piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 11: Secrets and lies.

Przez kolejnych kilka dni Cassidy z nikim nie mogła dojść do porozumienia. Całymi godzinami przesiadywała w pokoju, nie chciała rozmawiać nawet z Emily, w ogóle nie wychodziła na dwór.  W końcu, po namowach przyjaciółki postanowiła się ruszyć. Lecz nie z nią, pragnęła ten czas spędzić samotnie. Wyruszyła na spacer. Ciepłe promienie letniego słońca powoli zachodziły za długą linię horyzontu. Zważywszy na dość późną porę, Miami powolutku pogrążało się w ciemnościach. Blondynka znajdowała się właśnie na drodze, prowadzącej do niedużego zagajnika. To tutaj Ross ją jakiś czas temu przyprowadził. Usiadła na ławeczce pod drzewem i rozmyślała o ich pobycie tutaj. Rozmawiali o sobie, o zainteresowaniach, o wszystkim. Gdy dziewczyna przypominała sobie to wszystko, będąc dokładnie w tym samym miejscu, co wtedy, czuła się okropnie. Jak mogła mu tak ufać? A on ją tak potraktował. Przecież ona nic mu nie zrobiła, odbiło mu. Przecież to nie może być koniec ich przyjaźni. Tak po prostu? Przez jedną, telefoniczną kłótnię? Ale co z tym drugim, roześmianym blondynem - Rikerem? Tamtego dnia, a właściwie już nocy,  w aucie miała wrażenie, że coś między nimi zaiskrzyło. O mało co się nie pocałowali. Westchnęła cicho, podniosła głowę ku niebu i podglądała roziskrzone gwiazdy, których pojawiało się coraz więcej.
Jutrzejszego poranka czuła się już nieco lepiej. Zaczęła nawiązywać kontakt z przyjaciółką, lecz mimo to wciąż nie zamierzała bawić się na plaży. Tego południa po raz kolejny podreptała do lasku. Spędziła w nim bite trzy godziny. Uznała, że najwyższa pora zbierać się do domu. Miasto bieżącego dnia było nadzwyczaj ciche i spokojnie. Na ulicach można było dostrzec raptem kilku przechodniów, aut tak samo. Po chwili usłyszała kroki, tuż za nią, ktoś się do niej zbliżał. Nie kto inny jak Ross. Podszedł i na samym przywitaniu objął ją delikatnie.

- Przepraszam. - wyszeptał jej do ucha. - Tak strasznie cię przepraszam. Nie wiem, co mi odbiło, zachowałem się jak szczeniak.
Dziewczyna wywinęła się z jego objęć i odrzekła:

- Przepraszasz mnie? - powiedziała z żalem w oczach. - Ross, dzwonisz i bezpodstawnie atakujesz mnie. To co wygadywałeś przez telefon było..
- Dziecinne.. - przerwał blondynce. - Tak, wiem. I serio tego żałuję. Nie mam pojęcia, czemu się tak zachowałem. - przez chwilę stali naprzeciw, wpatrując się w siebie. Milczenie przerwała Cassidy, rzucając się uradowana chłopakowi na szyję.
- Nic nie szkodzi. Tak się za tobą stęskniłam! - wykrzyczała szczęśliwa.
- Ja za tobą też. - uśmiechnął się szeroko. 
- Nie róbmy tego więcej. Nie wytrzymam chyba drugiej takiej kłótni. - wypuściła Rossa z objęć.
- Obiecuję. Nigdy więcej cię nie skrzywdzę, mała. - mrugnął do dziewczyny. - Skoro tak bardzo się za mną stęskniłaś, - zaśmiał się. - to przyjdź jutro do mnie. Rodzinka ma jakieś plany, więc mam cały dzień wolny dom.
- Świetnie, przyjdę na pewno. Ale tylko jeśli po mnie przyjedziesz. - uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy, o 10. - pożegnał się z Cass i odszedł.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Blondynka wróciła do apartamentu zadowolona, co od razu przykuło wzrok przyjaciółki. 

- Heeej. Widzę, że humor ci się poprawił. - odparła brunetka.
- Jak najbardziej. Spotkałam Rossa, wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest już dobrze. - opowiedziała szczęśliwa. - Umówiliśmy się na jutro. Umm.. Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli wyjdę?
- Wieeeeesz... - przeciągnęła wysokim głosikiem.
- Co wieeeem? Eej.. O co chodzi? - uśmiechnęła się.
- Ja też jutro wychodzę. - powiedziała lekko zarumieniona.
- Kto jest tym szczęściarzem?
- Ratliff zaprosił mnie do kina. - spuściła lekko głowę.
- Ooo.. - mówiła lekko zdziwiona, ale jednocześnie nie powstrzymywała się od uśmiechów. - Czyżby coś się kręciło?
- Jaa.. Nie wiem.
- No, a jak uważasz? Co o nim sądzisz? Podoba ci się? - dopytywała.
- Uważam, że jest na prawdę słodki. Jest taki miły, zabawny i.. kochany. - dodała po chwili.
- Ojej.. Moja przyjaciółka się zakochała. - przytuliła dziewczynę. - Tak się cieszę, że się cieszysz.
- Weź przestań. Może i troszkę mnie zauroczył, ale nie sądzę, aby on coś czuł do mnie. - posmutniała Emi. - A poza tym, to to i tak nie miałoby sensu. Przecież za pięć tygodni wyjeżdżamy, a związki na odległość nigdy nie wychodzą. Zwłaszcza na taką odległość. Toć on mieszka na zupełnie innym kontynencie niż ja! - mówiła ze smutkiem.
- Nie przejmuj się tym, co będzie za pięć tygodni, tylko tym, co jest teraz. Co z tego, że to tylko miesiąc. Przyjechałyśmy tutaj się bawić, więc nie zwlekaj, łap tę okazję. - pocieszała przyjaciółkę.
- Masz rację! Aa.. co z Rossem? Czy Wy też coś.. no wiesz. 
- Z Rossem? Nie mam bladego pojęcia. Nie wygląda, jakby coś było. My jesteśmy chyba tylko przyjaciółmi. - powiedziała niepewnie. - Jest jednak coś, o czym muszę ci powiedzieć.
- Coo? 
- Riker.. - przerwała wypowiedź.
- Co Riker? - dopytywała.
- Chciał mnie pocałować. - wykrztusiła.
- Słucham?!! - brunetce oczy mało co nie wyskoczyły z orbity ze zdziwienia. - On chciał cię co?!!
- No pocałować. - powtórzyła.
- Słyszałam. 
- Ja też tego chciałam.
- Więc się nie pocałowaliście?
- Nie.
- Czemu? - prowadziła przesłuchanie.
- Bo Ross do niego zadzwonił i przerwaliśmy. 
- Ross? Może to był sygnał. - dociekała.
- Riker powiedział, że kiedy indziej to dokończymy.
- Czyli, że ma wobec ciebie jakieś plany.
- Chyba tak. A ja nie wiem co robić.
- Jak to co? Jeśli faktycznie między wami iskrzy to działaj.
- Ale ja nie wiem czy dam radę. - mówiła roztrzęsiona.
- Dlaczego?
- Bo ja wciąż myślę o Rossie. - wymamrotała.
Brunetka zaniemówiła. Nie wiedziała, jak ma pomóc przyjaciółce. W końcu zaczęła dalej ciągnąć rozmowę.
- Więc skończ myśleć o Rikerze.
- Nie potrafię. - załamała ręce.
- Mam przez to rozumieć, że ciągnie cię do nich obu? - zdziwiła się równolatka.
- Mhmm.. - przytaknęła.
- Nie wierzę. Zabujałaś się w braciach.
- Ja się wcale nie zabujałam. Po prostu nie mogę przestać o nich myśleć, uśmiecham się i ściska mnie w brzuchu, gdy tylko ich widzę i jest mi źle, gdy ich przy mnie nie ma..
- Zabujałaś się. - powtórzyła Emily.
- Tak.. Chyba tak. - załamała ręce i rzuciła się na łóżko. - I co ja teraz mam zrobić?
- Może porozmawiaj o tym jutro z Rossem.
- O tak! Świetny pomysł. Powiem mu ''Hej Ross, wiesz co podobasz mi się, zostańmy parą. Ale twój brat Riker też mi się podoba, więc raz będę z tobą, a raz z nim. Co ty na to?''. - rzuciła ironicznie i zmrużyła oczy.
- To był głupi pomysł.
- No co tyy.. - odparła sarkastycznie blondynka. Przejechała sobie kilka razy po twarzy, a następnie zakryła się poduszką.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Następny dzień, poranek. Na zegarze właśnie wybiła 9:40. Gorące promienie słońca wpadały przez okna apartamentu przyjaciółek, oświetlając cały salon. Blond-włosa dziewczyna szybko zerwała się z łóżka. ,,Przecież zaraz przyjedzie po mnie Ross, a ja jestem w lesie! Jak mogłam tak zaspać?!'' - krzyknęła w myśli. Pobiegła do łazienki, obmyła twarz i w pośpiechu sięgnęła po ciuchy. Teraz tylko podstawowy problem każdej nastolatki - w co się ubrać? Wysypała z szafy wszystkie rzeczy, i to nie tylko swoje, ale również Emily. W końcu sięgnęła błękitną, luźną bluzkę, z odkrytym ramieniem i shorty z flagą USA. Parę minut po 10 zabrzęczał dzwonek do drzwi. Cassidy niezwłocznie je otworzyła. W futrynie ukazał się znany jej doskonale blondyn. Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech.

- Jeenyy.. Tornado tu przeszło? - zaśmiał się wskazując na ubrania porozrzucane po całym pokoju.
- Haha. Niee.. Nie mogłam się zdecydowałaś, co na siebie założyć.
- To dla mnie się tak stroiłaś? - uniósł brwi.
- Chciałbyś! - zachichotała.

Cassy szybko ogarnęła w salonie i sypialni, a następnie pojechała z Rossem do jego domu, zostawiając jeszcze śpiącą Emily.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Po zajechaniu, tak jak zwykle rozsiedli się na kanapie i oglądali film pałaszując przy okazji chipsy. W telewizji leciał właśnie horror ,,Lustra'', tak więc Cassy siedziała, a właściwie można powiedzieć, że leżała przytulona do Rossa. Pora nie była zbyt najlepsza na taki gatunek filmowy, gdyż dochodziła dopiero 13, lecz po zasłonięciu przez chłopaka wszystkich rolet, w pokoju zrobiło się bardzo ciemno. Jeszcze większe przerażenie na dziewczynie wywarł fakt, iż w domu Lynchów w samym środku rozgrywanej akcji wystrzeliły korki. Blondynka aż podskoczyła.

- Spokojnie, to tylko korki. - uśmiechnął się. - Pójdę to sprawdzić i wrócimy do oglądania filmu. - puścił dziewczynę z objęć i powoli zaczął wstawać.
- Ee.. Nie. Posiedźmy sobie, ot tak. - zaproponowała. Na to chłopiec jeszcze bardziej się uśmiechnął. Ponownie usiadł przy towarzyszce. Siedzieli w zupełnej ciszy przez dłuższą chwilę. Milczenie przerwał brązowooki.
- Cassidy.. - złapał przyjaciółkę za ręce. - ..cieszę się, że między nami wszystko jest już w porządku.
- Ja też. - odparła zdziwiona.
- Te kilka dni bez ciebie, były doprawdy ciężkie. Pomimo tego, że znamy się bardzo krótko, to cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi, że mam taką przyjaciółkę jak ty. Przy nikim nie czuję się tak dobrze. Zależy mi na tobie bardzo i nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię wtedy stracił. Nie wyobrażam sobie, co będzie, gdy wyjedziesz z Miami. - mówił. Z każdym jego słowem, dziewczynie serce biło coraz bardziej. Nie była pewna, do czego blondyn dąży. - Chcę tylko powiedzieć, że ja.. - w tym momencie nie dokończył, gdyż zaczął zbliżać się do niebieskookiej.
Dziewczyna zrobiła dokładnie to samo. W ciągu kilku sekund ich usta dzieliły raptem dwa może trzy centymetry. Niespodziewanie para usłyszała dźwięk podjeżdżającego samochodu, tuż przed domem. Ross natychmiastowo zakończył niedoszły pocałunek i migiem znalazł się przy oknie. Odsunął delikatnie roletę, aby dojrzeć, kto postanowił go odwiedzić. Jego wyraz twarzy diametralnie zmienił się z zadowolonego na zaniepokojony. Momentalnie zbledł, a jego oddech stawał się coraz bardziej nerwowy. Złapał się za głowę i zaczął potrząsać koszulką, tak jakby zrobiło mu się gorąco.

- Ross, co się dzieje? Kto przyjechał? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - spytała zdumiona Cass.
- Co? Nie. Umm.. To listonosz. - odparł po chwili namysłu.
- Listonosz? - zdziwiła się.
- Tak. Ja mu otworzę, a ty idź na górę do mojego pokoju i ee.. przynieś ee.. umm.. mojego hmm.. laptopa. Obejrzymy jakiś film, skoro nie ma prądu. Nie śpiesz się! Powinien gdzieś leżeć, więc poszukaj go. - powiedziawszy to wypchnął dziewczynę w stronę schodów, a ta od razu postanowiła wykonać polecenie kolegi. W tym momencie rozniosło się po salonie pukanie. Ross podszedł do drzwi, poprawił włosy i koszulę, złapał głęboki oddech i złapał za klamkę. 
- Kaaaitlyn! - powiedział wysokim głosikiem. - Co ty tuu roobisz? Miało cię nie być do końca wakacji. - dodał zmieszany, wciąż spoglądając na schody.
- Cześć Rossy! - dziewczyna rzuciła się na chłopaka z pocałunkiem. - No wiem, ale rodzice postanowili wrócić wcześniej. Nie cieszysz się na mój widok?
- Oczywiście, że się cieszę skarbie, ale ee.. jestem bardzo chory, więc chyba powinnaś już iść. - zaczął stymulować kaszel i wypychać delikatnie dziewczynę za drzwi.
- Chyba sobie żartujesz. Nie widzieliśmy się miesiąc, a ty chcesz się mnie tak od razu pozbyć. 
- Ależ skąd. - musnął dziewczynę w usta. - Nie chcę żebyś była chora. Martwię się o twoje zdrowie kochanie. Noo, więc paa. - po raz kolejny próbował pozbyć się towarzyszki.
- Chwila! Czy jest tutaj z tobą jakaś dziewczyna?! - spytała podejrzliwie.
- Cooooooo? Pff.. ha... haa... pff.. - śmiał się nerwowo.
- Nie mogłam znaleźć laptopa, więc wzięłam table.. ee.. - Cassidy zaniemówiła. Zobaczyła wysoką, zgrabną, piękną, długowłosą dziewczynę, o kruczoczarnych, gęstych włosach.
- Tak. - odpowiedział szybko Ross na pytanie Kaitlyn.
- Ross! Kim do cholery jest ta.. dziewucha?! - krzyknęła rozzłoszczona Kait wskazując na Cassidy, jednocześnie lustrując ją z góry do dołu.
- Wypraszam sobie! - oburzyła się blondynka. - No właśnie, kim ona jest?!
- Uhh.. Kochanie, spokojnie. - chłopak uspokajał ciemnowłosą. 
- Jak mam być spokojna?! Wyjeżdżam na wakacje, a gdy wracam, ty sobie sprowadzasz jakąś panienkę!
- Kochanie?! - wkurzyła się Cass. - A ty uważaj sobie na słowa! Myślisz, że sobie tu wpadniesz i ot tak ci wszystko wolno?!
- Dziewczyny, uspokójcie się!! - wrzasnął Ross.
- To powiedz mi kim ona jest! - przekrzykiwała Kaitlyn. - Lepiej ze mną nie igraj Ross!
- Ee.. To jest um.. Cassidy. No i ona jest umm... uhh.. moją... - nie wiedział co wymyślić. - ..kuzynką! - blondynka szeroko otworzyła usta ze zdziwienia i ujrzała błagalny wzrok chłopaka.
- Kuzynką?! - zezłościła się Cass.
- Taaak... A to jest ee... moja dziewczyna, Kaitlyn. - wykrztusił łapiąc się jednocześnie za kark.
- Czeeść. - uśmiechnęła się. - Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Postaw się na moim miejscu, zapewne też byłabyś wściekła, gdybyś się do wiedziała, że ktoś na kim ci zależy, ma kogoś innego na boku. 
- Rozumiem. To byłby... - spojrzała na Rossa. - ..straszny cios. - powiedziała powstrzymując się od płaczu. Chłopak ujrzawszy to, poczuł się okropnie.
- Cassidy.. - powiedział łapiąc dziewczynę za ramię. Ta, nie chcąc robić przy nim pokazu szlochu, wyrwała się i poszła do drzwi. 
- Muszę już iść. - wydukała i wyszła. Z chwilą przekroczenia progu, po jej policzkach spłynęły potoki łez, a oczy cały czas wypełnione były łzami. Blondyn nawet za nią nie ruszył. Stał przy swojej dziewczynie i spoglądał na okno. 
- Co jest misiu? - pogłaskała go po głowie.
- Nic. - odparł obojętnie.
- No cóż, ja już też będę się zbierać. Rano przyjechaliśmy, a ja nawet się jeszcze nie rozpakowałam. Powiedziałam rodzicom, że przychodzę tylko się przywitać. - po raz kolejny namiętnie pocałowała chłopaka, a następnie wyszła. Ross kompletnie oszołomiony całą tą sytuacją zrzucił w nerwach wszystko ze stołu, a sam rozłożył się na kanapie, wpatrując się w sufit.


_______________________________________

Jak Wam się podoba rozdział 11? Wiem, że dodałam go chyba troszkę wcześnie, ale nie mogłam się powstrzymać. Chcę Was tylko poinformować, że rozdziały staną się dłuższe niż zwykle (mniej więcej takie jak ten), ale będą dodawane raz na tydzień. W soboty, bądź w piątki wieczorem/w nocy (jeśli tylko się wyrobię). Przepraszam, że tak wyszło, ale to jest spowodowane szkołą.


Proszę o zagłosowanie w ankiecie z prawej strony! ;)


~DarkAngel <3

16 komentarzy:

  1. Matko! Ale się dzieje! Szkoda mi Cass, tak myślałam, że Ross ma dziewczynę :D. Zachował się wobec niej chamsko! Masz świetnego bloga i szkoda, że bedziesz dodawać tylko w soboty. Rewelacyjnie! Rozdział bardzo fajny a gdy było :'Hej Ross, wiesz co podobasz mi się, zostańmy parą. Ale Twój brat Riker też mi się podoba, więc raz będę z Tobą, a raz z nim. Co Ty na to?'' to płakałam ze śmiechu!
    austin-story-ally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, miło mi to słyszeć ;D. Mi też się chciało śmiać, jak to teraz czytałam w Twoim komentarzu ;p.

      Usuń
  2. Kocham Cię!!! Kocham tego bloga i kocham to opowiadanie!
    Nie rozumiem tych ludzi, którzy Cię hejtują, bo wszystko zmierza do tego, że Cassy będzie z Rikerem, a nie Rossem. Ale dokładnie tak jak Ty napisałaś - to nie znaczy, że oni już nie zostaną razem. Trzeba być cierpliwym, więc ogarnijcie się ludzie i dajcie tej dziewczynie spokój! Ona nie będzie spełniała wszystkich Waszych zachcianek!
    Pozdrawiam - Bagietka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. KochamRossaLyncha2 listopada 2012 17:04

    sory że zrobiłam ci wtedy przykrość. to faktycznie twój wybór ale mam nadzieję że zrobisz aby Ross był z Cassidy ;D
    rozdzial swietny i tak fajnie sie czytało. już miałam nadzieję że oni się pocałują a tu baam! ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za wyrażenie, ale rozdział jest zajebisty!!!
    Czego będziesz pisała raz na tydzień? Kocham ten blog!

    OdpowiedzUsuń
  5. też będziesz pisała raz na tydzień? *highfive* ;)
    uu ciekawa jestem, co zrobi Kaitlyn jak się dowie, że Cassidy to nie do końca kuzynka Rossa. hehe :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, do szkoły niestety trzeba chodzić ;p
      a nauczyciele chyba nie wiedzą, że uczniowie chcą mieć swoje życie towarzyskie ;x

      Usuń
  6. Kolejny raz mówię że twój blog jest super . Trochę przykro że nie będziesz dodawała rozdziałów częściej noo ale fakt to prawda ważniejsza jest nauka , przecież przez pisanie bloga nie będziesz mieć 6 i 5 no bo jak . Jak by tak było to każdy by się nie uczył a by miał 6 i 5.(śmiech ) No nie chcę ci robić przykrości ani nic ale nie umiem się powstrzymać : "JESZCZE RAZ PROSZĘ ABY ROSS BYŁ Z CASS ! ;** Pozdrawiam . Czytelniczka .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :).
      Co do wątku romansowego to jeszcze sama nie wiem ;p. Z boku jest ankieta i mam nadzieję, że ona mnie jakoś nakieruje :). Nie zrobiłaś mi niczym przykrości ;)
      Może uda mi się coś dodać w niedzielę, ale niczego nie obiecuję :p.
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
    2. Wieeem . No tak ankietaa wykaże wszystko . Mam nadzieje że bd good . Czekam niecierpliwie . Jeszcze raz pozdrawiam . ;)

      Usuń
  7. super rozdzial!! a nie dasz rady dodac nowego jeszcze w ten weekend? blagam cie!! :)
    i prosze bardzo zeby Ross byl z Cassidy! :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeprasza z mój komentarz pod ostatnim rozdziałem. Ale ja po prostu tak bardzo chcę, aby Cassidy była z Rossem. Rozdział jest świetny :D.
    Chyba coś się zepsuło z Twoją ankietą ;/.
    I bardzo, bardzo błagam, aby Cassy była z Rossem <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział! ;D
    A nie dasz rady dodać nowego wcześniej? ;3
    Np. dzisiaj? ;*
    Proszę żebyś odpisała ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy rozdział?! :d
    Ten jest boski <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzial boski i cudowny az zapiera dech w piersiach ,ale wolalabym zeby Cassy wybrala Rikera!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Już nie polubiłam tej całej Kaitlyn :/ Coś czuję, że sporo namiesza

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo