*W tym
samym czasie, dom R5*
- Bene, grazzie (dobrze, dziękuję) - odpowiedział chłopak. - A nie mówiłem, że mnie nie lubi - zaśmiał się do koleżanki.
- Ostatnio ciężko z nim dojść do porozumienia.. Wybacz za niego - odezwał się Riker.
- W porządku, to nie wasza wina - odparł wyrozumiale brunet.
- Ee.. tak właściwie, to Ross i Cassy długo nie wracają - zauważyła blondynka.
- Ho ho.. pewnie się już pozabijali - zaśmiał się Ratliff.
- To całkiem możliwe, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio ich relacje nie są zbyt ciekawe, a oni bardzo lubią się kłócić - przyznał Rocky.
- Ojj taam, przesadzacie.. pewnie właśnie są w trakcie.. godzenia się - uznał najstarszy.
- Eheem.. Ja tam sądzę inaczej – odparł Ell.
- Dobra, mniejsza z tym, poradzą sobie – uśmiechnęła się niepewnie dziewczyna. – Umm.. Przygotuję kolację.. Ee.. Luca pomożesz mi? – spytała z zadowoleniem.
- Jasne – odparł również uśmiechnięty chłopak, po czym ruszył w stronę dziewczyny.
- ‘’Luca pomożesz mi?”, ‘’Jasne” – przedrzeźniał po cichu sam do siebie niezadowolony Ratliff.
- Ejejej.. Co to było? – spytał zaciekawiony Rocky, słysząc komentarz kumpla.
- Ale co? – młodszy udawał, że nie wie o co chodzi.
- Dobrze wiesz co. Jesteś zazdrosny, że Rydel poprosiła Lucę, a nie ciebie.
- Pff.. nieprawda – parsknął Ellington.
- Ehee akurat. Trzymaj się lepiej Emily, a o mojej siostrze zapomnij. Nie pozwolę ci, aby Em znów przez ciebie cierpiała – odparł chłopiec i odszedł, szturchając ramieniem bruneta. Po chwili nastolatek dosiadł się do najstarszego kolegi, oglądającego właśnie telewizję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Że co?! Myślisz, że ja i Luca ze sobą kręcimy?! - krzyknęła zdenerwowana do granic możliwości dziewczyna.
- No sorry, to widać! I wiedz, że to mnie boli! - wrzeszczał zbolały całą sytuacją chłopiec.
- Ross, jesteś idiotą!
- Wielkie dzięki za szczerość - zraził się.
- Jak mogłeś pomyśleć, że ja i Luca ze sobą.. coś.. ohh.. proszę cię, to byłoby… nie na miejscu - Cassy zaczęła nieco spokojniej.
- Przecież widziałem jak go przytulasz i w ogóle.. jak się zachowujecie.. - odparł zasmucony młodzieniec.
- Ahh.. Ross.. - nastolatka westchnęła ciężko i z politowaniem na towarzyszą. - Luca to mój kuzyn - rzuciła. Rossowi oczy mało nie wyskoczyły z orbity.
- Kuzyn? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, kuzyn - przytaknęła. - Nie widziałam się z nim osiem lat.
- To dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? Wiedziałaś, że jest mi ciężko - mówił z wyrzutem.
- Ee.. skąd mogłam to wiedzieć? Przecież nie.. nie siedzę ci w głowie. Myślałam, że wiesz.. - Cassidy jąkała się trochę.
- Chwila, chwila.. - uśmiechnął się chłopiec - .. ty specjalnie nic nie mówiłaś. Chciałaś, abym bym zazdrosny - powiedział zadowolony.
- Słucham? O nie, nie. To nieprawda. Ja.. uznałam, że to nie jeszt priorytek.. Ale to na pewno nie jest związane z twoją zazdrością - zarzekała dziewczyna.
- Taak.. taak.. - odparł ironicznie - Udał ci się podstęp, byłem zazdrosny – przyznał.
- To nie był żaden podstęp.. tylko czysty przypadek.
- Yhyym.. To może wrócimy już do reszty towarzystwa? Chyba, że.. wolisz spacer - spytał zadowolony.
- Mmmm.. nie. Wolę wrócić do hotelu - odpowiedziała na sugestię blondyna.
- Mam rozumieć, że ze mną? - chłopak uniósł brwi.
- Niee?- niebieskooka zdziwiła się. - Powiedzmy, że fajnie się rozmawiało, ale teraz się z tobą pożegnam. Cześć – powiedziała, a następnie odwróciła się na pięcie w druga stronę.
- Chcesz wracać sama? O tej godzinie? – zatrzymał Ross, wybiegając przed dziewczynę.
- Jest dwudziesta.
- No właśnie, wieczór. Lepiej będzie jeśli cię odwiozę - ucieszył się Ross.
- Przejdę się.
- Nalegam.
- Dobrze, ale prosto do hotelu. Nigdzie więcej - zaznaczyła stanowczo blondynka.
- Zgoda - Ross po raz kolejny uśmiechnął się.
Chwilę później para znalazła się w samochodzie. Jechali w nieprzerwanej ciszy, którą co jakiś czas starał się zakłócić Ross, kierując różne pytania do blondynki. Nie uzyskał on jednak odpowiedzi na ani jedno słowo, ponieważ Cassy nie miała raczej ochoty na rozmowy z kierowcą. Jedynym, co przekonało dziewczynę do odzewu było to, iż nie spodobało jej się, gdy chłopak niespodziewanie skręcił w jakąś uliczkę. Wcale jej to tak bardzo nie zdziwiło, gdyż po blondynie można było się tego spodziewać.
- Ross.. gdzie ty jedziesz? - spytała bez entuzjazmu.
- W pewne miejsce - odpowiedział jak zawsze tajemniczo.
- Mieliśmy jechać od razu do hotelu, obiecałeś - odparła z lekkim rozżaleniem.
- Ale zmieniłem nieco plany.. Przepraszam.
- Co mi po twoim przepraszam? Chcę do domu! Nie mam ochoty jeździć z tobą po żadnych lasach - rzuciła tym razem poniekąd mniej spokojnie.
- Będzie dobrze, zaufaj mi - uspokajał.
- Nie potrafię.. – zakomunikowała z lekkim strapieniem. - Masz zawrócić. Nie chcę nigdzie z tobą jechać.
- Już za późno, jest zbyt wąsko żebym mógł zawrócić – powiedział usatysfakcjonowany.
- To cofaj.
- Zbyt daleko, żeby cofać.. a co jeśli w drzewo uderzę? – odpowiedział, udając przejęcie.
Przez dalszą drogę blondyna ani słowem nie odezwała się do partnera. Co prawda on ją próbował jeszcze parę razy zagadać, ale na nic się to nie zdawało. Wkrótce dojechali na miejsce. Pierw wysiadł Ross, po czym od razu ruszył, by otworzyć drzwi koleżance, która jednak nie miała zamiaru ruszać się z fotela.
- Wyjdziesz? Proszę – odezwał się prosząco chłopiec. Odpowiedziała mu głucha cisza. - No dobra, więc załatwimy to tak – dodał, kucając obok niebieskookiej. - A więc zabrałem cię tutaj, żeby spytać, czy się ze mną umówisz? – wydukał śmiało. Dziewczynie mina zupełnie zrzedła, a oczy rozszerzyły się.
- Kpisz sobie? Zabrałeś mnie na jakieś pole, przez którego środek przechodzą tory i nic więcej, tylko po to, żeby spytać czy się z tobą umówię?
- Tak – odparł pewnie.
- A więc nie.
- Tak sądziłem. A tak naprawdę, jesteśmy akurat tutaj, abym w razie odmowy mógł zrobić to – powiedział i skierował się w stronę torów, a następnie ułożył się na nich.
- Umm.. Aby położyć się na torach? – zdziwiona nastolatka spytała retorycznie, wysiadając z samochodu.
- Owszem.
- I niby jak ma ci to pomóc?
- A tak, że albo skończę pod kołami pociągu, albo pękniesz i zgodzisz się ze mną umówić - odpowiadał jak gdyby nigdy nic.
- Ahaa.. To w takim razie mam nadzieję, że jest ci tam wygodnie, bo długo na nich poleżysz – rzuciła obojętnie dziewczyna.
- No trudno.. Jakoś to zniosę.
- Ja też – uśmiechnęła się i usiadła na dużym kamieniu, leżącym kilka metrów od torów. Po pewnym czasie Ross się odezwał.
- Może jednak? Te szyny trochę mi się wbijają w plecy – przekręcił się lekko na bok.
- Kiedy przyjedzie ten pociąg? – zapytała zgryźliwie.
- Chcesz się mnie pozbyć?
- Jeśli nie skończysz się wygłupiać, to owszem.
- Co ci szkodzi jedno spotkanie? – namawiał blondyn.
- Może nic.. a może wiele..
- Stracisz bardzo wiele, jeśli w ciągu.. – młodzieniec spojrzał na zegarek -…piętnastu minut nie zmienisz zdania.
- Co masz na myśli? – spytała zdezorientowana.
- To, że pociąg startuje ze stacji za pięć minut, więc tutaj będzie za piętnaście.
- Jasne, nie wystraszysz mnie – Cassidy najwidoczniej nie wierzyła w słowa towarzysza. - Zresztą.. to twój wybór.
- Masz rację – uśmiechnął się. - Zobacz, już widać pociąg na stacji – wskazał ręką na peron.
- Ross jesteś głupi, zejdź z tych torów – odparła Cassy, zauważywszy, że chłopiec jednak mówi prawdę.
- Skoro nie chcesz się ze mną spotkać, to nie mam po co – powiedział zupełnie wyluzowany.
- W tej chwili zejdź z nich! – uniosła się dziewczyna.
- Czemu? Myślałem, że ciebie to nie rusza – spojrzał na niebieskooką.
- Ross, zejdź!
- A umówisz się ze mną? – siedemnastolatek nie dawał za wygraną.
- Nie – ciągnęła stanowczo blondynka.
- Trudno – wzruszył ramionami Ross i dalej leżał na szynach.
- Proszę cię, zejdź – rzekła spokojnie, względnie drżącym głosem.
- Zmieniłaś zdanie?
- Nie – kontynuowała nastolatka. Odwróciła głowę i zauważyła, jak ze stacji, znajdującej się w oddali, zaczął właśnie odjeżdżać pociąg i złamała się. - Umówię się z tobą, ale w tej chwili zejdź z tych torów!
- I ja wybiorę miejsc, tak? – dokładał nowe warunki.
- O niee.. zbyt wiele wymagasz – nie zgodziła się dziewczyna.
- Uu.. długi ten pociąg – odparł Ross, próbując skruszyć partnerkę.
- Co?! Ross proszę cię, nie żartuje sobie!
- Nie żartuję. Mówię serio, jest długi – rzucił, jak gdyby nigdy nic. - Szkoda, że tak to wszystko się skończy…
- Zejdź do cholery z tych torów!!! – krzyknęła, z coraz większym zdenerwowaniem.
- Raz się żyje – zaśmiał się, choć prawdę mówiąc sam był już w głębi przestraszony.
- Umówię się z tobą, ale wstań!
- Ale pójdziemy tam, gdzie ja wybiorę? – przeciągał nerwowo, gdyż strach zaczął go coraz bardziej przenikać.
- Nie!
- No cóż.. – dalej leżał na torach. Dziewczyna nie dała rady dłużej. Skapitulowała.
- Dobrze! Zrobię wszystko, ale zejdź z tych torów! – wybuchnęła, po chwili dodało nieco ciszej, chowając twarz w dłoniach. - Co tylko będziesz chciał.. – nie musiała długo czekać na to, co w tej sytuacji zrobi Ross, gdyż tuż po jej słowach podszedł do niej i objął.
- Nie dotykaj mnie! Jak mogłeś?! – krzyknęła i odepchnęła od siebie chłopaka, uderzając go mocno w ramię.
- Ałłł.. – jęknął, ponieważ cios był doprawdy silny. - Nie wiedziałem, że aż tak się przejmiesz.. Jednak.. – jego wypowiedź została przerwana.
- Zamknij się, jesteś bezmyślnym idiotą - rzekła wciąż poddenerwowana, jednak po chwili nie wytrzymała i przytuliła chłopca, który narobił jej tyle strachu.
- Wiem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak się bałem.. Serio, myślałem już, że już po mnie – powiedział, również obejmując towarzyszkę.
- Nie pozwoliłabym na to.. Miałabym cię wtedy na sumieniu – powiedziała dokuczliwie, choć doskonale zdawała sobie sprawdzę, że tu wcale nie chodziło o jej sumienie. Dłuższy moment postali jeszcze w uścisku, który przerwała blondynka, dając nastolatkowi całusa w polik.
- A to za co? – ucieszył się.
- Za nic.. – odpowiedziała. – A poza tym.. nie dostałeś jeszcze nic na walentynki – dodała uśmiechnięta. – Odwieź mnie już do hotelu, zgoda?
- Zgoda.
- Ale PROSTO do hotelu – położyła wyraźny nacisk na owe słowo, a następnie wraz z chłopakiem wrócili do samochodu.
_________________________________
Heej
Udało mi się w końcu skończyć ten rozdział ;D. Jak Wam się podoba?
~DarkAngel
Nie ! Nie ! Nie ! NIGDY się nie znudzi nam twoje opowiadanie !!! <3 Kocham je nrml . gdyby wyszła książka to bym ją w 1 dzień przeczytałaa ! ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D Nigdy się nam nie znudzisz :D Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów :3
OdpowiedzUsuńSerio? Będzie pikantniej? uuu... nie mogę się doczekać :D
Nastraszyłaś mnie z tymi torami.. serio myślałam, że.. emm.. pociąg "przejedzie" Ross'a. Sama ja miałam łzy w oczach . :D
Kocham cię, za to że potrafisz wywołać na nas emocję :D
Czekam na kolejnyy :**
Jest świetny jak zwykłe... mam nadzieję, że nie jestes zla. a jak tak to przepraszam, ale ostatnio mam slonnosc do kłótni... :(
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :) o matko ... Ross na torach ... pierwsza próba samobójcza z głowy ;) i oczywiście ,ze się nie znudzi czytam twoje opowiadanie z zachwytem wręcz ;) czekam na kolejne rozdział ( i oby się nie kończyły , bo wtedy poznasz mój gniew :p )
OdpowiedzUsuń1. Rozdział cudowny <3 Na prawdę myślałam, że ten pociąg go przejedzie. Ale nigdy więcej nie pisz takiego "THE END" !! -_-.Wiesz, że mnie tym wystraszyłaś?! Nie wiem, co bym ci zrobiła jak byś zakończyła tego bloga :P xD
OdpowiedzUsuń2. Jak możesz pytać, czy twoje opowiadanie nam nie zbrzydło!? :P Dziewczyno, masz talent, NIGDY NAM NIE ZBRZYDNIE !! Ja je przeczytałam całe jeszcze raz i mogła bym przeczytać znowu od początku. :P
3. Czemu dopiero za tydzień, dwa, trzy, lub jeszcze później?!! Czemu tak długo? Ja chyba nie wytrzymam ;(
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;) ( proszęę niech będzie trochę szybciej.. ;( )
1. Rozdział cudowny jak zwykle :) Ross mnie rozwalił haha :D
OdpowiedzUsuń2. Mi osobiście twoje opowiadanie ani na chwilę nie zbrzydło i jeśli będziesz dalej tak pisać i mieć takie pomysły to to się chyba nigdy nie stanie :)
3. Oczywiście że chcemy drugą część !! Jak moglibyśmy nie chcieć !!
4. hmm mam nadzieję że pisanie tych kolejnych rozdziałów pójdzie ci szybko i nie będziesz nas długo trzymała w niepewności :) bo ja już nie mogę się doczekać :)
5. Hmmm no ta druga część zapowiada się ciekawie więc proszę proszę proszę wręcz błagam na kolanach pisz tak szybko jak tylko będziesz mogła :)
Czekam na kolejne rozdziały <3
Buziaki :**
nawet o tym nie myśl piszesz genialnie i zawsze kiedy kończę czytać rozdział marudzę tylko czemu już się skończyło hehe
OdpowiedzUsuńopowiadałam o twoim opowiadaniu koleżankom i z samych opowieści były zainteresowane bo w skrócie opisałam pare rozdziałów im czyli tym koleżanka rzecz jasna, więc nie przestawaj pisać :)
NIE NIE NIE ! Nie możesz tego skończyć! Jeśli chodzi o mnie to mi sie ono nigdy nie znudzi! Uwielbiam tego bloga! Miłego pisania ;)
OdpowiedzUsuń1.rozdział jest super, jak zawsze ;*
OdpowiedzUsuń2. uuu kuzyn? xD to się nie spodziewałam xD
3. to z torami mi trochę podniosło ciśnienie xD
4. Ratliff zazdrosny?
5. wreszcie się pogodzili!!! tzn chyba xD w każdym razie cieszę się, że Cassy zgodziła się z Ross'em umówić
6. jak ja mam niby tyle wytrzymać?! najpierw ja robię sobie przerwę, teraz ty... jak ja mam przeżyć bez twojego opowiadania >_<
wątek z torami był bardzo ciekawy ;) haha troszkę się zestresowałam, ale wiedziałam, że nic mu się nie może stać, a to dlatego, ze Cass i w głębi serca bardzo go kocha:3
OdpowiedzUsuńciekawe czy Cassidy dotrzyma obietnicy i umówi się z Rossem.
pozdrawiam!
~BabyBlue
Co ty nigdy nam się nie znudzą te opowiadania XD ^^.
OdpowiedzUsuńNo w końcu Cass i Ross się pogodzili (chyba) xd. ;DD
Czekamy na kolejne ^^.
- Martyna -
świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńboże myślałam że chcesz uśmiercić Rossa
czekam na kolejny :D
super rozdział
OdpowiedzUsuńps. zraszam mój blog jest on nowy będą tam zamieszczane również opowiadania o r5 i ross lync już jest pierwszy rozdział komentujcie i zaglądajcie na niego bardzo mi na tym zależy
http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/
to link
super!!!
OdpowiedzUsuńkocham twój blog,
również zapraszam do mojego
www.ross-lynch-r5.blogspot.com