- Ross. Co ty tutaj znowu robisz? - rzuciła, chwytając blondyna za ramię.
- Umm... Słucham? - chłopiec odwrócił się do nastolatki. Chłopiec, który nie był Rossem. -Nie jestem Ross.
- Uhh.. Przepraszam. - zawstydzona spuściła głowę i ruszyła do hotelu.
Nastolatka weszła do apartamentu, położyła reklamówkę w salonie i od razu pobiegła do pokoju sprawdzić komórkę - zupełna pustka. Żadnego SMSa, żadnego połączenia, kompletnie nic. Zdawać by się mogło, że na jej twarzy zagościł delikatny smutek. Leżała na łóżku wciąż wpatrując się w ekran komórki.
- Cassidy! - wykrzyknęła Emily.
- Ee.. Co? Czemu tak krzyczysz?
- Jak to czemu? Stoję już tutaj od kilku minut i mówię ci żebyś się szykowała, a ty tylko leżysz i gapisz się na ten telefon.
- Umm.. Przepraszam, zamyśliłam się. Gdzie mam się szykować? - zapytała niepewnie, odłożywszy telefon.
- Na plażę. Przecież wczoraj umawiałyśmy się z Suzie. Ma dziś wolne i miałyśmy gdzieś razem wyjść.
- No tak, jasne. Ale wiesz co.., ja chyba zostanę w hotelu.
- Dlaczego?
- Chcę sobie trochę poleżeć, sama.
- Jesteś pewna? Cass, co się z tobą dzieje? - zadała pytanie brunetka.
- Nie rozumiem, co ma się dziać?
- Jak to co? Od kilku dni jesteś jakaś... inna. Błądzisz myślami jakbyś była w zupełnie innym świecie. Chodzi o chłopaka?
- Jakiego chłopaka? Przecież nikogo tutaj nie znam, wciąż jestem z tobą. Zdaje ci się. Wszystko ze mną dobrze. Chcę sobie jeden dzień poleniuchować, przecież po to są wakacje. - uśmiechnęła się sztucznie do przyjaciółki.
- Ehh.. No dobra. Na pewno nie chcesz pójść z nami? -Emily ponowiła pytanie.
- Na pewno. - uśmiechnęła się blondynka. - Nie zwracajcie na mnie uwagi, nic mi nie jest, wszystko w porządku, dobrze się czuję, jestem zdrowa. Dziewczyny czasem tak mają, powinnaś zrozumieć. - zaśmiała się.
- Okej, okej. Już wszystko pojmuję. - zabrała rzeczy i poczłapała do drzwi. -To ja idę. Paa misiek. - rzuciła na odchodne.
- Paa. - posła przyjaciółce buziaka, po czym zamknęła za nią drzwi.
Kolejne dwie godziny Cassidy spędziła leżąc na łóżku z komórką w ręku czekając, choć sama nie wiedziała na co, po prostu wyczekiwała. W trakcie bezczynnego leżenia poczuła, że trochę zgłodniała. Podeszła do lodówki, sięgnęła sałatę, szynkę, pomidora oraz chleb, a następnie zaczęła robić sobie kanapki. Czynność tą w sekundę przerwała, gdy tylko usłyszała dźwięk SMSa. Zerwała się i pognała do pokoju. Bez zastanowienia odczytała wiadomość, a jej mina momentalnie zrzedła. ,,No tak, znów jakaś durna reklama''. Rzuciła telefon na poduszki, a sama rozłożyła się na łóżku.
- Dziewczyno! Co się z tobą dzieje? O czym ty myślisz? - prowadziła monolog. Sięgnęła po pamiętnik i zaczęła w nim zapisywać.
*Pamiętnik Cassidy*
,,Drogi Pamiętniku!
Od dłuższego czasu nie wiem co mi jest. Coś strasznie dziwnego. Na niczym się nie mogę skupić. Wciąż ślęczę jak głupia nad tym telefonem, ale właściwie to nie wiem po co. [...] A może Emily miała rację. Może to przez chłopaka? Ale przez jakiego? Przecież to nie może chodzić o Rossa. Chociaż w sumie, to czuję się okropnie z tym, jak go wtedy potraktowałam. Sama nie wiem dlaczego. Jak by nie było, on nic mi nie zrobił, wręcz przeciwnie. Pomógł mi, a ja tak podle go potraktowałam. Tylko z jakiego powodu, wciąż o nim myślę? Czemu nie mogę się na niczym skupić? Przecież ja go nawet nie znam. Może to zwyczajne poczucie winy. Ale ile to jeszcze będzie trwać? Jak na razie to w ogóle nie mija, wprawdzie jest coraz gorzej. Tyle, że.. on już nawet do mnie nie dzwoni, więc jak mam go za to przeprosić? Być może to ja powinnam się do niego odezwać..''
W tym momencie poczuła, słone krople napływają do jej oczu. Natychmiastowo zamknęła pamiętnik, złapała za telefon i wybrała numer na klawiaturze. Przez dłuższą chwilę nie była wstanie nacisnąć tej nieszczęsnej zielonej słuchawki, ale w końcu zebrała w sobie wystarczająco odwagi. Kliknęła przycisk. Teraz już nie było odwrotu. Złapała głęboki oddech i oczekiwała sygnału.
** - Nie ma takiego numeru. Dowiedz się jaki jest poprawny numer i spróbuj ponownie. - taką odpowiedź usłyszała w słuchawce. **
- Jak to? Czyżby Ross zmienił kartę? - pomyślała. - Albo to zwyczajny znak, żeby dać sobie z tym wszystkim spokój. Najwidoczniej gorsze samopoczucie było spowodowane czym innym. - powiedziała sama do siebie. W duchu zrobiło jej się znacznie lepiej. Uśmiechnęła się i dokończyła robienie kanapek. Po zjedzeniu ich rozłożyła się wygodnie na sofie w salonie i włączyła telewizję, akurat leciała jej ulubiona komedia. Film tak bardzo ją pochłonął, że kompletnie zapomniała o Rossie i ich spotkaniu. Kolejnych kilka dni minęło wręcz rewelacyjnie. Żadnych zmartwień, trosk i strapień, sama frajda i zabawa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ross, co ci jest? - spytała Rydel, widząc jak nieudolnie przebiega kolejna próba.
- O co ci chodzi? - zdziwił się chłopak.
- O to, że..
- O to, że po raz kolejny się pomyliłeś. - wtrącił nagle się Rocky.
- No właśnie. - przytaknęła. - A ty mi nie przerywaj. - odparła do Rocky'ego. -Ross.. Cały czas mylisz chwyty i tekst. Coś Ci dolega? - zapytała troskliwie, oparłszy dłoń na ramieniu brata.
- Coo? Nie. Każdy czasem miewa gorszy dzień.
- Tyle, że w twoim przypadku to nie jest gorszy dzień, tylko gorszy tydzień. - przerwał Riker.
- Ojeny. Nie wiem, o co robicie tyle zachodu. Przecież to tylko próba. - mówił lekko zdenerwowany Ross.
- Teraz tylko próba, ale chyba zapomniałeś, że za tydzień dajemy koncert na Miami Beach! A jeśli zagramy tak jak dziś, to publiczność już na wejściu nas wybuczy! - ciągnął Riker.
- Przepraszam was. Teraz bardziej się postaram. - odparł ze skruchą najmłodszy.
- Ja myślę. Brak mi słów!
- Daj mu spokój! - wtrąciła Rydel. Nie widzisz, że twój brat jest smutny? Tylko byście na niego krzyczeli. - zezłościła się.
- Jeszcze przed chwilą sama mówiłaś, że ciągle się myli! - słusznie zauważył najstarszy.
- Może i tak, ale chyba już wystarczy!
- Bo to zawsze ty musisz o wszystkim decydować! Jak ty narzekałaś to było dobrze, a jak ja coś powiem, to zaraz jestem ten najgorszy?! - krzyczał Rik.
- Przestańcie! - uniósł się Ross, wchodząc między rodzeństwo. - I to niby ja mam jakiś problem? Wy spójrzcie lepiej na siebie. Kłócicie się o jakieś błahostki - potrząsnął głową. - A ja mam już tego dość! Ugh.. Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę. A właściwie, o której wrócę. - tak jak powiedział, tak też uczynił.
- No świetnie! - wykrzyczał Riker.
- Tyle, że on ma rację. Ostatnio wciąż się kłócimy. - przyznała siostra, a w następnej kolejności zmierzyła do swego pokoju.
______________________________________________
Wiem, że rozdział jest krótki, ale spokojnie, jutro dodam kolejny. ;)
To by było na tyle, proszę o duuużo komentarzy.
~ DarkAngel <3
Świetny rozdział, pisz dalej. Super, że rozdział już jutro ja może też dodam dziś, choć nie obiecuję.
OdpowiedzUsuńaustin-story-ally.blogspot.com
Super rozdział!! Dodaj kolejny proszę!! Czy Cassidy będzie z Rossem? Czy spotkają się jeszcze ?!! BŁAGAM ODPISZ !!! ;3
OdpowiedzUsuńHEJ! Super rozdział!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oderwać, tylko się zasmuciłam, że taki krótki :'( ...
Ale fajnie że dziś nowy :)
u mnie tez nowy zapraszam!: http://doubletakerosslynch.blogspot.com/
Supeeeer ♡ Cassy... Ross... Miłość
OdpowiedzUsuń