- Delektuję się - odparł. Wzruszył ramionami, stuknął szklankę brata swoją, po czym na jednym tchu wypił pozostałość. - Ahhh - westchnął, przełknąwszy alkohol i potrząsnął delikatnie głową.
- A to co miało być? - zaśmiał się brunet. - Już ci weszło? - szturchnął delikatnie brata, widząc jego reakcję.
- Sześć miesięcy bez alkoholu robi swoje - odparł, odkładając kieliszek na stół.
- Jak to miło jest mieć znów wszystkich moich chłopców w komplecie - wtrąciła się w rozmowę Rydel, która przed momentem niespodziewaniem podeszła do braci. Objęła ona chłopców i delikatnie potargała ich włosy. Ross, zauważywszy siostrę zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
- Uhh.. zaraz przyjdę - powiedział, pozostawiając rodzeństwo same.
Ross chwycił kieliszek, który uprzednio odstawił na bok, wypełnił go ponownie szampanem, zrobił delikatny łyk, a następnie bez zastanowienia skierował się w stronę tarasu. Bezdźwięcznie otworzył drzwi, które niezwłocznie za sobą zamknął. Zatrzymał się na moment, spoglądając na stojącą plecami do niego dziewczynę, a na jego ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Zmierzył ją od stóp głów. Ubrana była w krótką, obcisłą, siwą spódniczkę oraz tego samego koloru, również przylegającą do ciała bluzkę na długi rękaw, odkrywającą niedużą część brzucha i pleców. Chłopak zawiesił wzrok na miniówce, która idealnie podkreślała kształty blondynki i delikatnie zagryzł dolną wargę. Po chwilowym zapatrzeniu powędrował oczami wyżej. "Ma zdecydowanie dłuższe włosy" pomyślał.
Zastanawiało go również, czy nastolatka celowo nie odwraca się, by sprawdzić, kto stoi za nią, gdyż wie, kogo ujrzy, czy może wszedł na taras na tyle cicho, iż po prostu go nie usłyszała.
Po momencie dumania, z wciąż nieschodzącym z jego ust uśmiechu zbliżył się do osiemnastolatki. Oparł łokcie o balustradę, przy której stała i bez słowa skierował wzrok na jej twarz. Dziewczyna niemalże od razu odwróciła głowę w jego stronę, na co zadowolenie towarzysza spotęgowało się. Po kilku sekundach ponownie zwróciła wzrok przed siebie, nie okazując żadnych emocji.
- Co tutaj robisz? - zapytał Ross, chcąc przerwać panującą ciszę. Nawet na moment nie odciągnął wzroku od dziewczyny. Bacznie jej się przyglądał.
- Stoję - wzruszyła obojętnie ramionami. "Znów to samo" pomyślał Ross, wychylając się lekko do przodu, by lepiej móc dostrzec twarz Cassidy, którą przysłaniały jej włosy. Ta, widząc zachowanie chłopaka pytająco spojrzała w jego stronę.
- Tak lepiej - uśmiechnął się, korzystając z okazji, by lepiej móc przypatrzeć się jej urodzie. Subtelnie oblizał wargi. - Nic nie powiesz? Każdy wypowiedział się na temat mojej nieobecności, aa.. co ty masz do powiedzenia?
Dziewczyna dalej stała bezczynnie w miejscu, zupełnie, jakby nikogo przy niej nie było.
- Mów śmiało, co ci siedzi w głowie. Jestem gotowy - powiedział, widząc, że blondynkę wyraźnie coś trapi. Otworzyła ona usta, jak gdyby chciała się odezwać, jednak przerwała. Wzięła oddech i odwróciła się w stronę chłopaka. Zlustrowała go od pasa w górę i po chwili wpatrywania zaczęła mówić.
- Przespałeś się ze mną, zaraz po tym wyjechałeś na pół roku, a do tego wszystkiego tuż przed wyjazdem nakryłam cię na spotkaniach ze swoją byłą - odparła z rozgoryczeniem. W jej głosie wyraźnie słychać było żal.
- Cass.. - chciał odezwać się Ross, jednak dziewczyna nie pozwoliła mu na to.
- Nie skończyłam - rzuciła. Chłopiec przytaknął jedynie głową i zamilkł. - Bardzo mi na tobie zależało. Byłeś pierwszym chłopakiem, który sprawił, że w całości mu się oddałam.. - spuściła wzrok w dół - ..wciąż zresztą jesteś - westchnęła. Dziewiętnastolatek z powagą wsłuchiwał się w słowa dziewczyny. - Tylko dlaczego mnie wtedy zostawiłeś? - zapytała z wyrzutem. - Akurat wtedy.. Pomyśl sobie, jak to wyglądało.
- Wiem, Cassidy. Uwierz mi, że ten wyjazd był wtedy ostatnią rzeczą, o której myślałem. Dla mnie liczyłaś się tylko ty i to, żeby wszystko się między nami ułożyło. Poza tym, gdybym chciał się tylko z tobą "przespać", jak to ujęłaś wcześniej, nie byłoby mnie teraz na tym tarasie - mówił z przejęciem, patrząc dziewczynie głęboko w oczy. - Ale tu jestem i nigdzie się już nie ruszam. Wciąż chcę z tobą być. I nie dla seksu, Cassidy. Chcę być z tobą, bo cię kocham.
- A co z Kaitlyn? Dlaczego z nią wtedy byłeś? - ponownie zadała pytanie.
- Tłumaczyłem ci, że nic mnie z nią nie łączy. Byłem tam, bo.. uhh.. - zawahał się blondyn. Założył dłonie na głowę i kontynuował - nie wiem. Napisała mi tego głupiego SMSa, chciałem dać jej raz na zawsze do zrozumienia, żeby dała nam spokój.. a wtedy ty się tam zjawiłaś i.. i wyszło jak wyszło - tłumaczył. Widać było w jego oczach skruchę. Cassidy też ją widziała, jednak wciąż nie była pewna, czy może mu w pełni wierzyć. Nie była już wściekła, była zwyczajnie smutna. Ross, widząc niepewność na twarzy blondynki, ukląkł przed nią na kolanach i chwycił za dłonie. - Przysięgam, że wszystko, co mówiłem to najszczersza prawda. Musisz mi uwierzyć, błagam cię. Upadłem dla ciebie na kolana - ciągnął coraz bardziej zdeterminowany nastolatek. Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony partnerki jeszcze bardziej go frustrował.
- Ross - odezwała się po chwili milczenia - wstań.
- Nie - odpowiedział, kiwając przecząca głową. - Nie dopóki nie powiesz, że mi wierzysz.
- Wierzę ci - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Chłopak zaśmiał się do siebie, po czym mocno objął niebieskooką, wciąż pozostając na kolanach. Jego ręce spoczęły wokół dolnej części pleców Cassy, lekko powyżej jej pośladków. Po kilku minutach wstał na równe nogi i po raz kolejny zaczął wpatrywać się w twarz dziewczyny.
- Tęskniłam za tobą - odezwała się. Zbliżyła się do chłopaka, objęła jego tors rękoma, oparła głowę o klatkę piersiową i wtuliła w niego.
- Ja za tobą też, nawet nie wiesz, jak bardzo. Obiecuję, że od teraz będę najlepszy, jak tylko mogę być - zadeklarował, odwzajemniając uścisk ukochanej. Ta po krótkim momencie uniosła głowę i spojrzała na niego.
- Spędź ze mną noc - odezwała się proszącym głosem. - Stęskniłam się za tobą, nie chcę, żebyś znów mnie zostawił - dodała, cmokając delikatnie usta partnera. Wywołało to na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Z ogromną chęcią - odparł bez zastanowienia. - Jeśli nie przeszkadza ci, że cała rodzinka będzie w domu, to możesz zostać u mnie. Pójdziemy do gościnnego - zaproponował.
- Brzmi świetnie - zgodziła się nastolatka.
- I obiecuję, że będę grzeczny - powiedział, kładąc dłoń na klatce piersiowej na znak obietnicy.
Cassidy nie odpowiedziała. Posłała chłopakowi jedynie subtelny uśmiech. Ten uniósł w górę kieliszek z szampanem, którego wciąż nie zaczął pić i sunął go w stronę blondynki. Dziewczyna zrobiła to samo ze swoim trunkiem.
- Za nas? - spytał Ross.
- Za nas - uśmiechnęła się Cass, stukając swoim kieliszkiem kieliszek partnera. - Na raz - zaproponowała.
Chłopiec wzruszył ramionami, po czym obydwoje przyłożyli lampki do ust i jednocześnie zaczęli pić. Pierwszy skończył Ross, a chwilę po nim Cassidy. Ku jego zdziwieniu dziewczynie udało się opróżnić cały kieliszek.
- O proszę, proszę. Chyba się trochę popijało, gdy mnie nie było - zaśmiał się chłopak, wpatrując się w pustą szklankę. Osiemnastolatka nie odpowiedziała.
- Tak w ogóle, to jak wyglądam? - zmieniła temat, oswobadzając się z objęć ukochanego.
Zgrabnym krokiem przeszła kawałek, po czym obróciła się i zaczęła pozować, chcąc ukazać swój strój w jak najlepszej okazałości, eksponując jednocześnie swe kształty. Ross uśmiechnął się, widząc zachowanie nastolatki i z zaciekawieniem przyglądał się jej dalszym poczynaniom. Spodobała mu się zabawa w pozowanie. Wnikliwie wpatrywał się w blondynkę, chłonąc wzrokiem jej ciało. Niejednokrotnie zagryzł wargę, a wyobraźnia powoli zaczynała snuć w jego głowie różne obrazy.
- Więc? - zapytała Cassidy, wybijając chłopaka z transu.
- Hmm?
- No jak wyglądam? - rzuciła, podchodząc bliżej blondyna. Ten raz jeszcze zlustrował dziewczynę od dołu do góry. Ułożył dłonie na jej pasie i złożył na jej ustach pocałunek.
- Bajecznie - odpowiedział przez uśmiech. Po chwili jednak jego mina przeobraziła się w delikatny grymas. - Cass, czuję od ciebie papierosy.
- Słucham? - zdziwiła się blondynka, oswobadzając z objęcia chłopaka. Chwyciła delikatnie swoją bluzkę i przyciągnęła ją do twarzy, by zidentyfikować zapach. - Wiesz.. mój - westchnęła, przewracając oczami - "brat przyrodni" pali. Może przeszło na moją koszulkę - wytłumaczyła z lekkim uśmiechem.
- W porządku - odparł z ulgą dziewiętnastolatek. Przez moment przeszło mu przez myśl, że to jego partnerka popala, jednakże jej wyjaśnienie natychmiastowo rozwiało wszelkie podejrzenia. - Ogólnie jak w domu? - spytał, zmieniając temat.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Tymczasem w salonie*
Pomimo nieobecności Rossa, dla którego to właśnie impreza została wyprawiona, wszyscy dobrze się bawili i nikt nawet nie zwrócił uwagi na absencję blondyna. Ellington siedział na kanapie wraz z Rockym, rozmawiając jak zwykle o sprawach, które tylko oni byli w stanie zrozumieć. Natomiast pozostała trójka urzędowała w kuchni, doglądając piekącego się kurczaka. Niespodziewanie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, do których natychmiastowo pobiegła Rydel. Poprawiła fryzurę, zerkając w lustro, wiszące na przedpokoju, po czym chwyciła za klamkę. Jej oczom ukazał się doskonale jej znany brunet - Luca. Przez moment wpatrywała się w niego jak wryta z szeroko otwartymi oczami.- Rydel, che piacere vederti (miło cię widzieć) - uśmiechną się Włoch, rozkładając szeroko ręce, oczekując uścisku. Kobieta bez zastanowienia objęła go.
- Zaniemówiłam - odparła po chwili, wciąż przyglądając się chłopakowi. - Obciąłeś włosy.
- Si - uśmiechnął się szeroko. - Co sądzisz? - zapytał, przerzedzając czuprynę dłonią.
- Meravigloso - odezwała się niepewnie Rydel.
- MeravigLIOSO (cudownie) - poprawił dwudziestojednolatek z delikatnym uśmiechem.
- Kto przysze.. - urwała zauważywszy Włocha Kelly, która właśnie podeszła do przyjaciółki, chcąc sprawdzić powód jej długiej nieobecności. - Wooow, no no - wydała z siebie dźwięk zachwytu, widząc zmianę w wyglądzie kolegi.
- Grazie - uśmiechnął się dumnie Luca, gładząc się po karku. Schlebiało mu zachowanie przyjaciółek, nawet bardzo.
Po chwili trójka weszła do salonu. Każdy z chłopców rzucił przybyłemu przed momentem brunetowi spojrzenie.
- Ciao - przywitał się Włoch, machając kumplom. - Wybaczcie mi to spóźnienie, ale jak widać byłem u fryzjera - wyjaśnił, siadając na jednym z krzesełek barowych, stojących przy wyspie w kuchni.
- Widzę, że niezła zmiana - powiedział zdziwiony Riker. Wiedział, jak wielką wagę Luca zawsze przywiązywał do swoich włosów i jak bardzo o nie dbał. Stąd też pojawiło się zarówno u niego, jak i u pozostałych zgromadzonych zdziwienie.
- Stwierdziłem, że najwyższa pora coś zmienić. Padło na włosy - uśmiechnął się brunet. - Może być? - zapytał niepewnie w stronę kumpli.
- No pewnie, że tak! - opowiedziała Rydel, dosiadając się do chłopaka.
- Jest świetnie - dodała Kelly, która usiadła po drugiej stronie Włocha. - Zupełnie inny facet - uśmiechnęła się, wciąż wpatrując się w nową fryzurę dwudziestojednolatka.
- Oh grazie, Kelly. Cieszę się, słysząc taki komplement - odparł, zwracając się w stronę brunetki, chwytając ją za dłonie.
- Dokładnie, facet, już nie chłopiec - zaśmiała się Rydel, kładąc dłoń na ramieniu siedzącego obok. - A ten zarost doskonale ci pasuje.
- Zaraz się zarumienię - odparł, wywołując mały chichot wśród koleżanek. - To przyjemność usłyszeć takie rzeczy od tak pięknych dziewczyn - dodał, ponownie wprawiając przyjaciółki w stan zadowolenia.
Pozostała trójka wgapiała się w roześmiane trio, rzucając sobie od czasu do czasu pytające spojrzenia.
Wówczas do salonu wrócili Ross z Cassidy, jednakże nikt ich nie spostrzegł.
- O co chodzi? - zapytał Ross, spoglądając na blondynkę.
- Nie mam pojęcia - odparła, wzruszając ramionami, a następnie wraz z chłopakiem podeszli do siedzących na kanapie chłopaków. - Kto to? - zapytała Cassidy, wskazując na siedzącego plecami do niej bruneta, dyskutującego w najlepsze z dziewczynami. Ten, spostrzegłszy kątem oka blondynkę, natychmiastowo ruszył w jej stronę, wyprzedzając odpowiedź chłopaków. - Luca?! - krzyknęła zdziwiona nastolatka. - Wooow, co za przystojniak - rzuciła, mierząc Włocha od stóp do głów, składając następnie uścisk w jego ramionach.
Cassidy nie widziała go od kilku dni, a ten tymczasem zdążył obciąć włosy oraz zapuścić przyzwoitej długości zarost. Nie można było zaprzeczyć, że przysłużyło się to do poprawienia wyglądu chłopaka. Zachwyciło to nie tylko Cass, lecz również pozostałe przedstawicielki płci pięknej, znajdujące się wówczas w pomieszczeniu.
- Podoba ci się? - zapytał, choć znał odpowiedź. Wyraz twarzy blondynki mówił sam za siebie. Włoch prawdopodobnie chciał jedynie dokarmić swoje ego kolejnymi komplementami, których od czasu przyjścia do mieszkania Lynchów usłyszał bardzo wiele.
- Cóż za pytanie! Jeszcze jak! - odparła z entuzjazmem bez głębszego zastanowienia. Za chwilę obydwoje dosiedli się z powrotem do Kelly i Rydel.
- Uh, co to ma być? - zapytał z niezadowoleniem Ross, rzucając spojrzenie wciąż będącym w szoku chłopakom.
- Pan idealny kradnie nam dziewczyny - burknął oburzony Ellington, wskazując rękoma w stronę kuchni, gdzie Włoch wraz z dziewczynami toczyli zaciętą dyskusję, śmiejąc się w niebo głosy.
- Oj to macie problem, chłopcy - zaśmiał się najstarszy.
- Ja w sumie chyba nie muszę się przejmować, Cass jest jego kuzynką więc.. - uśmiechnął się niepewnie Ross.
- Tak się składa, że to ona robi najbardziej maślane oczka do niego - dokuczył Rocky, szturchając młodszego. Ellington, słysząc słowa kolegi zaśmiał się. Ross natomiast gwałtownie uniósł się z kanapy i zmierzył do kuchni.
- A ty się tak nie ciesz, Kelly też wpatrzona jest w niego jak w obrazek - Riker skierował do Ratliffa, który momentalnie spoważniał i poszedł w ślady dziewiętnastolatka.
- Cassy, kochanie - odezwał się Ross, obejmując partnerkę od tyłu. Ta jednak zignorowała chłopaka i kontynuowała rozmowę. Widząc, że blondyn nie zamierza zaprzestać czynu, przeprosiła towarzystwo i odeszła z blondynem na bok.
- Co jest? - zapytała wyraźnie niezadowolonego.
- Dopiero co przyjechałem, a ty wolisz jego ode mnie. Spędź ze mną trochę czasu - westchnął z wyczuwalnym w jego głosie smutkiem. Cassidy uśmiechnęła się delikatnie.
- Idziemy się napić? - zaproponowała, kiwając głową w stronę stojących na szafce nieopodal piw.
- Znów? - zdziwił się Ross. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się widzieć nastolatki, ciągnącej do alkoholu, zazwyczaj przystawała przy niewielkich ilościach. - Trochę mnie głowa boli po tym locie, jet lag to kiepska sprawa - powiedział, chwytając się za głowę. Cassidy mimo to sięgnęła po dwie butelki trunku, z czego jedną wręczyła chłopakowi.
- Może ci pomoże - rzuciła zachęcająco. Otworzyła swoją butelkę, a następnie podała Rossowi otwieracz. Po chwili zastanowienia zrobił to, co przedtem jego partnerka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Ellington*
Chłopak, zauważywszy, że jego przyjacielowi tak łatwo udało się odciągnąć partnerkę na bok, postanowił pójść w jego kroki. Zbliżył się do siedzących i po chwili zastanowienia odezwał.- Hej wszystkim - powiedział. Nie usłyszawszy odpowiedzi kontynuowała. - Halo! - krzyknął doniośle, na co pozostali momentalnie zwrócili się w jego kierunku. Ten uśmiechnął się niezręcznie.
- Ellington, dlaczego krzyczysz? - zapytał zdziwiony Luca.
- Żeby zwrócić waszą uwagę - mruknął niezadowolony chłopak.
- Wiesz, że wystarczyło po prostu się odezwać? - powiedział Włoch.
- Toć ja.. ughh nieważne - machnął ręką podenerwowany i zwrócił się w stronę Kelly. - Miałabyś może ochotę się przejść przewietrzyć? Trochę tutaj duszno - zaproponował z nadzieją.
- Hmm - zastanowiła się brunetka. - Jasne - odparła z uśmiechem. Wstała z krzesełka, chwyciła komórkę, która leżała na blacie i schował ją do kieszeni. - Ell zaproponował spacer, chcecie dołączyć? - skierowała do przyjaciół, siedzących obok. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, wzruszyli delikatnie ramionami i również podnieśli się z siedzeń.
- Pewnie - odpowiedzieli zgodnie Rydel z Lucą. Na twarzy Ratliffa pojawił się grymas, jednakże powstrzymał się on od komentarzy.
- To świetnie - uśmiechnęła się szeroko Voosen.
- Chłopcy, my niedługo wrócimy, wyłączcie za jakieś - przerwała, spoglądając w ekran telefonu - dwadzieścia minut kurczaka - kontynuowała, podchodząc do dwójki braci, którzy wciąż siedzieli na kanapie.
- Dobrze, mamo - zażartował Rocky.
- Ha, ha, zabawne - warknęła z przymrużonymi oczami. Bracia posłali jej całusy, na co ta przewróciła jedynie oczami. Następnie skierowała się do wyjścia, gdzie czekali już na nią przyjaciele.
________________________________
I mamy kolejny.
Ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem jest frustrująca, aczkolwiek liczę na to, że stopniowo liczba będzie się zwiększała.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. Póki co wszystko rozgrywa się na spokojnie, ale to dopiero początki ;)
Zapraszam na kolejny post w przyszłym tygodniu! (piątek/sobota)
~DarkAngel