poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 77: This is the end station.

*18 maja, ranek*

- Dobra, Riker, to nie jest normalne. Z nim się nie da rozmawiać - odparł Rocky, siedząc na oparciu i szturchając leżącego na niej Włocha. Ten nawet na to nie reagował.
- I co ja mam z tym zrobić? Ja już  serio nie wiem. Spodziewałem się mniejszej reakcji z jego strony. Ty, a może on śpi? - powiedział starszy, poklepując Luce po policzku.
- Zabieraj te łapy, ja nie śpię - rzucił chłopak, odganiając od siebie ręce kumpla, po czym usiadł. - Nic mi nie jest. Prócz tego, że moja godność ucierpiała po całości.
- Nie przesadzaj. Może to było straszne, wstrętne, obrzydliwe, pedalskie i jeszcze..
- Ty to potrafisz pocieszyć - wtrącił sarkastycznie Włoch.
- Sorki - zaśmiał się nerwowo blondyn. - No ale chodzi o to, że przecież nikt tego nie widział, nie nagrywał, więc zapomnijmy o tym.
- Jak to nie? Nie pamiętasz, że kazałeś mi to nagrać? - odparł Rocky, wyciągając z kieszeni telefon.
- Co?! - pisnął Luca.
- No.. ee.. nie codziennie widzi się takie akcje. Poza tym.. to tak tylko na wypadek sprawy w sądzie. Będziesz miał dowód molestowania. Nie ma za co - uśmiechnął się Riker.
- To nie jest śmieszne, usuńcie to - westchnął Włoch.
- Obiecuję, że nikt tego nie zobaczy. Nie mogę usunąć, za dziesięć lat razem będziemy się z tego śmiali - odpowiedział z przekonaniem Rocky.
- Jakoś ci nie ufam.
- A powinieneś. Czy ja cię kiedyś zawiodłem? - spytał pewny siebie brunet. - Nie odpowiadaj.
- Tooo może rundka w bilarda, panowie? - zaproponował najstarszy, łapiąc za kije bilardowe.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Apartament dziewczyn*
Przyjaciółki przebudziły się za świtu mimo, że zasnęły dość późno, bo dopiero po drugiej. Zjadły wspólnie śniadanie, trochę jeszcze porozmawiały, a około trzynastej Jolene postanowiła wrócić do domu, ponieważ wcześniej umówiła się z Rossem mniej więcej w tych godzinach. 

- I co, aż taka zła? - spytała retorycznie Emily. Miała na myśli ich nową koleżankę.
- Nie, nie jest zła. Ale zaprzyjaźniać się z nią nie zamierzam - odpowiedziała pewnie. - Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nikogo więcej nie potrzebuję - uśmiechnęła się. - Mam jeszcze Rydel.
- Dzięki, że ją wczoraj przeprosiłaś. Nie sądziłam, że wciąż ci tak bardzo zależy na Rossie.
- Taa.. Ja też nie. Ale cóż.. Co ma być to będzie, ja nic nie jestem w stanie zmienić - powiedziała wzruszając ramionami. - A jak tam z Ratliffem? - spytała, zmieniając temat.
- Dobrze. Chyba. Nocuję dziś u niego - odparła zadowolona.
- Znowu? I zostawisz mnie samą? Jutro pewnie przyjdzie mama z tym jej gachem - mówiła niezadowolona.
- Wrócę nad ranem, obiecuję - uśmiechnęła się, po czym zmierzyła do pokoiku zaczęła pakować do torby potrzebne rzeczy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Godzina 23, hotel*
Była to niedziela, zatem Cassidy nie zwlekając dłużej, postanowiła ułożyć się do łóżka. Nie była jeszcze szczególnie śpiąca, ale co miała sama robić o tej godzinie? Wzięła zatem szybki prysznic, zjadła delikatną kolację i parę minut przed północą leżała, grzebiąc coś w telefonie. Wkrótce mimo nieodczuwalnego zmęczenia, zasnęła.

Obudziła się nazajutrz około dwunastej. Spojrzała na zegarek i momentalnie zerwała się z łóżka i pognała do łazienki, gdyż na trzynastą umówiła się z Rossem na pewnym placu. Choć zdawałoby się nie zdąży, na miejscu znalazła się kilka minut przed czasem. Chłopiec przywitał się z nastolatką uściskiem, po czym razem mieli udać się do kina. Cały czas towarzyszyła im spokojna atmosfera do momentu, gdy niespodziewanie któreś z nich niespecjalnie wszczęło temat do kłótni. Początkowa niewielka sprzeczka od słowa do słowa przechodziła w coraz większą i większą awanturę. Padały coraz mniej przyjemne słowa z ust obojga, wówczas dziewczyna będąc u granic wytrzymałości, uderzyła blondyna w policzek.

- Nie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale po prostu cię nienawidzę - krzyknęła zdenerwowana, wymierzając cios. Osiemnastolatek syknął z bólu.
- I vice versa! - rzucił, trzymając się za czerwony, pulsujący z bólu polik. - Mam cię dosyć i tego całego twojego zachowania!
- Skoro tak bardzo masz mnie dosyć to co tutaj jeszcze robisz?! I co robiłeś przez te wszystkie miesiące? Huh?!
- No właśnie nie wiem! Marnowałem tylko niepotrzebnie mój czas! - wykrzyczał w furii.
- Przesadziłeś! Nigdy więcej do mnie nie pisz, nie dzwoń, nie przychodź. Zrób mi przysługę i zostaw mnie w spokoju! Żebym tylko nigdy więcej nie musiała cię oglądać!
- Taka przysługa będzie dla mnie przyjemnością - zaśmiał się kpiąco. 
Nie spodobało się to Cassy, która momentalnie odpowiedziała kolejnym uderzeniem. - I to niby ja przeginam? Idź w cholerę! - krzyknął na odchodne i wszedł do auta, po czym odjechał. 

Siedemnastolatka natomiast odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę. Zdążyła przejść kilka kroków, gdy za sobą usłyszała hałas i potężny huk. Odruchowo spojrzała w tamtą stronę i z miejsca zamarła. Jej ciało dosłownie przeszedł paraliż, nogi miała jak z waty, a w głowie pojawiły się niemiłosierne zawroty głowy. Dopiero po dłuższej chwili wgapiania się w obraz, dotarło do niej, co się stało. Wybuchła niepohamowanym szlochem, z trudem łapiąc powietrze. Na drodze w mgnieniu oka wytworzył się karambol, jednak jedynym co nastolatka była w stanie dostrzec był zmasakrowany samochód blondyna. Jego stan był tak tragiczny i opłakany, że oczywistym faktem było, iż na przeżycie kierowca nie miał najmniejszych szans. Stał on przygnieciony przez ogromne, ciężkie bale drewna, - które uprzednio spadły z innego auta, biorącego udział w karambolu - czołowo wbity w latarnie. Cassidy nie mogła w to uwierzyć. To co się z nią działo w tej chwili było nie do zniesienia. Czuła się tak okropnie, chciała tak wiele zrobić, ale nawet sama nie wiedziała co. Poza tym jej ciało odmawiało współpracy, nie mogła zrobić nawet małego kroku.  Jedyne na co jej pozwalało był płacz. Stała zatem zalana łzami, wgapiając się w akcję ratunkową oddziałów ratowniczych. Jeszcze gorszym przeżyciem było to dla niej przez każde złe słowo wypowiedziane tuż przed wypadkiem. Powiedziała, że nigdy więcej nie chce go widzieć i spełniło się to, czego oczekiwała. Tylko dlaczego takim kosztem? Nie tego chciała. Nigdy nawet o tym nie myślała. A wszystko co dziś powiedziała, było tylko pustymi, nic nie znaczącymi słowami. Cholernie się o to obwiniała. Gdyby tylko inaczej zareagowała, gdyby nie pozwoliła mu odejść, tylko zwyczajnie by go przeprosiła. Jedno słowo. Tylko jedno, głupie "przepraszam" mogłoby wszystko zmienić. Ale już za późno. Ratunku nie ma i tak już  pozostanie.



___________________________________________________

Hej! 
Dodaję ten obiecany rozdział. Nie jest on szczególnie długi, jako, że jest to w pewnym sensie drobny "dodatek" ode mnie, w prezencie.. nie szczególnie szczęśliwym dla Was. 



~DarkAngel <3

43 komentarze:

  1. jaaaaa... ale... jaaaaaaaaaaaaaaaa....
    wow.
    tego to się nie spodziewałam.
    teraz będę siedziała i myślała, co będzie dalej >.<
    ale ogólnie... jaaaaaaaaa.... fajny :p

    story-by-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeju.. Uśmierciłaś Go razem ze mną Po prostu moje oczy wyglądały tak o.O :'( >:( Ja również nie myślałam że tak się to potoczy to jest straszne zagiełaś mnie :\ Jak On umrze to Ona się do końca życia nie pozbiera bo Ona przed tym wypadkiem tyle mu nagadała więc ma Go na sumieniu współczuje ciekawe czy powiem o tym że tak nagadała Mu rodzeństwu a jeśli powie ciekawe czy Oni jej nie znienawidzą przede wszystkim Rydel chociaż reszta pewnie też jej JEEEEEZU no nwm co powiedzieć zszokowałaś mnie Monika i tyle ogólnie to fajnie napisałaś ale i dramatycznie tak jak chciałam bo Cię męczyłam ale nie o takie dramatyzmy mi chodziło :P Dobra kończę bo sama nwm co jeszcze powiedzieć Pozdrawiam : MASZ ZROBIĆ TAK BY ON PRZEŻYŁ -,- ;D --Paulina Hhahaha i jeszcze raz powiem fajnie piszesz uzależniłam się od tego BLOGA <33

    OdpowiedzUsuń
  3. W ogóle się tego nie spodziewałam . Czekam na kolejny rozdział . Teraz bede codziennie sprawdzac czy ddodaaś kolejny rozdział. Szkoda tylko , że ten rozdział jest taki krótki :(

    OdpowiedzUsuń
  4. nie no czemu go uśmierciłaś??? on ma żyć :'( :'( czytając to aż mi łezka leci,chyba się nie pozbieram po przeczytaniu tego dziewczyno napisz ty książke bedzie w liście bestselerów na pierwszym miejscu <3 i film nakręć jeny tak cie kocham twój blog jest boski no co można więcej powiedzieć szkoda mi Rossa naprawdę napoczatku myślałam że to Cass miała wypadek ale było inaczej jeny nie moge to jest nie do opisania <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, nie spodziewałam się czegoś takiego..
    Błagam szybko dodaj kolejny rodział, bo jestem ciekawa co się stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeeesttt!!!!!!!!!!!!!!!!
    Wreszcie coś, co wbija w fotel, żadnego słodzenia, miziania czy słownych potyczek, a wypadek!
    Rozdział bardzo mi się podoba :)
    Ross pewnie będzie w stanie krytycznym, ale może to pozwoli wreszcie Cass wyznać mu, że nadal go kocha.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Łał no takiego wydarzenia się nie spodziewałam ale łał brak słów. Opowiadanie super z niecierpliwością czekam na następne.:) Ż.Sz

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego to ja się nie spodziewałam. To że się pokłucili to norma, no ale że Ross bęszie miał poważny wypadek to jest zaskoczenie. Mam nadzieje że przeżyje. Współczuje Cass.~~ Mali

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej, to mu się dedło czy nie? Bo piszesz, że kierowca nie miał szansy na przeżycie, ale, że umarł też nie napisałaś. Kurde... Pogubiłam się. No, ale akcja jest! Napisz szybko kolejny, bo my tu zwariujemy. Jestem ciekawa jak zareaguje reszta R5, jego rodzice, Emily, Luca... No będzie się działo <3
    Hehe! Ross jest w stanie krytycznym, a ja nie wiem czemu mnie to tak bawi. Kurde siedzę przed kompem i brechtam na całego. Coś ze mną nie tak :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, sorry. Zapomniałam o czymś: No, bo jak zareaguje Joleene XD...

      Usuń
  10. O mój Boże, biedna Cassy... Ja bym tam chyba na miejscu umarła :( Ale Ross przeżyje prawda? Ja zaczynam swoje opowiadanie i nie wiem czy dobrze mi idzie, ocenisz? http://falling4youbabe.blogspot.com Z góry dziękuję, Ty świetnie piszesz, i chciałam zobaczyć co będzie sądzić o moim opowiadaniu ktoś kto już długo pisze i ma doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Siedzę przed kompem i płaczę... Ja na serio płaczę.... Łzy mi ciekną strumieniami po policzkach... :'( :'(
    Nie wiem co powiedzieć... Rozdział niesamowicie napisany, ale jest mi bardzo smutno... :'( :'( Ale mam nadzieję, że go nie zabijesz, bo tak to nie wiem co zrobię skoro teraz płaczę jak jakaś idiotka....
    Czekam, tak niecierpliwie jak nigdy wcześniej w moim dotychczasowym życiu, na next =] =[

    OdpowiedzUsuń
  12. Tego się nie spodziewałam. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  13. o ja nw co napisac zaszokowalo mnie mega rozdzial tylko szkoda ze krotki czekam na next i Ross ma zyc papapa

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, no to się porobiło... Naprawdę... Tylko nie uśmiercaj Rossa... On musi żyć...
    Rozdział świetny <3 Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Au.....Nawet nie wiem co powiedzieć.. To taki nagły szok! Rozdział jak zwykle rewelacyjny. Ale tą końcówką to mnie nieźle zaskoczyłaś...Kurde i co dalej? Matko Cass się załamie..Z resztą ja nie wiem jak ja teraz w ogóle będę mogła spać...Jezzuu..Dobra mniejsza o to. Ogółem to rozdział genialny ale na końcu szok. No ale nie tylko Ross jest w tym opowiadaniu. Mam nadzieję, że w następnym się wszystko okaże i będzie jeszcze żył <3 Czekam z niecierpliwością na next :D

    OdpowiedzUsuń
  16. A dodasz do opowiadania Laure Marano?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE! nigdy, nigdy, NIGDY! mało jest opowiadań o Laurze i Ross'ie? jest ich od groma. ja Laury bardzo nie lubię i nie zamierzam mieszać jej do mojego opowiadania.

      Usuń
    2. Szkoda ;(

      Usuń
  17. OMG !!! No tego to się nie spodziewałam ... ja łzami pomoczyłam cały telefon. Biedna Cass... pewnie ma teraz wyrzuty sumienia. Współczuję i mam nadzieję, że Rossy żyje. .. czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć!
    Twój blog został nominowany do Liebster Award :)
    Więcej informacji znajdziesz pod tym linkiem:
    http://story-by-sophie.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    story-by-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajny pełen napięcia rozdział. Czekam na next. Pozdrowionka Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham twojego bloga. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  21. A kiedy pojawi sie Lexie?

    OdpowiedzUsuń
  22. Blagam,mozesz zrobic co chcesz,tylko nie usmiercaj Rosska... I niech on w koncu bedzie z Casay

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta historia tak mnie wciągnęła, że co dziennie sprawdzam czy nie ma nexta. Kocham tego bloga Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebsten Award :*
    Więcej informacji tutaj: http://bones-castle-holmes-i-inne-op.blogspot.com/2014/01/liebsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  25. A kiedy pojawi sie Lexie

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy pojawi się następny rozdział.? Jestem bardzo ciekawa co będzie w następnych. Sprawdzam twój blog codziennie z nadzieją że już dodałaś nowy.~~ Mali

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy w koncu bedzie next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm no nie wiem. może jak skończę?

      Usuń
    2. A kiedy skonczysz? Moze byc nawet krotki,byle zeby cos sie wyjasnilo

      Usuń
  28. Mimo iż dramatyczny lecz ciekawy rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  29. Błagam dodaj następny rozdział. Plooooose. Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń
  30. Proszę nie zabijaj Ross'a szkoda chłopaka

    OdpowiedzUsuń
  31. Great blog. I love Ross Lynch. Please don't kill him. I love R5!!! Ready Set Rock. Please don't kill him.

    OdpowiedzUsuń
  32. Kiedy dodasz następny rozdział. Niecierpliwie się już . ��

    OdpowiedzUsuń
  33. Łał no mega zapraszam też na mojego bloga dopiero zaczynam OpowiadaniaR5
    Opowiadania o Rossie Lynchu i R5

    OdpowiedzUsuń
  34. Nominowałam cię do Liebster Blog Award <3 :D (jestem w trakcie czytania twoich rozdziałów xD Zajebiste są *-----*)
    Więcej na blogu: http://rocky-tori-ross-opowiadania-o-r5.blogspot.com/2014/01/bardzo-dziekujemy-za-nominacje-do-lba.html

    OdpowiedzUsuń
  35. Twój blog jest świetny. Piszesz jak profesjonalistka. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Zapraszam do siebie r5-love-stories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo