- Ee.. nie masz nic przeciwko, że jestem w samych bokserkach? - spytał lekko skrępowany.
- Umm.. Nie, nie, spoko - uśmiechnęła się dziewczyna. - Chodź na górę, będziesz spał w pokoju gościnnym. Tylko bądź teraz cicho, żeby nie obudzić Vanessy, jest w pokoju obok - oznajmiła.
- Spoko, nie ma sprawy.
Para weszła do sporego pokoiku. Były w nim dwa łóżka, telewizor i wszystko, co potrzebne, aby spokojnie móc tam przenocować. Laura zrobiła kilka kanapek, po czym wraz z przyjacielem usiadła na jednym łóżku i zaczęła dyskusję. Początkowo rozmawiali o niczym konkretnym. Trochę o serialu, trochę o karierze lub zwyczajnie, jak dwójka przyjaciół żartowali sobie. Z czasem, gdy rozmowa nieco ucichła brunetka zmieniła temat.
- Tak w ogóle to.. dlaczego nie wróciłeś do domu na noc? - zadała pytanie.
- A po co mam tam wracać? Do kogo? Oni wszyscy mają mnie za jakiegoś gwałciciela. Nie chcą mnie wysłuchać, nie interesuje ich to, jak na prawdę było - odpowiedział ze smutkiem.
- Umm.. to co zrobiłeś było.. karygodne i okropne, ale ja już cię nie będę dobijała, bo wiem, że nie panowałeś nad sobą i zdajesz sobie sprawę, że źle postąpiłeś - mówiła wyrozumiała dziewczyna. Znała w miarę dokładnie całą sytuację, ponieważ Ross zdążył opowiedzieć jej wszystko podczas ostatniego spotkania.
- Dzięki, Laura. To wiele dla mnie znaczy. Szkoda, że tylko ty mi wierzysz. - Na pewno nie tylko ja, zobaczysz, że pogodzisz się z rodzeństwem.
- Właśnie, że tylko ty. Nie mogę pojąć jednego. Dlaczego Cassy powiedziała Rikerowi, że jej to zrobiłem? Przecież odpuściłem i do niczego nie doszło.
- Może ona wcale mu tego nie powiedziała. Może po prostu Riker.. kurcze nie wiem, Ross, nie mam zielonego pojęcia - odparła Laura, kładąc rękę na ramieniu kolegi.
- Powiedz szczerze.. Ja już nie mam u niej szans, prawda? Powiedziała, że mnie nie kocha - rzucił załamany.
- Może i jest między wami źle, ale.. jedno wiem na pewno.. - dziewczyna spojrzała w oczy chłopaka. – To się nie może tak skończyć i NA PEWNO się tak NIE SKOŃCZY. Jesteście dla siebie stworzeni i NA PEWNO do siebie wrócicie. Tak dobrze dobranych par nie spotyka się codziennie. Jeszcze będzie razem szczęśliwi, ja to czuję.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał z niedowierzaniem Ross.
- Bo przecież widziałam was razem. Co prawda tylko raz.., ale to było widać. Uwierz mi, jestem dziewczyną, więc znam się na tym - uśmiechnęła się. - Dlatego nie poddawaj się, jeśli ją kochasz, a wiem, że tak jest.
- Mówiłem ci, że jesteś wspaniała? - spytał retorycznie chłopiec, a następnie objął brunetkę, przewracając ją tym samym na plecy. Po chwili obydwoje zaczęli się śmiać.
Niedługo później Marano stwierdziła, że najwyższa pora spać. W końcu dochodziła już druga. Obydwoje to uczynili. Ross został w pokoju gościnnym, a Laura wróciła do swojego. Chłopiec zasnął bardzo szybko, rozmyślając o tym, co powiedziała mu przyjaciółka. Czy faktycznie ma rację? Czy Cassidy go kocha?
- Umm.. Nie, nie, spoko - uśmiechnęła się dziewczyna. - Chodź na górę, będziesz spał w pokoju gościnnym. Tylko bądź teraz cicho, żeby nie obudzić Vanessy, jest w pokoju obok - oznajmiła.
- Spoko, nie ma sprawy.
Para weszła do sporego pokoiku. Były w nim dwa łóżka, telewizor i wszystko, co potrzebne, aby spokojnie móc tam przenocować. Laura zrobiła kilka kanapek, po czym wraz z przyjacielem usiadła na jednym łóżku i zaczęła dyskusję. Początkowo rozmawiali o niczym konkretnym. Trochę o serialu, trochę o karierze lub zwyczajnie, jak dwójka przyjaciół żartowali sobie. Z czasem, gdy rozmowa nieco ucichła brunetka zmieniła temat.
- Tak w ogóle to.. dlaczego nie wróciłeś do domu na noc? - zadała pytanie.
- A po co mam tam wracać? Do kogo? Oni wszyscy mają mnie za jakiegoś gwałciciela. Nie chcą mnie wysłuchać, nie interesuje ich to, jak na prawdę było - odpowiedział ze smutkiem.
- Umm.. to co zrobiłeś było.. karygodne i okropne, ale ja już cię nie będę dobijała, bo wiem, że nie panowałeś nad sobą i zdajesz sobie sprawę, że źle postąpiłeś - mówiła wyrozumiała dziewczyna. Znała w miarę dokładnie całą sytuację, ponieważ Ross zdążył opowiedzieć jej wszystko podczas ostatniego spotkania.
- Dzięki, Laura. To wiele dla mnie znaczy. Szkoda, że tylko ty mi wierzysz. - Na pewno nie tylko ja, zobaczysz, że pogodzisz się z rodzeństwem.
- Właśnie, że tylko ty. Nie mogę pojąć jednego. Dlaczego Cassy powiedziała Rikerowi, że jej to zrobiłem? Przecież odpuściłem i do niczego nie doszło.
- Może ona wcale mu tego nie powiedziała. Może po prostu Riker.. kurcze nie wiem, Ross, nie mam zielonego pojęcia - odparła Laura, kładąc rękę na ramieniu kolegi.
- Powiedz szczerze.. Ja już nie mam u niej szans, prawda? Powiedziała, że mnie nie kocha - rzucił załamany.
- Może i jest między wami źle, ale.. jedno wiem na pewno.. - dziewczyna spojrzała w oczy chłopaka. – To się nie może tak skończyć i NA PEWNO się tak NIE SKOŃCZY. Jesteście dla siebie stworzeni i NA PEWNO do siebie wrócicie. Tak dobrze dobranych par nie spotyka się codziennie. Jeszcze będzie razem szczęśliwi, ja to czuję.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał z niedowierzaniem Ross.
- Bo przecież widziałam was razem. Co prawda tylko raz.., ale to było widać. Uwierz mi, jestem dziewczyną, więc znam się na tym - uśmiechnęła się. - Dlatego nie poddawaj się, jeśli ją kochasz, a wiem, że tak jest.
- Mówiłem ci, że jesteś wspaniała? - spytał retorycznie chłopiec, a następnie objął brunetkę, przewracając ją tym samym na plecy. Po chwili obydwoje zaczęli się śmiać.
Niedługo później Marano stwierdziła, że najwyższa pora spać. W końcu dochodziła już druga. Obydwoje to uczynili. Ross został w pokoju gościnnym, a Laura wróciła do swojego. Chłopiec zasnął bardzo szybko, rozmyślając o tym, co powiedziała mu przyjaciółka. Czy faktycznie ma rację? Czy Cassidy go kocha?
Blondyn już smacznie spał, gdy wzbudził go czyjś dotyk, błądzący po jego ciele. Otworzył oczy, a poczuwszy, że ktoś leży obok niego i to pod tą samą kołdrą, nie wiedział za bardzo co się dzieje. Ręka dziewczyny wciąż nie przestawała gładzić nagiego torsu chłopaka.
- Laura, co ty wyrabiasz? Lubię cię, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc weź przestań - odparł po chwili zdezorientowany.
Dziewczyna jednak nic sobie z tych słów nie robiła, wręcz przeciwnie. Zjechała dłonią znacznie niżej, a najbardziej zaskoczyło Rossa, gdy poczuł, że owa postać dobiera się do jedynej części garderoby, którą miał teraz na sobie.
- Umm.. To krępujące. Co się z tobą dzieje, Laura? - powiedział zdziwiony, podnosząc się, oparłszy na łokciach.
- Nie jestem Laura - odpowiedziała brunetka. Złapała dłońmi twarz brązowookiego, odwróciła w swoją stronę i pocałowała. Młodzieniec niczym poparzony wyskoczył w pośpiechu z łóżka, a jego zszokowana mina mówiła sama za siebie.
- Wiesz, Vanessa.. Lubię cię.. ale.. - zaczął, kierując w stronę brunetki. Była to starsza siostra Laury, która zawsze uważała Rossa za przystojnego chłopaka, aczkolwiek nikt nigdy nie przypuszczał, że posunie się do czegoś takiego.
- Ale co? Chcesz mi powiedzieć, że ci się nie podobam? - spytała zasmucona.
- Co? Niee.. a skąd. Jesteś śliczna - pocieszył blondyn, gdyż nie lubił sprawiać nikomu przykrości. Nessa uśmiechnęła się zadziornie i podeszła do partnera, próbując go objąć, jednak ten sunął bacznym krokiem w tył.
- Ale.. Nie kręcę z dziewczynami starszymi ode mnie - rzekł z nadzieją, że kobieta - miała 21 lat - w końcu sobie daruje. Mylił się, to ją jeszcze bardziej podjudziło.
- Za to ja lubię młodszych ode mnie - odpowiedziała pewnie i ponownie ruszyła do blondaska, który wyminął nachalną towarzyszkę.
- Ouu.. jakoś nie mam teraz ochoty na to. Może innym razem - stwierdził skołowany.
- Oj wiem, że chcesz - zbliżyła się do chłopaka.
Pech chciał, że tuż za nim znajdowała się ściana, więc o dalszej ucieczce nie było mowy. Vanessa zaczęła masować klatę brązowookiego. Po chwili udało mu się jakoś wyślizgnąć, niestety w pośpiechu, potykając się o własne nogi, wylądował na łóżku. Van bez zwlekania usiadła na bezbronnym nastolatku.
- A jednak - ucieszyła się.
- Nie, możesz ze mnie zejść?! - denerwował się Ross.
- Ciii.. - brunetka uciszyła partnera, po czym zaczęła czule i z pożądaniem całować jego tors.
Nie ma się co dziwić, że już po chwili blondyn zaczął czerpać z tego przyjemności. W końcu, jakiemu chłopakowi by się to nie podobało? Lynchowi było na tyle dobrze, że postanowił zamknąć oczy i rozkoszować się przyjemnościami, jakie zapewniała mu kobieta. Był to jedyny moment, w którym mógł poczuć się zrelaksowany i na moment zapomnieć o przykrościach, które spotkały go w ostatnich kilku dniach. Ta zabawa trwała kilka kolejnych minut, dopóki dziewczyna nie zaczęła zjeżdżać niżej, a w zamiarze już miała rozpięcie różowych bokserek. Ross ocknął się momentalnie, złapał Nessę za ręce i płynnym ruchem zepchnął z siebie.
- Powiedziałem już, trzymaj łapy z dala od moich bokserek - odparł. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, tylko zaczęła się jeszcze bardziej uśmiechać, myśląc, że chłopiec postanowił przejąć inicjatywę.
- Nie ciesz się, bo ja wcale nie zamierzam nic z tobą robić - odparł zdecydowanie Ross.
- Przed chwilą jakoś ci się podobało, widziałam to - Nessa wciąż nie dawała za wygraną. - Byłeś tak zadowolony, że chciałbyś więcej.
- Umm.. faktycznie, podobało mi się i było.. ee.. bardzo przyjemnie, ale nic więcej, jasne?
- Dlaczego nie, skoro ci się podobało. Jeśli chcesz, to zostanie między nami - wyszczerzyła zęby i znów zaczęła działać, próbując objąć blondyna.
- Przestań. To nie.. nienormalne. Ja nie mogę i nie chcę, rozumiesz? - odparł nie do końca pewnie. Vanessa rzeczywiście była bardzo ładna i pociągająca, a sam Lynch coraz bardziej nabierał na wszystko ochoty, jednak z tyłu głowy wciąż blokowała go myśl o Cassidy.
- Ouu.. a więc to tak? Ross, wybacz mi. Ja nie wiedziałam. Myślałam, że tylko zgrywasz niedostępnego.. a ja cię po prostu nie kręcę - powiedziała spokojnie, aczkolwiek ze smutkiem brunetka.
- Tak, właśnie. Dzięki, że to rozumiesz - uśmiechnął się Ross.
- Ale dlaczego od razu mi nie powiedziałeś?
- Bo nie chciałem ci robić przykrości. Jesteś bardzo ładna i lubię cię, ale..
- Nie pociągam cię - wtrąciła w wypowiedź chłopaka - ani żadne inne dziewczyny.
- Właś.. Co? - spytał zdezorientowany.
- Rozumiem. Masz inne poglądy, szanuję to. Szkoda, że od razu mi tego nie powiedziałeś, zanim wyszłam na napaloną idiotkę.
- Inne poglądy? - dopytywał będący w szoku brązowooki.
- No tak. Wolisz chłopców, jesteś gejem.
- Co?! Nie jestem gejem - odparł zaskoczony Ross. Tym razem doskonale wiedział, o co chodzi partnerce.
- Oh.. Przepraszam, jeśli takie określenie cię zabolało. Umm.. homoseksualista?
- Powtórzę jeszcze raz. CO?! Nie zabolało mnie, raczej zdziwiło. Nie jestem homo, nie jestem gejem, nie kręcą mnie chłopacy. Jestem hetero, kręcą mnie DZIEWCZYNY i dodam dla jasności, że dziewczyny w moim wieku. Jak ty mogłaś pomyśleć, że jestem ge.. - nie zdążył dokończyć, ponieważ Vanessa objęła jego szyję, przesunęła do siebie i zaczęła całować chłopaka w usta. Zrobiła to w dość niefortunnym momencie, gdyż w dosłownie tej samej chwili do pokoju weszła Laura.
- Ee.. Jaa.. przepraszam. Nie miałam pojęcia, że wy tutaj ee.. pójdę już, nie przeszkadzajcie sobie - odparła wyraźnie zaskoczona.
- Co, nie, Laura zaczekaj! - krzyknął Ross, wymykając się z rąk Nessy. - Może i głupio to wyglądało, ale to nie było nic takiego.
- Spoko Ross, nie wnikam - uśmiechnęła się brunetka. - Nie przeszkadzajcie sobie.
- Dobra Laura, powiem wprost. Twoja siostra to wariatka. Wepchnęła mi się do łóżka, gdy spałem, zaczęła mnie obmacywać - tłumaczył Ross.
- Vanessa? - zdziwiła się nastolatka.
- Tak. Usiadła na mnie, no to co miałem zrobić? Jestem tylko chłopakiem, a to było przyjemne, nawet bardzo.. - złapał się za kark.
- Ona serio to zrobiła? Wierzyć mi się nie chce.
- Ale ja mówię prawdę - kontynuował chłopiec.
- Ee.. pójdę z nią porozmawiać. Ty też chodź - powiedziała dziewczyna i wraz z Rossem weszła do pokoju.
- O niee.. Ja do niej nie wejdę w samych bokserkach. Ona ma na nie ochotę, a ja z kolei nie chcę ich stracić.
- Ojeny chodź - powtórzyła i pociągnęła chłopaka za sobą. - Nessa, co ty tutaj robisz?
- Jak to co? Bawiłam się z Rossem - uśmiechnęła się, mrugnąwszy do chłopca.
- Dla mnie to nie była zabawa - wtrącił blondyn.
- O czym ty mówisz? Przecież ci się podobało.
- Jesteś n..
- Koniec! - przerwała Laura. - Rozmawiam teraz z Vanessą. Więc jak się tu znalazłaś?
- Przyszłam w nocy, a jak się okazało, był tu Ross. I tak jakoś wyszło, że po chwili.. no wiesz - uśmiechnęła się Van.
- Nie wnikam, co wy tutaj robiliście. Idę stąd, dobranoc - odparła zażenowana Laura i natychmiastowo wyszła z domu, zamknąwszy za sobą drzwi.
- Może kontynuujemy? Odprężysz się trochę, bo wyglądasz na zestresowanego - uśmiechnęła się szeroko Vanessa.
- Tego już za wiele. Jesteś walnięta - powiedział zdenerwowany chłopak.
- Laura, co ty wyrabiasz? Lubię cię, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc weź przestań - odparł po chwili zdezorientowany.
Dziewczyna jednak nic sobie z tych słów nie robiła, wręcz przeciwnie. Zjechała dłonią znacznie niżej, a najbardziej zaskoczyło Rossa, gdy poczuł, że owa postać dobiera się do jedynej części garderoby, którą miał teraz na sobie.
- Umm.. To krępujące. Co się z tobą dzieje, Laura? - powiedział zdziwiony, podnosząc się, oparłszy na łokciach.
- Nie jestem Laura - odpowiedziała brunetka. Złapała dłońmi twarz brązowookiego, odwróciła w swoją stronę i pocałowała. Młodzieniec niczym poparzony wyskoczył w pośpiechu z łóżka, a jego zszokowana mina mówiła sama za siebie.
- Wiesz, Vanessa.. Lubię cię.. ale.. - zaczął, kierując w stronę brunetki. Była to starsza siostra Laury, która zawsze uważała Rossa za przystojnego chłopaka, aczkolwiek nikt nigdy nie przypuszczał, że posunie się do czegoś takiego.
- Ale co? Chcesz mi powiedzieć, że ci się nie podobam? - spytała zasmucona.
- Co? Niee.. a skąd. Jesteś śliczna - pocieszył blondyn, gdyż nie lubił sprawiać nikomu przykrości. Nessa uśmiechnęła się zadziornie i podeszła do partnera, próbując go objąć, jednak ten sunął bacznym krokiem w tył.
- Ale.. Nie kręcę z dziewczynami starszymi ode mnie - rzekł z nadzieją, że kobieta - miała 21 lat - w końcu sobie daruje. Mylił się, to ją jeszcze bardziej podjudziło.
- Za to ja lubię młodszych ode mnie - odpowiedziała pewnie i ponownie ruszyła do blondaska, który wyminął nachalną towarzyszkę.
- Ouu.. jakoś nie mam teraz ochoty na to. Może innym razem - stwierdził skołowany.
- Oj wiem, że chcesz - zbliżyła się do chłopaka.
Pech chciał, że tuż za nim znajdowała się ściana, więc o dalszej ucieczce nie było mowy. Vanessa zaczęła masować klatę brązowookiego. Po chwili udało mu się jakoś wyślizgnąć, niestety w pośpiechu, potykając się o własne nogi, wylądował na łóżku. Van bez zwlekania usiadła na bezbronnym nastolatku.
- A jednak - ucieszyła się.
- Nie, możesz ze mnie zejść?! - denerwował się Ross.
- Ciii.. - brunetka uciszyła partnera, po czym zaczęła czule i z pożądaniem całować jego tors.
Nie ma się co dziwić, że już po chwili blondyn zaczął czerpać z tego przyjemności. W końcu, jakiemu chłopakowi by się to nie podobało? Lynchowi było na tyle dobrze, że postanowił zamknąć oczy i rozkoszować się przyjemnościami, jakie zapewniała mu kobieta. Był to jedyny moment, w którym mógł poczuć się zrelaksowany i na moment zapomnieć o przykrościach, które spotkały go w ostatnich kilku dniach. Ta zabawa trwała kilka kolejnych minut, dopóki dziewczyna nie zaczęła zjeżdżać niżej, a w zamiarze już miała rozpięcie różowych bokserek. Ross ocknął się momentalnie, złapał Nessę za ręce i płynnym ruchem zepchnął z siebie.
- Powiedziałem już, trzymaj łapy z dala od moich bokserek - odparł. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, tylko zaczęła się jeszcze bardziej uśmiechać, myśląc, że chłopiec postanowił przejąć inicjatywę.
- Nie ciesz się, bo ja wcale nie zamierzam nic z tobą robić - odparł zdecydowanie Ross.
- Przed chwilą jakoś ci się podobało, widziałam to - Nessa wciąż nie dawała za wygraną. - Byłeś tak zadowolony, że chciałbyś więcej.
- Umm.. faktycznie, podobało mi się i było.. ee.. bardzo przyjemnie, ale nic więcej, jasne?
- Dlaczego nie, skoro ci się podobało. Jeśli chcesz, to zostanie między nami - wyszczerzyła zęby i znów zaczęła działać, próbując objąć blondyna.
- Przestań. To nie.. nienormalne. Ja nie mogę i nie chcę, rozumiesz? - odparł nie do końca pewnie. Vanessa rzeczywiście była bardzo ładna i pociągająca, a sam Lynch coraz bardziej nabierał na wszystko ochoty, jednak z tyłu głowy wciąż blokowała go myśl o Cassidy.
- Ouu.. a więc to tak? Ross, wybacz mi. Ja nie wiedziałam. Myślałam, że tylko zgrywasz niedostępnego.. a ja cię po prostu nie kręcę - powiedziała spokojnie, aczkolwiek ze smutkiem brunetka.
- Tak, właśnie. Dzięki, że to rozumiesz - uśmiechnął się Ross.
- Ale dlaczego od razu mi nie powiedziałeś?
- Bo nie chciałem ci robić przykrości. Jesteś bardzo ładna i lubię cię, ale..
- Nie pociągam cię - wtrąciła w wypowiedź chłopaka - ani żadne inne dziewczyny.
- Właś.. Co? - spytał zdezorientowany.
- Rozumiem. Masz inne poglądy, szanuję to. Szkoda, że od razu mi tego nie powiedziałeś, zanim wyszłam na napaloną idiotkę.
- Inne poglądy? - dopytywał będący w szoku brązowooki.
- No tak. Wolisz chłopców, jesteś gejem.
- Co?! Nie jestem gejem - odparł zaskoczony Ross. Tym razem doskonale wiedział, o co chodzi partnerce.
- Oh.. Przepraszam, jeśli takie określenie cię zabolało. Umm.. homoseksualista?
- Powtórzę jeszcze raz. CO?! Nie zabolało mnie, raczej zdziwiło. Nie jestem homo, nie jestem gejem, nie kręcą mnie chłopacy. Jestem hetero, kręcą mnie DZIEWCZYNY i dodam dla jasności, że dziewczyny w moim wieku. Jak ty mogłaś pomyśleć, że jestem ge.. - nie zdążył dokończyć, ponieważ Vanessa objęła jego szyję, przesunęła do siebie i zaczęła całować chłopaka w usta. Zrobiła to w dość niefortunnym momencie, gdyż w dosłownie tej samej chwili do pokoju weszła Laura.
- Ee.. Jaa.. przepraszam. Nie miałam pojęcia, że wy tutaj ee.. pójdę już, nie przeszkadzajcie sobie - odparła wyraźnie zaskoczona.
- Co, nie, Laura zaczekaj! - krzyknął Ross, wymykając się z rąk Nessy. - Może i głupio to wyglądało, ale to nie było nic takiego.
- Spoko Ross, nie wnikam - uśmiechnęła się brunetka. - Nie przeszkadzajcie sobie.
- Dobra Laura, powiem wprost. Twoja siostra to wariatka. Wepchnęła mi się do łóżka, gdy spałem, zaczęła mnie obmacywać - tłumaczył Ross.
- Vanessa? - zdziwiła się nastolatka.
- Tak. Usiadła na mnie, no to co miałem zrobić? Jestem tylko chłopakiem, a to było przyjemne, nawet bardzo.. - złapał się za kark.
- Ona serio to zrobiła? Wierzyć mi się nie chce.
- Ale ja mówię prawdę - kontynuował chłopiec.
- Ee.. pójdę z nią porozmawiać. Ty też chodź - powiedziała dziewczyna i wraz z Rossem weszła do pokoju.
- O niee.. Ja do niej nie wejdę w samych bokserkach. Ona ma na nie ochotę, a ja z kolei nie chcę ich stracić.
- Ojeny chodź - powtórzyła i pociągnęła chłopaka za sobą. - Nessa, co ty tutaj robisz?
- Jak to co? Bawiłam się z Rossem - uśmiechnęła się, mrugnąwszy do chłopca.
- Dla mnie to nie była zabawa - wtrącił blondyn.
- O czym ty mówisz? Przecież ci się podobało.
- Jesteś n..
- Koniec! - przerwała Laura. - Rozmawiam teraz z Vanessą. Więc jak się tu znalazłaś?
- Przyszłam w nocy, a jak się okazało, był tu Ross. I tak jakoś wyszło, że po chwili.. no wiesz - uśmiechnęła się Van.
- Nie wnikam, co wy tutaj robiliście. Idę stąd, dobranoc - odparła zażenowana Laura i natychmiastowo wyszła z domu, zamknąwszy za sobą drzwi.
- Może kontynuujemy? Odprężysz się trochę, bo wyglądasz na zestresowanego - uśmiechnęła się szeroko Vanessa.
- Tego już za wiele. Jesteś walnięta - powiedział zdenerwowany chłopak.
__________________________
Heej ;*
Przepraszam, że jest tutaj opisana tylko jedna scena i występują tylko trzy postacie, ale tak jakoś się rozpisałam. Proszę bardzo o komentarze (tylko szczere :) ). Pod ostatnim rozdziałem znalazło się 30 komentarzy (odjąć kilka moich) za co bardzo Wam dziękuję ;*. Nowy rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu ;).
~DarkAngel <3
PS. niedługo w zakładce "bohaterowie" pojawi się nowa postać ;)