Przez całą drogę w samochodzie nikt się nie odzywał. Panowała dosyć napięta atmosfera. Ross parę razy próbował rozładować napięcie, aczkolwiek za każdym razem, gdy widział obojętny wyraz twarzy przyjaciółki, dawał sobie spokój.
Dochodziła czwarta. Rydel właśnie zaczęła wiercić się na łóżku, po czym przebudziła się. Przetarła oczy i spostrzegła nieobecność Cassidy. ,,Pewnie jest w łazience" pomyślała, ponownie wygodnie się kładąc. Nie potrwało to długo, gdyż usłyszała dosyć głośne, lecz niewyraźne krzyki dobiegające z korytarza.
- O co ci znowu chodzi?! - krzyknął Ross do blondynki. - Staram się być miły i romantyczny, a ty masz za to jakieś wyrzuty?! Więc jak mam się zachowywać?! Co mam zrobić, żebyś w końcu dała mi szansę?! Staram się, jak mogę, a tobie wiecznie coś nie pasuje!
- Ahh tak?! Starasz się?! Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja nie jestem pierwszą lepszą panną, której wystarczy powiedzieć kilka wymyślonych słodkich słówek, aby móc ją przelecieć na masce samochodu! - kłóciła się dziewczyna, kierując do pokoju. Chłopiec wybiegł przed nią i oparł o ścianę.
- Wiem, że jesteś inna! Nie jesteś dla mnie kimś na jedną noc. A to co wtedy mówiłem, nie było tylko po to, by móc się z tobą przespać. - mówił tym razem zupełnie spokojnie. - Wszystko było prosto z serca. Znaczysz dla mnie więcej niż ktokolwiek inny. Staram się, ale nie rozumiem, czemu ty mnie wciąż odrzucasz. - odparł ze smutkiem.
- Może, gdybyś nie skrzywdził mnie tyle razy, byłoby między nami zupełnie inaczej. Myślisz, że po kilku twoich słowach, odzyskasz całkiem moje zaufanie?
- Wiem, że nawaliłem, ale czasu nie cofnę. Nie spodziewam się też tego, że od razu rzucisz mi się w ramiona, ale nie mogę pojąć, dlaczego cały czas mnie zbywasz? Czy jestem dla ciebie niewystarczająco dobry? Zbyt mało się staram? Odpowiedz mi. Proszę cię! Powiedz mi, czego ode mnie oczekujesz, a ja ci to dam.
- Czego od ciebie oczekuję? - spytała po cichu, spoglądając w oczy chłopaka. - Oczekuję tego, że będziesz dobrym przyjacielem. Że nie będę musiała więcej przez ciebie płakać i że będziesz przy mnie, gdy będę cię potrzebowała.
- Ale ja nie chcę być tylko twoim przyjacielem! Chcę być kimś bliższym..
- Więc na co czekasz? - zapytała ze zdziwieniem dziewczyna.
- Na to, aż w końcu dasz mi szansę! Ilekroć próbuję do ciebie dotrzeć, ty po prostu mnie odpychasz. Nie rozumiem, czy coś jest ze mną nie tak? Mam coś w sobie zmienić? Jeśli ci coś nie pasuje, to ja się dostosuję, tylko powiedz mi to wprost, bo ja już sam nie wiem, co mam robić.
- Nie chcę żebyś się zmieniał. Chcę żebyś był taki, jak wtedy, w hotelu. - wypowiedziawszy owe słowa, westchnęła ciężko.
- Staram się, ale nie potrafię. Jak mam to zrobić? - pytał coraz bardziej zdeterminowany i roztrzęsiony blondyn.
,,Nie stój, jak ten kołek! Tylko mnie pocałuj, durniu" pomyślała Cassidy.
- Dobrze, a więc powiem wprost. - wydukał po chwili ciszy. - Kocham Cię i chcę być nie tylko twoim przyjacielem. Więc daj mi szansę i spróbujmy czegoś więcej. - skierował do dziewczyny, podnosząc jej głowę. Odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem. Blondyn od razu się rozweselił. Położył rękę z tyłu głowy przyjaciółki i powoli zaczął się zbliżać, gdy niespodziewanie otworzyły się drzwi od pokoju Rydel. Ross gwałtownie puścił dziewczynę.
- Ross, to ty? - spytała zaspanym głosem. - Ołł.. Przepraszam. - uśmiechnęła się delikatnie speszona dziewczyna, która najwidoczniej zorientowała się, że w czymś im przeszkodziła. - Ee... Pójdę do pokoju, nie przeszkadzajcie sobie. - mrugnęła do obojga.
- Coo? Niee! - zawstydziła się blondynka. - Ee.. w niczym nie przeszkodziłaś.
- Czyżby? - powiedział po cichu Ross.
- My tylko rozmawialiśmy, a właściwie, to ja już szłam do pokoju. - zaśmiała się nerwowo.
- A może jednak nie? - zaproponował chłopiec.
- E.. To w takim razie porozmawiajcie sobie jeszcze, a ja was zostawię. - zachichotała Ryd, kierując się do pokoju.
- Na serio. - powtórzyła Cassy i poszła za przyjaciółką do pokoiku. Posłała Rossowi uśmiech i zamknęła drzwi.
- Taaak.. Rozmawialiśmy. - pokiwał głową zdenerwowany, a zarazem uradowany chłopak. - Wielkie dzięki siostrzyczko. - odparł sam do siebie, a następnie skierował się do swego pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ranek. Godzina ósma dwadzieścia. Prawie każdy z towarzystwa jeszcze spał, jedynie Rydel z Emily siedziały już w salonie i plotkowały. Właśnie przebudziła się Cassidy, która z nieschodzącym uśmiechem na twarzy, podniosła się, weszła do łazienki, a następnie pognała do salonu, zauważywszy, że dziewczyn nie ma już w łóżkach. Obydwie przywitały ją dziwnie podejrzanym uśmieszkiem.
- Dobraaa... Co jest grane? - spytała zaskoczona blondynka.
- Nic. - zachichotała Emily. - Jak tam minęła noc?
- Eemm... Dobrzeee? - ciągnęła skołowana. - Rydel co ty jej nagadałaś? - zaśmiała się Cassy.
- Nic, a zdarzyło się coś szczególnego o czym mogłabym jej powiedzieć? - pytała podchwytliwie.
- No właśnie nie, więc chcę wiedzieć, o co wam chodzi.
- O nic, tak tylko sobie rozmawiamy, a co?
- Ee.. Nicc.. - rzuciła Cass. - Rydel, możesz na słówko?
- Jasne. - odpowiedziała, po czym podbiegła do koleżanki. - O co chodzi?
- Też chciałabym to wiedzieć. Powiedziałaś jej coś?
- Nie, naprawdę. Uznałam, że sama powinnaś jej o tym powiedzieć. - uśmiechnęła się starsza.
- Ryd, nie mam o czym jej mówić, jasne? Nie wiem, co ty sobie ubzdurałaś, ale to bzdury. - poczochrała przyjaciółkę po włosach, a następnie skierowała się na kanapę, zajmując miejsce obok brunetki.
- Hej, dziewczyny. - przywitał się uśmiechnięty blondyn, kierując w stronę lodówki.
- Usiądź, Ross. Właśnie miałam robić śniadanie. - powiedziała Ryd. - Co powiecie na jajecznicę?
- Świetny pomysł, Rydel. - odparł Ross, patrząc się z wyrzutem na siostrę. Po chwili usiadł naprzeciw dziewczyn. - Jak tam?
- Dobrze. - zaśmiała się Emily, zerkając na przyjaciółkę, która siedziała uśmiechnięta ze spuszczoną głową. - Ee.. Pójdę pomóc Ryd, jeszcze coś przypali i co wtedy?
- Tak, znając jej zdolności, to bardzo możliwe. - dogryzł chłopiec i przesiadł się obok przyjaciółki.
- Ja to słyszałam Ross! - krzyknęła z kuchni blondynka.
- Wiem o tym! - zaśmiał się. - Cześć. - skierował zadowolony do koleżanki. - Jak minęła noc?
- Wspaniale, a tobie. - zachichotała.
- Wyśmienicie. - odpowiedział uśmiechnięty. - Wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
- Nie wiem, muszę iść jeszcze po drobne zakupy do galerii.
- Możemy pójść razem.
- A jeśli będę chciała kupić coś dla ciebie?
- A planujesz?
- Może. - wzruszyła ramionami.
- No dobrze. - Ross przysunął się do dziewczyny i korzystając z okazji przysunął usta do jej.
- Śniadanie! - oznajmiła z kuchni Emily.
- Nie tym razem. - zaśmiała się blondynka i potruchtała do przyjaciółek.
- Świetnie. - westchnął blondyn i skierował się na górę, do pokoju najstarszego brata.
- Cassy. Gadaj w tej chwili, co się dzieje. - rzuciła Emily.
- Słucham? Co masz na myśli? - zdziwiła się blondynka.
- Przyjaźnimy się tyle lat i dobrze wiem, że coś się kręci, a ty mi nie chcesz nic powiedzieć. - posmutniała brunetka.
- Dobrze, zgoda. Co mam ci powiedzieć? Że Ross wyznał mi, że mnie kocha?
- Co?! - krzyknęły zgodnie pozostałe dwie dziewczyny, a Rydel upuściła swoją szklankę.
- Cholera.. No nieważne.. Ross zrobił co? - zdziwiła się blondynka.
- Noo.. dobrze usłyszałyście. - odparła, bawiąc się jedzeniem na swoim talerzu.
- I co? Jesteście razem? - dopytywała uśmiechnięta Emily.
- Niee.. Tak naprawdę to do niczego więcej nie doszło.
- Chcesz powiedzieć, że powiedział, że cię kocha i to wszystko?
- Nie do końca. Tak jakby zaproponował, abyśmy byli parą.
- Oo.. To świetnie! - ucieszyła się Rydel.
- Ale ja się wcale nie zgodziłam.
- Dlaczego nie? - zdziwiła się starsza blondynka.
- No boo... nie wiem. - odpowiedziała młodsza.
- Kurcze, Cassy. Chłopak się stara, jak może, a ty masz to gdzieś i nic sobie z tego nie robisz. - zauważyła Emi, na co Ryd przytaknęła.
- Ahh.. To wcale nie tak. - uśmiechnęła się blondynka. - Po prostu, on jest taki uroczy, jak się stara, więc proszę, pozwólcie mi go jeszcze trochę pomęczyć. - zachichotała.
- Ooo.. ty małpo. - zaśmiała się brunetka.
- Co mi brata męczysz? - wybuchnęła śmiechem Rydel, przytuliwszy przyjaciółkę.
- To mogę? - spytała słodko dziewczyna.
- Tylko, jeśli obiecasz, że to nie potrwa zbyt długo. - postawiła warunek rozbawiona Ryd.
- Obiecuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Riker.. Riker, obudź się. - najmłodszy próbował wybudzić brata.
- Cooo ty znów chcesz? - spytał nie kontaktując.
- Potrzebuję z tobą porozmawiać.
- Yhymm.. Umm.. słuuuu.. - zaczął ziewać nieprzytomny Riker. - słucham.
- Ale to ważne, więc fajnie by było, gdybyś raczył się podnieść.
- Yhyymm... Mów dalej.. - ciągnął starszy.
- No weź wstań..
- Umm.. bardzo dobrze zrobiłeś.. co dalej? - gadał od rzeczy, zaspany chłopak.
- Wybacz, braciszku, ale nie pozostawiłeś mi wyboru. - odrzekł Ross, wylewając na brata zawartość swojej szklanki, w której na szczęście znajdowała się tylko woda.
- Aaa... Ty idiotoooo! Pożałujesz tego, uduszę cię! - wściekł się Riker, wycierając twarz o kołdrę.
- Okej, ale najpierw mi pomóż.
- Co ty odwalasz?
- Nie chciałeś mnie słuchać, więc musiałem jakoś zadziałać. - uśmiechnął się Ross. - Mam poważny problem. - dodał i zrobił minę słodkiego szczeniaczka, zauważając zdenerwowanie brata.
- Grrr... Dobra, dajesz. Z czym masz problem? - spytał łagodniej blondyn.
- Z Cassy.. - odparł nieśmiało.
- Z Cassy? - zaśmiał się najstarszy. - Mam ci udzielać rad sercowych na temat mojej byłej dziewczyny? Spoko, więc o co chodzi?
- No nie śmiej się! Ja na prawdę cię potrzebuję.. - zrobił obrażoną minę blondynek.
- Okej, okej.. Słucham. - Riker szturchnął lekko brata.
- Chodzi o to, że ja się staram jak mogę, żeby ona w końcu dała mi szansę, ale ona ma to gdzieś i wciąż mnie zbywa. - powiedział z wyrzutem.
- A co dokładnie zrobiłeś?
- No więc w nocy przejechaliśmy się. I byliśmy sami w lesie, a wtedy powiedziałem jej, że ją kocham i wtedy... umm... noo my... - chłopiec lekko się zarumienił.
- Oo.. - wytrzeszczył oczy starszy. Po chwili zaczął się uśmiechać. - Zrobiliście to w lesie?
- Coo? - zamyślił się na chwilę Ross. - Nie!! Niee, niee, niee! Nic z tych rzeczy! - wykrzyczał roztrzęsiony chłopak.
- To dobrze, bo już myślałem, że.. - zaczął rozbawiony.
- Nieee. - przerwał blondasek.
- To co wy tam robiliście? - zapytał zupełnie zaskoczony Rik.
- Noo.. ee.. - próbował wysłowić się.
- Dobra, od początku. Zrobiliście to? - spytał ponownie, spokojnie.
- Nie, już ci mówiłem. - odpowiedział. - Ale było tak dobrze, a wtedy z krzaków wyskoczyła ta głupia sarenka i wszystko zepsuła! - odparł na jednym wdechu Ross.
- Yy... - zrobił skołowaną minę. - Wiesz co, ja już dalej nie wnikam. Opowiedz mi co było później.
- Byliśmy w domu i powiedziałem jej, co czuję. Staram się, robię wszystko co mogę, a ona nic.., zupełnie nic. Prawie się pocałowaliśmy, a wtedy wyszła Rydel i wszystko zepsuła. Przed chwilą znów było tak blisko, a nagle Emily i to cholerne śniadanie! Co ja mam robić? - załamał ręce Ross, kładąc się na łóżku.
__________________________________________________
Tak więc w końcu dodaję ten rozdział ;D. Powiedzcie szczerze, co sądzicie, bo ja już sama nie wiem. Ostatnio odnoszę wrażenie, że to wszystko stało się takie hmm...lekko bez sensu. Może to tylko moje zdanie, ale chcę wiedzieć, co Wy uważacie.
A tak w ogóle, to czuję się troszkę skołowana ;/. Pod którymś rozdziałem, było sporo komentarzy tego typu, że chcecie, aby do czegoś doszło między Rossem a Cassy, a jak do czegoś dochodzi, to piszecie mi, że jesteście w szoku i że byście się tego nie spodziewali po Rossie xD. Więc ja już sama nie wiem, co mam robić. Wiem, że Ross z mojego opowiadania zupełnie różni się od tych z pozostałego, ale no.. hmm... staram się z niego zrobić takiego zwykłego nastolatka, a nie jakiegoś świętoszka, czy coś takiego, więc proszę Was, napiszcie, czego ode mnie oczekujecie, a ja się postaram spełnić Wasze prośby ;). Z góry Wam dziękuję ;*
.
Po prawej stronie znajduje się ankieta, która ma mnie nakierować w kwestii następnych rozdziałów, gdyż muszę wiedzieć, czy będzie Wam takie coś odpowiadało. Proszę o odpowiedzi.
Polecam Wam bardzo serdecznie blogi:
Gosi - http://thatsmyconfession.blogspot.com/
oraz
Weroniki - http://fame-is-not-everything.blogspot.com/
~DarkAngel <3
Jest to blog z opowiadaniem, w którym główne role odgrywają członkowie zespołu R5 (Riker, Ross, Rydel, Rocky Lynch oraz Ellington Ratliff). Pewnego dnia dwie przyjaciółki - Emily i Cassidy, wyjeżdżają na wakacje do Miami. Ich życie wywraca się do góry nogami, gdy spotykają na swojej drodze piątkę ludzi. Początkowo nie zdają sobie sprawy, że jest to znany amerykański zespół. Wkrótce między Rossem, a Cassy zaczyna iskrzyć. Jak dalej potoczą się ich losy? Dowiecie się zaglądając na tego bloga.
wtorek, 11 grudnia 2012
Rozdział 29: What do I have to do?
Etykiety:
Cassidy,
Ellington,
Ellington Ratliff,
Emily,
opowiadanie,
R5,
Ratliff,
Riker,
Riker Lynch,
Rocks,
Rocky,
Rocky Lynch,
Ross,
Ross Lynch,
Rydel,
Rydel Lynch,
Ryland,
story,
voe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a mi tam się wszystko podoba i dla mnie nic nie musisz zmieniać, może i jest szokujące ale masz rację, nie wszędzie Ross musi być święty ;)
OdpowiedzUsuńoczywiście rozdział kochaaaam i jest suuuuper i dobrałaś idealny tytuł ;)
ahh.. tak jakoś mi się ten tytuł nasunął ;p (ciekawe skąd ;) )
UsuńMi się wszystko podoba :) Jesteś cudoowna ;p
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudny no i oczywiście nic nie zmieniaj, pisz jak ty uważasz za najlepsze a ja i tak to pokocham xD
Jesteś niesamowita :*
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nie musisz nic zmieniać. Ross to zwykły nastolatek, ma swoje potrzeby, że tak to określę.
Rysujesz czytelnikom realny obraz tego, co się dzieje i niech tak zostanie. :)
Cleo
Wszystko jest świetne i ma sens :) nie zmieniaj nic .. moze zszokował .. ale w pozytywnym sensie ^_^ czekam na kolejny rozdział :D nie martw się .. świetnie piszesz i tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńRodział super. :) Ahh.. biedny Ross.
OdpowiedzUsuńAa Cassidy chce go trochę pomęczyć - i dobrze, niech Ross pokaże jak bardzo ją kocha ^^
Pisz pisz.. jak najszybciej następny rozdział. ;)
Nie mogę się doczekać. ^^
Rozdział jak zwykle suuuper :) Ja osobiście nie mam nic przeciwko "ciepłym" i "pikantnym" scenom, jak to ujęłaś :P Czekam na kolejny rodział, niech Cassy nie męczy tak bardzo Rossa, ale troche nie zaszkodzi <3
OdpowiedzUsuńSuper... zazdroszczę co tyle czytelników i miłych komentarzy.... ale do rzeczy nie zmieniaj nic... jest super świetnie i tak trzymaj
OdpowiedzUsuńpies99
Świetne jest to opowiadanie. Naprawdę wciąga. Czytam dalej...
OdpowiedzUsuń