środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 31: Things are looking up.

Ross początkowo czule musnął tylko dolną wargę dziewczyny, a z czasem z coraz większą namiętnością oddał się pocałunkowi. Obydwoje pragnęli tego od dawna, tak bardzo, że nie potrafili się od siebie oderwać. Ich czułości skończyły się dopiero po dobrych dwóch minutach, następnie jeszcze tylko kilka pojedynczych całusów. Blondyn wpatrywał się w dziewczynę, nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Zresztą to samo czuła Cassidy. Chłopiec zauważywszy niepewność "przyjaciółki", uniósł delikatnie jej tors, wtuliwszy się w nią subtelnie.

- Kocham cię. - wyszeptał jej ckliwie do ucha. - Wiesz o tym?
- Wiem. - uśmiechnęła się i jeszcze mocniej przytuliła do chłopaka.
- Iiiiiiii..? - przeciągnął zapytanie.
- Iiii co?
- Iii nie chcesz mi czegoś może powiedzieć? - spytał podchwytliwie Ross.
- Eee.. dziękuję?
- Coo? - odparł zdziwiony i zasmucony chłopiec.
- Żartuję. - zaśmiała się dziewczyna.
- To całe szczęście. Więc co chcesz mi powiedzieć? - spytał zadowolony.
- Bardzo dziękuję. Jesteś uroczy. - odpowiedziała, a mina blondyna od razu się zmieniła. - I ja też coś do ciebie czuję. - dodała rozbawiona po chwili.
- Wiem to. - zachichotał Ross i ponownie cmoknął dziewczynę.
- Awww... To takie słodkie. - stwierdziła zadowolona Rydel, widząc całe zajście.
- Nie widzę w tym nic słodkiego. - odparł Ratliff, który wraz z przyjaciółką obserwował parę.
- Jak to nie? Przecież to słodkie, że w końcu, po tak długim czasie udało im się ze sobą. - ciągnęła uradowana dziewczyna.
- No wiesz, czasem miłość jest ślepa.
- Co masz na myśli? - spytała niepewnie blondynka.
- Spójrz. Ross był z Kaitlyn, która nie okazała się być dla niego dobrą partnerką, a on wciąż w głębi serca kochał swoją najlepszą przyjaciółkę, choć ona tego nie wiedziała. I tak naprawdę dopiero teraz on się dowiedział, że był z niewłaściwą dziewczyną, podczas gdy ta, z którą może być bardzo szczęśliwy, wciąż była tak blisko. - powiedział po chwili Ratliff, gładząc delikatnie włosy przyjaciółki, po czym nastała chwila ciszy.
- Ee.. Ross i Cassy wstają. - zmieniła temat zmieszana dziewczyna.
- Ahh.. To może wrócimy do domu? - uśmiechnął się nerwowo brunet.
- Świetny pomysł. - odparła i  ruszyła do auta.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



- To co teraz porobimy? - spytała Cassy, przeplatając swe palce przez dłoń Rossa.

- Możemy pójść do mnie.. - powiedział obejmując blondynka w pasie. - ..albo do ciebie, gdzie nikogo nie ma i nikt nam nie będzie przeszkadzał.
- A w czym ci będą inni przeszkadzali? - pytała z zadziornym uśmieszkiem dziewczyna.
- We wszystkim. Chociażby w tym. - odpowiedział, całując partnerkę.
- Nooo... - przeciągnęła blondynka. - .... to możemy iść do mnie. Tyle, że moja mama jest w hotelu.
- Ale chyba u Suzie, a nie w waszym pokoju, tak?
- Tak, a co?
- To wejdziemy tak, żeby nas nie zauważyła. - uśmiechnął się chłopiec i pociągnął za sobą dziewczynę.
- Ale z ciebie łobuz. - zaśmiała się Cassidy.
- Nie lubisz tego?
- Czy ja wiem. - droczyła się blondynka.
- Nie, nie, tak być nie może. Proszę mi w tej chwili powiedzieć, jak możesz się nad tym zastanawiać. - nie dawał za wygraną uśmiechnięty Ross.
- Bo w sumie, to z ciebie raczej nie jest łobuz, tylko słodki i uroczy chłopiec.- zachichotała blondynka.
- Słucham? Słodki i uroczy? - powtórzył rozbawiony chłopak. - Wiem, że taki jestem, ale nie zawsze, kotku.
- Dla mnie zawsze. Nie jesteś niegrzecznym chłopcem. - dziewczyna dalej robiła na złość.
- O nie, nie, moja panno. - zaczął blondyn. - Doigrałaś się, dziewczynko. - odparł zadowolony, po czym złapał nastolatkę i przełożył sobie przez ramię.
- Ross, co ty robisz? - śmiała się niebieskooka.
- Zaraz ci pokażę niegrzecznego chłopca. - odpowiedział z uśmiechem.
- Okej, ale dla mnie wciąż nim nie jesteś. - dokuczała Cassidy.
- Spokojnie, zaraz będę. Pozwól mi pierw dojść na miejsce. - rzekł pewny siebie Ross.
- A mogę wiedzieć dokąd mnie niesiesz?
- Do hotelu, rzecz jasna.
- A dlaczego akurat tam?
- Bo chciałaś zobaczyć mnie od tej niegrzecznej strony. - skierował Ross do roześmianej partnerki. - Ale jeśli w końcu dasz spokój i przyznasz, że nie masz racji, to oszczędzimy sobie tych przyjemności. - dodał po chwili.
- Po pierwsze, to do niczego takiego się nie przyznam, a po drugie, to nie mam zamiaru rezygnować z takiej rozkoszy. I jestem bardzo ciekawa, co takiego masz w planach. - zastanawiała się niebieskooka.
- Ohh.. Już ty zobaczysz, co ja zaplanowałem. - zaśmiał się blondyn.
- Mam się bać? - pytała roześmiana Cassy.
- Ja na twoim miejscu bym się bał. - odpowiedział. - Żartuję. Spodoba ci się. - dodał po chwili. - Zobaczysz, będziesz bardzo zadowolona.
- Skoro tak mówisz. Ale wiesz, że potrafię sama chodzić?
- Ee..  No tak. - zaśmiał się nerwowo chłopiec, wypuściwszy dziewczynę.
- Dziękuję, tak lepiej.
- Lepiej niż przy mnie? - Ross zrobił smutną minę.
- Tak. - zaśmiała się Cassidy.
- Grabisz sobie, mała. - uśmiechnął sie brązowooki i cmoknął delikatnie partnerkę.
- Aww.. Jakiś ty słodki i uroczy. - powiedziała uszczypliwie Cass.
- Za to ty jesteś strasznie wredna. - odparł chłopiec, krzyżując ręce na piersi.
- Wiem, dziękuję. - zachichotała dziewczyna.
- Ty się tak nie ciesz, kicia. Zobaczymy w hotelu. - ciągnął Ross.
- I bardzo dobrze, ja już się nie mogę doczekać. - rzuciła zwycięsko.

Nie trudno było się domyślić, że Ross również wyczuł, iż tym razem przegrał, aczkolwiek wciąż nie zamierzał się poddawać i bacznie stał przy swoim przekonaniu. Złapał dziewczynę za rękę i razem ruszyli do jej apartamentu. Po dziesięciu minutach byli już w hotelu. Od pokoju dzieliła ich tylko recepcja, w której może znajdować się Suzie lub co gorsza Katie. Cassidy doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak zareagowałaby jej matka, gdyby zauważyła ją z Ross'em, wchodzących razem do pokoju o tej godzinie. A szczerze, to ona nie miała najmniejszej chęci wysłuchiwać teraz kazań oraz pytań na temat jej związku z blondynem. Tak więc obydwoje postanowili wejść ostrożnie i powoli do hotelowego holu, a zauważywszy nieobecność dwóch wspomnianych kobiet, ruszyli spokojnie do windy. Chwilę później znajdowali się już w apartamencie. Tam dziewczyna nie zdążyła nawet spokojnie zdjąć butów, gdyż brązowooki młodzieniec wziął ją na ręce i zaczął namiętnie całować, usadawiając jednocześnie na kanapie swą partnerkę, w ten sposób, aby znajdowała się ona na jego kolanach.

- Czyżby to był początek twojego planu? - spytała Cassidy, przerywając tym samym pocałunek.
- A podoba ci się? - odpowiedział pytaniem uśmiechnięty Ross.
- No nie wiem, nie wiem. - rzekła, ukrywając zadowolenie.
- Nie umiesz kłamać. Obydwoje wiemy, że strasznie cię pociągam i że nie możesz się ode mnie oderwać. - stwierdził zupełnie pewny siebie chłopiec. - Oczywiście z wzajemnością. - dodał. Tym razem uśmiechu blondynki nie dało się już ukryć.
- Nie jesteś zbyt pewny siebie?
- Niee.., a poza tym wiem, że lubisz mnie takiego. - odparł, wywierając tym samym jeszcze większy uśmiech na twarzy dziewczyny.
- A wracając do twojego pytania too.. - zastanowiła się krótko. - ..podobało mi się, ale musisz się bardziej postarać. - skierowała do chłopaka, który w jednej chwili zaczął się śmiać.
- Jeszcze ci mało? - zachichotał. - Więc czego ode mnie oczekujesz, kotku?
- Noo nie wieem. - uśmiechnęła się.
- Oczywiście domyślam się, o co ci chodzi, ale wolę to od ciebie usłyszeć.
- Twoje niedoczekanie, misiu. Ale trudno, w takim razie zostaniemy tylko przy twoich domysłach, bo ode mnie tego nie usłyszysz. - droczyła się Cassy.
- To nie są domysły. To są stwierdzone fakty. - odrzekł pewnie Ross. - Więc słucham teraz ciebie.
- Nie wiem, czy możesz rozpoczynać karierę jako medium. - dokuczała blondynka, co jeszcze bardziej podjudzało młodzieńca.
- Ale ja wiem i na pewno sprawdziłbym się w tym.
- W takim razie mnie zaskocz. - wypowiedziawszy te słowa nie musiała długo czekać na działania Rossa. Chłopiec od razu zaczął muskać szyję dziewczyn. Po chwili jednak wrócił do jej ust.
- Zapraszam za mną. - powiedział uśmiechnięty.

Złapał dziewczynę za rękę i ruszył w kierunku sypialni. Cassidy bez oporu wykonała prośbę chłopaka. Blondyn zamknął za sobą drzwi i ponownie zaczął całować swoją ukochaną. Tym razem robił to bardziej namiętnie i czule. Brązowooki podniósł dziewczynę, nie przerywając całusów i posadził ją na wygodnym łóżku. Przez chwilę trwali jeszcze w pocałunku, aż w końcu oderwali się od siebie.

- Kocham cię. - uśmiechnął się Ross.
- Wiem to. - odpowiedziała blondynka, pomagając chłopcu w zdjęciu jego koszulki.

Blondyn ponownie objął swoją partnerkę jedną ręką, a drugą podpierał się, aby nie upaść na blondynkę i znów wrócił do wcześniejszych czynności. Niespodziewanie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

- Grr... - warknął zdenerwowany blondyn. - Nie otwieraj.  To na pewno nic ważnego. - zatrzymał dziewczynę Ross, widząc jak się podnosi, a następnie zaczął całować ją po ramieniu. Roześmiana nastolatka zapewne nie przerwałaby całego zajścia, gdyby nie fakt, iż własnie do jej komórki zaczęła dodzwaniać się jej mama.
- Cholera! Co jest aż tak ważne?! - krzyknęła niezadowolona, zanim odebrała.
- A i tu cię mam. - zaśmiał się chłopiec.
- Słucham?
- Nieźle cię zdenerwowało, to, że ktoś nam przerwał. - odparł triumfalnie.
- Coooooo? - zarumieniła się dziewczyna. - Głupoty gadasz. Ja się po prostu zdenerwowałam, bo...
- Booo? - powtórzył chłopiec.
- ...boo nie lubię tego dzwonka. Muszę go sobie zmienić. - skłamała.
- Tak, tak, zgoń na dzwonek. Już ja doskonale wiem, że strasznie tego chcesz.
- Spadaj. - Cassidy wytknęła chłopakowi język i odebrała telefon, który dzwonił już po raz drugi.

*** - Słucham Cię mamo. - powiedziała, powstrzymując się od śmiechu, gdyż Ross właśnie cmokał jej szyję, w ten sposób, że całą ją przechodziły dreszcze.

- Jesteś w hotelu, skarbie? - spytała matka.
- Tak, właśnie leżę w łóżku, a co?
- To może łaskawie byś mi otworzyła drzwi?
- Cooo?! - Cassy momentalnie się ocknęła i drgnęła jak poparzona.
- Jakiś problem? - spytała zdezorientowana kobieta.
- Eee... nn... niee. - wydukała blondynka.
- Dobrze, więc czekam. ***

- Kotku, co się stało? - spytał Ross, zauważając strach w oczach zupełnie bladej nastolatki.

- Taak. Mama mnie chyba zaraz zabije. - odpowiedziała.
- Coo? O co chodzi?
- Siedź tu i nie wychodź, a ja pójdę otworzyć jej drzwi.
- Twoja mama tu zaraz wejdzie?! - spanikował.
- Tak, więc proszę cię, abyś się nie ruszał i był cicho. A najlepiej by było, gdybyś się jeszcze ubrał. - skierowała, do stojącego w samych różowych bokserkach chłopaka.
- To trzeba było mnie nie rozbierać.
- Nie igraj ze mną. - przymrużyła oczy blondynka. - Choć właściwie, to się nie ubieraj, bo znając ciebie, narobisz hałasu i oboje będziemy mieli problem.
- Dobra, dobra, idź już otwórz te drzwi.
- Idę. - posłała całusa chłopakowi, złapała głęboki oddech, a następnie otworzyła drzwi.
- Czeeeeeeeść, mamusiu! - przywitała się nerwowo blondynka i rzuciła mamie na szyję. - Co cię tu sprowadza?
- Chciałam zobaczyć moją córkę i sprawdzić, jak się czuje. - odpowiedziała zdezorientowana Katie.
- No więc już zobaczyłaś i jak widać ma się dobrze, więc pa. Dzięki, że przyszłaś, kocham cię. - rzuciła i skierowała matkę w stronę drzwi.
- Chwila, chwila, co jest grane? - kobieta spostrzegła dziwne zachowanie córki.
- A co ma być?
- Ktoś tu jest? - spytała dorosła.
- Eee... Tu? Czy ktoś tu jest? - powtarzała strachliwie dziewczyna. - Ee.. niee. Tu nikogo nie ma. To znaczy oprócz mnie i ciebie... Bo my tu jesteśmy.. Ale nikogo więcej nie ma.. - zachichotała nerwowo. - Prócz nas.. - dodała.
- Ahh taak? - nie dowierzała matka.
- Tak. - uśmiechnęła się niebieskooka. - No dobrzeeee... Był tu Ross, ale już poszedł.
- Oo to świetnie. - ucieszyła się kobieta. - To taki fajny chłopiec.
- Tak, tak. Jestem śpiąca, więc mogłabyś już iść, mamusiu.
- Już idę. Śpij dobrze. - powiedziała Katie, ucałowała córkę i ruszyła w kierunku drzwi. Nie zdążyła jeszcze opuścić pomieszczenia, gdy przy wejściu znalazła się grupka młodzieży.
- Dzień dobry, hej Cassy. - przywitał się jako pierwszy Rocky. Następnie Rydel, Ellington i Emily, natomiast Riker pozostał w domu. ,,No świetnie." pomyślała blondynka.
- Co wy tu robicie? - załamała ręce.
- Jak to co? Odwozimy Emily. - odpowiedział uśmiechnięty Ratliff.
- Nie ma pani nic przeciwko? - skierowała Rydel w stronę dorosłej.
- Ależ skąd. Usiądźcie. Napijecie się czegoś lub może kawałek ciasta zjecie? - zaproponowała.
- Nie! Oni muszą już iść. - wykrzyczała Cassidy.
- Nie, wcale, że nie. Ja to bym z chęcią zjadł ciasto. - odpowiedział zadowolony Rocky.
- Ty to byś wszystko najchętniej zjadł. - dokuczył żartobliwie Ell.
- Nie e! Wcale, że nie. - odparł Rocky.
- Owszem, przed wyjściem zjadłeś sam całą dużą pizze. - ciągnął Ratliff.
- Ty też! - kłócił się drugi.
- Ale ja teraz przynajmniej nie będę jadł jeszcze ciasta. - odpowiedział starszy.
- Bo zjadłeś jeszcze wszystkie sosy! - wykłócał się młodszy.
- Łżesz! Tylko pomidorowy!
- Nieprawda, bo czosnkowy też! - kontynuował Rocky. - Dlatego tak ci jedzie z buzi.
- Sam jedziesz! Wszyscy wiedzą, że nie lubię sosu czosnkowego! - kłócił się Ellington.
- Więc musi być inny powód twojego paskudnego oddechu. - dogryzał starszemu Rocky.
- Paskudną to ty zaraz będziesz miał twarz, jak ci przywalę! Oh przepraszam, ona już jest paskudna! - awanturował się Ratliff.
- Moja twarz jest  bardzo ładna!
- To chyba się dawno w lustrze nie widziałeś! - ciągnął Ell.
- Ohh ty..
- Chłopcy, może zjecie tego ciasta? - spytała Katie, kładąc przepysznie wyglądające ciasto na stole, przerywając jednocześnie kłótnie.
- Taaaaaak. - odpowiedzieli zgodnie i zabrali się za pałaszowanie ciasta na co wszystkie dziewczyny, włącznie z mamą Cassy, wybuchnęły śmiechem. Wszystkie z wyjątkiem Cassidy, która zupełnie nie miała ochoty na żarty. Serce ze strachu mało co nie wyskoczyło jej z gardła. Co ona by zrobiła, gdyby jej matka weszła zaraz do pokoiku i zastała tam tego 'fajnego chłopca', którego od samego wejrzenia polubiła, w samych bokserkach i to w pokoju jej córki. Przecież to mówi samo przez się, do czego tutaj prawie by doszło. ,,Niech oni już idą!" błagała w myślach blondynka.

- Pójdę się przebrać. - powiedziała Emily, kładąc dłoń na klamce od pokoju nastolatek. To momentalnie wybudziło niebieskooką z jej rozmyśleń.
- Co? Nie! - krzyknęła. - Niee.. niee.. niee uderz się. - dodała załamana Cassy, zauważając na sobie zdziwiony wzrok pozostałych.
- Ee.. Okej. - odpowiedziała zdezorientowana Emi, po czym weszła do pokoiku, zamykając za sobą drzwi. - O  matko!!! - wykrzyknęła dziewczyna, przestraszona na widok Rossa.
- Coś się stało?! - dobiegł głos Rydel z salonu.
- Nie! Uderzyłam się. - odpowiedziała, zamykając drzwi na zamek.

_________________________________________________________


Heeej, kochani!Strasznie się za Wami stęskniłam, wiecie? :)
Jak widać, dodaję dzisiaj strasznie długi rozdział z dwóch powodów :
1. Dosyć długa nieobecność
2. To za to, że byliście ze mną w trudnych chwilach
To teraz piszcie, jak wrażenia. Nie wypadłam jeszcze z formy w pisaniu? ;>

Niebawem kolejny rozdział (piątek, sobota lub niedziela). Świąteczny.



~DarkAngel <3

10 komentarzy:

  1. Rozdział cudooowny!!!
    Cieszę się, że wróciłaś :)
    To, że nie przerwałaś tamtego momentu nie zmienia faktu, że przerwałaś teraz!!! Małpo ty wredna xd
    Oczywiście żartuję :)
    Mnie też jakoś głowa zaczęła boleć i nie mam humoru :(

    No nareszcię!!! Ross i Cassy!! Pocałunek!!! AAA!!! A teraz: Czego nie dałaś im tego zrobić ?? Hmm..??? Wiem jestem zboczona xD
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! ciesze sie że wrocilas... a rozdzual boski cudowny

    ala s

    OdpowiedzUsuń
  3. Edyta Przybysz19 grudnia 2012 20:19

    Rozdział jest super!:D dziękuję ,że taki długaśny i nie przerwałaś w tamtym momencie :D super ,że wróciłaś i jestem strasznie ciekawa jak się dalej sprawy potoczą , więc oczekuj moich próśb wkrótce :p

    OdpowiedzUsuń
  4. No wróciłaś ! :) Tęskniliśmy !

    A co do rozdziału.. dziękuję, że nie skończyłaś w tamtym momencie
    Ii.. kurcze, kiedy oni to zrobią ? Było tak blisko. :/
    (Wiem.. jestem trochę zboczona) :D haha
    No i jestem strasznie, strasznie ciekawa co będzie dalej. :)
    Więc, czekam na następny rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. oooooo matko, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że wróciłaś <3333 ;*****
    tęskniłam :) wszyscy tęskniliśmy :)
    Rozdział cuuuudowny, zresztą jak zwykle ... :)))))) ani troche nie wypadłaś z formy ;))
    nooo czekam na dalsze losy, może w końcu uda się naszym gołąbeczkom znaleźć troszkę wiecej czasu na....hmmmmm....to w czym do tej pory im ktoś przeszkadzał.. :))) ahhhh ja i moje fantazje...... <33333
    Bardzo się cieszę ze wrociłaś i czekam na kolejny rozdział :)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to chyba nic juz mowic nie musze. Rozdzial koooochaaaaam i wreszcie Ross i Cassy!!! Czekam na rozdzial swiateczny ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. haha ^^ cieszę się, że się podobało, ale nie wiem czy spełnię wasze oczekiwania, co do TEGO, gdyż raczej bym nie sprostała takiemu zadaniu, jak opisanie tego xD ;pp
    nowy rozdział postaram się dodać dzisiaj ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny :* Nadal mam ogromnego banana na twarzy po tym, co przeczytałam. Strasznie się cieszę, że do nas wróciłaś i życzę Ci wszystkiego dobrego :*

    Cleo

    OdpowiedzUsuń
  9. WELCOME BACK!
    strasznie się ciesze że jesteś z powrotem, już się stęskniłam za tymi rozdziałami (:

    znam na pamięć to co wcześniej pisałam, bo głupi laptop mi nie chciał komentarza dodać :D

    rozdział GENIALNY! (haha w tym momencie autentycznie ktoś puścił fajerwerki w mojej okolicy, właśnie je widzę z okna) :D

    i wreszcie Ross i Cass to zrobili! (mam na myśli oczywiście pocałunek, bo to drugie im trochę nie wyszło ^^)
    kocham kocham kocham! a jeszcze bardziej cieszę buźkę, bo masz w planach dodać śwąteczny rozdział. łiiii! :)
    pozderki
    ~`BabyBlue

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jaki cudowny rozdział ♡ Pod koniec lekko trzyma w napięciu. Świetnie to wyszło :D

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo