wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 52: Just another problems.

Po rozgrywce w air hokeya, która zakończyła się zwycięsko dla Luci, chłopiec odprowadził swoją towarzyszkę, a następnie sam wrócił do hotelu. Zastał tam Cassidy, która od razu przywitała go uściskiem oraz pytaniami.

- Jak było?

- Świetnie, masz super przyjaciółkę - odpowiedział zadowolony.
- Gdzie byliście? - dopytywała z delikatnym uśmiechem.
- Tu i tam.. Pierw trochę pochodziliśmy, później lody, rundka w air hokeya, a później ją odprowadziłem - odparł zgodnie z prawdą. - Co się dzieje? - spytał przyjaciółkę.
- A co ma się dziać?
- Ty mi powiedz. Widzę, że coś nie tak - stwierdził, spoglądając na dziewczynę.
- Wszystko w porządku.
- Faye, proszę cię.. Zbyt długo się znamy, żeby takie kłamstwo mogło ci z łatwością przejść - uśmiechnął się. - Ross? - zapytał siadają z blondynką na kanapę.
- Ja nie wiem.. Było dobrze, a teraz znów coś mu odbiło - powiedziała z załzawionymi oczami.
- Daj spokój, Faye. Nie pozwolę ci płakać przez takiego kolesia. Jesteś wspaniałą dziewczyną.. z nikim nie dogaduje tak jak z tobą - odparł Włoch, obejmując partnerkę.
- Jak to nie, z Rydel i Emily.
- Rydel to tylko nowopoznana znajoma, Emily przyjaciółka.. trochę jak siostra.. a ty znaczysz dla mnie tyle, ile one obydwie razem, a nawet jeszcze więcej.. - mówił przez uśmiech, wciąż obejmując jedną ręką nastolatkę. Plus ciebie jeszcze bardzo kocham, a to chyba najważniejsze - blondynka przez chwilę wpatrywała się w chłopaka, który otarł z jej policzków łzy.
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się, wtuliwszy w bruneta. - Cieszę się, że przyjechałeś..
- Co powiesz na kakao z bitą śmietaną i czekoladą na poprawę humoru? - zaproponował, ruszając w stronę kuchni.
- Ty mi wystarczysz na poprawę - zaśmiała się Cass. - Ale kakaem nie pogardzę - wytknęła język przyjacielowi.
- Dobrze, więc za moment będzie takie, jakie lubisz - odparł i wziął się za przygotowywanie.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Dom R5*
Nietrudno się domyślić, że gdy tylko Rydel weszła do domu, jej oczom ukazali się chłopcy, rozwaleni na kanapie i fotelach, podczas gdy w całym salonie panował syf.

- Chłopcy! Co to ma być? - wskazała rękoma otoczenie.
- Ee.. Salon? - spytał retorycznie Rocky.
- Jaki znowu salon - Riker klepnął młodszego w głowę. - Ona miała na myśli kuchnię - uśmiechnął się.
- Aggh.. Wychodzę na kilka godzin, a gdy wracam zastaję tutaj bałagan - powiedziała blondynka z wyrzutem.
- Ojj.. Słoneczko ty moje, nie krzycz, tylko chodź do nas - uśmiechnął się Ratliff. - Programy sobie w coś. Wiem, że to lubisz - mówił zachęcająco.
- Nie, nie lubię. Jak wy możecie mieszkać w takim chlewie?! Czemu tutaj chociaż raz nie może być porządku, poza wizytami rodziców?! Ja już z wami nie wytrzymuję. I.. idioci z was! - krzyknęła Rydel, po czym natychmiast udała się do swojego pokoju, widząc, że bracia kompletnie nie zwracają na nią uwagi.
- Co ją ugryzło? W życiu nie widziałem jej w takim stanie - podsumował Rocky.
- Dziwicie się? Ona ma rację - odparł Ell, po czym udał się na górę do przyjaciółki. Zapukał delikatnie do drzwi, a następnie złapał za klamkę i wszedł do środka. - Heeej - zaczął niepewnie. - Aż tak bardzo cię zdenerwowaliśmy tym bałaganem?
- Ahh.. Już nawet nie chodzi o bałagan, tylko o to, że kompletnie mnie ignorujecie, gdy coś do was mówię - odpowiedziała.
- Ja cię nigdy nie ignoruję - odparł pewnie brunet. - No może czasami - dodał, na co Ryd delikatnie się zaśmiała. - Ale dzisiaj na pewno nie.
- Chociaż ty jedyny..
- Czy to o tych idiotach było też do mnie?
- Hmm.. Tak - uśmiechnęła się blondynka. Chłopiec natomiast zasłonił oczy, udając płacz. - Ojeeej.. Latlif się popłakał - sepleniła się brązowooka.
- Taaak, bo ty jesteś wstrętna - powiedział chłopak, pociągając nosem. Rydel wybuchła śmiechem.
- Ojj już dobrzeee.. To nie było do ciebie.
- Yeey - ucieszył się Ellington. - To teraz możesz pójść ze mną na spacer.
- Z chęcią, ale już się dzisiaj wystarczająco nachodziłam - rzekła rozbawiona mową kolegi.
- A gdzie się szlajałaś? I z kim?
- Wszędzie, z kolegą.
- Z kolegą? Z jakim kolegą? Jak się nazywa? Ile ma lat? Skąd jest? Jak się tu znalazł? Skąd go znasz? Ile czasu go znasz? Kim on jest? Mam być zazdrosny? - Ratliff całkiem na poważnie zaczął rzucać pytaniami, a przyjaciółka po raz kolejny zaśmiała się.
- Czuję się jak na spowiedzi.
- I dobrze, w takim razie oczekuję szczerych odpowiedzi.
- Ma na imię Luca, jest w naszym wieku, pochodzi z Włoch, przyjechał do Cassy, znam go właśnie przez Cassy, jak długo? Hmm.. Około ośmiu godzin - odpowiedziała. - Emm.. Czy masz być zazdrosny? A skąd to pytanie? - zachichotała.
- No bo spotykasz się z jakimś kolesiem, którego ja nawet nie znam i to za moimi plecami. A więc mam być czy nie? - spytał z uśmiechem.
- Głupek. Luca to kolega, na pewno. A z resztą spadaj, masz Emily - wytknęła język koledze.
- Ahh.. No tak, Emily.
- To nie było zbyt przekonujące. Czyżby coś się wydarzyło?
- Niee, w sumie to chyba nic.
- Może chodźmy się przejść, a ty mi wszystko opowiesz, zgoda?
- Jasne, z miłą chęcią - uśmiechnął się brunet, a następnie wraz z Rydel udali się na przechadzkę.


Spacerowali wzdłuż leśnych ścieżek nieopodal domu przez około godzinę. Tematy tak jak zawsze, same im się nasuwały, więc o milczeniu i nudzeniu się nie było mowy. Pogawędkę przerwał im telefon Ratliffa, który właśnie zaczął dzwonić w kieszeni. Rozbawiony rozmową z Rydel chłopak odebrał.

***-Hej misiu - odezwała się Emily.
- Hej skarbie, już ci przeszło? - spytał z nadzieją brunet.
- Tak, chyba tak. Co robisz?
- Aa jestem właśnie z Rydel na spa.. eeeee.. a ty? - zmierzał się chłopiec.
- Słucham? Jesteś właśnie z Rydel gdzie?
- Nigdzie - odpowiedział nerwowo.
- Jesteś z nią na spacerze, tak? - zorientowała się dziewczyna.
- No taak.. Miała nieciekawy humor, chłopacy ją trochę zdenerwowali, więc poszedłem się z nią przejść - wyjaśniał.
- Aha, bardzo mi miło, że ze mną ci się nie chciało, a z nią idziesz na pierwsze zawołanie - nastolatka rzuciła z wyrzutem.
- Emily, przecież to ty nie chciałaś ze mną pójść.
- Bawcie się dobrze.
- Emily.. Emily! - powiedział do słuchawki, próbując zatrzymać dziewczynę, jednakże ta zdążyła się rozłączyć. ***


- Wracajmy do domu - odparł zmarnowany chłopak i wraz z przyjaciółką ruszyli z powrotem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*apartament przyjaciółek*

Cassidy siedziała właśnie z głową opartą na ramieniu Włocha, gdy do mieszkania wkroczyła Emily w nie najlepszym humorze. Zdjęła trampki, pozostawiając je w przedpokoju, zabrała z pokoiku piżamę i od razu, bez słowa udała się do łazienki. Takie zachowanie trochę zaniepokoiło blondynkę, gdyż wiedziała, że nie wróży ono nic dobrego.

Pół godziny później brunetka opuściła toaletę, by niezwłocznie móc zmierzyć do sypialni. Po chwili dołączyła tam do niej współlokatorka. Usiadła tuż przy przyjaciółce, a ta momentalnie się w nią wtuliła. Parę minut później zaczęła się ona zwierzać ze swoich problemów. Dotyczyły one głównie jej związku z Ratliff'em, ponieważ Emily nie podobało się to, że wciągu jednego dnia pokłócili się dwa razy. Przecież dotychczas takie sprzeczki były sporadyczne, a ostatnio następują coraz częściej. Mimo iż powody kłótni były banalne, to dla Emi najgorszy w tym wszystkim był fakt, że jedna z nich była spowodowana obecnością Rydel. Czyżby odzywała się w dziewczynie zazdrość i pewne podejrzenia, mające coś wspólnego z sytuacją zaistniałą z Sylwestra? Zapewne tak, jednak Cassy starała się wybić przyjaciółce z głowy jakiekolwiek przypuszczenia, jakoby Ellington mógłby ją zdradzić po raz kolejny. Z przekonaniem zaznaczała, że nie jest on typem faceta, łamiącego serca dziewczynom. Rzecz jasna miała rację i brunetka także była tego niemalże pewna, aczkolwiek wciąż towarzyszyły jej mieszane uczucia.
Po dosyć długiej rozmowie, Emily ułożyła się do snu, natomiast Cass wróciła do salonu, gdzie zastała śpiącego już Lucę, leżącego na kanapie. Nie chcąc budzić przyjaciela, nakryła go kocem, a następnie po cichu udała się do łazienki, by zażyć kąpieli, poprzedzającej sen. Po wykonanej czynności, zgodnie z wcześniejszym zamiarem skierowała się do sypialni, po czym wkrótce usnęła.


Następnego dnia wstała najwcześniej z całego towarzystwa. Ubrała się w żółtą bluzkę, odkrywającą jedno ramię, krótkie, czarne spodenki oraz tego samego koloru co koszulka trampki. Jako dodatek zapożyczyła od Emi okulary przeciwsłoneczne, a następnie ruszyła do pobliskiej piekarni po świeże pieczywo. Jak się okazało wracała stamtąd jej matka, tak więc nastolatka nie musiała robić żadnych zakupów, gdyż Katie zrobiła to za nią. Dorosła wraz z córką wróciły razem do apartamentu nieletniej, aby wypakować produkty. Podczas gdy to robiły, zdążył zbudzić się Luca, który w samych bokserkach wygramolił się z pokoiku, do którego przeniósł się w środku nocy. Zauważywszy matkę blondynki wrócił tam, aby zarzucić na siebie koszulkę, a następnie ponownie znalazł się w salonie.

- Dzień dobry - przywitał z uśmiechem Katie.
- Ahh witaj Luca - odparła Katie. - Jakieś plany na dzisiaj macie?
- Umm.. W sumie to tak - stwierdziła Cassy. - Idziemy do Rydel i chłopaków.
- I ten Ross też tam będzie? - spytała wyraźnie niezadowolona kobieta.
- Ee.. Podejrzewam, że tak. Przecież tam mieszka.
- Nie chcę żebyś widywała się z tym chłopcem. Po tym co ci zrobił nie wiadomo, czego można się jeszcze po nim spodziewać - powiedziała. Co prawda nie wiedziała o tym, że Ross użył wobec blondynki siły, przez cały czas jest pewna, że doszło między nimi tylko i wyłącznie do ostrej wymiany zdań. Przecież gdyby dowiedziała się prawdy.. Aż szkoda myśleć, co by wtedy zrobiła.
- Mamooo.. - przeciągnęła z wyrzutem nastolatka.
- Spokojnie - skierował do kobiety Luca. - Cassy idzie tam ze mną. Gwarantuję, że choćby nie wiem co się działo, to przy mnie jest bezpieczna - uśmiechnął się, obejmując jedną ręką przyjaciółkę.
- Wiem, wiem Luca. Tobie można zaufać. Jestem pewna, że zaopiekujesz się moją córcią.
- Ależ oczywiście, nie spuszczę z niej oka - zapewniał brunet.
- Wspaniały z ciebie młodzieniec - powiedziała z uśmiechem Katie. Wkrótce odpuściła dalsze rozmowy i udała się do swojego pokoju.
- Jeejku.. Czemu ona musi być taka.. taka.. - blondynka szukała słowa.
- Nadopiekuńcza? - podsunął chłopak.
- Właśnie! - przytaknęła Cassidy, na co Luca zaśmiał się delikatnie. - Tak na marginesie, to ty nie będziesz mnie wcale tak bardzo pilnował, prawda? - spytała z nadzieją.
- Oczywiście, że nie. Nie idziemy na imprezę, tylko do znajomych - uśmiechnął się.
- To świetnie.


Śniadanie zjedli mniej więcej koło jedenastej, ponieważ dopiero wtedy wstała Emily. Po posiłku posprzątali mieszkanie, później trochę sobie posiedzieli i rozmawiali, a następnie Luca wraz z Cassy powoli zaczęli się szykować do wyjścia, gdyż dochodziło już wpół do piątej. Em natomiast postanowiła zostać w hotelu. Nie miała zamiaru widzieć się dziś z Ratliffem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Dom R5, godzina 17*
O umówionej dzień wcześniej porze, goście zaszli na miejsce. W progu od razu miło przywitała ich Rydel, po czym przedstawiła kolegę pozostałym domownikom. W salonie znajdował się każdy z wyjątkiem Rossa, który zaszył się w swoim pokoju. Zszedł tylko na moment do kuchni po picie, czego później żałował, ponieważ nie miał najmniejszej ochoty oglądać, jak Cassidy siedzi u niego w salonie na kanapie, w objęciach tego typka. "W ogóle.. Jak ona mogła przyprowadzić tutaj swojego chłopaka?!" krążyło po głowie osiemnastolatkowi. Przecież on jest jej byłym, więc chyba nie wypada przyprowadzać do jego mieszkania swojego nowego chłopaka. Tak czy inaczej nie pozostało mu teraz nic innego jak wrócić do pokoju i zająć się swym nudnym życiem lub zwyczajnie usiąść z resztą towarzystwa i udawać zadowolonego. Nie! Pierwsza opcja brzmi zdecydowanie lepiej. Po dwóch godzinach samotnego leżenia w pokoiku stwierdził, że może jednak spróbuje z nimi chwilę posiedzieć. Nie zwlekając dłużej zszedł na dół, a tam o dziwo zastał samego Włocha, siedzącego na sofie. Nie zmartwiło go to, tylko raczej można powiedzieć, że nawet lekko ucieszyło. Teraz miał wreszcie okazję, żeby czegoś się o nim dowiedzieć. Podszedł więc do bruneta i nieszczególnie miłym tonem zaczął zadawać mu pytania.

- Luca, tak?
- Si - odpowiedział.
- Jesteś Włochem, tak? - zapytał znowu.
- Umm.. Si - odparł pewnie chłopiec.
- I "przyjaźnisz" się z Cassy, tak? - wciąż nie dawał za wygraną.
- Si - ciągnął Luca. Spokój, jaki zachowywał brunet, jeszcze bardziej drażniła Rossa.
- A więc tak to się teraz nazywa? Od kiedy to przyjaciele obściskują się i sypiają ze sobą?! - krzyknął blondyn, na co starszemu oczy się rozszerzyły. Momentalnie wstał i ustał naprzeciw nastolatka.
- Nie wiem o czym ty myślisz, ale to.. chore - powiedział wciąż bez nerwów. - Kocham Cassidy. Kocham ją z całego serca, a.. - brunet nie dokończył zdania, gdyż młodszy wymierzył mu z pięści cios prosto w twarz. Luca, nie spodziewając się takiego zachowania ze strony towarzysza, upadł na kanapę i odruchowo przyłożył do nosa rękę, która w ciągu kilku sekund okryła się krwią. Ross złapał za "szmaty" będącego wciąż w szoku chłopaka, po czym kazał mu "Wypieprzać z jego domu!".


Domownicy usłyszawszy krzyki, dobiegające z salonu, natychmiast pojawili się w nim, a chłopcy momentalnie odciągnęli brata od Włocha.

- Ross! Luca nic ci nie jest? - przestraszona Cassidy natychmiast podbiegła do przyjaciela.
- Co ci odbiło?! - zezłościła się Rydel.
- Niech on się stąd wynosi! - krzyknął Ross.
- Nie! - wtrąciła siostra.
- Nie, nic mi nie jest - brunet uśmiechnął się do Cass.
- To całe szczęście - ucieszyła się dziewczyna i przejechała ręką po ramieniu poszkodowanego. - Ross, czyś ty oszalał?! - zwróciła się do blondyna.
- Nie! Ale nie chcę go tutaj widzieć! - odpowiedział zdenerwowany.
- Spoko, to twoje mieszkanie, już się wynoszę - powiedział brunet.
- Nie, Luca. Zostań - zatrzymał Riker.
- Właśnie - przytaknęła Ryd.
- To moje mieszkanie, a ja nie chcę go tu widzieć! - nie dawał za wygraną Ross.
- To także mieszkanie moje, Rikera, Ratliffa i Rocky'ego, a Luca jest naszym gościem, a nie twoim, więc nic ci do tego. Uspokój się.
- Nie. Niech on stąd spieprza! - Luca wstał, będąc gotowym do wyjścia, jednak zatrzymała go Rydel i ponownie posadziła na kanapie.
- Dobrze, w takim razie ja też stąd spieprzam! - wykrzyknęła do Rossa Cassidy. Nałożyła buty, zabrała torebkę i wyszła.
- Dobrze! - burknął młodzieniec. Po chwili ocknął się. - Cassy! Zaczekaj! - rzucił do dziewczyny i od razu wybiegł za nią. - Cassy!.... Cass!.... Cassidy!..... Nie udawaj, że nie słyszysz! - w końcu nastolatka zatrzymała się.
- Ja nie udaję, doskonale cię słyszę. Po prostu nie mam ochoty z tobą rozmawiać - odparła i znów ruszyła przed siebie.
- Cassy! O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? Ross do cholery! Uderzyłeś mojego przyjaciela i po raz kolejny wywołujesz aferę! - wybuchła.
- Dobra, nie musiałem go od razu atakować, ale to wcale nie było bezpodstawne.
- A jaki miałeś powód?!
- Byłem wściekły, jak zobaczyłem ciebie z nim. Cały czas spędzacie razem, a on non stop kręci się koło ciebie - bronił się Ross.
- Czy to zakazane? - denerwowała się niebieskooka.
- No nie, ale... nie podoba mi się to - powiedział smutny.
- Trudno. To moje życie i będę się zadawała z kim tylko mam ochotę! - rzuciła i ponownie zaczęła iść.
- Wiesz, o co mi na prawdę chodzi?! - krzyknął w stronę blondynki, która nic sobie z tego nie robiła. - Jesteś dwulicowa!!
- Słucham?! Coś ty powiedział?! - odparła rozdrażniona i podeszła do chłopca.
- Słuchaj. Jesteś dwulicowa! Lecisz na dwa fronty! - wykrzyczał prosto w twarz partnerki, co totalnie ją wkurzyło.
- Oo niee.. Przegiąłeś! Ja nawet na jeden nie lecę!!
- Ahh tak?! Pierw chrzanisz mi, że mogę cię odzyskać, a później nagle obściskujesz się z jakimś Włochem!! - zaczął wygarniać Ross.

__________________________


Hejka! Uff.. Udało mi się napisać ten rozdział, choć przyznam szczerze, że gdy tylko zaczęłam nad nim pracować, miałam wrażenie, że nie dam rady. A jak już zaczęłam pisać, to wyszedł dosyć dłuższy niż zwykle.

Jak Wam się podoba? Liczę na Wasze szczere opinie ;).


~DarkAngel ;**

14 komentarzy:

  1. Rozdział boski !
    Takiego wybuchu ze strony Ross'a, to ja się szczerze nie spodziewałam O_o. Aż tak bardzo go poniosło z zazdrości ? O.o Straaaasznie ją kocha..
    nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, więc pisz szybko :**
    Pozdrowienia ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, nie spodziewałam się tego po Rossie ; )) Ale jestem ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy ;)
    Rozdział świetny jak zwykle :)
    I już sama nie wiem czy bardziej wolę Ratliffa z Emilly czy Rydel ;// Ale napwewno coś fajnego wymyślisz :)
    Buziaki pisz szybkooooo <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle... Ross mnie zaskoczył xD a poza tym to mi się bardzo podoba i nie wiem co ci w nim nie pasuje... I mam nadzieję że Ross i Cassy się wreszcie pogodzą bo mi ich brakuje ;) zapraszam do mnie :) thatsmyconfession.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebistyyy <3 Kiedy kolejny ! ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślałam że Cassy mu da w twarz ze złości (i) czekam na kolejny..... rozdział boski, świetny itd. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty! i jeszce lepiej xd ja tez dzis dodalak :)

    OdpowiedzUsuń
  7. WoW ! Ross mnie zaskoczył ;D Rozdział boski <33 I zgadzam się z Gosią, mi też ich brakuję ;(
    ;D Czekam na kolejny ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie, ale mi też już brakuje Rossa i Cassy razem :/.
    ~ Kornelia ~



    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział zaczepisty! Tego się nie spodziewałam... Pisz szybciutkoo ;)
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział ;)
    Wow.. jestem zaszokowana zachowaniem Ross'a :o
    No i zgadzam się z resztą, brakuję mi Ross i Cassidy razem. xD
    Czekam na następny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  11. hmm~ coz, rozdzial wyszedl serio bardzo fajny, jednak niw bylabym soba gdybym nie wcisnela jakiegos 'ale' :D
    chodzi mi o Ross'a. znaczy, rozumiem, ze to twoja postac i to ty kreujesz jego charakter, ALE, skoro mamy dac szczera opinie, to musze powiedziec, ze jak dla mnie jest zbyt 'niedomyslny'. spoko, pod wplywem emocji uderzyl Luce - rozni sa ludzie. no, ale zeby potem pytac Cass 'o co ci chodzi'? oczywiscie, jezeli taki wlasnie ma byc, jezeli zaplanowana jest jego.. ee, nie-empatycznosc (xd), to nie ma problemu, jednak ja osobiscie wyczuwam pewien brak naturalnosci w tym dialogu :P
    PS: baardzo podoba mi sie rozwiniecie watkow pobocznych :3 wiem, ze R. i C. sa glownymi bohaterami, jednak czasem fajnie odetchnac czym nowym, jakims swiezym charakterem.
    PSS: w koncu dodalam 1 rozdzial~ wiec, jezeli jestes zainteresowana, to zapraszam, ale radze nie spodziewac sie zbyt duzo :P
    Pozdrawiam, przepraszam za jakosc komentarza(krotki, bez pl znakow, z bledami zapewne, ale jest juz pozno, mialam meczacy dzien i padam z nog TT TT) oraz, jak zwykle, duuuzo, duzo weny zycze,
    ChoiJoligae~

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział :) zazdrosny Ross ... woww... trochę niektóre słowa mi do niego nie pasują, ale to ty piszesz, a przecież i tak go nie znam , kto wie, moze taki jest ;)i ta sprawa z Ratliff'em i Emily uuu będzie się działo :D a więc czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ah ten Ross i jego zazdrość :3

    a pozostałych chłopaków z R5 opisałaś jako niezłych bałaganiarzy. czyli jednak mam z nimi coś wspólnego ^^

    świetny rozdział, czekam na następny (mam nadzieję, że nie poczekam za długo;))

    ~`BabyBlue

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego :


    ps. zapraszam na mojego bloga o ross'ie lynch'u nie są to opowiadania, ale blog jest o nim więc zaglądjcie i komentujcie :)

    http://cassidy161.pinger.pl/

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo