czwartek, 25 października 2012

Rozdział 5: Don't judge a book by its cover.

Podczas gdy Cassidy spokojnie weszła do hotelu, Emily wraz z Suzie wciąż jej poszukiwały. Objechały niemalże całe centrum i wiele ulic w pobliżu, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. Gdy powoli traciły nadzieję na odnalezienie dziewczyny, zabrzmiał dzwonek telefonu. Rudowłosa zjechała na pobocze, po czym od razu odebrała telefon:

** - Słucham? Tak.., tak.., naprawdę?! Całe szczęście.. Nic jej nie jest?.. Okej, już jedziemy. **

- Cassidy wróciła?! – zapytała z nadzieją Emily.
- Tak! Chwilę temu weszła do holu. Powiedzieli, że nic jej nie jest – wypowiedziawszy te słowa, czym prędzej ruszyła w stronę hotelu. Po dwudziestu minutach zajechały na miejsca. Wbiegły na górę do apartamentu, w którym grzecznie czekała małolata.
- Ohh.. Cassidy! – rzuciła się na nią brunetka. - Gdzie Ty byłaś? Tak strasznie się martwiłyśmy. Nic Ci nie jest? To wszystko moja wina.

- Daj spokój, wręcz przeciwnie. Gdybym od razu cię posłuchała do niczego by nie doszło. I nie martw się, nic mi nie jest. Miałaś rację, nie powinnam była się oddalać – tłumaczyła. Po chwili spojrzała na wściekły wzrok cioci i od razu wiedziała, że to nie wróży niczego dobrego. 
- Ee.. Suzie. – ruszyła niepewnie w stronę kobiety. - Ja przepraszam.
- Przepraszasz? Dziewczyno! Czy ty myślisz, że twoje ”przepraszam” wszystko załatwi?! Ja tutaj od zmysłów odchodziłam, a ty co?! Szlajasz się po mieście do godziny prawie 3 w nocy! A gdyby coś ci się stało?! Co ja bym wtedy zrobiła?! Pomyślałaś o tym? A twoja matka?! Po prostu nie wyobrażam sobie, jak można być aż tak bezmyślnym! – krzyczała zdenerwowana Suzie, lecz gdy zobaczyła skruchę w oczach siostrzenicy od razu się uspokoiła. Podeszła do niej, przytuli i dalej zaczęła mówić, tym razem spokojnie. - Cassidy, wiesz przez co ja przechodziłam? Nie wybaczyłabym sobie gdyby stało ci się coś. Wybacz, że tak na ciebie naskoczyłam, ale… Najważniejsze, że już jesteś i nic ci nie jest - odparła z ulgą.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Rozumiem, że źle zrobiłam, sama nie wiem czemu. Jeśli chcesz mnie ukarać to okej. Zasłużyłam sobie. 
- Umówmy się, że tym razem będzie to tylko upomnienie. Ale nigdy więcej nie rób czegoś takiego. Właściwie, to gdzie ty byłaś przez ten cały czas?
- Tu i tam. Sama nie jestem pewna. Najpierw chodziłam po sklepach, a gdy wszystko zamknęli chciałam wrócić, ale nie było żadnej taksówki. Później trochę chodziłam bez celu, no i jakoś dotarłam do hotelu.
- Jak tutaj trafiłaś? Przecież to kawał drogi - dociekała dorosła.
- No tak, ale.. chyba miałam szczęście. – uśmiechnęła się blondynka. Nie chciała mówić Suzie, jak na prawdę doszła do budynku. Już wystarczająco była wściekła, że poszła gdzieś sama, a co dopiero mówić o tym, że wsiadła do samochodu z obcym chłopakiem. 
- No dobra, niech Ci będzie. Kładźcie się spać. Jutro mam wolne, więc cały dzień spędzimy razem, na wyciecze po Miami. – pożegnała  nastolatki i poszła do swego pokoju.
- Cass - rozpoczęła brunetka.
- Hmm..?
- Co się tak faktycznie działo? – dociekała Emily.
- Już mówiłam. Miałam szczęście, że tu trafiłam.
- Nie okłamujesz mnie? – na to blondynka odpowiedziała tylko uśmiechem i ruszyła w stronę łazienki. Po krótkim czasie obie leżały już w swoich łóżkach, a niebawem zasnęły.




*Pamiętnik Cassidy*
”Co za dzień.. Już myślałam, że spędzę na tej ławce całą noc. [...] W sumie trochę szczęście, że przejeżdżał ten chłopak. Gdyby nie on, do tej pory tkwiłabym nie wiadomo gdzie, co nie zmienia faktu, że był trochę dziwny. Po co mu mój numer? Liczę na to, że z niego nie skorzysta. Nie chcę go już więcej widzieć. Jedno nie daje mi spokoju.. Wciąż mam wrażenie, że skądś go kojarzę, tylko jakim cudem? Przecież ja dopiero co przyjechałam do Ameryki. [...]”



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Następny dzień minął tak, jak obiecała Suzie. Od południa chodziły od jednego, do drugiego miejsca. Rudowłosa pokazała dziewczynom dokładnie całą okolicę, wszystkie punkty, do których mogą uczęszczać oraz sklepy. W pobliżu hotelu znajdowały się trzy butiki odzieżowe, w tym jeden z samym obuwiem. Nieopodal mieściła się kręgielnia, a tuż za nią ciekawa kawiarenka słynąca z przepysznych deserów. Przyjaciółki miały okazję się o tym przekonać, gdyż ciocia zabrała je na ogromną porcję lodów z bitą śmietaną, małymi okrągłymi cukiereczkami, kolorową posypką, czekoladą oraz z rurką. Do tego wszystkie trzy zamówiły sobie koktajl. Cassidy czekoladowo-waniliowy, Emily bananowo-truskawkowy, a Suzie postawiła na jagodowo-kokosowy. Po skończonym posiłku wybrały się jeszcze na plażę. Pod wieczór wstąpiły do hotelowego SPA. Skorzystały z masażu Benessere, kąpieli błotnej, sauny, a na sam koniec czekał je manicure i pedicure. Ten dzień zapamiętają na bardzo długo. Mogły oderwać się od życia codziennego i zapomnieć o wszystkim.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Nazajutrz niestety te przyjemności się skończyły. Suzie musiała wracać do pracy, a dziewczyny zostały zdane tylko na siebie. 

- Cassidy. Rano dzwoniła do mnie Twoja mama. Pytała się czemu nie odbierasz telefonu. – oznajmiła brunetka.
- Ohh.. Kompletnie zapomniałam go wczoraj naładować. – sięgnęła z torby komórkę i podłączyła do ładowarki. - Oo.. – powiedziała zdziwiona. - Czy mama nie może zrozumieć, że jestem na wakacjach? Przyjechałyśmy tutaj dopiero cztery dni temu, a już mam masę nieodebranych. – narzekała.
- Możesz skończyć? – brunetką rzuciła w przyjaciółkę poduszką. - Przynajmniej twoją mamę interesuje, co robisz i co się z tobą dzieje.
- Emi, przepraszam. – nieletnia zaczęła przeglądać telefon. Była w błędzie. Jej rodzicielka próbowała dodzwonić się do niej raptem dwa razy. Pozostałe połączenia były od nieznanego jej numeru, co bardzo dziewczynę nurtowało. ,,No cóż, jak ktoś coś będzie chciał, to zadzwoni jeszcze raz” pomyślała. Na odpowiedź nie musiała długo czekać, bo już po chwili jej telefon się odezwał.

** - Tak? – odebrała.

- No cześć, blondi. – odezwał się głos nieznajomego.
- Ee.. cześć. Z kim rozmawiam?
- A jak myślisz? - tajemniczo zapytał.
- Na razie to nic nie myślę.
- Wiesz, że zostawiłaś u mnie w samochodzie łańcuszek, chyba ci się zerwał? – blondynka usłyszała znany jej chichot.
- O niee.. To ty. - przewróciła oczami.
- Więc mnie jeszcze pamiętasz. A przez chwilę myślałem, że podałaś mi zły numer.
- Trudno byłoby zapomnieć.. - westchnęła. - Po co dzwoniłeś do mnie tyle razy?
- Bo chciałem się z tobą spotkać. - odpowiedział bez zastanowienia.
- A nie pomyślałeś, że może ja nie chcę?
- Nie. – przez telefon można było wyczuć, że na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- No trudno. Cześć. 
- Zaczekaj! Dlaczego nie?
- Dlatego, że nie mam ochoty.
- Ojj proszę Cię. - nalegał blondyn.
- Posłuchaj mnie, Ross.
- Nawet zapamiętałaś moje imię. – przerwał chłopak.
- Uhh.. Nie mam dzisiaj czasu. Idę na plażę z przyjaciółką.
- A później albo jutro? - wciąż naciskał, nie dając się zwieść.
- Też nie mam czasu. Nie rozumiesz? Nie mam chęci na spotkanie z tobą.
(- Cassidy! – blondynkę zaczęła wołać Emily.
- Już idę! – odpowiedziała zasłaniając mikrofon telefonu.)
-Muszę już kończyć, na razie. - dziewczyna natychmiast się rozłączyła i pobiegła do przyjaciółki, która własnie wychodziła na piaszczysty brzeg. **

- Z kim tyle czasu rozmawiałaś? – spytała Emily.
- Aa.. to tylko moja mama. – skłamała Cassy.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



- Ross! Chodź tu wreszcie! Ile mamy na Ciebie czekać? – krzyczał zdenerwowany Riker.
- Przepraszam. Musiałem wykonać ważny telefon.
- Dobra, dobra. Ja już dobrze wiem z kim rozmawiałeś. – droczył się starszy brat. - Z dziewczyną. 
- Niee, wcale, że nie. - skłamał. Dobra możemy zacząć próbę? - rzucił, sięgając po swoją gitarę.
-Tak, jasne. - przytaknął dorosły.

Próba zespołu R5, w którym Ross gra ze swym rodzeństwem (Riker, Rydel, Rocky) i przyjacielem (Ratliff) trwała o wiele krócej niż zwykle.

- Sorry, ale muszę lecieć coś załatwi. – powiedział Ross po dwudziestu minutach od rozpoczęcia próby.
- Że co?! Dopiero co zaczęliśmy próbę. – wściekała się Rydel.
- No wiem, ale.. to coś ważnego. – odpowiedział, a następnie wyszedł  i wsiadł do samochodu.
- Co się z nim dziej? - załamała ręce dziewczyna.
- Nie mam pojęcia. – odrzekł Ratliff. – będziemy musieli kontynuować bez niego.
Rodzeństwo niechętnie się zgodziło.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


- Co ty na to, żebyśmy przeszły się na małe zakupy? – zaproponowała Cassidy.
- Z miłą chęcią. – uśmiechnęła się brunetka. - Muszę sobie kupić jakiś fajny top.
Zabrały swoje rzeczy z plaży i ruszyły w kierunku najbliższego sklepu z ubraniami.
- Ejj.. Poczekaj chwilę. Ja tylko wejdę do pokoju zabrać torebkę. – powiedziała Emi.
- Okej. Weź też od razu moją. – brunetka pobiegła do hotelu, a jej przyjaciółka czekała przy bramie. 
- Cassidy! – dziewczyna zaczęła rozglądać się dookoła. ,,O niee..” pomyślała.
- Znowu ty?! – krzyknęła w kierunku wysokiego blondyna.
- Strasznie się ucieszyłaś na mój widok. - zaśmiał się nastolatek.
- Czego chcesz?! – zapytała niezadowolona, po chwili podszedł do niej chłopak.
- Niczego, przywiozłem ci łańcuszek. – uśmiechnął się.
- Oo.. Dzięki. – odwzajemniła wyraz zadowolenia i wyciągnęła rękę w stronę łańcuszka trzymanego przez Rossa.
- Nie tak szybko. – zabrał gwałtownie rękę, w której trzymał biżuterię, a z jego twarzy wciąż nie schodziła radość.
- Zaczyna się.. – rzekła z ironią dziewczyna. - Jaki jest tym razem Twój warunek?
- Pójdź gdzieś ze mną. - odparł krótko.
- Odpuszczę sobie tą przyjemność. – powiedziała sarkastycznie.
- Dlaczego nie?
- Już ci mówiła. Nie mam czasu. Wychodzę właśnie z przyjaciółką.
- A jutro co będziesz robiła?
- Nie twój interes! Powiedziałam przez telefon chyba wyraźnie, nie mam czasu!
- A co masz lepszego do roboty? - nie dawał za wygraną nastolatek.
- Nawet wyjście do dentysty byłoby lepsze. - bąknęła nieprzyjemnie.
- Oo.. Okej. – zrezygnowany odwrócił się w stronę samochodu i zaczął iść. - Cassidy..! - krzyknął do dziewczyny.
- Co znowu?!
- Trzymaj. – złapał dłoń niebieskookiej i położył na niej łańcuszek. 
- Przepraszam.. - powiedział z widocznym w jego oczach smutkiem. - Wiem, że nie powinienem tak robić, ale.. miałem nadzieję, że może kiedyś się zaprzyjaźnimy. Szkoda tylko, że osądziłaś mnie, zanim zdążyliśmy się poznać. – dodał posępnie i powolnie zaczął odchodzić. Blondynkę momentalnie ścisnęło w brzuchu. Czyżby poczucie winy?
- Cass, z kim rozmawiałaś? – zapytała Emily, wskazując blondyna będącego w oddali.- Umm.. Jakiś chłopak pytał się, którędy do galerii. – skłamała.
- Haha.. Dobra, możemy iść na zakupy. – złapała przyjaciółkę pod pachę i razem potruchtały do sklepu.



____________________________________


Hej wszystkim! ;*
Mamy już piąty rozdział! :D Przepraszam za niego. Wiem, że jest nijaki, chyba najgorszy ze wszystkich, ale tak jak pisałam wcześniej – nie czuję się najlepiej i to prawdopodobnie dlatego ta część wyszła taka, a nie inna. Obiecuję wam, że następny rozdział będzie lepszy od tego (pojawi się jutro, bądź w sobotę).
Dziękuję za wszystkie komentarze, w których życzycie mi szybkiego powrotu do zdrowia. Nawet nie wiecie, jaką radość mi tym sprawiacie.

~ DarkAngel <3


3 komentarze:

  1. Zgadzam się z wszystkimi! Rozdział jest świetny. Weź pisz szybciej, bo muszę wiedzieć czy Cassidy spotka się w końcu z Rossem !! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź co ty gadasz, najgorszy? Chyba jak naradzie najlepszy !!!! ~ Iggy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy rozdział ♡ Cassy i Ross pewnie będą parą bo zazwyczaj tak się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo