wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 54: One way or another.

Chłopiec od razu odpalił auto i wraz z Cassy odjechali. Tym razem już bez żadnych zbędnych komplikacji dziewczyna dojechała do hotelu. Chwilę jeszcze porozmawiała z Rossem na parkingu, a następnie skierowała się do budynku. Dochodziła wtedy godzina dwudziesta pierwsza. Emily o dziwo spała już w pokoiku, więc blondynka postanowiła pójść w jej ślady. Wzięła gorącą kąpiel, zjadła kolację, a następnie ułożyła się w łóżku i już wkrótce zasnęła.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Tymczasem Ross przez całą drogę powrotną zastanawiał się, jaka będzie reakcja pozostałych domowników, gdy wejdzie do mieszkania. Najbardziej głupio będzie mu teraz odezwać się do Luci. Obiecał Cassidy, że gdy tylko go zobaczy, od razu go przeprosi. Nie miał wyboru, musiał to zrobić. Otworzył drzwi i pozostawiwszy buty w przedpokoju, bezzwłocznie podszedł do Włocha.


- Umm.. Możemy porozmawiać? – zaczął Ross.
- Si – odparł brunet, po czym wraz z młodszym skierowali się do kuchni. – Ale tym razem nie rzucisz się na mnie z pięściami? – spytał dla pewności.
- Niee.. Sorry za tamto. Byłem strasznie zazdrosny, nie wiedziałem, że jesteś jej kuzynem – odparł, gładząc się po karku.
- Myślałeś, że ja i Faye ze sobą jesteśmy? – zdziwił się Luca.
- Tak.. A ona jest dla mnie ważna i.. myślałem, że nie będę miał już u niej szans.
- Wydaje mi się, że masz szanse, wiem, co mówię – wycedził chłopak.
- Serio? Mówiła ci coś o mnie? – ucieszył się blondyn.
- Aaa to już nie twoja sprawa – uśmiechnął się starszy. – Ale zapamiętaj sobie, że jeśli kiedykolwiek jeszcze ją skrzywdzisz, to tym razem ty dostaniesz ode mnie – dodał żartobliwie, choć widać było, że jest w tym również prawda.
- Spooko.. Nie zrobiłbym tego. A więc sztama? – zapytał, wyciągając dłoń w stronę Luci, który bez dłuższego zastanowienia odpowiedział uściskiem.


Po krótkiej rozmowie chłopcy usiedli wraz z pozostałymi i dołączyli do rozmowy. Luce, który od dwóch godzin był zatrzymywany przez nowych kumpli i Rydel, udało się wrócić do hotelu parę minut po północy. Odwiózł go Riker wraz z Rockym, z którymi Włoch najlepiej zaczął się dogadywać. Będąc pewnym, że przyjaciółki już śpią, po cichu dostał się do apartamentu, wziął kąpiel i niezwłocznie położył się do łóżka, by za chwilę pogrążyć się we śnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dochodziła właśnie godzina jedenasta. O dziwo wszyscy z domowników jeszcze spali, choć z reguły już powinni stać na nogach. Po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka, wybudzający obie dziewczyny. Przyjaciółki od razu zaczęły przekomarzać się wzajemnie, która ma pójść przywitać niespodziewanego gościa.


- Cassy, idź otwórz - powiedziała Emily, zasłaniając głowę poduszką.
- Sama idź - odparła zaspana blondynka. - Jest niedziela, chcę spać - dziewczyny spojrzały na siebie i po chwili równocześnie krzyknęły "Luca! Otwórz drzwi!", jednak chłopiec nic sobie z tego nie zrobił i dalej wylegiwał się w łóżku.
- Dobrze, ja wstanę, leniu - brunetka powiedziała z uśmiechem do przyjaciółki i podeszła do drzwi, które otworzyła, przecierając wciąż zaspane oczy. - Ross? Co ty tutaj robisz tak wcześnie? - spytała zdziwiona.
- Przyszedłem po Cassy - odpowiedział z uśmiechem i wszedł do środka.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spojrzała na trzymany przez chłopaka bukiet niebieskich róż, a na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. - Aww.. Śpi w pokoiku, ale możesz ją obudzić. I gdyby nie fakt, że robisz taki słodki gest dla niej, to pożałowałbyś, że obudziłeś mnie o tej godzinie - odparła i skinęła głową w stronę drzwi od pokoiku. Blondyn bez zawahania ruszył do środka z uśmiechem na ustach. Usiadł na łóżku, po czym delikatnie zaczął szturchać dziewczynę.
- Nie śpię - rzuciła, powolnie otwierając oczy. - Ross?
- Mhm.. Wstawaj, wstawaj. Szkoda dnia - powiedział uśmiechnięty, ściągając z dziewczyny kołdrę.
- Ojj no weź, nie rób tak - blondynka zaczęła z powrotem naciągać na siebie pościel, jednak chłopiec zbyt mocno ją trzymał, więc w końcu poddała się i wstała z łóżka. - Dobra.
- Wygrałem, znowu - ucieszył się chłopiec, na co Cassy rozbawiona przewróciła tylko patrzałkami. - Mam coś dla ciebie - odparł. Sięgnął ze stolika bukiet i wręczył go nastolatce. - Jeszcze raz z całego serca cię za wszystko przepraszam. Nie chciałem, żeby tak to się potoczyło. Mówię to po raz kolejny, ale to wszystko prawda. Wybacz mi - rzekł z wyraźną skruchą. Niebieskooka bez zastanowienia obdarowała Rossa mocnym uściskiem i nie wyglądało, jakby szybko miała ochotę go puścić. Faktycznie, zawiesiła się na nim na kolejne kilka minut i dopiero wtedy puściła.
- Ja już ci dawno wybaczyłam, głuptasie - uśmiechnęła się szeroko. - A poza tym, mam słabość do koszuli w kratę i róż - dodała, spoglądając na ubiór towarzysza.
- Specjalnie kupiłem niebieskie, wiem, że to twój ulubiony kolor i w dodatku pasuje ci do oczu - powiedział dumy z siebie.
- Umm.. Mój ulubiony kolor to różowy, a oczy mam zielone - odparła nastolatka, wyraźnie pesząc blondyna. - Żartuję, Ross - zaśmiała się delikatnie. - Trafiłeś w dziesiątkę.
- Przez moment zwątpiłem. A teraz dalej, dalej, ubieraj się - popędził dziewczynę.
- Ale gdzie my idziemy?
- Zobaczysz.
- Ale..
- Zobaczysz - przerwał Ross. - Spodoba ci się. Bez marudzenia się ubieraj - wyszczerzył zęby.
- Ehh.. W co ja się wpakował - westchnęła, na co chłopiec zarechotał pod nosem. - Muszę się przebrać, możesz wyjść?
- A muszę? - uśmiechnął się głupawo, bo doskonale znał odpowiedź.
- Tak - brązowooki skierował się do wyjścia, jednak jeszcze na moment zatrzymała go Cassy.
- Dobrze, że znów jesteśmy przyjaciółmi - uśmiechnęła się.
- Taak.. Przyjaciółmi.. Genialnie - odpowiedział również uśmiechnięty, jednak gdy tylko się odwrócił burknął pod nosem "przyjaciele". Wiadomo było, że liczył na coś więcej, choć zapewne sam zdawał sobie sprawę, że jego oczekiwania są raczej mało prawdopodobne. Opuścił pokoik, zamknąwszy za sobą drzwi i odciągnął Emily na bok.
- Emiii.. - zaczął przeciągle blondyn. - Co dziś robisz?
- Umm.. Wydaje mi się, że siedzę w domu - odpowiedziała brunetka, nie znając jeszcze planów przyjaciela.
- No właśnie, w domuuu.. W nuudnyym.. puuustyym domu.. Nie wolałabyś może hmm.. no nie wiem.. pójść do Ella? Najlepiej na noc.. - zaproponował.
- Nie sądzę. Ostatnio trochę się pokłóciliśmy i nie mam teraz ochoty z nim rozmawiać.
- Aaa.. i wszystko jasne.. To dlatego Ratliff jest ostatnio taki smutny i z nikim nie chce rozmawiać - zaczął podstępnie kręcić Ross. - Jeszcze nigdy go nie widziałem w takim stanie, poważnie. Powinnaś tym bardziej do niego pójść.. i wziąć ze sobą Lucę.
- Ale dlacze.. - dziewczyna nie dokończyła mówić, gdyż przerwał jej blondyn.
- Mój przyjaciel jest załamany, ale jest zbyt dużym idiotą, żeby cię przeprosić.. Proszę cię zrób to pierwsza, dla mnie. To nie ty musisz z nim dzielić pokój! A on płacze i nie pozwala mi spać! I tak już jest od tygodnia! - ciągnął rozżalonym głosem, zasłaniając jednocześnie oczy, stymulując płacz.
- Pokłóciłam się z nim dwa dni temu, nie tydzień.
- Serio? Uu.. Dwa dni, tydzień, co za różnica.. Mogłem się pomylić w liczeniu.
- Ross, spytam wprost. Czy ty się dobrze czujesz? - spytała z nutką ironii.
- Jasne, czuję się świetnie - wyruszył ramionami i szeroko się uśmiechnął, zapominając o swym wcześniejszym planie. - To znaczy nie.. Czuję się okropnie, bo mój przyjaciel..
- Ross, możesz skończyć - odparła Emily, kompletnie skołowana dziwnym zachowaniem kolegi. - A tak naprawdę o co chodzi?
- No dobraaa.. - rzucił Ross, przerywając całe swoje przedstawienie. - Nie wiem co z Ratliffem, nawet nie wiedziałem, że się pokłóciliście, bo on mi nic nie mówi.. A jedyne czego chcę, to przyjść tu dzisiaj z Cassy i pobyć z nią trochę sam - wyjaśnił wszystko zgodnie z prawdą.
- Oo.. Trzeba było tak od razu.. Ale ja doprawdy nie chcę z nim..
- Proszę - wtrącił. - Naprawdę.. Umm patrz, nawet padnę na kolana - powiedział, wykonując czyn.
- Przestań - zaśmiała się brązowooka.
- Ale proszę, proszę. Bardzo, bardzo proszę.
- Umm.. Ross. Co ty robisz? - zapytała zdziwiona Cassidy, wychodząc z pokoiku.
- Ja? Ja.. ćwiczę - odpowiedział, podnosząc się z podłogi.
- Niby co?
- Rozciąganie - wydukał, uderzając się delikatnie w głowę, co mogło oznaczać, że zdaje sobie sprawę, jaką głupotę palnął.
- Dlaaczegoo? - dopytywała jeszcze bardziej zaskoczona. 
- Zawsze jest dobry moment na odrobinę jogi - deklamował, stając na równe nogi i otrzepując spodnie.
- Taa.. no właśnie. Idźcie już zanim Ross znów wpadnie na jakiś "genialny" pomysł - rzekła Emily, popychając jednocześnie przyjaciół w stronę drzwi.
- A wieć? - skierował szeptem do brunetki.
- Umm.. Zgoda - uśmiechnęła się delikatnie.
- Dzięki Emi, świetna z ciebie przyjaciółka - powiedział na odchodne, po czym wraz z blondynką wyszli z hotelu.
- Więęęęc gdzie idziemy? - spytała dziewczyna.
- Zobaczysz, to niespodzianka - uśmiechnął się chłopiec.

Dalej szli w zupełnej ciszy, żadne z nich nie wiedziało jak ma się odezwać, co powiedzieć. A można było się spodziewać, że po tak długiej rozłące tematy nie będą się kończyły, jednak takie twierdzenie było mylne. Dopiero po dojściu na miejsce, które zajęło im około piętnastu minut, rozmowa nieco się ożywiła. Blondyn sięgnął do dużej torby, trzymanej na ramieniu i wyciągnął dwie pary rolek, a następnie wręczył jedną nastolatce.


- Wspominałaś kiedyś, że uwielbiasz jeździć, więc pojeździmy trochę - powiedział zadowolony.
- Umiesz?
- Oczywiście, że tak.. Rolki i ja to.. to dwie nierozłączne rzeczy.
- To świetnie, że lubimy coś wspólnego - ucieszyła się Cassy. 


Parę minut później obydwoje mieli już założone obuwie. Blondynka bezproblemowo wstała z ławki, natomiast Rossowi zajęło to dłuższy czas.


- Świetnie ci idzie - rzuciła sarkastycznie niebieskooka w stronę kolegi, który po raz kolejny ledwo co uniknął spotkania z ziemią.
- Te rolki są chyba zepsute - skomentował chłopiec.
- Yhyym.. Czy ty kiedykolwiek jeździłeś na nich?
- Tak.. Oczywiście, że tak.. Ehh no nie..
- To dlaczego akurat tak chciałeś spędzić dzisiejszy dzień? - spytała, zatrzymując blondyna.
- Żeby sprawić ci przyjemność. Nie sądziłem, że to takie trudne.
- Dlaczego ty zawsze patrzysz na mnie? Nie musisz się podporządkowywać pod to, co ja lubię. A teraz daj rękę i jedziemy - uśmiechnęła się i złapała przyjaciela za dłoń. - Ale spróbuj jechać prosto i się nie wyrywać, bo zaraz obydwoje się przewrócimy.
- Przepraszam, to nie takie łatwe - zaśmiał się, przez co ponownie stracił równowagę. Nie trzeba było długo czekać, aby lada moment znalazł się na twardym betonie, pociągając za sobą Cassidy. Mimo bólu, spowodowanego upadkiem, para od razu wybuchła gromkim śmiechem.
- Nic ci nie jest? - zapytała rozbawiona, próbując podnieść się z chłopaka.
- Nie, a tobie?
- Też nie, miałam miękkie lądowanie - uśmiechnęła się, stojąc już na równych nogach i strzepując piasek ze spodni. - Wstawaj - wyciągnęła rękę do leżąc wciąż Rossa. Z jego znakomitą koordynacją po raz kolejny upadli.
- Ałaaa.. tym razem bolało - złapała za udo, zwijając się lekko z bólu obok towarzysza.
- Pomasować? - zażartował, nachylając się nad zszokowaną dziewczyną
- Trzymaj ręce przy sobie. Zejdź ze mnie.

________________________

Jak tam nowy rozdział? Piszcie w komentarzach!


~DarkAngel

16 komentarzy:

  1. Jak dobrze że wróciłaś ... Tęskniłam rozdział zajebiaszczy . Kiedy nowy ? :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ufff cieszę się że wróciłaś :) rozdział jak zwykle cudowny, ach Rossidy haha :) ale jak zawsze kończysz w takich momentach xD ale i tak uwielbiam tez rozdział :) Czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. super, że jesteś!!! ;) cieszę się :) on jest bosski, a cassy trochę niemiła się pod koniec zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super!! Fajnie, że wróciłaś :) Zdrówka życzę! ;*
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha świetne to jak Ross kręcił o Ratliffie a potem te oświadczyny xD i na pocieszenie też jestem chora drugi tydzień >__< czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze, że wróciłaś <33
    Rozdział boski, i zgodzę się z Gosią, to z tymi oświadczynami i to jak kręcił o Ratliff'ie.. Ah.. Po prostu SUPER !! I świetne było też z tymi rolkami ;P W ogóle cały rozdział był cudowny ^^
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i zdrowia życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się cieszę z twojego powrotu ! <3 Tęskniłam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział jak zwykle genialny
    zapraszam do mnie nowy blog z opowiadaniami o r5

    http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiesz jak się ciesze że wróciłaś :D rozdział więcej niż boski :D Ikiedy kolejny ???

    OdpowiedzUsuń
  11. Znakomity rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny! Dodaj jak najszybciej, proszę ;] Będę sprawdzać codziennie ^^

    ~Lea Marenko

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział! Bardzo się cieszę, że Ross i Cassidy w końcu się pogodzili. Serio, już traciłam nadzieje, że kiedykolwiek to się stanie. Podoba mi się ta ich "przyjaźń" i jestem bardzo ciekawa, co wyjdzie z tego leżenia Rossa na Cassy. Miło ze strony Rossa, że przeprosił Lucę. I strasznie się cieszę, że to tylko kuzyn Cassidy. Zupełnie się tego nie spodziewałam :).
    Ahh i jeszcze jedno. Rossy był bardzo zabawny w tym rozdziale. Taki, jaki wydaje się być w rzeczywistości. Miałam już kiedyś wspomnieć, że w twoim opowiadaniu jest on taki... i teraz nie wiem jakiego słowa użyć... ani poważny, ani taki... no nie wiem. Tak czy inaczej taki jak w tym rozdziale jest przesłodki i przezabawny :).
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam sie z moimi poprzednikami. Rozdzial bardzo fajny i ciesze sie, ze Cassy i Ross w koncu sie pogodzili. Mam tez nadzieje, ze niedlugo do siebie wroca, poniewaz bardzo lubie te pare. A co do Rydel, Emily i Ratliffa, to szczerze ostatnio coraz bardziej chce, aby do czegos miedzy Rydel i Ellingtonem doszlo. Sa tacy fajni :3. Nie moge sie doczekac nowego rozdzialu, wiec prosze, dodaj jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  14. DZIĘKujĘ, że wróciłaś. Rozdział genialny :D

    OdpowiedzUsuń
  15. My tez tesknilysmy. Co do rozdzialu super.
    A i standardowe pytanko.
    KIEDY NASTEPNY??!?!?!? <3

    OdpowiedzUsuń
  16. czy tylko u mnie zamiast rozdziału jest białe pole?

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo