Noc minęła szybko i bezproblemowo. Najwcześniej z mieszkańców obudził się Ross. Spojrzał z uśmiechem na blondynkę, leżącą obok, po czym udał się na dół w celu spożycia śniadania. Na szczęście zostało jeszcze sporo jedzenia z imprezy, zatem nie musiał męczyć się z przygotowywaniem, wystarczyło przygrzać i gotowe. Niedługo później dołączyła niego Cassidy. Spojrzała niepewnie na towarzysza, następnie odwróciwszy głowę w inną stronę i nałożyła na talerz trochę sałatki.
- Smacznego - uśmiechnął się chłopiec.
- Umm.. Dzięki - odparła dziewczyna, nie spuszczając wzroku z jedzenia.
- Smakuje ci? - spytał, próbując podtrzymać nieco rozmowę.
- Mhmm.. - kiwnęła twierdząco głową.
- Jesteś pewna? Jakoś tak nie za bardzo ci to wchodzi.
- Jestem pewna.
- No dobra, co ty taka niemrawa jesteś?
- Ee.. No bo.. Cały czas nie może do mnie dotrzeć to.. co mi w nocy powiedziałeś.. Dziwnie się z tym czuję.. - odpowiedziała, po czym ponownie spuściła głowę w dół.
- Umm.. A co konkretnie? - dopytywał dalej Ross, gdyż kompletnie nie wiedział o co chodzi być blondynce.
- No że ty.. myślisz o.. umm.. że wyobrażasz sobie mnie.. ee.. i ciebie, gdy..
- Nie kończ! - przerwał wypowiedź dziewczyny. - Ee.. Umm.. - nerwowo zaczął przeczesywać dłonią włosy. - Ja.. ja tak powiedziałem?
- Mhmm..
- Pff.. to.. to brednie.. ja.. ja nie robię takich rzeczy.. to.. to.. byłem pijany... gadałem bzdury.. - ciągnął speszony.
- Mhmm.. Oczywiście, że tak.. - rzuciła z wyczuwalnym sarkazmem.
- Ee..
- Czy czujesz się tak dziwnie jak ja w nocy? - spytała skrępowana Cassidy.
- Wiesz.. Myślę, że czuję się gorzej.. Ale.. ale to nieprawda. Ja.. żartowałem sobie.. - starał się wybrnąć.
- Ponieważ nie chcę, aby sytuacja między nami stała się jeszcze bardziej.. krępująca, nie będę negowała twojego zdania..
- Ale.. Ale no.. Ty chyba nie przestaniesz się ze mną widywać? - spytał zmartwiony chłopiec.
- No oczywiście, że nie, głupku, bo jesteś moim przyjacielem.., ale łatwiej mi się z tobą rozmawiało bez umm.. tej informacji - uśmiechnęła się sztucznie i znów skierowała wzrok ku dole.
- Po prostu.. zapomnijmy o tym - zaproponował nastolatek
- Jasne, gdyby to było takie łatwe..
- Zmieńmy temat. Umm.. jak ci się spało?
- Jakoś.. - rzuciła krótko, wkładając do ust widelec z sałatką.
- Ee.. A mi dzięki tobie lepiej niż zawsze - powiedział, chcąc rozkręcić przyjaciółkę do żwawszej rozmowy. Nie udało mu się to i w odpowiedzi uzyskał jedynie skinięcie głową. Tak jak się obawiał nastała niezręczna cisza. Przez kolejne kilkanaście minut żadne z dwojga nastolatków nie odezwało się nawet słowem. Od czasu do czasu rzucali sobie jedynie pojedyncze spojrzenia.
- Witaam drogie dzieci - przywitał się z zadowoleniem Ratliff, wchodząc z rozłożonymi rękoma do kuchni. - Co jemy? - zapytał, dosiadając się do przyjaciół. Obydwoje wzruszyli obojętnie ramionami. - Umarł ktoś? Zachowujecie się jak na stypie.
- Taa.. Moja godność.. - westchnął blondyn.
- Okeeej? A ty się nie odezwiesz? - skierował do dziewczyny. - Ciszaa.. spoko, pomilczmy. Czemu niee? Cisza jest fajna. Taka wyciszająca.. Wiecie co, mam już dosyć tej ciszy. To jest nudne. Może o czymś porozmawiamy? Ooo taak.. wiem, że tego chcecie. Lubicie ze mną rozmawiać. Widzę te emocje w waszych oczach i..
- Ratliff! - przerwał Ross.
- Co?
- Lecz się - odparł na co brunet przymrużył oczy.
- Nie - burknął. - ..Toooo.. jak wam się spało? - spytał po chwili milczenia.
- Umm.. Pójdę się ubrać - rzuciła Cassy, wstając od stołu. Zerknęła jednocześnie na blondyna, a spotykając się z jego wzrokiem od razu odwróciła się i zmierzyła na górę.
- Coś ty jej w nocy zrobił? - zapytał Ell.
- No.. no nic.. nieważne.. - westchnął z delikatnym smutkiem, po czym również odszedł od stołu, pozostawiając bruneta samego z posiłkiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Gdzie idziesz? - spytał Luca, wchodząc z pokoju.
- Ubrać się - odpowiedziała wprost.
- Któryś z chłopaków już wstał?
- Taak, siedzą na dole - rzuciła, a następnie weszła do łazienki. Włoch natomiast udał się na dół i od razu przysiadł do Ratliffa. Z czasem kolejne osoby schodziły na dół, aż wreszcie byli w komplecie. Z wyjątkiem RyRya, który wciąż odsypiał.
- No dobra, skoro jesteśmy tutaj wszyscy, to my z Ratliffem wpadliśmy na pewien pomysł - zaczął z uśmiechem Riker.
- Ty? Z Ratliffem? Mówisz serio? Czy ten pomysł może w jakiś sposób zagrażać naszemu życiu? - spytała z przekąsem Rydel.
- Zaraz ja będę zagrażał twojemu - odgryzł się starszy. - No nieważne.. Pomyśleliśmy, że fajnie byłoby gdzieś razem wyjechać na kilka dni. Co wy na to?
- To genialny pomysł! - ucieszył się Ross. - Kiedy i dokąd?
- Jak najszybciej - odparł Ell. - Dziś sobota, więc może w poniedziałek.
- Umm.. Ja odpadam, mam szkołę - wtrąciła ze smutkiem blondynka.
- Ojeeej.. a to pech - powiedział z sarkazmem Rocky.
- Słucham?
- Nie nic. W dyskretny sposób dałem ci do zrozumienia, że nie sprawisz mi tym przykrości, a nawet wręcz przeciwnie - rzucił wprost, wywołując na twarzy dziewczyny smutek. Gwałtownie podniosła się z kanapy i zmierzyła do łazienki na górze.
- Nie pozwalaj sobie! - wzburzył się Luca.
- Chyba nie muszę udawać, że ją lubię, nieprawdaż?!
- Nie, ale to moja siostra, więc nie traktuj jej tak! - rzucił, po czym ruszył za blondynką.
- On ma rację, Rocky. Mógłbyś przystopować - powiedziała Rydel. - A może właśnie ten wyjazd zbliży was do siebie.
- Tylko nie za bardzo - wtrącił Ross.
- O to się nie martw. Nie zamierzam ani się z nią zaprzyjaźniać, ani tym bardziej mieć z nią bliższego kontaktu.
- Ja też nie dam rady - odparła Emily.
- Przecież nic się nie stanie, jeśli opuścisz kilka dni szkoły - uśmiechnął się Ratliff.
Wkrótce po chwili namowy dziewczyna się zgodziła, ale tylko pod warunkiem, że Cassidy również pojedzie. Po tym, co usłyszała od kolegi wątpliwe jest, aby miała jakieś chęci na ten wyjazd. W tym momencie wszystko zależało od tego, jak pójdzie rozmowa z Lucą. Z reguły on zawsze poprawiał jej humor, więc i tym razem nie ma ku temu nawet najmniejszego zwątpienia. Faktycznie już kilka minut później para zeszła na dół ze znacząco lepszym nastawieniem. Nawet bez dłuższej namowy dziewczyna również zgodziła się opuścić kilka dni nauki, żeby spędzić nieco więcej czasu z przyjaciółmi. Teraz na szczęście obyło się bez niemiłych komentarzy bruneta. Rzucił jedynie nieprzyjemne spojrzenie w jej stronę, aczkolwiek najważniejsze, że siedział cicho. Goście, o ile tak ich jeszcze można nazwać, zebrali się około piętnastej. Przed wyjściem tradycyjnie pomogli posprzątać chociaż powierzchownie cały bałagan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Hotel*
Przyjaciółki wraz z Lucą zmierzyli do apartamentu. Czekała ich tam mała niespodzianka, a mianowicie mama Cassidy, która najwidoczniej postanowiła przyjechać trochę wcześniej niż było planowane. Może to i nawet lepiej. Przynajmniej od razu będzie można uzgodnić z nią, co i jak w kwestii wyjazdu.
- I jak było? - spytała kobieta.
- Fajnie, jak zawsze - odparła blondynka. - A skąd wiesz, gdzie byliśmy?
- Spotkałam się z Markiem i Stormie - wyjaśniła.
- Czemu wcześniej przyleciałaś? - dopytywała dziewczyna.
- A co, nie cieszysz się?
- Nie, nie, nie o to chodzi. Tak tylko zapytałam. Ale skoro już jesteś.. to jest pewna sprawa do omówienia - zaczęła z delikatnym uśmiechem.
- Ohh zaczyna się - zaśmiała się Katie. - No nic, słucham cię.
- No boo.. tak sobie dzisiaj pomyśleliśmy, że fajnie byłoby razem wyjechać na kilka dni.. Ale nie, że z mamą, tylko tak raczej umm.. w gronie młodzieży.
- Czy w ten sposób chciałaś mi dać do zrozumienia, że jestem stara?
- Ee.. nie, ależ skąd - uśmiechnęła się niewinnie.
- A z jaką młodzieżą?
- No więc ja, Emi, Luca, Rydel, Rocky, Ratliff, Riker i.. Ross - dodała po cichu. - I jeszcze Riker..
- Powiedziałaś dwa razy Riker - zauważyła brunetka, szepnąwszy przyjaciółce ukradkiem.
- Taa wiem i mogę powtórzyć raz jeszcze byle się zgodziła - odpowiedziała, wywierając lekkie zdziwienie na koleżance.
- Hmm.. Więc ten Ross też by z wami jechał - westchnęła niezadowolona dorosła.
- I.. i Riker też - uśmiechnęła się przekonująco, a pozostała dwójka młodzieży stała z boku i zastanawiała się, o co chodzi z tym Rikerem.
- Kiedy?
- Umm.. W poniedziałek.
- Wykluczone - rzuciła krótko Katie.
- Ale.. ale dlaczego?
- Wydaje mi się, że zapomniałaś o czymś takim jak szkoła.
- Nie zapomniałam, ale..
- Nie, Cassidy - przerwała blondynce, która zrezygnowana usiadła na kanapie.
- Ojj ciociu.. Przecież to tylko kilka dni. Daj im się trochę rozerwać. Taki wyjazd z przyjaciółmi na łono natury naprawdę dobrze im zrobi - zaczął na spokojnie przekonywać Włoch.
- I na co on liczy? Że uda mu się ją namówić? Mi się nie udało, więc jemu tym bardziej - powiedziała pewnie Cassidy do siedzącej obok Emi.
- A może jednak. Pewności nie masz.
- Mam. Zbyt dobrze znam moją mamę.
- W sumie, to pewnie masz rację - przytaknęła brunetka.
- Nie, Luca i twoje proszenie nic nie wskóra - kobieta twardo nie dawała za wygraną.
- Okej.. - odparł zrezygnowany i ruszył w stronę przyjaciółek, jednakże widząc uśmieszek na ich twarzy, znaczący mniej więcej tyle samo co "Ha! Tobie też się nie udało!", postanowił ponowić próbę. - Ależ ciociu..
- Luca - powiedziała nerwowo dorosła.
- Spokoojnie.. Pozwól mi coś powiedzieć.. Spójrz, ciociu. Dziewczyny mają po siedemnaście lat, wiadomo, że czasem chciałyby też sobie odpocząć od szkoły. No fakt, od tego są wakacje, ale do nich jeszcze trochę czasu. Dlatego nalegam, abyś się zgodziła, ciociu.
- Nie, Luca, nie jestem przekonana.
- Mnie się coś wydaje, że tu już nie tylko o szkołę chodzi. Ciocia się chyba boi, że coś może im się stać.. Ale przecież ja z nimi będę. Nie dopuszczę do tego, aby stała im się jakaś krzywda. Nie chcę być próżny, ale trzeba przyznać, że komu jak komu, ale mnie można zaufać - odparł dumnie poprawiając koszulę, na co kobieta zaśmiała się. - Oczywiście tylko żartuję. Ale tak na poważnie, to jestem odpowiedzialny i dobrze się nimi zaopiekuję, proszę mi zaufać.
- Dobrze, Luca. Niech wam będzie, możecie jechać. Przekonałeś mnie - uśmiechnęła się. - Ale jeśli wpłynie to w negatywny sposób na oceny dziewczyn, to cała wasza trójka poniesie tego konsekwencje.
- Oczywiscie! - zgodził się. - Oh grazie mille! - ucieszył się chłopiec, po czym od razu skierował się do dziewczyn. - Ha! I kto tu jest najlepszyyyy? - krzyknął zwycięsko do przyjaciółek.
- Namówiłeś ją? Możemy jechać? - spytała zdziwiona brunetka.
- Si - odpowiedział dumnie.
- Co jej nagadałeś? - spytała Cass.
- Nic takiego. Powiedziałem, że dobrze się wami zaopiekuję.. W każdym znaczeniu tego słowa - wyjaśnił dwukrotnie unosząc brwi. - Nie, nie, żartuję.
- Czy w tym był ukryty jakiś podtekst?
- Niee - skłamał z uśmiechem.
- O Boże, mój Luca.. co oni ci zrobili? - westchnęła blondynka, obejmując Włocha.
- Ojj spokojnie, gdzież bym śmiał tak ciebie.. Co innego Emily - zażartował.
- Gdy wyjedziemy, on nie będzie miał pokoju obok mojego, jasne? - zaśmiała się brunetka.
- Dobrze, w takim razie będę miał z tobą. Ojejku.. faktycznie zbyt wiele czasu z nimi spędzam.
- Mówisz? - zaśmiała się blondynka.
- Ahh moje dziewczynki - uśmiechnął się obejmując obydwie nastolatki, po czy wraz z nimi rzucił się na kanapę.
___________________________
Heeeeeeej!!!!!!!!
Wiem, że dawno nie było nowego rozdziału (równe 3 tygodnie) za co baaardzo Was przepraszam. Z dzisiejszego muszę przyznać, że jestem całkiem zadowolona :).
~DarkAngel