poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 94: Is it right or is it wrong?

Ratliff wyszedł z mieszkania i w nerwach wszedł do samochodu z zamiarem spotkania się z Emily. Sam nie był do końca pewien, co zrobi oraz co jej powie, gdy już zajedzie do hotelu. Jedynym czego był pewien było to, iż na pewno zamierza dowiedzieć się, czego dotyczyła jej rozmowa z Kelly. 

Na hotelowy parking zajechał po około pół godziny, gdyż tyle mniej więcej zajmował dojazd z domu Lynchów. Po krótkiej chwili zastanawiania się, wysiadł z auta i ruszył do wnętrza budynku. Gdy znalazł się pod drzwiami apartamentu dziewczyn, zapukał w nie kilkakrotnie. Otworzyła mu mama Cassidy, która od razu zaprosiła go do środka. Chłopak zauważywszy dość sporą grupę ludzi w salonie nieco się speszył, zatem poprosił swoją dziewczynę, aby przenieśli się w nieco bardziej ustronne miejsce. Poszli więc do hotelowego ogrodu i usiedli razem na ławce.

- Coś się stało? Dopiero co się pożegnaliśmy, a ty już wróciłeś? – uśmiechnęła się Emily, objąwszy bruneta w pasie. Ten wymigał się z uścisku i odsunął kawałeczek dalej, wywołując u nastolatki mieszane uczucia.
- Owszem, stało się – przytaknął Ell, ze stanowczą miną spoglądając na partnerkę. – Nie będę owijał w bawełnę, zapytam wprost. Dlaczego zachowujesz się w taki sposób wobec Kelly?
- Słucham? W jaki niby sposób? – zapytała z lekkim oburzeniem Em, nie dając po sobie poznać, jakoby rzeczywiście coś się między nimi wydarzyło.
- Nie udawaj. Ona mi o wszystkim powiedziała – odparł nie do końca szczerze. Wprawdzie dwudziestolatka nic mu nie chciała powiedzieć, ale brunet stwierdził, że może w ten sposób uda mu się trochę więcej od nastolatki wyciągnąć.
- Taka z niej dorosła, że skarży się wszystkim dookoła? – rzuciła drwiąco Emily.
- Nie skarżyła się, tylko to ja naciskałem, żeby mi powiedziała – stanął w obronie przyjaciółki.
- A ty jej oczywiście uwierzyłeś. Po czyjej jesteś stronie?
- Nie jestem po niczyjej stronie, ale w tej sytuacji jestem bardziej skory wierzyć, że jednak coś jej powiedziałaś – powiedział Ratliff, odwróciwszy się nieco mocniej w stronę Em.
- Świetnie. Więc co takiego ci powiedziała? – spytała coraz bardziej zdenerwowana, krzyżując ręce na piersi.
- Wszystko. Nie rozumiem, dlaczego ją tak potraktowałaś. Przecież żadne z nas nie daje ci powodów do zazdrości, wiele razy ci mówiłem, że to tylko przyjaciółka. Ona nawet się do mnie nie zbliża. Nie raz pytała mnie, co zrobić, żebyś ty choć trochę zmieniła do niej nastawienie. To nie jest typ dziewczyny, która wpycha się w cudze związki. Dlaczego nie możesz zachować się jak ona i choć spróbować być miłą?
- Pf, ona tylko stara się być miłą, żeby za wszelką cenę zwrócić twoją uwagę, żeby cię mieć po swojej stronie. I widzę, że póki co świetnie jej wychodzi, dajesz się ogłupić i wierzysz jakiejś ‘’koleżance’’ – powiedziała, stawiając nacisk na dane słowo – zamiast swojej dziewczynie.
- Kelly taka nie jest. Nawet nie dałaś jej szansy, tylko z góry ją oceniłaś. Myślałem, że jesteś bardziej dojrzała, Emily. Wiesz, że ona przez to chciała się wyprowadzić? – odparł, starając się zachować jak największy spokój.
- I bardzo dobrze. Jak widać zrozumiała, że mam rację – powiedziała zuchwale brunetka.
- Ah tak? Więc to ty jej kazałaś się wyprowadzić? – zapytał, będąc coraz bardziej rozdrażniony całą sytuacją. W życiu się nie spodziewał, że Emily byłoby stać na takie coś. Wiedział, że jest ona strasznie zazdrosna, ale nie, żeby aż tak.
- Powiedziałam jej, aby usunęła się z naszego życia. Tylko tu zawadza!
- Nie mogę uwierzyć, że posunęłaś się aż do tego stopnia – uniósł się z niedowierzaniem.
- A ja nie mogę uwierzyć, że taki z ciebie naiwny dupek! – wybuchła brunetka, nie mogąc już dłużej opanować nerwów. - Czy ty nie widzisz, że odkąd ona się pojawiła, w naszym związku jest coraz gorzej?!
- To nie przez nią. To przez to, że ty wiecznie starasz się wiercić dziurę w całym! Nie masz żadnego powodu, aby być zazdrosną o Kelly, a mimo to ciągle się jej czepiasz! – mówił Ellington, który również dał się ponieść nerwom.
- Nie mam?! A to, że twoja była z tobą mieszka nie jest wystarczającym powodem?! A to, że teraz ślepo bronisz jej, zamiast stanąć po mojej stronie też ci nie wystarcza?! – wyrzuciła, podnosząc się na równe nogi.
- Nie stał bym po jej stronie, gdyby nie była poszkodowana. Uwzięłaś się na nią, choć od samego początku ona stara się z tobą zaprzyjaźnić. A to, co jej dziś powiedziałaś, przeszło już wszelkie granice, Emily! – powiedział, wciąż nie dając się przekonać słowom dziewczyny.
- Wiesz, co jeszcze przekroczyło wszelkie granice? To jak świetnie bawiłeś się z Rydel w Sylwestra! I ty jeszcze śmiesz twierdzić, że to ja przesadzam?! Najpierw Rydel, a teraz Kelly, tak?! – wycedziła donośnie, nie zwracając uwagi na ludzi, przechodzących obok.
- Mieliśmy tego nie wspominać! – oburzył się dwudziestolatek.
- Tym razem jednak nie dałeś mi wyboru. Powiedz szczerze, czy ja coś dla ciebie w ogóle znaczę? – zapytała spokojniej, podchodząc bliżej chłopaka, spoglądając w jego oczy.
- Cóż za pytanie? Oczywiście, że tak. Jesteś dla mnie.. najważniejsza. W przeciwnym razie nie byłbym z tobą. Po prostu nie podoba mi się to jak traktujesz moją przyjaciółkę – odpowiedział z lekkim zawahaniem.
- Udowodnij to, Ratliff.
- Jak?
- Zdecyduj się. Ja albo ona – powiedziała stanowczo, starając się powstrzymać łzy, napływające do jej oczu.
- Słucham? Nie, nie możesz kazać mi wybierać – rzucił zaskoczony brunet. Tego zupełnie się nie spodziewał po dziewczynie.
- Mogę – odparła pewnie. – I właśnie to robię. Ja.. czy ona? Masz mi odpowiedzieć tu i teraz – dodała, wywołując u dwudziestolatka kompletny mętlik w głowie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Dom R5*

Ross siedział znużony na kanapie w salonie wciąż nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zachowanie Rikera wciąż nie dawało mu spokoju. Starał się uwierzyć, że rzeczywiście chodziło mu tylko o złe samopoczucie, jednak i tak nie do końca dawał się do tego przekonać. Niemniej jednak stwierdził, że może trochę wyolbrzymia całą sprawę, zatem raz jeszcze postanowił spróbować zagadać do brata. Chcąc sprawić mu trochę przyjemności, przygotował uprzednio gorącą herbatę z miodem, cytryną i sokiem malinowym. Jest ona dobra przy chorobie, poza tym Riker ją uwielbiał.
Bez pukania wszedł do pokoiku, w końcu należał on również do niego, a następnie podszedł do łóżka brata i postawił na półeczce obok kubek z napojem. 


- Pomyślałem, że taka herbata dobrze ci zrobi. Lepiej, żebyś już teraz zaczął działać, zamiast czekać aż cię choroba rozłoży – odezwał się do starszego. Ten spojrzał na niego i delikatnie się uśmiechnął.
- Dzięki, Ross – powiedział, podnosząc się do pozycji siedzącej i poklepał miejsce koło siebie, dając osiemnastolatkowi znak, żeby usiadł obok. – Przepraszam, że byłem taki chamski. Trochę przesadziłem.
- Trochę.. – powtórzył blondas. – Spoko, nic się nie stało. Do każdego czasem przypałęta się jakieś choróbsko – uśmiechnął się wyrozumiale, wzruszywszy ramionami.
- Tak, pewnie.. Umm.. Pogramy w coś? – zapytał, wskazując głową w stronę xboxa.
- Jasne! – odparł zadowolony, po czym podszedł do urządzenia i sięgnął dwa pady, następnie wręczając jeden z nich bratu. – NBA?
- Może Mortal Komba?
- Okej. Znów chcesz przegrać? – uśmiechnął się zadziornie Ross, wkładając do konsoli płytę z grą.
- Ha! Dawałem ci fory. Dziś już na nie nie licz. Pokażę ci jak gra prawdziwy mistrz – powiedział z pewnością Riker, dumnie poprawiając koszulkę.
- Tia, już to widzę. Zniszczę cię tak jak ostatnio – odparł z przekonaniem młodszy, kładąc się obok brata na łóżku.
- Zobaczymy.
- Skoro jesteś taki pewny, umówmy się, że ten kto przegra będzie musiał zrobić jakieś zadanie – zaproponował z uśmiechem Ross, będąc pewnym, że tak jak z reguły bywa znów ogra starszego.
- Spoko – zgodził się bez zastanowienia. – Ah i Ross..
- Hm?
- Jakbyś chciał o czymś jeszcze pogadać, to możesz śmiało mówić – powiedział, przerywając na moment przekomarzanki.
- Dzięki, to chciałem usłyszeć – ucieszył się Ross. – Kocham cię.
- Ja ciebie też – uśmiechnął się Riker, po czym jedną ręką objął mocno osiemnastolatka. – Dobra, dzienny limit słodkości wyczerpany – zaśmiał się, przerywając czułości. – Teraz zamierzam skopać ci dupsko.
- Pf, to raczej ja skopię twoje!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Nieco wcześniej dom R5*

Rydel siedziała przy barku w kuchni, jedząc kanapkę i z niecierpliwością czekała na jakikolwiek znak ze strony Ratliffa i Kelly. Była strasznie ciekawa czy chłopakowi udało się wyciągnąć jakieś informacje z Voosen oraz czy przekonał ją aby została. Im dłużej oczekiwała na jakiś sygnał, tym bardziej miała ochotę po prostu wparować im do pokoju i dowiedzieć się jak przebiegają sprawy. Zapewne, gdyby jeszcze kilka minut więcej spędziła na zastanawianiu się, nie wytrzymałaby i zajrzała na górę. Na szczęście – dla niej – niespodziewanie na dół zszedł Ellington i bez kompletnie żadnego słowa wyszedł z domu. Wydawał się być dość zdenerwowany i roztrzęsiony.
Jeszcze bardziej zaintrygowana Rydel, od razu pobiegła na górę do przyjaciółki. Zastała ją siedzącą na łóżku, gapiącą się przed siebie bez żadnego słowa.


- Ej, co jest? Co się stało? I gdzie poszedł Ratliff? Wydawał się być nieźle wpieniony – odezwała się Delly, siadając koło brunetki i delikatnie szturchając ją w ramię.
- N.. Nie wiem – odpowiedziała krótko, wciąż w szoku wpatrując się przed siebie.
- O co chodzi? – zapytała zdziwiona blondynka, machnąwszy dłonią przed oczami przyjaciółki.
- Umm.. O nic – odparła Kelly, potrząsając głową. – Przepraszam, zamyśliłam się.
- O czym rozmawialiście? – dociekała dwudziestolatka, widząc, że brunetka jest wyraźnie czymś rozproszona.
- Możemy o tym na razie nie rozmawiać? Obiecuję, że pogadamy o tym, ale wieczorem, dobrze? Mam mały bałagan w głowie.
- Jasne, nie ma sprawy. Ale NA PEWNO pogadamy – powiedziała z naciskiem Delly.
- Obiecuję – uśmiechnęła się brunetka, opadając plecami na łóżko.
- Więc mnie jeszcze nie opuszczasz? – spytała z nadzieją, położywszy się przy koleżance.
- Na to też odpowiem ci wieczorem – zaśmiała się Kelly. – Póki co muszę pomyśleć nad kilkoma sprawami.
- Najlepiej się myśli w basenie. Idziemy się pomoczyć? – zaproponowała blondynka, wstając z łóżka.
- W sumie.. Czemu nie – ucieszyła się jej rówieśniczka i razem poszły do ogrodu, gdzie następnie wskoczyły do basenu.


____________________________

Hej! ;*
Lecimy z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że Wam się on podobał. :)
Cieszę się bardzo, że pod poprzednim rozdziałem pojawiła się pokaźna suma komentarzy i mam nadzieję, że pod tym będzie tak samo, a nawet i jeszcze lepiej! Nie będę się zbytnio rozpisywała, tylko króciutko napiszę to, co istotne.

Po pierwsze, chciałabym poprosić wszystkie osoby, komentujące z anonima o używanie chociażby jakiegoś podpisu (ksywki, imienia, inicjałów, czegokolwiek), aby łatwiej było mi Was rozpoznać oraz wiedzieć mniej więcej kto konkretnie komentuje.
I tu dziękuję Cleo M. Cullen za doradzenie mi takiego rozwiązania.

Po drugie, pod poprzednim rozdziałem ktoś uznał, że jestem nieuprzejma (proszę o nie rozpędzanie teraz kłótni na hejty w komentarzach :) ), choć osobiście uważam, że nic niemiłego nie napisałam. Niemniej jednak, jeśli ktoś ma jakieś skargi, zażalenia co do mojej osoby, bądź co do bloga, możecie śmiało pisać na mojego maila ( better--together@wp.pl ) i wtedy razem jakoś rozwiążemy ten problem. :) Oczywiście możecie pisać do mnie w każdej sprawie, nie tylko w negatywnej.


I na koniec pytanka do Was:
1. Kto ma rację Ratliff czy może Emily?
2. Kogo wybierze Ellington? A może nie będzie w stanie wybrać?
3. Co gryzie tego Rikera?


Odpowiedzi w komentarzach. I do następnego! ;)

~DarkAngel <3

39 komentarzy:

  1. 1. Emily ma racje. Mi Kelly wydaje sie sztucznie miła
    2. Jak wybierze Kelly osobiście cie zatłuke. A jak wybierze Emily to będzie potajemnie spotykał sie z Kelly. A jak żadną to Emily sie na niego wścieknie.
    3. Že Ross jest znowu z Cass.

    I aż 30 komów????? Kobieto, co ty nam robisz......

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!!! :) Warto czekać na twoje rozdziały :)
    1. Hmmm... Trudno mi zdecydować, bo w sumie to Ratliff ma chyba więcej racji, ponieważ Emily trochę przesadza. Lecz z drugiej strony to właśnie tak, jak napisał anonimek powyżej zachowanie Kelly może być sztuczne :/
    2. Z tego, co widzę to Ell jest coraz bardziej skłonny, by wybrać Kelly, chociaż pod presją i naciskiem ze strony Emily może i wybrać ją. Lub nikogo, tylko oburzony odwróci się i sobie pójdzie...
    3. Wydaję mi się, że takie zachowanie Rikera było spowodowane tym, że Cassidy jest z Rossem i najzwyczajniej w świecie jest o to zazdrosny i nie podoba mu się taki obieg spraw.

    Ale nie wiadomo, jakie są twoje odpowiedzi na te pytania i, co ty napiszesz w rozdziale, więc mi pozostaje czekać na next :)
    Pozdrawiam!

    ~Wera

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny , tak jak zawsze .
    Co do pytań :
    1.Sama nwm ale jakoś po stronie Ratliffa stoje .
    2.Coś czuje , ze żadnej nie wybierze...
    3.Co go gryzie ... no nie moze znieść , ze Ross jest znowu z Cass .... Ale ja cię prosze , nie niszcz Rossidy ... :) :* ;*
    Prosze bardzo jak chcesz to podpis dam , moje przezwisko w szkole
    ~Siksa

    OdpowiedzUsuń
  4. "To jest typ dziewczyny, która wpycha się w cudze związki" - chyba ktoś tu stworzył sprzeczność, bo zabrakło słowa "nie".
    "- I bardzo dobrze. Jak widać zrozumiała, że mam rację – powiedziała zuchwale brunetka." - żeńskie bohaterki przeważnie nie wzbudzają we mnie agresji i chęci mordu, ale w tej chwili chciałam wejść do opowiadania i przywalić Emily prosto w twarz. Gdzie się podziała ta sympatyczna dziewczyna sprzed trzydziestu rozdziałów? Stała się złośnicą i to tak potwornie zazdrosną, że na miejscu Ella wiałabym, gdzie pieprz rośnie (czyli na Borneo? A może Kambodża?).
    "Uwzięłaś się na niej, " - "na nią"
    "Jesteś dla mnie.. najważniejsza." - ta chwila zawahania i już mi się poprzedni rozdział przypomniał :3
    Wybieranie coś za coś dowodzi niedorosłości, głupocie i braku zaufania. Brak mi słów na Emily. Basta.
    Troszczący się o innych Ross jest fajny ;)
    "– Dobra, dzienny limit słodkości wyczerpany" <3
    Dobrze, że Delly nie namawiała Kelly na zwierzenia, takie proszenie typu: "no powiedz, no powiedz, przecież się przyjaźnimy, inaczej się obrażę" sprawia, że osoba, od której chcemy uzyskać jakieś informacje, zamyka się w sobie coraz bardziej i jeszcze mocniej skrywa wiadomości, bojąc się, że jej słowa naprawdę mogą zniszczyć daną relację.

    Nie dziękuj za radę, po prostu wiem, jaki system na anonimów działa ;)
    Co do punktu trzeciego z Twojej notki - nie każdy wysila szare komórki, by zrozumieć sens Twojego warunku ') (bez urazy dla kogokolwiek)

    Odpowiedzi:
    1. Emily? Mieć rację w chwili, gdy rządzą nią jedynie negatywne emocje, a rozum nie ma prawa głosu? Błagam Cię. Oczywiście, że Ell ma rację. Podchodzi d sprawy rozważnie - zauważ, że poszedł do swojej dziewczyny, by wysłuchać jej wersji, normalnie jak jakiś arbiter. To pokazuje, że obie dziewczyny są dla niego ważne, a on nie popiera żadnej ze stron, bo tak wypada względem obecnej dziewczyny. Stara się on rozwikłać zagadkę kłótni dziewczyn, a dopiero potem dać jej osąd. To przemyślane i bardzo mi się podoba :)
    2. Jestem za drugą opcją. Cała ta dziwna sytuacja z Em i Kelly sprawi, że będzie potrzebował odpoczynku, a jako singiel będzie miał na to dużo czasu. Nie powinien, moim zdaniem, ciągnąć związku z Emily, gdy ta zachowuje się jak rozzłoszczona pięciolatka, która nagle straciła kontrolę nad rodzicami, którzy do tej pory ją rozpieszczali. Nie zwiąże się z Kelly, bo nie do końca wie, co do niej czuje. W ogóle przerwa od dziewczyn mu się przyda.
    3. Riker jest dla mnie zagadką :D Choć i tak myślę, że wieść o reaktywacji Rossidy odrobinę nim wstrząsnęła. Może próbuje się pozbierać? W końcu to on zaproponował Rossowi grę i uprzedził, że chętnie wysłucha brata. Może wyczuwa, że między nastolatkami doszło do czegoś więcej i chce się upewnić, że ma rację. Choć go to zaboli, bo miło wspomina czas z Cass.

    Okay, tyle ode mnie dzisiaj. Mam nadzieję, że moje długie komentarze Cię nie zrażają :D

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam przed chwilą komentarze pod poprzednim rozdziałem i aż oczy wybałuszam na komentarze o treści: "nie miła jesteś". Pominę to, że razi mnie niepoprawny zapis słowa "niemiła", bo i mnie zdarza wcisnąć spację o kilka razy za dużo. Razi mnie to, że to są odpowiedzi na komentarze z informacjami, które napisałaś już wcześniej w notce. Wyczuwam w nich obojętną nutę z domieszką ciężkiego westchnięcia, ale to jedynie dowodzi temu, jak Twoi czytelnicy zapoznają się z lekturą. Czytają sam rozdział, pomijając notki! A przecież one nie są mniej ważne od rozdziału. Z autopsji wiem, że niektórymi istotnymi rzeczami należy dzielić się w notkach - ja tak poinformowałam o zmianie zasady publikowania w październiku - a czytelnicy mają nie prawo, ale wręcz obowiązek, by je przeczytać! To świadczy o szacunku do autora tekstu.
      Jeśli pod tym rozdziałem pojawią się podobne pytania typu "kiedy next", odpowiadaj: "informacje zawarte w tekście powyżej". Nie ułatwiaj im tego, pisząc dokładnie, co gdzie jest. Czytelnik też powinien wykrzesać z siebie odrobinę energii i przejrzeć całość notki, a nie tylko to, co go interesuje.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. I niech teraz hejty lecą na mnie, poradzę sobie z nimi ;)

      Usuń
    3. błędy poprawione.
      Twoje komentarze wcale mnie nie zrażają, wręcz przeciwnie. :)

      Usuń
  5. Fajny rozdzial suczo :D

    OdpowiedzUsuń
  6. super czekam na next
    1.ratliff
    2.kelly
    3.riker jest zazdrosny
    ~claudia~

    OdpowiedzUsuń
  7. super kocham jak piszesz
    ---Lynchowa

    OdpowiedzUsuń
  8. kurde chyba nie zdążymy aż tyle tylko w tyle czasy... ale trudno poczekam- świetny rozdział jak zawsze;-)
    /ninka/

    OdpowiedzUsuń
  9. super czekam na cd szkoda że tak mało komów:-\
    ~wanessaO:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rattlif nie rób głupstw. ~MM

    OdpowiedzUsuń
  11. super ale za dużo wymagasz...:-P;-)
    ::::::wiktoria::::::

    OdpowiedzUsuń
  12. to bo tyle komow... wiemy że ostatnio było ponad 40 ale to tak przez przypadek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. według mnie wcale nie wymagam za dużo. 30 komentarzy to i tak nie jest tak wiele w porównaniu do ilości obserwatorów oraz liczby wyświetleń. wczoraj na przykład było ich aż 606, zatem o czymś to świadczy.

      Usuń
    2. a jeśli niektórzy są zbyt leniwi, aby zostawić komentarz, to ja będę zbyt leniwa, żeby pisać rozdział. oczekując czegoś ode mnie, dajcie coś od siebie.

      Usuń
  13. DarkAngel dobrze postąpiłaś. Ci co nie piszą komów, tylko czytają rozdziały i czekają aż dodasz następny są leniwi i niewdzięczni. Nie wiedzą że jak piszesz i prowadzisz bloga to ciężka praca, a zwłaszcza że chodzisz do szkoły, uczysz się, czy masz inne sprawy ma głowie. Powinni zrozumieć że komentarze działają na pisarza pozytywnie i zachęcają go do dalszego pisania :) ~ MM

    OdpowiedzUsuń
  14. ja na bloga wchodzę po 10razy dziennie i zawsze zostawię jeden kom bo twój blog jest zajebczysty!!! i ci co piszą że za dużo wymagasz czy coś w tym stylu są dziwni...
    a jak już skonczysz te 96czy ileś rozdziałów to dalej będziesz pisać dramat... ok nawet spoko:-) czytałam notatkę tamtą i byłam zalamana jak przeczytałam że kończysz ale pacze dalej i widzę że zaczynasz pisać co innego! jupi!:-*
    ~claudia~ znów

    OdpowiedzUsuń
  15. 1. Ratliff ma rację.
    2. Oby wybrał Kelly!
    3. Nie wiem, ale możliwe, że jest zazdrosny. Tak jak uważa większość.
    ~a~

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Szlag mnie trafia, jak ktoś nie szanuje autora.
      Notki się czyta, a nie przelatuje po nich oczami.

      Usuń
  17. ja czytam notatkę jak by co zawsze a ty powyżej zaczynasz mnie wkurzac
    i zajebfisty rozdzialek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlaczego Cleo zaczyna Cię wkurzać? dobrze mówi. a skoro mówisz, że notkę przeczytałaś, to albo mijasz się z prawdą, albo nie uszanowałaś tego, o co w niej poprosiłam.
      niemniej jednak cieszę się, że rozdział Ci się podoba.

      Usuń
    2. DarkAngel, dzięki.
      Zaczynam Cię wkurzać, bo mówię prawdę? Monika specjalnie poświęca czas na napisanie dłuższej notki. Robi to, by jej blog prosperowałam według pewnych zasad. I mam prawo się wkurzać, kiedy ktoś według tych zasad nie postępuje.
      Uważam to samo, co autorka - jesteś kiepskim kłamcą, skoro piszesz, że czytasz notkę ZAWSZE, a swoim komentarzem dowodzisz, że to nieprawda.

      Czasami, zanim zaczniesz atakować, upewnij się, że jesteś bez winy.

      Usuń
    3. czytam ale po co ci moja ksywa czy coś?? i się tak nie wymondrzaj a ja wyrażam swoje zdanie!!!

      Usuń
    4. to, "po co mi Twoja ksywa" również jest wyjaśnione w notce..

      Usuń
    5. Drogi Anonimku, nie wymądrzam się. Popieram pomysł Moniki.
      Wiesz, co mogłaby zrobić za te wszystkie komentarze z anonima, które nie mają w sobie wiele? Zablokować funkcję komentowania z tego profilu. Uszanuj ją, bo właściwie to dzięki niej możesz wyrażać swoją opinię tutaj.

      A ja wyjaśnię, o co chodzi z tą ksywką, bo chyba nie dotarło.
      Pod którymś z rozdziałów pojawiło się bardzo wiele komentarzy z anonima w dość szybkim czasie. DarkAngel zaczęła podejrzewać, że wszystkie należą do jednej osoby, która chce wymusić w nieuczciwy sposób publikację kolejnego rozdziału. Żeby takie akcje nie miały miejsca, a na blogu panowała uczciwość z obu stron. Dlatego anonimowi komentatorzy są proszeni o podpis.

      Usuń
    6. nie wcale się nie wymadrzac

      Usuń
  18. super rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieuszanowanie zasad, brak podpisu.

      Usuń
    2. odwal się bo przecież podpisalam pod

      Usuń
  19. aha i jestem
    <3odrossa<3

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej..... Kiedy dodasz nexta??? Już jest ponad 30 komów....


    :(



    /anikua

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo