niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 63: Feeling awkward.

Noc minęła szybko i bezproblemowo. Najwcześniej z mieszkańców obudził się Ross. Spojrzał z uśmiechem na blondynkę, leżącą obok, po czym udał się na dół w celu spożycia śniadania. Na szczęście zostało jeszcze sporo jedzenia z imprezy, zatem nie musiał męczyć się z przygotowywaniem, wystarczyło przygrzać i gotowe. Niedługo później dołączyła niego Cassidy. Spojrzała niepewnie na towarzysza, następnie odwróciwszy głowę w inną stronę i nałożyła na talerz trochę sałatki.

- Smacznego - uśmiechnął się chłopiec.
- Umm.. Dzięki - odparła dziewczyna, nie spuszczając wzroku z jedzenia.
- Smakuje ci? - spytał, próbując podtrzymać nieco rozmowę.
- Mhmm.. - kiwnęła twierdząco głową.
- Jesteś pewna? Jakoś tak nie za bardzo ci to wchodzi.
- Jestem pewna.
- No dobra, co ty taka niemrawa jesteś?
- Ee.. No bo.. Cały czas nie może do mnie dotrzeć to.. co mi w nocy powiedziałeś.. Dziwnie się z tym czuję.. - odpowiedziała, po czym ponownie spuściła głowę w dół.
- Umm.. A co konkretnie? - dopytywał dalej Ross, gdyż kompletnie nie wiedział o co chodzi być blondynce.
- No że ty.. myślisz o.. umm.. że wyobrażasz sobie mnie.. ee.. i ciebie, gdy..
- Nie kończ! - przerwał wypowiedź dziewczyny. - Ee.. Umm.. - nerwowo zaczął przeczesywać dłonią włosy. - Ja.. ja tak powiedziałem?
- Mhmm..
- Pff.. to.. to brednie.. ja.. ja nie robię takich rzeczy.. to.. to.. byłem pijany... gadałem bzdury.. - ciągnął speszony.
- Mhmm.. Oczywiście, że tak.. - rzuciła z wyczuwalnym sarkazmem.
- Ee.. 
- Czy czujesz się tak dziwnie jak ja w nocy? - spytała skrępowana Cassidy.
- Wiesz.. Myślę, że czuję się gorzej.. Ale.. ale to nieprawda. Ja.. żartowałem sobie.. - starał się wybrnąć.
- Ponieważ nie chcę, aby sytuacja między nami stała się jeszcze bardziej.. krępująca, nie będę negowała twojego zdania.. 
- Ale.. Ale no.. Ty chyba nie przestaniesz się ze mną widywać? - spytał zmartwiony chłopiec.
- No oczywiście, że nie, głupku, bo jesteś moim przyjacielem.., ale łatwiej mi się z tobą rozmawiało bez umm.. tej informacji - uśmiechnęła się sztucznie i znów skierowała wzrok ku dole.
- Po prostu.. zapomnijmy o tym - zaproponował nastolatek 
- Jasne, gdyby to było takie łatwe..
- Zmieńmy temat. Umm.. jak ci się spało?
- Jakoś.. - rzuciła krótko, wkładając do ust widelec z sałatką.
- Ee.. A mi dzięki tobie lepiej niż zawsze - powiedział, chcąc rozkręcić przyjaciółkę do żwawszej rozmowy. Nie udało mu się to i w odpowiedzi uzyskał jedynie skinięcie głową. Tak jak się obawiał nastała niezręczna cisza. Przez kolejne kilkanaście minut żadne z dwojga nastolatków nie odezwało się nawet słowem. Od czasu do czasu rzucali sobie jedynie pojedyncze spojrzenia.
- Witaam drogie dzieci - przywitał się z zadowoleniem Ratliff, wchodząc z rozłożonymi rękoma do kuchni. - Co jemy? - zapytał, dosiadając się do przyjaciół. Obydwoje wzruszyli obojętnie ramionami. - Umarł ktoś? Zachowujecie się jak na stypie.
- Taa.. Moja godność.. - westchnął blondyn.
- Okeeej? A ty się nie odezwiesz? - skierował do dziewczyny. - Ciszaa.. spoko, pomilczmy. Czemu niee? Cisza jest fajna. Taka wyciszająca.. Wiecie co, mam już dosyć tej ciszy. To jest nudne. Może o czymś porozmawiamy? Ooo taak.. wiem, że tego chcecie. Lubicie ze mną rozmawiać. Widzę te emocje w waszych oczach i..
- Ratliff! - przerwał Ross.
- Co?
- Lecz się - odparł na co brunet przymrużył oczy.
- Nie - burknął. - ..Toooo.. jak wam się spało? - spytał po chwili milczenia.
- Umm.. Pójdę się ubrać - rzuciła Cassy, wstając od stołu. Zerknęła jednocześnie na blondyna, a spotykając się z jego wzrokiem od razu odwróciła się i zmierzyła na górę.
- Coś ty jej w nocy zrobił? - zapytał Ell.
- No.. no nic.. nieważne.. - westchnął z delikatnym smutkiem, po czym również odszedł od stołu, pozostawiając bruneta samego z posiłkiem. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Gdzie idziesz? - spytał Luca, wchodząc z pokoju.
- Ubrać się - odpowiedziała wprost.
- Któryś z chłopaków już wstał?
- Taak, siedzą na dole - rzuciła, a następnie weszła do łazienki. Włoch natomiast udał się na dół i od razu przysiadł do Ratliffa. Z czasem kolejne osoby schodziły na dół, aż wreszcie byli w komplecie. Z wyjątkiem RyRya, który wciąż odsypiał. 
- No dobra, skoro jesteśmy tutaj wszyscy, to my z Ratliffem wpadliśmy na pewien pomysł - zaczął z uśmiechem Riker.
- Ty? Z Ratliffem? Mówisz serio? Czy ten pomysł może w jakiś sposób zagrażać naszemu życiu? - spytała z przekąsem Rydel.
- Zaraz ja będę zagrażał twojemu - odgryzł się starszy. - No nieważne.. Pomyśleliśmy, że fajnie byłoby gdzieś razem wyjechać na kilka dni. Co wy na to? 
- To genialny pomysł! - ucieszył się Ross. - Kiedy i dokąd?
- Jak najszybciej - odparł Ell. - Dziś sobota, więc może w poniedziałek.
- Umm.. Ja odpadam, mam szkołę - wtrąciła ze smutkiem blondynka.
- Ojeeej.. a to pech - powiedział z sarkazmem Rocky.
- Słucham?
- Nie nic. W dyskretny sposób dałem ci do zrozumienia, że nie sprawisz mi tym przykrości, a nawet wręcz przeciwnie - rzucił wprost, wywołując na twarzy dziewczyny smutek. Gwałtownie podniosła się z kanapy i zmierzyła do łazienki na górze.
- Nie pozwalaj sobie! - wzburzył się Luca.
- Chyba nie muszę udawać, że ją lubię, nieprawdaż?! 
- Nie, ale to moja siostra, więc nie traktuj jej tak! - rzucił, po czym ruszył za blondynką.
- On ma rację, Rocky. Mógłbyś przystopować - powiedziała Rydel. - A może właśnie ten wyjazd zbliży was do siebie.
- Tylko nie za bardzo - wtrącił Ross.
- O to się nie martw. Nie zamierzam ani się z nią zaprzyjaźniać, ani tym bardziej mieć z nią bliższego kontaktu.
- Ja też nie dam rady - odparła Emily.
- Przecież nic się nie stanie, jeśli opuścisz kilka dni szkoły - uśmiechnął się Ratliff.

Wkrótce po chwili namowy dziewczyna się zgodziła, ale tylko pod warunkiem, że Cassidy również pojedzie. Po tym, co usłyszała od kolegi wątpliwe jest, aby miała jakieś chęci na ten wyjazd. W tym momencie wszystko zależało od tego, jak pójdzie rozmowa z Lucą. Z reguły on zawsze poprawiał jej humor, więc i tym razem nie ma ku temu nawet najmniejszego zwątpienia. Faktycznie już kilka minut później para zeszła na dół ze znacząco lepszym nastawieniem. Nawet bez dłuższej namowy dziewczyna również zgodziła się opuścić kilka dni nauki, żeby spędzić nieco więcej czasu z przyjaciółmi. Teraz na szczęście obyło się bez niemiłych komentarzy bruneta. Rzucił jedynie nieprzyjemne spojrzenie w jej stronę, aczkolwiek najważniejsze, że siedział cicho. Goście, o ile tak ich jeszcze można nazwać, zebrali się około piętnastej. Przed wyjściem tradycyjnie pomogli posprzątać chociaż powierzchownie cały bałagan.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Hotel*
Przyjaciółki wraz z Lucą zmierzyli do apartamentu. Czekała ich tam mała niespodzianka, a mianowicie mama Cassidy, która najwidoczniej postanowiła przyjechać trochę wcześniej niż było planowane. Może to i nawet lepiej. Przynajmniej od razu będzie można uzgodnić z nią, co i jak w kwestii wyjazdu.

- I jak było? - spytała kobieta.
- Fajnie, jak zawsze - odparła blondynka. - A skąd wiesz, gdzie byliśmy?
- Spotkałam się z Markiem i Stormie - wyjaśniła.
- Czemu wcześniej przyleciałaś? - dopytywała dziewczyna.
- A co, nie cieszysz się?
- Nie, nie, nie o to chodzi. Tak tylko zapytałam. Ale skoro już jesteś.. to jest pewna sprawa do omówienia - zaczęła z delikatnym uśmiechem.
- Ohh zaczyna się - zaśmiała się Katie. - No nic, słucham cię.
- No boo.. tak sobie dzisiaj pomyśleliśmy, że fajnie byłoby razem wyjechać na kilka dni.. Ale nie, że z mamą, tylko tak raczej umm.. w gronie młodzieży.
- Czy w ten sposób chciałaś mi dać do zrozumienia, że jestem stara?
- Ee.. nie, ależ skąd - uśmiechnęła się niewinnie.
- A z jaką młodzieżą?
- No więc ja, Emi, Luca, Rydel, Rocky, Ratliff, Riker i.. Ross - dodała po cichu. - I jeszcze Riker..
- Powiedziałaś dwa razy Riker - zauważyła brunetka, szepnąwszy przyjaciółce ukradkiem.
- Taa wiem i mogę powtórzyć raz jeszcze byle się zgodziła - odpowiedziała, wywierając lekkie zdziwienie na koleżance. 
- Hmm.. Więc ten Ross też by z wami jechał - westchnęła niezadowolona dorosła.
- I.. i Riker też - uśmiechnęła się przekonująco, a pozostała dwójka młodzieży stała z boku i zastanawiała się, o co chodzi z tym Rikerem.
- Kiedy? 
- Umm.. W poniedziałek.
- Wykluczone - rzuciła krótko Katie.
- Ale.. ale dlaczego?
- Wydaje mi się, że zapomniałaś o czymś takim jak szkoła.
- Nie zapomniałam, ale..
- Nie, Cassidy - przerwała blondynce, która zrezygnowana usiadła na kanapie.
- Ojj ciociu.. Przecież to tylko kilka dni. Daj im się trochę rozerwać. Taki wyjazd z przyjaciółmi na łono natury naprawdę dobrze im zrobi - zaczął na spokojnie przekonywać Włoch.
- I na co on liczy? Że uda mu się ją namówić? Mi się nie udało, więc jemu tym bardziej - powiedziała pewnie Cassidy do siedzącej obok Emi.
- A może jednak. Pewności nie masz.
- Mam. Zbyt dobrze znam moją mamę.
- W sumie, to pewnie masz rację - przytaknęła brunetka.
- Nie, Luca i twoje proszenie nic nie wskóra - kobieta twardo nie dawała za wygraną.
- Okej.. - odparł zrezygnowany i ruszył w stronę przyjaciółek, jednakże widząc uśmieszek na ich twarzy, znaczący mniej więcej tyle samo co "Ha! Tobie też się nie udało!", postanowił ponowić próbę. - Ależ ciociu..
- Luca - powiedziała nerwowo dorosła.
- Spokoojnie.. Pozwól mi coś powiedzieć.. Spójrz, ciociu. Dziewczyny mają po siedemnaście lat, wiadomo, że czasem chciałyby też sobie odpocząć od szkoły. No fakt, od tego są wakacje, ale do nich jeszcze trochę czasu. Dlatego nalegam, abyś się zgodziła, ciociu.
- Nie, Luca, nie jestem przekonana.
- Mnie się coś wydaje, że tu już nie tylko o szkołę chodzi. Ciocia się chyba boi, że coś może im się stać.. Ale przecież ja z nimi będę. Nie dopuszczę do tego, aby stała im się jakaś krzywda. Nie chcę być próżny, ale trzeba przyznać, że komu jak komu, ale mnie można zaufać - odparł dumnie poprawiając koszulę, na co kobieta zaśmiała się. - Oczywiście tylko żartuję. Ale tak na poważnie, to jestem odpowiedzialny i dobrze się nimi zaopiekuję, proszę mi zaufać.
- Dobrze, Luca. Niech wam będzie, możecie jechać. Przekonałeś mnie - uśmiechnęła się. - Ale jeśli wpłynie to w negatywny sposób na oceny dziewczyn, to cała wasza trójka poniesie tego konsekwencje.
- Oczywiscie! - zgodził się. - Oh grazie mille! - ucieszył się chłopiec, po czym od razu skierował się do dziewczyn. - Ha! I kto tu jest najlepszyyyy? - krzyknął zwycięsko do przyjaciółek.
- Namówiłeś ją? Możemy jechać? - spytała zdziwiona brunetka.
- Si - odpowiedział dumnie.
- Co jej nagadałeś? - spytała Cass.
- Nic takiego. Powiedziałem, że dobrze się wami zaopiekuję.. W każdym znaczeniu tego słowa - wyjaśnił dwukrotnie unosząc brwi. - Nie, nie, żartuję.
- Czy w tym był ukryty jakiś podtekst?
- Niee - skłamał z uśmiechem.
- O Boże, mój Luca.. co oni ci zrobili? - westchnęła blondynka, obejmując Włocha.
- Ojj spokojnie, gdzież bym śmiał tak ciebie.. Co innego Emily - zażartował.
- Gdy wyjedziemy, on nie będzie miał pokoju obok mojego, jasne? - zaśmiała się brunetka.
- Dobrze, w takim razie będę miał z tobą. Ojejku.. faktycznie zbyt wiele czasu z nimi spędzam.
- Mówisz? - zaśmiała się blondynka.
- Ahh moje dziewczynki - uśmiechnął się obejmując obydwie nastolatki, po czy wraz z nimi rzucił się na kanapę.

 ___________________________


 Heeeeeeej!!!!!!!! 

Wiem, że dawno nie było nowego rozdziału (równe 3 tygodnie) za co baaardzo Was przepraszam. Z dzisiejszego muszę przyznać, że jestem całkiem zadowolona :). 

 ~DarkAngel 

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 62:

Cassidy weszła do środka, pozostawiając za sobą otwarte drzwi. 

- Jestem - powiedziała, delikatnie, aczkolwiek nie do końca, przymykając drzwi.
- Czemu tak długo? - spytał chłopak.
- Bo jeszcze chwilę rozmawiałam z Rikerem - wyjaśniła bez namysłu.
- Ahaa.. - blondyn uśmiechnął się do przyjaciółki. - Czemu tak stoisz przy tych drzwiach? Usiądź sobie - wskazał na fotel. - Ale pierw je zamknij.
- Umm.. Dlaczego? - zdziwiła się nastolatka.
- Bo wolę, aby były zamknięte.
- A ja nie - odparła krótko.
Blondyn, ignorując słowa dziewczyny podszedł do wejścia, po czym je zamknął. - Usiądź - uśmiechnął się, ponownie wskazując fotel, będący tuż obok drzwi wejściowych, a zatem w końcu, po chwili zastanowienia, dziewczyna zdecydowała się wykonać prośbę kolegi. Nastolatek w tymże momencie przekręcił klucz w zamku, co wyraźnie nie spodobało się blondynce, gdyż gwałtownie podniosła się w jego kierunku, by go otworzyć. Nie udało jej się to, przez szybki refleks chłopca, który momentalnie złapał niebieskooką za ręce. - O co chodzi?
- Otwórz je - wycedziła zaniepokojonym tonem.
- Nie chcę, aby ktoś tu przyłaził - przewrócił oczami Ross, po czym pogłaskał partnerkę po policzku. Teraz można było już spostrzec, iż jest ona kompletnie przestraszona. Nie wiedząc co robić, usiadła, a jej oczy zaszkliły się. Chłopiec zdjął z siebie bluzkę, a następnie spodnie, pozostając w samych bokserkach. - Przebierasz się? - spytał, spostrzegłszy, że blondynka wciąż siedzi.
- Po co? - zapytała drżącym głosem ze spuszczoną głową.
- No chyba mieliśmy się.. - w tym momencie wtrąciła się Cassidy, przerywając wypowiedź nastolatka.
- Niee, wolę nie - wydukała.
- Dlaczego? - zaśmiał się chłopiec.
- A dla.. - siedemnastolatka nie dokończyła mówić, ponieważ podszedł do niej Ross. Podniósł ją delikatnie, a w następnej kolejności złapał za kamizelkę, którą miała na sobie partnerką, z zamiarem jej ściągnięcia.
- Nie.. proszę.. - blondynka zaczęła ronić pierwsze łzy. 


Zachowanie Rossa i nacisk, jaki nakładał na zamknięcie drzwi i rozebranie się, sprawiał, że dziewczyna czuła się coraz bardziej niekomfortowo i niepewnie. Co prawda nie mówił tego w groźny sposób, tak, by faktycznie było czego się bać, jednakże w jego zachowaniu było coś niepokojącego. Mogłoby się zdawać, iż Cassidy w pełni odzyskała zaufanie do chłopca i dotychczas sama również tak twierdziła, w owej chwili czuła, że to jednak tylko złudzenie. Nie da odzyskać się pełnej wiary po tak bolesnym przeżyciu. I choć minęło już kilka miesięcy, wspomnienia wciąż wracają i mają znaczną przewagę nad uczuciami.

- Umm.. Będzie ci tak wygodnie? - nie uzyskał odpowiedzi. Widział jedynie, jak Cassidy coraz bardziej płacze, z opuszczoną głową, wgapiając się w podłogę. Wówczas nastolatka skapitulowała i zaczęła dosłownie zanosić się od płaczu. Nie mogła uwierzyć, że to znów się dzieje, że on znów chce jej to zrobić.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W czasie, gdy Ross i Cassidy znajdowali się w pokoju na górze, na dole w najlepsze rozgrywała się impreza. Wszyscy bawili się świetnie i nie było dosłownie ani jednej osoby, która "podpierałaby" ścianę. 

- Riker, nie wiesz, gdzie jest Cassy? - spytała Emily, szukająca przyjaciółki.
- A czy widziałaś może Rossa ostatnio?
- Ee.. nie.
- No więc teraz już wiesz, gdzie jest Cassy - zaśmiał się blondyn.
- Jest z Rossem? - spytała dla pewności.
- Na to wygląda - zaśmiał się starszy. - Cholera.. Miałem do nich pójść. Obiecałem Cassy.. - westchnął, a następnie szybko pobiegł na górę. 


Stał przed drzwiami od pokoju i w sumie już miał złapać za klamkę i wejść do środka, jednakże coś go powstrzymało. Niby obiecał to Cassidy, ale teraz sam już nie był pewien, czy ma to robić. Każdy wie, jak to z nimi jest. Pierw się kłócą, później się godzą. Ufał swojemu bratu i wiedział, jak ważne dla niego jest odzyskanie dziewczyny. A jeśli w tym momencie właśnie wyjaśniają sobie jakieś sprawy, a on wszystko zepsuje, wchodząc nagle do środka? Poza tym jest tam cicho, więc raczej nic złego się nie dzieje. Z taką myślą mężczyzna odszedł, by w następnej kolejności wrócić do imprezowa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na widok szlochu dziewczyny, Rossa momentalnie coś drgnęło. 

- O Matko, Cassy. Kochanie ty moje.. Kotuś.. - objął mocno towarzyszkę, aby ją uspokoić. - Ty myślałaś, że ja.. - nie dokończył, tylko od razu podszedł do drzwi, by otworzyć zamek. Następnie znów objął wciąż będącą w szoku przyjaciółkę. - Kicia, przepraszam.. Już dobrze.. Zbyt naciskałem, ale nie chodziło mi o nic. Chciałem tylko abyś się przy mnie położyła.. Nie zamierzałem ci nic zrobić, a poza kamizelką nic więcej bym nie ruszył.. Uwierz mi, słońce.. - mówił, wciąż obejmując nastolatkę, jednocześnie głaszcząc ją po włosach. W tym momencie poczuł się okropnie. Znów to zrobił. Znów sprawił, że Cassy się go boi. Znów popełnił ten błąd. Jak mógł po raz kolejny do tego dopuścić? Obiecał sobie, że więcej to się nie zdarzy, a tymczasem przez niego ona znów płacze. Jedyne co mógł zrobić w tym momencie to objąć ją i doprowadzić do tego, aby poczuła, że wcale jej nic nie grozi.
- Ale... Ale nie mogłeś tak od razu? - spytała po cichu, wciąż łkając.
- Przepraszam.. Nie sądziłem, że ty naprawdę myślałaś, że ja.. - chłopiec umilkł.
- Ross.. ja się ciebie boję, gdy wypijesz - odparła. I znów to cholerne uczucie kłucia przeszyło blondyna.
- Skarbie ty mój.. nie masz czego, przecież ja bym cię nigdy nie skrzywdził - na te słowa Cassidy mocniej przytuliła się do partnera, co sprawiło, że od razu się uśmiechnął, po czym cmoknął głowę dziewczyny. Następnie udał się do łazienki, a po powrocie ułożył się w łóżku. - To położysz się ze mną? - zapytał, poklepując miejsce obok siebie. Cassy pokiwała głową i zrobiła, o co chłopiec poprosił.
- Nie wolałbyś, aby leżała tu Laura? - spytała po cichu, nawet nie spoglądając na chłopca.
- Skąd takie pytanie? Czemu miałbym woleć? - zdziwił się Ross.
- Ojj proszę cię.. Siedzieliście bardzo blisko siebie, gdy do was przyłam..
- Ahh too.. To nic takiego. Było głośno, chcieliśmy się lepiej słyszeć - odparł bez zastanowienia. - Tak czy inaczej, Laura to moja przyjaciółka, więc o to się nie martw - uśmiechnął się.
- Okej - zaśmiała się blondynka. - Chwila, chwila.. ja się nie martwię. Jeśli chcesz, to bądź sobie z nią.
- Skończmy temat Laury, zgoda? - zaproponował Ross. Dziewczyna tylko przytaknęła z delikatnym uśmiechem. Chwilę później młodzi leżeli już wygodnie ułożeni. Chłopak odwrócił się przodem do ściany, a Cassy znajdowała się w takiej pozycji, iż tuż przed oczyma miała plecy towarzysza. Leżeli dłuższą chwilę w zupełnej ciszy, którą wkrótce przerwał blondyn.
- Nie przytulisz mnie? - spytał zaspanym głosem.
- Umm.. - nastolatka początkowo lekko się wahała, jednakże po krótkim momencie zgodziła się i położyła na chłopaku delikatnie rękę.

Dla Rossa było to aż byt delikatnie. Złapał zatem za dłoń partnerki i nieco mocniej przyciągnął ją do siebie. Nie wydawało się, jakby miał zamiar ją puścić. Wręcz przeciwnie. Trzymał ją łagodnie i wciąż pocierał ją palcem. Kilka minut później blondyn leżał już ledwo przytomny. 
- Ross.. możesz mnie puścić? Jest mi niewygodnie, chcę się przekręcić na drugi bok - powiedziała cicho nastolatka. Wówczas nie była w stanie się odwrócić, gdyż wciąż była trzymana przez Rossa. Zastanowił się on chwilę, i choć na początku nie był do końca chętny, tak po chwili zmienił zdanie.
- No dobra, ale w takim razie ja też się odwrócę - uśmiechnął się, po czym przekręcił się na drugi bok. "O Matko!" pomyślała dziewczyna. Wprawdzie dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, że chłopiec jest niemalże w idealnej sytuacji do wyściskania jej. Miała rację. Blondyn od razu dosunął się tak blisko przyjaciółki jak tylko mógł, po czym mocno ją przytulił.
- Ała.. - rzuciła, ponieważ poczuła na sobie silny uścisk. - Serio musisz tak mocno?
- Przepraszam.. Po prostu tak bardzo cię teraz pragnę - odpowiedział wprost.
- Umm.. - trzeba przyznać, że blondynka trochę dziwnie się poczuła, po usłyszanych przed sekundą słowach. - W jakim sensie? - spytała dla pewność, jednak w następnej kolejności zaczęła tego od razu żałować.
- W każdym.. Mentalnie.. fizycznie - odparł, jeszcze bardziej przyciągając do siebie Cassidy. Nastolatka rozszerzyła oczy. W tym momencie była już totalnie zmieszana.
- Umm.. Wykluczone. A zwłaszcza to drugie - powiedziała krótko i wprost, licząc na to, że ów temat w końcu ucichnie.
- Wieeeem. Tak tylko mówię. Pofantazjować sobie nie można? - spytał smutnym głosikiem.
- No.. no można.., ale ee.. lepiej mi się żyło bez informacji, że twoje fantazje dotyczą mnie..
- Tylko ciebie - uśmiechnął się. - No i mnie oczywiście - dodał ze śmiechem. - Nas... Umm.. zazwyczaj - Cassy kompletnie już nie wiedziała co ma robić, jak zareagować. Nie mogła uwierzyć w to, co chłopiec do niej mówi. Leżała więc na łóżku zamurowana i wgapiała się ścianę. W pokoju panowała zupełna ciemność, więc niewiele wiedziała, ale to nic w porównaniu do tego, czego przyszło jej teraz wysłuchiwać.
- Umm.. bardzo.. ciekawe.. - odparła bez entuzjazmu z myślą, że jej przyjacielowi w końcu się znudzi ciągnięcie tej rozmowy i pójdzie spać.
- Chcesz posłuchać? Może nawet zgodzisz się je spełnić - powiedział z wyczuwalną nadzieją i zachętą.
- Nie! Nie będę słuchać twoich fantazji! Ani tym bardziej ich spełniać.. Zostaw je dla siebie, a ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego - odparła, na moment spoglądając na niego, jednakże zmieszana niemalże od razu się odwróciła.
- No cóż.. Więc póki co muszę sam sobie radzić - rzekł, wzruszywszy ramionami.
- Dokładnie tak.. zaraz, zaraz.. co?
- No co? Muszę sobie czasami sam.. - Cassidy nie pozwoliła dokończyć koledze wypowiedzi, gdyż sama zaczęła mówić.
- Dobrze! Koniec. Jesteśmy przyjaciółmi, więc tyle ile wiem w zupełności mi wystarczy. I tak wiem już zbyt wiele. I proszę, nie opowiadaj mi, co ty.. sobie robisz ani tym bardziej nigdy prze nigdy nie rób tego przy mnie. Już i tak muszę żyć ze świadomością o czym ty wtedy myślisz - w tej chwili drgnęła i odsunęła się kawałek od partnera.
- Przecież o kimś muszę, bo samo z siebie nie przyjdzie - wciąż nie dawał za wygraną.
- Ross! Zachowaj to dla siebie, błagam - rzuciła, wtulając się do poduszki. Czuła się dość niekomfortowo w zaistniałej sytuacji i miała już serdecznie dosyć tego, czego chwilę temu się dowiedziała od jej przyjaciela. - Śpij, proszę cię - dodała proszącym głosem.
- Dobrze.. Dobranoc, słodkich snów - uśmiechnął się, a następnie znów sunął bliżej nastolatki.
- Nie wiem, czy po takich informacjach to możliwe - pomyślała. Mimo iż czuła się doprawdy dziwnie, zasnęła nadzwyczaj bardzo szybko.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Goście zaczęli się zbierać około drugiej w nocy, natomiast godzinę później wyszli ostatni z nich, pozostawiając tradycyjnie wielki bałagan. Poza domownikami zostali jeszcze Luca i Emily, którzy mieli przenocować u przyjaciół, oraz Cassidy, która jeszcze przed północą wraz z Rossem opuścili salon i zaszyli się w pokoju na górze. 

- Co teraz robimy? - spytała brunetka.
- Wypadałoby choć trochę tutaj ogarnąć przed snem - stwierdziła Rydel, spoglądając na bałagan.
- Żartujesz, prawda? - rzucił Ryland. - Chyba nie myślisz, że o tej godzinie będziemy sprzątać. Ja na pewno nie.
- Na mnie też nie liczcie - dodał Rocky.
- A ja się rozbiorę i pójdę spać - odparł krótko i zdecydowanie Riker.
- Nie! - krzyknęła przerażona blondynka, widząc, jak jej brat zaczyna rozpinać koszulę. - Zrób to u siebie w pokoju lub w łazience.
- Riker znów chce robić dla nas striptiz - zaśmiała się Em. - Czyżby powtórka z rozrywki? - spytała nawiązując do podobnego zdarzenia, mającego miejsce w Sylwestra. Na raz Rocky i Ellington wybuchli śmiechem.
- "Tarzan! Striptiz w Dżungli! Część druga?" - zaczął dokuczać Ell.
- Ejj, Ratliff.. - zaczął Rocky. - W części drugiej striptiz z możliwością szybkiego numera z wykonawcą - dodał, po czym przybił z kolegą żółwika. Chłopcy kompletnie nie panowali już nad śmiechem, dziewczyny natomiast starały się od tego powstrzymywać, co nie wychodziło im zbyt dobrze.
- A co, Rocky? Widzę, że ty chciałbyś podotykać - odgryzł się najstarszy, uciszając jednocześnie brata.
- Zgasił cię - rechotał Ellington.
- A ty się tak nie ciesz - rzucił blondyn. - Śmiejesz się z dziwnych chęci Rocky'ego, a sam wpakowałeś mi się do łóżka w Sylwestra, nie pamiętasz? - w tym momencie Ratliff nieco się zmieszał.
- Umm.. To było moje łóżko.. i to ty do niego wlazłeś - Riker wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. Liczył na to, że i jego uda mu się zatkać, tymczasem sam sobie dogryzł.
- Ee.. Ktoś mi wyjaśni o co chodzi? - spytał zdziwiony Luca.
- To naprawdę długa i.. dziwna historia - odparła krótko Rydel. - Ale lepiej nie układaj sobie teorii na temat tego, jak Riker znalazł się z łóżku Ella..
- Umm.. Chyba wolę tego nie robić - zaśmiał się Włoch.
- Dobry wybór - poklepała go po ramieniu Emi. - Chodź Riker, odprowadzimy cię do łóżka - zaśmiała się, kierując do Rydel i blondyna, łapiąc go za dłoń i zaczęła prowadzić w stronę schodów.
- Ej, ej, ej.. Koleżanko.. Co ty taka chętna? - zapytał niezadowolony Ratliff.
- Chce odtworzyć Sylwestra - powiedział zgryźliwie, po cichu do chłopców. - I podotykać - dodał, mrugając do bruneta ze zwycięskim uśmiechem.


_______________________________

~DarkAngel
Template by Elmo