknął chłopak, przerywając nastolatce.
- ..ale tylko i wyłącznie jak przyjaciela. Nie wiem, czemu wymyśliłeś sobie, że do niego wróciłam. Nie mogłabym - wyjaśniła.
- Dlaczego? - zapytał z uśmiechem Ross.
- Bo to twój brat i to byłoby wstrętne z mojej strony.
- Ale jak to? Przepraszam.. Czytając twój pamiętnik.. te rzeczy, które pisałaś. Myślałem, że wy.. - westchnął. - Nie powinienem był czytać twojego pamiętnika. Przez to znów się pokłóciliśmy.
- To nic. Lubię się z tobą godzić - zaśmiała się Cassy, obejmując kolegę. - A umm.. jak się rozmawiało z Laurą? - spytała, zmieniając zupełnie temat.
- Świetnie. Gdyby nie ona pewnie siedziałbym już przygnębiony w pokoiku na górze - odparł z uśmiechem.
- Oh.. widzę, że między wami bardzo dobrze się ee.. układa.
- Taak, chyba tak - zaśmiał się delikatnie. - Ostatnio trochę się rozdzieliliśmy, ale dziś wszystko nadrobiliśmy.
- To.. świetnie.. Umm.. Może wracajmy do reszty towarzystwa - zaproponowała.
- Zgoda. Pora przeprosić Rikera.. znowu - westchnął, po czym wraz z przyjaciółką ruszyli do salonu.
Młodzież od razu rozeszła się w swoje strony. Blondyn dołączył do pozostałych chłopaków, Cassidy natomiast dosiadła się do przyjaciółek. Nie zajęło im dużo czasu, aż spostrzegły, że humor niebieskookiej wcale się zbytnio nie poprawił po rozmowie z Rossem. Nie zdążyły jeszcze nawet zadać żadnego pytania, a Cass sama zaczęła mówić.
- Gdybym nie weszła w tamtym momencie na taras, to kto wie, co oni by tam robili - wydukała. - Nieźle się w niego wpatrywała.
- Ale kto? - spytała zdziwiona Emily.
- Ross i Laura? To niemożliwe - stwierdziła Rydel. - Może po prostu siedzieli blisko siebie.
- Ponadto podczas rozmowy sam wprost powiedział, że między nimi jest wspaniale i w ogóle - wyjaśniła.
- Umm.. głupio wyszło - posmutniała brunetka, widząc przejęcie ze strony przyjaciółki.
- To mój brat. Znam go jak nikogo innego i chyba zauważyłabym, gdyby kręcił z Laurą. Zresztą nigdy nie widziałam, żeby zwracał jakąś szczególną uwagę na nią. Więc nie smuć się, mała - uśmiechnęła się delikatnie Rydel, kładąc rękę na ramionach nastolatki. - I już lepiej nie snujcie żadnych więcej domysłów.
- Ale czego? - zdziwiła się.
- Pić - odparł krótko.
- Nie chodzi mi o to. Chcę wiedzieć o co tobie chodzi. Ilekroć próbuję z tobą porozmawiać, spławiasz mnie - powiedziała z wyrzutem. - To jak mnie ostatnio potraktowałeś również nie było miłe.
- A to jak ty mnie traktujesz niby jest miłe?
- Do cholery, co ja ci takiego zrobiłam?! - zdenerwowała się Cassidy. - Gdy u mnie nocowałeś wszystko było okej, a od kiedy wyszedłeś zachowujesz się.. tak.
- Boli mnie to, że ukrywając wszystko przed mną wróciłaś do Rikera! - krzyknął, odchodząc od nastolatki. Z niezadowoloną miną zmierzył na taras. Niebieskooka westchnęła ciężko. Postanowiła jednak ruszyć za towarzyszem. Nie zdążyła tego zrobić, gdyż wyprzedziła ją Laura, która chwilę wcześniej dołączyła do osiemnastolatka na ganku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jak się bawisz? - spytał Riker, podchodząc do najmłodszego brata.
- W miarę - odpowiedział smętnie. - Żartuję, jest super! Dzięki, że wyprawiliście dla mnie tę imprezę - uśmiechnął się, odchodząc od starszego.
- Ależ nie ma za co.. Naiwny chłopiec.. nie wie, że to sprawka rodziców - powiedział po cichu sam do siebie. - A jak się ma moja kochana, najwspanialsza siostrzyczka na świecie? - skomplementował, obejmując siostrę.
- Czego chcesz? - spytała Rydel. Z reguły nie słyszy takich słów od braci, więc nie sposób było się nie zdziwić.
- Niczego. Czy nie mogę być miły dla siostry, bo ją kocham? - rzekł, dalej trzymając blondynkę.
- Więc ile wypiłeś? - wciąż dziwiła się dziewczyna.
- Niewiele. A ty jesteś wstrętna. Człowiek chce być miły, a ty od razu posądzasz go o alkohol - mówił z wyrzutem.
- Ojj przepraszam - powiedziała słodkim głosem Rydel, obejmując brata. - Nie pij już więcej, poważnie ci radzę - zaśmiała się, zostawiając blondyna. Zabrała ze stołu miskę z chipsami i podeszła do Cassy. Widząc jej zmarnowaną minę od razu rozpoczęła rozmowę. - Coś się stało?
- Laura się stała - wycedziła krótko.
- Łooo.. o co chodzi? - zapytała zaskoczona. Nigdy wcześniej nie widziała, aby Cassidy była zła na Laurę.
- Pokłóciłam się trochę z Rossem o Rikera..
- No oczywiście.. to było do przewidzenia - wtrąciła Rydel, przerywając przyjaciółce.
- ..i on wyszedł na taras, a ja nawet nie zdążyłam do niego pójść, bo ta.. Laura od razu tam poleciała - kontynuowała.
- Ohoo.. czyżby zazdrość? - starsza z delikatnym uśmieszkiem na twarzy szturchnęła towarzyszę.
- A skądże - zaprzeczyła zmieszana dziewczyna. - Po prostu.. Zaszło jakieś nieporozumienie i chciałam to wyjaśnić.
- To idź do niego i nie zwracaj uwagi na Laurę - mrugnęła Rydel.
Młodsza uśmiechnęła się, po czym wyszła na taras, na którym siedzieli przyjaciele. Poprosiła brunetkę, aby zostawiła ich samych, a gdy tylko ta wykonała prośbę, Cassidy dosiadła się do chłopca.
- Lubię Rikera, nawet bardzo. Od samego początku naszej znajomości - zaczęła.
- Miałem głębokie nadzieje, że przyszłaś tutaj po coś innego. To, że z nim jesteś już wiem - burknął chłopak, przerywając nastolatce.
- ..ale tylko i wyłącznie jak przyjaciela. Nie wiem, czemu wymyśliłeś sobie, że do niego wróciłam. Nie mogłabym - wyjaśniła.
- Dlaczego? - zapytał z uśmiechem Ross.
- Bo to twój brat i to byłoby wstrętne z mojej strony.
- Ale jak to? Przepraszam.. Czytając twój pamiętnik.. te rzeczy, które pisałaś. Myślałem, że wy.. - westchnął. - Nie powinienem był czytać twojego pamiętnika. Przez to znów się pokłóciliśmy.
- To nic. Lubię się z tobą godzić - zaśmiała się Cassy, obejmując kolegę. - A umm.. jak się rozmawiało z Laurą? - spytała, zmieniając zupełnie temat.
- Świetnie. Gdyby nie ona pewnie siedziałbym już przygnębiony w pokoiku na górze - odparł z uśmiechem.
- Oh.. widzę, że między wami bardzo dobrze się ee.. układa.
- Taak, chyba tak - zaśmiał się delikatnie. - Ostatnio trochę się rozdzieliliśmy, ale dziś wszystko nadrobiliśmy.
- To.. świetnie.. Umm.. Może wracajmy do reszty towarzystwa - zaproponowała.
- Zgoda. Pora przeprosić Rikera.. znowu - westchnął, po czym wraz z przyjaciółką ruszyli do salonu.
Młodzież od razu rozeszła się w swoje strony. Blondyn dołączył do pozostałych chłopaków, Cassidy natomiast dosiadła się do przyjaciółek. Nie zajęło im dużo czasu, aż spostrzegły, że humor niebieskookiej wcale się zbytnio nie poprawił po rozmowie z Rossem. Nie zdążyły jeszcze nawet zadać żadnego pytania, a Cass sama zaczęła mówić.
- Gdybym nie weszła w tamtym momencie na taras, to kto wie, co oni by tam robili - wydukała. - Nieźle się w niego wpatrywała.
- Ale kto? - spytała zdziwiona Emily.
- Ross i Laura? To niemożliwe - stwierdziła Rydel. - Może po prostu siedzieli blisko siebie.
- Ponadto podczas rozmowy sam wprost powiedział, że między nimi jest wspaniale i w ogóle - wyjaśniła.
- Umm.. głupio wyszło - posmutniała brunetka, widząc przejęcie ze strony przyjaciółki.
- To mój brat. Znam go jak nikogo innego i chyba zauważyłabym, gdyby kręcił z Laurą. Zresztą nigdy nie widziałam, żeby zwracał jakąś szczególną uwagę na nią. Więc nie smuć się, mała - uśmiechnęła się delikatnie Rydel, kładąc rękę na ramionach nastolatki. - I już lepiej nie snujcie żadnych więcej domysłów.
- Dziś poświęcał jej szczególnie wiele uwagi.. Chwila.. Smucić się? Nie, nie. Z początku faktycznie lekko ukłuło, ale jest dobrze. Może w końcu będziemy mogli jechać na stosunkach czysto przyjacielskich - uśmiechnęła się, wyciągając towarzyszki na
parkiet. Nie pobyły długo w komplecie, gdyż po chwili siedemnastolatkę "porwał"
wcześniej wspomniany blondyn. Odciągnął ją na bok.
- Cassyyyy... - zaczął zupełnie niewinnie.
- Słucham?
- Umm.. Mogę się napić z chłopakami? Jeden szot, obiecuję.
- Eee.. Dlaczego mnie o to pytasz?
- No bo to od ciebie zależy. Jeśli się nie zgodzisz, to nie ma sprawy - uśmiechnął się.
- No wiesz, to raczej nie mój interes, nie rządzę tobą. Jeśli chcesz, to wypij nawet dziesięć - powiedziała.
- Bez przesady - zaśmiał się. - Ale nie będziesz na mnie zła? - spytał dla pewności. Wprawdzie wiedział, że decyzja należy głównie do niego, aczkolwiek obawiał się powtórki z Sylwestra oraz reakcji Cassy.
- Nie, to nie moja sprawa - odparła krótko.
Chłopiec uśmiechnął się na odchodne, po czym dołączył do reszty męskiego grona, z Ellingtonem na czele. Ryland tymczasem, jako że jest niepijącym na tej imprezie, trzymał się nieco z boku wraz z siostrą. Nie sposób był nie zauważyć, że starsze towarzystwo troszkę już głupiało. Między innymi jeden z jubilatów (Ell), który właśnie wspiął się na plecy Rikera i tak pędził kolejne kilka minut, dopóki nie skończyło się upadkiem. Natomiast jeden szot Rossa okazał się trzema, co w połączeniu z poprzednimi daje pięć. Byłoby również zbyt pięknie, gdyby nie doszło do małej sprzeczki między braćmi.
- Ross, może już sobie odpuścisz? - zaproponował Rocky, widząc, że młodszy sięga po kolejny kieliszek.
- O ile się nie mylę, to to nie jest twój interes. A nie mylę się na pewno - oburzył się Ross. - I lepiej spójrz na siebie.
- Patrzę.. I widzę seksownego mnie, który potrafi panować nad sobą nawet, gdy wypije, w przeciwieństwie do ciebie. A zresztą to Cassy.. jej się raczej spodoba - dokuczył. Tym razem udało mu się wygrać, gdyż blondyn nie potrafił już w żaden się odgryźć. Rocky trafił w jego słaby punkt. Widać było, że oczy zaszły mu mgłą, a dłonie zaczęły drżeć. Nie cierpiał tego wspominać, nie mógł. Nienawidził się za to, co wtedy chciał jej zrobić, niszcząc jednocześnie coś, co tak wiele dla niego znaczyło.
- Umm.. Ross, ja przepraszam - rzucił ze skruchą brunet, zdając sobie dopiero po chwili sprawę, że nie powinien tego mówić. Chłopiec jednak nie zwrócił na to uwagi. Momentalnie odszedł od braci, wziął kluczyki od auta, a następnie wyszedł przed mieszkanie, kierując się do pojazdu. W drzwiach złapała go Ratliff wraz z Rikerem, próbując go uspokoić, słusznie twierdząc, że nie może jechać, gdyż jest pod wpływem alkoholu, jednakże osiemnastolatek nic sobie z tego nie robił i szedł dalej. Będąc już przy samochodzie, doszła do niego Cassidy, natomiast pozostała dwójka została nieco z tyłu.
- Ross, co ty wyrabiasz?
- Nie widzisz? Mam zamiar się przejechać - powiedział niezbyt miło.
- Nigdzie nie jedziesz. Oddaj mi kluczyki - odparła stanowczo, wyciągając przed siebie dłoń.
- Ty mną nie rządzisz! Zrobię, co będę chciał - krzyknął.
- Ross, proszę. Piłeś, więc nie możesz jechać - ciągnęła na spokojnie.
- I co z tego? Nie jestem pijany - blondyn nie dawał za wygraną.
- Wiem, że nie jesteś, ale sam fakt, że piłeś.. no już, oddaj kluczyki.
- Powiedziałem, że nie - burknął.
- Ross.. oddaj je i wróćmy do domu - zmieniła ton, łapiąc osiemnastolatka za dłoń.
- Ale ja nie chcę siedzieć z tym frajerem - wskazał na Rocky'ego.
- To będziesz siedział ze mną, dobrze? - uśmiechnęła się i zbliżyła delikatnie do partnera. Domyśliła się, że w tej sytuacji tylko takim zachowaniem może go trochę złamać. - Położysz się zaraz do łóżka i nie będziesz musiał nawet patrzeć na Rocky'ego. To pajac - pogłaskała go po włosach.
- A położysz się ze mną? - spytał, tym razem zupełnie łagodnie.
- Umm.. Zobaczymy. Ale chodź już do domu - pociągnęła Rossa w kierunku mieszkania, prowadząc go na górę, uprzednio dając znak Rikerowi, iż ma ruszyć za nimi. Tak też mężczyzna uczynił.
- A ty czego chcesz? - spytał niemiło Ross, spostrzegłszy starszego brata, kroczącego ich śladami.
- Niczego, idę do łazienki - odparł krótko, wchodząc do toalety.
- Wejdź do środka, ja zaraz przyjdę - powiedziała Cassy, kierując blondyna do pokoiku. Odsunęła się i zamierzała puścić chłopaka, jednakże ten nie pozwolił jej na to, przytrzymując jej dłoń w uścisku.
- Na pewno przyjdziesz? - zapytał dla pewności, patrząc wprost w oczy dziewczyny.
- Mhmm - przytaknęła niepewnie, ponieważ zlękła się trochę takiego posunięcia.
- Dobrze. Będę czekał, ale pospiesz się - mrugnął do nastolatki i wszedł do pokoju, zamknąwszy za sobą drzwi.
- No, mała.. nie wiem jak to zrobiłaś, że zgodził się wrócić - zaśmiał się Riker, wychodząc z łazienki.
- Haha. Po prostu byłam miła.
- No tak, dla Rossa to wystarczy. Dobra, wracaj do niego, bo znów mu coś do głowy przyjdzie - uśmiechnął się, zmierzając w stronę schodów na dół.
- Riker.. - zatrzymała go
nastolatka. Po jej wyrazie twarzy widać było, że coś ją gryzie. - ..ja się
trochę boję - wydukała ze spuszczoną głową.- Cassyyyy... - zaczął zupełnie niewinnie.
- Słucham?
- Umm.. Mogę się napić z chłopakami? Jeden szot, obiecuję.
- Eee.. Dlaczego mnie o to pytasz?
- No bo to od ciebie zależy. Jeśli się nie zgodzisz, to nie ma sprawy - uśmiechnął się.
- No wiesz, to raczej nie mój interes, nie rządzę tobą. Jeśli chcesz, to wypij nawet dziesięć - powiedziała.
- Bez przesady - zaśmiał się. - Ale nie będziesz na mnie zła? - spytał dla pewności. Wprawdzie wiedział, że decyzja należy głównie do niego, aczkolwiek obawiał się powtórki z Sylwestra oraz reakcji Cassy.
- Nie, to nie moja sprawa - odparła krótko.
Chłopiec uśmiechnął się na odchodne, po czym dołączył do reszty męskiego grona, z Ellingtonem na czele. Ryland tymczasem, jako że jest niepijącym na tej imprezie, trzymał się nieco z boku wraz z siostrą. Nie sposób był nie zauważyć, że starsze towarzystwo troszkę już głupiało. Między innymi jeden z jubilatów (Ell), który właśnie wspiął się na plecy Rikera i tak pędził kolejne kilka minut, dopóki nie skończyło się upadkiem. Natomiast jeden szot Rossa okazał się trzema, co w połączeniu z poprzednimi daje pięć. Byłoby również zbyt pięknie, gdyby nie doszło do małej sprzeczki między braćmi.
- Ross, może już sobie odpuścisz? - zaproponował Rocky, widząc, że młodszy sięga po kolejny kieliszek.
- O ile się nie mylę, to to nie jest twój interes. A nie mylę się na pewno - oburzył się Ross. - I lepiej spójrz na siebie.
- Patrzę.. I widzę seksownego mnie, który potrafi panować nad sobą nawet, gdy wypije, w przeciwieństwie do ciebie. A zresztą to Cassy.. jej się raczej spodoba - dokuczył. Tym razem udało mu się wygrać, gdyż blondyn nie potrafił już w żaden się odgryźć. Rocky trafił w jego słaby punkt. Widać było, że oczy zaszły mu mgłą, a dłonie zaczęły drżeć. Nie cierpiał tego wspominać, nie mógł. Nienawidził się za to, co wtedy chciał jej zrobić, niszcząc jednocześnie coś, co tak wiele dla niego znaczyło.
- Umm.. Ross, ja przepraszam - rzucił ze skruchą brunet, zdając sobie dopiero po chwili sprawę, że nie powinien tego mówić. Chłopiec jednak nie zwrócił na to uwagi. Momentalnie odszedł od braci, wziął kluczyki od auta, a następnie wyszedł przed mieszkanie, kierując się do pojazdu. W drzwiach złapała go Ratliff wraz z Rikerem, próbując go uspokoić, słusznie twierdząc, że nie może jechać, gdyż jest pod wpływem alkoholu, jednakże osiemnastolatek nic sobie z tego nie robił i szedł dalej. Będąc już przy samochodzie, doszła do niego Cassidy, natomiast pozostała dwójka została nieco z tyłu.
- Ross, co ty wyrabiasz?
- Nie widzisz? Mam zamiar się przejechać - powiedział niezbyt miło.
- Nigdzie nie jedziesz. Oddaj mi kluczyki - odparła stanowczo, wyciągając przed siebie dłoń.
- Ty mną nie rządzisz! Zrobię, co będę chciał - krzyknął.
- Ross, proszę. Piłeś, więc nie możesz jechać - ciągnęła na spokojnie.
- I co z tego? Nie jestem pijany - blondyn nie dawał za wygraną.
- Wiem, że nie jesteś, ale sam fakt, że piłeś.. no już, oddaj kluczyki.
- Powiedziałem, że nie - burknął.
- Ross.. oddaj je i wróćmy do domu - zmieniła ton, łapiąc osiemnastolatka za dłoń.
- Ale ja nie chcę siedzieć z tym frajerem - wskazał na Rocky'ego.
- To będziesz siedział ze mną, dobrze? - uśmiechnęła się i zbliżyła delikatnie do partnera. Domyśliła się, że w tej sytuacji tylko takim zachowaniem może go trochę złamać. - Położysz się zaraz do łóżka i nie będziesz musiał nawet patrzeć na Rocky'ego. To pajac - pogłaskała go po włosach.
- A położysz się ze mną? - spytał, tym razem zupełnie łagodnie.
- Umm.. Zobaczymy. Ale chodź już do domu - pociągnęła Rossa w kierunku mieszkania, prowadząc go na górę, uprzednio dając znak Rikerowi, iż ma ruszyć za nimi. Tak też mężczyzna uczynił.
- A ty czego chcesz? - spytał niemiło Ross, spostrzegłszy starszego brata, kroczącego ich śladami.
- Niczego, idę do łazienki - odparł krótko, wchodząc do toalety.
- Wejdź do środka, ja zaraz przyjdę - powiedziała Cassy, kierując blondyna do pokoiku. Odsunęła się i zamierzała puścić chłopaka, jednakże ten nie pozwolił jej na to, przytrzymując jej dłoń w uścisku.
- Na pewno przyjdziesz? - zapytał dla pewności, patrząc wprost w oczy dziewczyny.
- Mhmm - przytaknęła niepewnie, ponieważ zlękła się trochę takiego posunięcia.
- Dobrze. Będę czekał, ale pospiesz się - mrugnął do nastolatki i wszedł do pokoju, zamknąwszy za sobą drzwi.
- No, mała.. nie wiem jak to zrobiłaś, że zgodził się wrócić - zaśmiał się Riker, wychodząc z łazienki.
- Haha. Po prostu byłam miła.
- No tak, dla Rossa to wystarczy. Dobra, wracaj do niego, bo znów mu coś do głowy przyjdzie - uśmiechnął się, zmierzając w stronę schodów na dół.
- Czego? - podszedł bliżej siedemnastolatki.
- No bo Ross wypił, a teraz mam z nim sama siedzieć. Co jeśli znów.. - w tym momencie urwała, zamykając oczy i wtulając się w przyjaciela.
- Mała.. - zaczął. - Umówmy się, że za 15 minut przyjdę sprawdzić, czy wszystko ok. Zgoda? - zaproponował, gładząc włosy koleżanki.
- Zgoda. Tylko na pewno przyjdź - uśmiechnęła się, otwierając drzwi do pomieszczenia, w którym miał czekać Ross.
___________________________
Hej!
No więc dzisiejszy rozdział jak dla mnie niebyt ciekawy, ale postaram się, nawet bardzo, aby kolejny to nadrobił.
Piszcie w komentarzach co sądzicie ;)
~DarkAngel