sobota, 27 października 2012

Rozdział 7: The start of something new.

- Nie ogarniam. Opalamy się praktycznie tyle samo, a ty jesteś o wiele ciemniejsza ode mnie. - narzekała Emily, na co blondynka zaśmiała się.
- Najwyraźniej bardziej przyciągam słońce. - powiedziała.
- Pff.. - dziewczyna podniosła butelkę z wodą, a gdy zabierała się do picia, tuż w nią wpadła piłka, a cała ciecz znalazła się na jej ciele. - Ałaa.. - jęknęła.
- Uważaj! - krzyknęła wkurzona Cassidy.
- Przepraszam was, dziewczyny. Wiecie jak to chłopcy, mają tyle siły.. - uśmiechnęła się dziewczyna, która właśnie przyszła po odbiór piłki. 
- Nic nie szkodzi, każdemu mogło się zdarzyć. - odparła Emily, wycierając się ręcznikiem.
- Może zagracie z nami? Jestem sama z kumplami, więc skład nie jest do końca fair. 
- Bardzo chętnie, ale właśnie miałyśmy się zbierać. - wytłumaczyła Em.

Przyjaciółki zabrały ręczniki i wróciły do hotelu.

- Idę się trochę przejść po okolicy. Pójdziesz się ze mną? - zaoferowała blondynka.
- Nie, strasznie boli mnie głowa od tej piłki, więc chyba się prześpię.
- Jak uważasz. To śpij dobrze.
- A ty postaraj się wrócić przed 3 w nocy. - uśmiechnęła się brunetka.
Cassidy wytknęła przyjaciółce język i opuściła apartament.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Krążyła bez celu po mieście, które zdążyła już dobrze poznać, przez około godzinę. Podeszła do budki z lodami i zamówiła sobie dużego włoskiego o smaku waniliowo-czekoladowym w polewie jagodowej. Niestety długo się nim nie nacieszyła, gdyż idąc wzdłuż mało ruchliwej uliczki wpadł na nią przechodzień, a cały lód wylądował na jej nowej bluzce z zabawną buźką.

- Aahh... Uważaj jak leziesz!! - powiedziała zdenerwowana.
- Ohh.. Przepraszam. - usłyszała w odpowiedzi. - Eee.. Znów się spotykamy. - dziewczyna podniosła wzrok mierząc od stóp do głów uradowanego chłopaka, stojącego przed nią.
- Haha. No tak, znów ty. - chcąc czy nie chcąc na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Może lepiej już pójdę. Nie wiem, czy moje towarzystwo Ci odpowiada. - powiedział, odwracając się od towarzyszki.
- O nie, nie! Dokąd się wybierasz? - zatrzymała go nastolatka, wychodząc naprzeciw. - Mam teraz wracać przez całe miasto z tą wielką plamą? - wskazała na brudny t-shirt.
- Czemu nie. Masz teraz oryginalną bluzkę. - zaśmiał się Ross. -Nie musisz mi dziękować.
- Pff.. Zabawne. Zrób coś z tym teraz. - parsknęła.
- No dobra. - w tym momencie chłopak zdjął swoją bluzę i podał ją dziewczynie. - Załóż.
- Ee.. Dzięki. - uśmiechnęła się, a następnie założyła odzienie. Chłopiec zlustrował dziewczynę od stóp do głów i uśmiechnął się delikatnie.
- Too.. gdzie się wybierasz? - zapytał po chwili.
- Teraz to już do domu.
- W takim razie chyba muszę cię odprowadzić.
- A dlaczego? - zaśmiała się Cassidy.
- Bo masz na sobie moją bluzę, przecież musisz mi ją oddać. 
- Skoro nalegasz. - wzruszyła ramionami, nie okazując żadnych emocji.

Oboje ruszyli w stronę hotelu. Szli powolnym krokiem, więc dojście na miejsce zajęło im około czterdziestu minut. Chwilę jeszcze stali pod bramą i rozmawiali. Nad miastem zupełnie niespodziewanie zaczęły zbierać się ciemne, deszczowe chmury. Na niebie w oddali można było zauważyć lekkie błyski, co trochę przeraziło Cassidy, gdyż panicznie bała się burzy.

- Powinienem już iść. Do domu mam spory kawałek, a niebawem może zacząć lać. - oznajmił nastolatek.
- Okej. Dzięki za odprowadzenie. - na chodniku pojawiało się coraz więcej mokrych plamek. Nim małolata zdążyła dojść do głównego wejścia hotelu z chmur zaczęła lać się woda. 
- Ross! - zawołała, spoglądając za siebie na chłopaka, który dopiero znajdował się na końcu uliczki, a cały był już przemoczony. - Chodź! - młodzieniec posłusznie wykonał polecenie. 
- Co tam?
- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci iść w taką ulewę. - Ross spojrzał na koleżankę z uniesionymi brwiami. - Nie lubię cię, ale to nie znaczy, że jestem bezduszna. Ty pomogłeś mi tamtej nocy, więc ja pomogę ci dzisiaj. - zaznaczyła. - Możesz wejść do mnie, ale tylko dopóki nie przestanie padać.
- Możesz sobie wmawiać, że mnie nie lubisz. Ja i tak wiem swoje.
- Najwidoczniej jesteś źle poinformowany.
- Mylisz się. Ty mnie nie lubisz. Ty mnie bardzo lubisz. - mówił zadowolony. - Im więcej czasu ze mną spędzasz, tym bardziej się cieszysz. Po dzisiejszym razem spędzonym czasie, nie będziesz mogła przestać o mnie myśleć. W coraz większym stopniu będziesz chciała się ze mną widywać. - mówił poważnie, patrząc dziewczynie w oczy. Na końcu mrugnął do niej i uśmiechnął.
- No pewnie! A później kupię sobie jednorożca! Puknij się w czoło albo zaraz będziesz maszerował do domu w ten deszcz. - wskazała palcem na ulicę.
- Ja cię tylko uprzedzam.

Weszli razem do hotelu i pognali na górę. W apartamencie nikogo nie zastali. Na lodówce wisiała tylko kartką ,,Pojechałyśmy z Suzie do marketu. Niedługo powinnyśmy być :*''. ,,Może to nawet lepiej'' pomyślała Cassidy.

- Umm.. Jesteś sama? - spytał Ross.
- Jak widać. Ciocia z moją przyjaciółką pojechały do sklepu, więc.. - nie dokończyła, bo przerwał jej chłopak.
- Mówiłaś mi, że jesteś tutaj z rodzicami, a po raz kolejny wspominasz cioci. - zauważył.
- Umm.. Ahh.. No dobra, trochę ci wtedy na ściemniałam. - usiadła na sofie.
- Czemu kłamałaś? - Ross dosiadł się do blondynki.
- Sama nie wiem. Nie wiedziałam kim jesteś. Myślałam, że więcej Cię nie spotkam, więc po co miałam Ci opowiadać o wszystkim. 
- Jak mogłaś sądzić, że tak łatwo dam o sobie zapomnieć? - zachichotał. Cassidy odwzajemniła śmiech. - W sumie to trochę szkoda, że nie jesteś tutaj z rodzicami, bo przydałaby mi się jakaś bluzka. Ta jest całkowicie przemoczona. Mógłbym wtedy pożyczyć coś od twojego taty.. - tłumaczył. -.. a teraz muszę siedzieć w mokrych ciuchach. Przeziębię się i.. - użalanie przerwała mu Cassy.
- Jak chcesz, to mogę pożyczyć ci coś swojego. - zaśmiała się.
- Nawet nie wiesz, jak mnie tym ucieszyłaś. - zażartował.
- A tak na serio, to możesz zdjąć koszulkę i powiesić w łazience żeby trochę przeschła.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Jeszcze zemdlejesz z wrażenia, na widok mojej klaty. - na to Cassidy odpowiedziała mu uderzeniem poduszką.

Chłopak wyszedł do łazienki i wrócił bez koszulki. Należy przyznać, że jest bardzo dobrze zbudowany. Nie jest przesadnie muskularny, ani nie jest chuchrem. Krótko mówiąc, jest idealnej postury. Zrobiło to na dziewczynie lekkie wrażenie. Można to było zauważyć, gdyż przez moment zawiesiła wzrok na nagim torsie blondyna, co nie przeszło mu niezauważone.

- I jak? - chłopak dwa razy uniósł brwi.
- Nijak. - przewróciła oczami. 
- Chyba jednak ci się podoba. - powiedział dokuczliwie, posłał koleżance całusa i usiał obok niej. - Chyba miałaś mi wytłumaczyć z kim w końcu tutaj jesteś.
- Zaczęło się od tego, że moja mama musiała wyjechać w delegację z pracy, a że nie chciała mnie zostawić samej w domu na dwa miesiące, chociaż mam już wystarczająco dużo lat żebym potrafiła o siebie zadbać, to postanowiła mnie wysłać do cioci. Ma na imię Suzie, a to jest jej hotel, więc na okres wakacji mam ten apartament za darmo. A skoro nie chciałam jechać sama do Miami, to moja mama zgodziła się żebym zabrała ze sobą przyjaciółkę. My mamy ten pokój, a ciocia mieszka dwa piętra wyżej. - wyjaśniła Cass.
- Twoja mama dobrze zrobiła, że nie pozwoliła Ci zostać w domu.
- Dlaczego?
- Bo wtedy bym cię nie poznał. - uśmiechnął się. -A co z twoim tatą?
- Mój tata nie żyje. - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu i schyliła głowę lekko w dół.
- Cassy, ja.. przepraszam, nie miałem pojęcia. - usprawiedliwił się lekko zmieszany.
- Nie ma sprawy, skąd mogłeś wiedzieć... Zmarł gdy miałam dwa latka. Mojej mamie strasznie ciężko było uporać się z jego śmiercią, to był dla nie ogromny cios. Choć minęło już ponad 13 lat, czasem widzę jak siedzi na łóżku z jego zdjęciem i płacze ukradkiem. Próbowała kilka razy się z kimś związać, ale nic z tego nie wychodziło. Chyba za bardzo kochała tatę. - jej oczy powoli stawały się coraz bardziej zaszklone. - A ja.... - zawahała się. - Mi też jest ciężko. Z mamą zawsze musiałyśmy radzić sobie same. No wiesz, dwie dziewczyny same w domu. Kochałam mojego tatę bardzo mocno, a on kochał mnie. Byłam jego oczkiem w głowie. - opowiadała powstrzymując się od płaczu. - Pewnie teraz sobie myślisz, co takie dwuletnie dziecko może pamiętać? I masz rację. Ja nic nie pamiętam. Nie pamiętam, co z nim robiłam, nie pamiętam mojego ojca. Nawet nie pamiętam jak wyglądał.. Ale ja to czuję. Czuję jego miłość i wiem, że mimo wszystko on przy mnie jest. I to wszys... - w tym momencie już nie wytrzymała.
Wybuchnęła płaczem. Schowała twarz w dłoniach, a z jej oczu łzy leciały niczym ze strumienia. Na ten widok sam Ross poczuł jakby coś w nim pękło. Objął jedną ręką zapłakaną dziewczynę, a ta mimowolnie się w niego wtuliła. Gdyby ktoś nie wiedział, co tak na prawdę się wydarzyło, zapewne powiedział by, że widzi wspaniałą. W tym momencie dokładnie tak razem wyglądali. Po dłuższej chwili milczenia Ross chwycił Cassidy za głowę, odgarnął włosy z jej twarzy i otarł łzy. Dziewczyna od razu się uspokoiła, patrzyła prosto w oczy towarzysza. Były brązowe, dokładnie takie jak jej ojca. Zabawne, że jeszcze niedawno, dosłownie parę dni temu nie mogła na niego patrzeć. A teraz.. Jedno jego spojrzenie i momentalnie robi jej się lepiej.

- Proszę cię, nie płacz. Nie mogę patrzeć jak z twoich dużych, błękitnych oczu lecą łzy. - odezwał się w końcu Ross. Nastolatkę zamurowało. Nie mogła wydukać ani jednego słowa. W końcu postanowiła przemówić.
- Dlaczego?
- Dlaczego co? - spytał Ross, który najwyraźniej nie zrozumiał pytania.
- Dlaczego ty... Dlaczego ty to robisz? Czemu jesteś dla mnie taki miły? Przecież ja na to nie zasłużyłam. Po tym jak cię potraktowałam.. Nie rozumiem, czemu mimo wszystko ty robisz dla mnie tak wiele. - wyjaśniła, a w jej ślepiach ponownie zaczęły zbierać się słone krople.
- A dlaczego miałbym być niemiły? Najwidoczniej nie jesteś dla mnie tylko jakąś tam dziewczyną. Przyznaję, było mi strasznie ciężko po tym, jak mnie potraktowałaś, ale wiem, że żałujesz, więc jest okej. A poza tym to ja nic takiego nie zrobiłem.
- Właśnie, że zrobiłeś. I to wiele.
- Co takiego?
- To, że tutaj jesteś. Że mnie wysłuchałeś, że.. że pomogłeś mi.. - wyjąkała.
- Od czego ma się przyjaciół.
- Przyjaciół?
- Teraz już nie masz wyjścia. - uśmiechnął się chłopak. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, lecz tę sielankę przerwał dzwonek telefonu dziewczyny. Otarła resztki łez z policzków i odebrała.

**-Słucham.
-Jesteś już w domu? - spytała Emily.
-Tak, już dawno.
-Płakałaś?
-Coo? Nie, dlaczego?
-Bo masz taki głos. 
-Nie, nie. Po prostu.. zdrzemnęłam się. - skłamała.
-No dobra, my już wracamy, ale nie wiem kiedy będziemy, bo stoimy w strasznym korku. Dokąd Ci wszyscy ludzie jeżdżą o tej godzinie?
-Heh. Nie śpieszcie się. Paaa. **

- Moja ciocia i współlokatorka już wracają. - oznajmiła.
- Oohh.. - spojrzał na zegar. - Woow.. dochodzi 22. Nieźle się zasiedzieliśmy.
- Taak. Ross.., nie chcę cię wyganiać, ale powinieneś iść. - powiedziała lekko smutna. -Chociaż właściwie, to stoją ponoć w dużym korku, więc może jeszcze coś albo się napijesz?
- A nie mówiłem? Nie chcesz się ze mną rozstawać. - uśmiechnął się triumfalnie.
- Spadaj. - zarumieniła się.
- Głodny nie jestem, ale jak masz jakiś zimny napój to możesz mi nalać.
- Sprite czy fanta? - zapytała, sięgając z szafki w kuchni dwie szklanki.
- Sprite.

Para posiedziała jeszcze chwilę na kanapie rozmawiając. Cassidy wstała do okna zasłonić rolety i zauważyła, że Suzie właśnie parkuję samochód. Jej serce zaczęło bić tak gwałtownie, że mało jej nie wyskoczyło.

- Ross, musisz już iść! - rzuciła przerażona.
- Co się stało?
- Moja ciocia właśnie przyjechała. Nie chcę wiedzieć, co by mi zrobiła, gdyby się dowiedziała, że zapraszam jakiegoś obcego chłopaka do domu o tej godzinie.
- Eee.. No dobra. - powiedział, kierując się do łazienki po pozostawioną tam wcześniej koszulkę. Szybko narzucił ją na siebie, a następnie ruszył do drzwi. - To dzięki za gościnę. Paa.. - przytulił dziewczynę na pożegnanie.
- A ja ci dziękuję za wszystko. - powoli zamykała drzwi, które Ross zatrzymał nogą.
- Zobaczymy się jeszcze, prawda?
- Tak, tak.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję. Idź już, zaraz przyjdzie ciocia! - zamknęła szybko drzwi i zmyła szklanki.

,,O niee! Bluza! Nie oddałam Rossowi bluzy''. Pobiegła do sypialni i schowała ją pod łóżko. Do domu właśnie weszła Emily.

- Już jestem! - oznajmiła.
- Oo cześć. 
- Nawet nie wiesz jakie ciacho przed chwilą spotkałam w holu. - zacieszała brunetka.
- Niby kogo?
- Nie wiem kogo. Ale mówię ci.. był taki słodki. Wysoki, blond włosy... Ciasteczko. Ciekawe czy wynajmuje tutaj apartament. - zachwycała się dziewczyna.
 - Nie mam pojęcia. - odpowiedziała. ,,Czyżby mówiła o Rossie'' myślała.

___________________________________________________


Mamy siódmy rozdział. Bardzo możliwe, że przy tym rozdziale się pożegnamy.
Tak, coraz bardziej zastanawia mnie zawieszenie bloga. Demotywuje mnie coraz mniejsza ilość komentarzy pod postami. A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że dziennie na moim blogu jest około 70-100 wejść (wczoraj było 103), a tylko dwa czy trzy komentarze. Otóż bardzo proszę wszystkich czytających tego bloga o pozostawienie komentarza pod dzisiejszym postem. To Was nic nie kosztuje, zajmie Wam nie więcej niż minutę, a ja chcę wiedzieć w ten sposób ile osób faktycznie mnie czyta i czy warto dalej coś pisać.


Z góry bardzo dziękuję za przeczytanie mojej wiadomości. To jaką decyzję podjęłam napiszę Wam niebawem. Teraz już się żegnam (być może po raz ostatni pod rozdziałem).



~ DarkAngel <3

21 komentarzy:

  1. NIEE! NO CO TY! CHCESZ NAS ZOSTAWIĆ?! BLOG JEST SUPER! A U MNIE KOMENTUJESZ TYLKO TY I WERONIKA! ROZDZIAŁ SUPER! KOCHAM TEGO BLOGA! WCIĄGNĄŁ MNIE! NIE ZOSTAWIAJ NAS! JA PISZE CHYBA TYLKO DLA CIEBIE I SIEBIE :(
    ALE I TAK PISZĘ, WIĘC PROSZĘ NIE ZOSTAWIAJ NAS!

    OdpowiedzUsuń
  2. CO ty wygadujesz?! Ja też mam mało komentarzy ale nie zostawie bloga, bo go pisze dla niektórych i też dla siebie samej! JAk go zawiesisz to ja zawieszę swojego! Zobaczysz! Nie przejmuj się komentarzami bo ja mam też ich mało!!!
    Nie zostawiaj nas!!! PIszesz śiwetnie! Zapraszam do mnie:
    austin-story-ally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No wlasnie! Nie mozesz nas zostawic!! Blagam Cie! Uwielbiam Twojego bloga! Piszesz super opowiadanie i na serio nie wiem czemu masz malo komentarzy a tak duzo wejsc. Moze ludzie tylko wchodza i czytaja. Ale przeciez nie tylko komentarze sie licza. A skoro w ciagu dwoch dni masz prawie 200 wizyt to chyba znaczy ze duzo osob Cie czyta, nie chce im sie komentowac i tyle.
    BLAGAM CIE NIE ZOSTAWIAJ NAS!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Tymi wyżej! Nie zostawiaj nas, proszę :(. Kocham Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj!! Piszesz świetne opowiadanie! Uwielbiam czytać o Rossie i Cassy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. błagam cię, nie zawieszaj!! ja czytam twojego bloga!! :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!! <3
    Nie zawieszaj bloga!! Chyba się powieszę jak przestaniesz pisać!! :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zawieszaj, błagam !! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I co, zostajesz na blogu? Błagam odpisz nam !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie sądziłam, że będzie tyle komentarzy, abym nie zawieszała bloga. :) Jest mi na prawdę bardzo miło z tego powodu. Cieszy mnie to, że Wam tak zależy ;*.

    Do ''Bagietka'' : Nie jestem w stanie odpisać Ci już teraz, gdyż sama nie podjęłam jeszcze decyzji. Wciąż się nad tym zastanawiam. Odpowiedź dostaniecie w poniedziałek, bądź wtorek wieczorem. Tak, więc proszę Was o cierpliwość i wyrozumiałość. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdzial jest swietny !! nie zawieszaj!! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę nie zawieszaj bloga ! jest świetny . pisz do końca . zawsze tak się kończy ,gdy ktoś nieee wie co dalej pisać i go zawiesza !akurat w tym momencie co może wydarzyć się tyle niespodziewanych rzeczy ! Sama wyobrażam sobie co może być dalej ciekawego . nie zawiedź czytelników ! choć nie ma tyle komentarzy co oczekujesz nie przejmuj się , na pewno jest tyyle ludzi co uwielbiają twój blog! Jeszcze raz proszę cię o to abyś dalej pisała . Pozdrawiam . Twoja czytelniczka . <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa i szczerość. Masz rację, zawiodę (a nie lubię tego robić), jeśli zawieszę teraz bloga. Jutro dodam nową notkę. I obiecuję Wam, że wydarzy się jeszcze wiele ciekawych rzeczy, które zapewne Was zaskoczą. :)
    Jeszcze raz dziękuję wszystkim!! < 33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje że wysłuchałaś moje prośby . Czeekam na twoją nową notkę . No mam nadzieje że wydarzy się wiele ciekawych rzeczy w twoim blogu . Pozdrawiam znowu . Czytelniczka . ;)

      Usuń
  14. Moje zdanie już chyba nic nie zmieni, ale się wypowiem.
    Za nic w świecie nie usuwaj bloga, nie waż się !
    W innym razie Cię znajdę i siłą przykuję do komputera byś pisała :)

    Blog jest niesamowity.
    Pozdrawiam,
    Cleo

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja czytam twojego bloga! Jest świetny iz dalej!!!
    ~Megan

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja czytam dopiero teraz xD, ale spokojnie przeczytam go całego i dojdź do 100 rozdziału to będziesz wielka xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział :-) ~ Iggy :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. JESTEŚ ŚWIETNA NIE PRZESTAWAJ PISAĆ

    OdpowiedzUsuń
  19. Ah ŚWIETNE ❤ I ta scena Rossa i Cassy awww. LOVE IT!!!

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo