czwartek, 25 października 2012

Rozdział 3: The beginning.

- Wstawaj, śpiochu! – krzyknęła uradowana i gotowa do wyjścia Cassidy, budząc przyjaciółkę.
- Ehh.. Która godzina? – mruczała pod nosem zaspana brunetka.
- Siódma. Czyli najwyższa pora wstać, zjeść śniadanie, ubrać się i zmykać na plażę! – mówiąc to ściągnęła kołdrę z towarzyszki, która w końcu niechętnie wstała z łóżka i poszła do łazienki odświeżyć się.
- Nie rozumiem, czemu aż tak ci śpieszno? Jest jeszcze wcześnie, nie wyspałam się. Przecież równie dobrze możemy iść później na plażę, a poza tym mówiłaś o tym Suzie? – narzekała Emily.
- Ojj.. dobra nie marudź, tylko się szykuj. Suzie o wszystkim wie. Była tu niedawno i mówiła, że cały dzień mamy wolny i na plażę możemy iść same, bo ona musi jechać coś załatwić.

Po 20 minutach dziewczyny były już gotowe. Zeszły na dół do hotelowej restauracji, w której ciocia wcześniej załatwiła im śniadanie. Po skończonym posiłku zabrały z pokoju ręczniki oraz coś do picia i czym prędzej pobiegły na plażę rozkoszować się gorącymi promieniami słońca.
- Widzisz? Właśnie dlatego tak wcześnie wstałam.. – blondynka wskazała dłonią na prawie pustą plażę. -..za godzinę nie miałybyśmy gdzie rozłożyć ręczników.
Przyjaciółki leżały na ciepłym piasku rozkoszując się spokojem i przyjemnym szumem oceanu.
- Mi już starczy opalania na dziś. W sumie, to przeszłabym się trochę po okolicy – stwierdziła Cassy.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Jesteśmy tutaj pierwszy dzień. Wolę poczekać do jutra na Suz. Jestem przekonana, że byłaby zła, że same oddaliłyśmy się od hotelu, nie znając okolicy - pouczała brunetka.
- Przesadzasz - machnęła ręką blondynka. - Wsiądziemy do taksówki lub autobusu i wszytko będzie dobrze. No zgódź się – namawiała.
- Nie, Cassidy, nie! Chyba zgłupiałaś. Chcesz jeździć sama po mieście, w którym jesteś po raz pierwszy? Lepiej chodź popływać – dziewczyna poszła do wody, a jej przyjaciółka pozostała na ręczniku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

O godzinie 16 wróciły do apartamentu.
- I co masz zamiar teraz robić? – pytała znudzona Cass.
- Hmm… Pójdę zjeść obiad, a później obejrzę telewizję - odparła bez zastanowienia Emily.
- Samee nudyy.. Teraz powinnyśmy być gdzieś w centrum miasta i chodzić po sklepach, ale niee.., bo ty się boisz – powiedziała lekko zdenerwowana.
- Słucham?! Ja się wcale nie boję! Po prostu nie chcę się pakować w jakieś kłopoty! Najpierw gdzieś pojedziemy, a później nie będziemy wiedziały, jak wrócić! – krzyczała Emily.
- Zawsze można spytać kogoś o drogę!
- Pff… – parsknęła brunetka - Jak chcesz, to proszę bardzo, idź i sobie zwiedzaj, ale ja tutaj zostaję. Nie mam zamiaru zgubić się przez ciebie w Miami już pierwszego dnia.
- Dobrze! Jak nie to nie! Pójdę sobie sama, skoro moja przyjaciółka nie chce iść ze mną! – powiedziawszy to wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Przed opuszczeniem hotelu wstąpiła do restauracji i zjadła obiad. Następnie wsiadła do taksówki i pojechała do centrum miasta. Zawitała do wielu sklepów z ubraniami, kosmetykami, butami. Nim się spostrzegła dochodziła już godzina 21:40.
- O matkoo! Zaraz 22. Przecież jak Suzie się dowie, to chyba mnie zabij  – przestraszyła się nastolatka. Na jej nieszczęście nie przejeżdżała żadna taksówka, która mogłaby ją odwieźć do hotelu.
- No cóż, zapytam zaraz kogoś o drogę i będę musiała wrócić na pieszo – pomyślała niezbyt zadowolona - Przepraszam. Którędy do hotelu ”Suzie’s” ? – spytała pierwszego lepszego przechodnia.
- Do hotelu ”Suzie’s”? To przecież kawał drogi stąd – odpowiedział mężczyzna, po czym opisał trasę, którą można dojść.
- Ee.. Dziękuję bardzo. – uśmiechnęła się sztucznie, ponieważ kompletnie nie zapamiętała szlaku i odeszła. ,,I co ja mam teraz zrobić? Trzeba było słuchać Emi” myślała dziewczyna. I ruszyła w kierunku zupełnie nieznanej jej drogi. Przecież nie zadzwoni do przyjaciółki, która tak ją przestrzegała żeby nigdzie nie szła. Nie chciała słyszeć po raz kolejny tych samych słów brunetki, która zawsze była rozsądniejsza ,,A nie mówiłam?”.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W apartamencie Emily krążyła od jednego do drugiego pokoju martwiąc się, gdzie jest Cassidy. Dzwoniła do niej już tyle razy, ale cały czas odzywała się poczta głosowa. Kompletnie nie wiedziała co ma robić. Dzwonić do cioci Suzie czy może lepiej nie. Wiedziała, że gdy się dowie o nieobecności siostrzenicy to będzie strasznie wściekła, choć z drugiej strony, jest dorosła i na pewno by coś poradziła. ,,A co jeśli ktoś napadł na Cassidy? Albo wpadła pod samochód. Może ktoś ją porwał. Może się zgubiła, a może…” w głowie brunetki gnieździło się milion myśli na sekundę. W końcu nie wytrzymała i roztrzęsiona zadzwoniła do Suz. Jak pech, to pech. Rudowłosa kobieta również nie odbierała telefonu. Nie ma jej też w pokoju. Na recepcji powiedzieli, że powinna wrócić dopiero późno w nocy. Dziewczyna wróciła do pokoju, po czym usiadła na łóżku ze łzami w oczach i czekała. Czekała na przyjście Suzie, a jeszcze lepiej na Cassidy. ,,Ale czy jest na co czekać?” zastanawiała się i coraz bardziej pogrążała się w panice. ,,Przecież na zegarze właśnie wybiła 22:43, a jej jeszcze nie ma. Chyba nie jest na tyle głupia, żeby łazić gdzieś o tej godzinie? A może po prostu aż tak się na mnie wściekła?” rozmyślała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W tym czasie Cassidy szła właśnie samotnie wzdłuż nieznanej jej uliczki. Trudno pomyśleć, że na ulicach Miami panuje taka pustka, przecież za dnia całe tętni życiem. Zrezygnowana nastolatka usiadła na pobliskiej ławce i sięgnęła do torebki po telefon. W końcu zdecydowała się przełamać i zadzwonić do przyjaciółki.
-No nie! Gdzie jest mój telefon?! – coraz szybciej przeczesywała każdy zakamarek torebki, z której po pewnym czasie wszystko wysypała. Wszystko łącznie z telefonem. – Niee! No po prostu nie wierzę. Najpierw to, a teraz jeszcze okazuje się, że jest rozładowany. Po prostu fantastycznie! – skuliła nogi na ławce, a z jej oczu powoli zaczynały lecieć łzy. ,,Czy może być jeszcze gorzej?” zastanawiała się, gdy niespodziewanie oświetlił ją jakiś. Były to światła samochodu, który właśnie zatrzymał się na ulicy tuż nieopodal nastolatki. Dziewczyna była doszczętnie przerażona. Kim jest człowiek, który przyjechał tym świetnym, czarnym samochodem? Czemu zatrzymał się tuż przy niej? Czego chce? Cassidy myślała, co ma zrobić, uciec, czy może pozostać na ławce. Światła auta zgasły, a drzwi powoli się otwierały…

______________________________________________________________________________








Kolejny rozdział gotowy! :D Wiem, że miałam już nie dodawać w ten weekend, ale jakoś wcześnie dzisiaj wstałam i postanowiłam napisać. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba :). Następny pojawi się w sobotę, bądź w piątek wieczorem. Wątpię, żebym wcześniej dała radę wstawić coś na bloga. 
Proszę o dużo komentarzy! No i oczywiście dziękuję za wszystkie wcześniejsze :).
~DarkAngel <3

11 Komentarze

  1. Świetnie!! Ale nie wytrzymam tygodnia! Muszę widzieć kto jest w tym samochodzie. Może jakiś psychol ją zaatakuje, a wtedy się pojawi i ją uratuje albo coś. Nie dasz rady dodać wcześniej? Błagam Cię !!!
  2. jak dla mnie to ten blog to totalna rzenada!! za nauke bys sie wzieła a nie piszesz jakies bzdóry !! wogule to to w jaki sposup piszesz to jest masakra jak nie umiesz pisac to po cholere wogule piszesz??!!! poraszka tak samo jak inne blogi o tym rosie lynczu czy jak on tam sie wabi. jenyyyy w jakim ja swiecie rzyje??!! tempe baby!! takim ludzia powinni zabraniaci pisac!! i po co zalorzylas tego bloga? rzeby sie osmieszyc hyba!!! pozdrawiam wszyskie durne ”pisarki” bloguw o rosie srosie kolejny słit chlopiec disneja -.-
    • Jak się nie znasz to się nie odzywaj!
      Może my go lubimy!
      A ty co piszesz blog o jakimś tajm rush? CzY CO?
      JAK CI SIE NIE PODOBA TO NIE CZYTAJ I NIE OMENTUJ I WOOOOONNNNNNNNNN!
    • Byłoby mi przykro, że Ci się nie spodoba, ale nie przejmuję się opinią takich ludzi. Może i nie mam największego talentu, ale wyobraź sobie, że potrafię pisać, ale Ty nie koniecznie, bo w tak banalnych słowach robisz błędy. I dla Twojej informacji, to istnieją takie znaki interpunkcyjne jak chociażby przecinek! W Twojej wypowiedzi jest co najmniej 10 błędów.
      Powiem to, co powiedzieli inni. Jeśli Ci się coś nie podoba, to po co w ogóle wchodzisz na takie blogi?
      PS. Przepraszam pozostałych czytających, że wyraziłam się niezbyt miło. Mam nadzieję, że rozumiecie ;)
  3. Ty powyżej, jeśli ci się blog nie podoba to po co wgl. na niego wchodzisz i komentujesz.
    Założyła tego bloga bo jej się tak podoba a to nie twoja sprawa! Nie podoba się to nie wchódz! Za naukę to ty byś się wzięła a nie błędy ortograficzne aby sypiesz! „rzenada” piszę się przez ‘Ż’!
  4. do ”looool”
    Weź ty się ogarnij! Auutorka bloga pisze świetne rozdziały i umie pisać! W przeciwieństwie do Ciebie!!! Nie robi żadnych błędów ani nic. Z kolei jak patrzę na twój komentarz to mam ochote walnąć cie słownikiem!!!! -.- I tak jak napisała osoba nade mną jak ci się coś nie podoba to po co wchodzisz?!!!! -.-
  5. Przed chwilą skończyłam pisać kolejny rozdział, który pojawi się jutro wieczorkiem :).
    Dziękuję wszystkim stającym w mojej obronie ;*

3 komentarze:

  1. Noo powiem ci że masz talent , super rozdział :-). ~ Iggy

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział. Ojj trzeba było słuchać Emi a nie teraz się szwedac w środku nocy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, stara, dobra, nierozsądna Cassidy 😂 Szkoda, że pamiętam, że z samochodu wyjdzie Ross 😒

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo